piątek, 11 listopada 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.7

Schowałam głowę pod poduszkę słysząc ten irytujący dźwięk jaki wydawał mój telefon od kilku chwil. Nie miałam pojęcia kto i w jakim celu próbuje się ze mną skontaktować, ale miął ten ktoś nie po kolei w głowie. Otworzyłam jedno oko zsuwając delikatnie poduszkę aby sprawdzić która godzina. Gdy tylko zobaczyłam jak zegarek wskazuje na ósmą z minutami , jęknęłam przeciągle. Gdy znowu słyszałam jak melodyjka staje się głośniejsza , wyciągnęłam rękę po urządzenie jednocześnie odbierając.
- Tak? - ziewnęłam.
- No wreszcie - usłyszałam zirytowany głos mojej przyjaciółki - Czy ty wiesz od jakiego czasu próbuję się do ciebie dobić ?
- Jakbym mogła nie wiedzieć - rzuciłam przeciągając się na łóżku - Skoro nie dajesz mi spać o tak wczesnej porze wariatko.
- Udam, że tego nie słyszałam - uśmiechnęłam się do siebie - Ale ja w innej sprawie. zbieraj się.
- Co?
- To co słyszałaś , idziemy dziś na zakupy aby kupić ci jakąś fajną kieckę , w końcu masz urodziny za dwa dni.
- I dlatego budzisz mnie tak wcześnie w wakacje? - zapytałam patrząc w sufit.
- Odeśpisz to , cholera - usłyszałam jak coś spada po drugiej stronie słuchawki - To ostatnie nie było do ciebie.
- Mhm - mruknęłam.
- To co za godzinę widzimy się w galerii?
- Okey - westchnęłam.
- To pa.
- Buźka.
Odłożyłam telefon tam gdzie leżał. Podniosłam się do pół siadu aby chodź trochę rozprostować kości. Wyjrzałam przez okno i stwierdziłam, że dziś pogoda nie dopisuje, przez padający deszcz , no  ale cóż, nie całe lato jest słoneczne. Wstałam z łóżka i powędrowałam do toalety aby się odświeżyć, uprzednio zabierając ze sobą potrzebne rzeczy.

                                                                              ***

Rozejrzałam się po centrum aby zobaczyć moją przyjaciółkę, gdy tylko ją dostrzegłam , ruszyłam w jej kierunku.
- Hej - przywitałam się cmoknięciem w policzek.
- Hej , dawno przyszłaś ? - zapytała biorąc mnie pod ramię.
- Nie - uśmiechnęłam się - Dosłownie przed chwilą.
-To idziemy teraz szukać dla ciebie czegoś seksownego - poruszyła znacząco brwiami na co się roześmiałam a dziewczyna razem ze mną.
Ania wciągnęła mnie już do trzeciego sklepu w którym prawdopodobnie miałam coś sobie znaleźć. W dwóch poprzedni nie było nic co wpadło mi lub dziewczynie w oko. Każda z nas poszła w inną stronę aby się rozejrzeć. Chodziłam między wieszakami rozglądając się, ale nic nie wpadło mi w oko. Moją uwagę przykuła piękna sukienka. Podeszłam bliżej aby się przyjrzeć. Sukienka urzekła mnie od razu. Już wiedziałam , że to jest to.
- Masz już coś? - usłyszałam przy uchu głos przyjaciółki.
- Mam - uśmiech wpłyną na moją buzię.
- Dziewczyno! - pisnęła moja przyjaciółka - Bierz ją i przymierzaj!
Tak jak powiedziała , tak też zrobiłam.
Stałam przed lustrem i nie mogłam wyjść z podziwu. Bardzo się sobie podobałam , czyli wyglądałam nieźle , co też umocniło mnie w przekonaniu przez Anię. Wpadła do przymierzalni z piskiem który na pewno słyszał cały sklep.
- Chyba wyglądam nieźle, nie ? - spojrzałam na nią i zaraz na siebie w lustrze.
- Nieźle ? - spojrzała na mnie jak na głupią - Wyglądasz zjawiskowo!
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- No dobra to zdejmuj ją i do kasy - wskazała na mnie palcem - Jeszcze buty i torebka.

Wróciłam do domu zmęczona jak nigdy, miałam ochotę zasnąć. Zakupy z dziewczyną to masakra. Anka w porównaniu do mnie zawsze bawi się świetnie, bo to ja jestem jej marionetką, dostaje multum ubrań i muszę to wszystko założyć , nawet po kilka razy , czego czasem mam serdecznie dość.
Gdy tylko przekroczyłam próg salonu wypuściłam torby z rąk i stanęłam jak wryta. Na kanapie razem z Konradem siedzieli moi rodzice, którzy tylko gdy zorientowali się , że jestem w domu , uśmiechnęli się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech , jednocześnie ruszając dosłownie biegiem w ich stronę. Gdy tylko znalazłam się w ramionach mamy i taty uścisnęłam ich mocno i nie chciałam puścić. Zawsze gdy tylko musieli wracać tęskniłam za nimi, ale teraz , gdy mam ich przy sobie zdałam sobie sprawę jak bardzo za nimi tęskniłam.
- Udusisz nas kochanie - zaśmiał się tato.
- Bardzo za wami tęskniłam - odsunęłam się od nich - Nawet nie wiecie jak się cieszę, że jesteście już i będziecie na moich urodzinach.
- My też się za wami bardzo stęskniliśmy - odezwała się mama.
- A gdzie masz Kamila? - zapytał tato.
- Robert - upomniała go mama.
- No co?
- My już nie jesteśmy razem - uśmiechnęłam się smutno.
- Dlaczego? - dopytywał.
Całą czwórką zasiedliśmy na kanapie. Opowiedziałam rodzicom dlaczego już nie jesteśmy razem. Mama była delikatnie w szoku, zawsze mówiła , że Kamil nie widział poza mną świata i tak było do czasu. Tato był zły , po prostu zły za to co zrobił , pomimo tego, że niedługo będę miała już siedemnaste urodziny , dla niego jestem tą samą , małą sześcioletnią dziewczynką , która przychodziła do niego wieczorami , zasiadała obok niego mocno się tuląc.
- Bardzo was kocham - powiedziałam bardziej wtulając się w nich.
- Ej no - usłyszałam oburzony głos mojego brata - A ja to co?
- No chodź tu do nas - zaśmiał się tato.
Zrobiłam trochę miejsca dla niego i teraz całą rodziną tuliliśmy się do siebie.

sobota, 29 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.6

Siedziałam na kanapie w salonie oglądając jakiś program , gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyła, że dzwoni mama , więc szybko odebrałam.
- Halo?
- Cześć kochanie - usłyszałam pogodny głos mojej rodzicielki - Co u was słychać?
- Hej mamuś - wzięłam pilot i wyłączyłam tv - Wszystko dobrze ,  a u was ? Jak w pracy?
- W pracy jak to w pracy , dużo jej mamy , ale cóż zrobić.
- Powinniście zrobić sobie trochę wolnego - rozsiadłam się wygodniej na kanapie - I nas odwiedzić.
- Na pewno to zrobimy kochanie i to już niedługo.
- Naprawdę? - przycisnęłam telefon do ucha.
- Tak , na prawdę - usłyszałam po drugiej stronie śmiech mamy - No a teraz opowiadaj , jak tam z Kamilem? - gdy usłyszałam to pytanie miałam ochotę od razu się rozłączyć - Kochanie jesteś tam?
- Tak , jestem - odparłam po chwili ciszy.
- Coś się stało? Powiedziałam coś nie tak? - dopytywała.
- Nie , po prostu - wzięłam głęboki wdech - Nie jesteśmy już razem - starałam się aby mój głos brzmiał normalnie.
- Dlaczego? Co się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon, jak tylko przyjedziesz to wszystko Ci opowiem , obiecuję.
- Dobrze słoneczko - uśmiechnęłam się pod nosem - Córeczko muszę już kończyć , ale jeszcze się odezwę.
- Dobrze mamuś.
- Ucałuj brata i pilnuj go tam - zaśmiała się - Tata was pozdrawia. Kochamy was, pa.
- My was też i pozdrów tatę . pa.
Chwilę po zakończonej rozmowie z mamą do domu wrócił Konrad. Usiadł obok mnie na kanapie i uśmiechnął się do mnie.
- Przed chwilą rozmawiałam z mamą - powiedziałam wpatrując się w ekran telewizora - Gdybyś się pośpieszył to może byś miał okazję też porozmawiać z mamą.
- Następnym razem na pewno to zrobię - rozsiadł się wygodniej.
- A i masz pozdrowienia.
- Dzięki.
Siedziałam tak i wpatrywałam się w tv chodź wcale mnie nie interesował program który oglądał mój brat. Cały czas myślałam nad pytaniem mamy o Kamila. Jak przyjedzie i zapyta o powód naszego rozstania , to co ja mam jej powiedzieć? Wiesz mamo, widziałam jak pieprzył się z jakąś dziewczyną.
To było żałosne , tak samo jak i ja. Powinnam o nim zapomnieć , ale nie , ja zawsze muszę jedno zdarzenie przekalkulować milion razy , przez co i tak nie czuję się lepiej.
- Siostra - spojrzałam na brata - Zawiesiłaś się.
- Sorki.
- O czym takk myślisz , hmm? - dźgnął mnie palcem w bok - Czyżby o tym Twoim Mateuszu?
- Co? - spojrzałam na niego jak na głupka - Mati to tylko i wyłącznie mój przyjaciel.
- Jasne jasne - wywróciłam oczami.
- Jest dla mnie jak drugi brat głupolu.
- Masz już jednego i to jakiego zajebistego - uśmiechnął się.
- Idę zrobić coś do jedzenia - wstałam i ruszyłam do kuchni.


Po raz setny wywróciłam oczami podczas rozmowy z Anią , przez co dostałam kuksańca w bok , co zaczynało już trochę boleć.
- Ja mówię poważnie - zmarszczyła brwi - Za trzy tygodnie kończą się wakacje , a Ty za więcej jak tydzień masz urodziny które spędzisz - przerwałam jej.
- W domu na kanapie z czekoladą - podwinęłam nogę pod pośladek i patrzyłam się na jezioro znajdujące się przed nami. Park co naprawdę cudne miejsce , zwłaszcza w taką pogodę jak dziś.
- Daj spokój - usłyszałam zirytowany głos przyjaciółki - To są Twoje urodziny , to tego siedemnaste , więc coraz bliżej osiemnastki.
- Trujesz - spojrzałam na nią kątem oka i zsunęłam na nos okulary.
- Dlaczego nie chcesz się zabawić? - zapytała , czułam jak mnie obserwuje - To przez tego idiotę?
- Nie - przeczesałam ręką włosy.
- Nie kłam, przecież widzę , ale minęło już dwa tygodnie od waszego rozstania - wymierzyła we mnie oskarżycielsko palcem - To koniec wakacji , chyba można je jakoś fajnie zakończyć.
Wpatrywałam się w przyjaciółkę i muszę przyznać jej rację , to koniec wakacji , więc trzeba je jakoś fajnie zakończyć.
- Masz racje - uśmiechnęłam się,
Usłyszałam tylko pisk i poczułam jak dziewczyna mnie przytula.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też.
Wracając z parku myślałam nad tym co powiedziała mi Ania. Przecież minęło już dwa tygodnie , nie mogę siedzieć w domu. Muszę zapomnieć o tym i żyć dalej. Podczas urodzin zabawie się i zapomnę o Kamilu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam cudownego psa husky. Od zawsze podobały mi się te psy , niestety nigdy nie zebrałam się aby porozmawiać z rodzicami nad ten temat. Widać było, że zwierzak komuś uciekł. Rozejrzałam się dookoła aby upewnić się czy na pewno tak jest, ale nikogo nie zauważyłam. Podeszłam bliżej aby sprawdzić czy może na obroży jest coś napisane.
- Hej mały - pies spojrzał na mnie , przez co delikatnie się wystraszyłam - Co ty tu robisz sam?
Byłam coraz bliżej zwierzaka, więc gdyby miał zamiar mi  coś zrobić to już by zrobił , prawda? Wzięłam głęboki wdech i wyciągnęłam przed siebie rękę podchodząc jeszcze bliżej. Pies wstał i podszedł do mnie obwąchując dłoń. Czekałam na to co się wydarzy , ale zwierze podeszło bliżej mnie. Zaczęłam go drapać za uchem co mu się spodobało.
- Ciekawe jak masz na imię? - spojrzałam na jego obroże i sprawdziłam - Shadow - uśmiechnęłam się pod nosem - Gdzie masz właściciela , co?
Trochę dziwnie się czułam rozmawiając z psem , chodź jak to mówią pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Rozejrzałam się aby sprawdzić czy może ktoś w pobliżu nie szuka psa, ale nikogo takiego nie było. Postanowiłam zaczekać jeszcze chwilę i jeśli nikt się nie zjawi to zabiorę go do siebie a później poszukam właściciela. Mam tylko nadzieję, że Konrad nie będzie miął nic przeciwko temu , przecież ten pies jest cudowny.
Usiadłam na ławce a obok moich nóg położył się pies. Czekałam tak już dobre dwadzieścia minut, ale dalej nic , wiec postanowiłam zabrać go na jakiś czas do siebie.
- Chodź Shadow - powiedziałam i wstałam z ławki na co ten od razu zareagował - Idziemy , na ten czas zamieszkasz u mnie - uśmiechnęłam się do psiaka i podrapałam za uchem.
Ruszyliśmy przed siebie. Zdziwiło mnie trochę, że pies mi zaufał i idzie razem ze mną. Pokonaliśmy tak już kawałek drogi , w pewnym momencie Shadow ruszył przed siebie co mnie zdziwiło, zaczęłam za nim biec.
- Shadow ! - krzyknęłam , ale pies nie reagował - Shadow stój! - krzyczałam ale to na nic.
Biegłam za psem i starałam się nie zgubić go , co było bardzo trudne , bo to zwierze jest strasznie szybkie.
- Shadow! - krzyknęłam i zobaczyłam jak pies się zatrzymał , więc przyśpieszyłam i zaraz byłam obok - Gdzie ty się wybierasz co?
Kucnęłam obok niego i pogłaskałam za uchem na co pies zamerdał ogonem, chwilę później usłyszałam jak ktoś woła psa. Odwróciłam się i rozejrzałam aby upewnić czy to prawda , ale nikogo nie zobaczyłam. Może tylko się przesłyszałam , co było możliwe.
- Shadow! - znowu usłyszałam krzyk , tym razem wyraźniejszy.
Obróciłam i zobaczyłam postać jakieś chłopaka , pies spojrzał w tą samą stronę i zaszczekał radośnie. Ciemnowłosy obrócił się i gdy tylko zauważył psa ruszył w jego stronę wołając go. Zwierzak zamerdał ogonem i pobiegł w stronę właściciela. Wstałam i spojrzałam na chłopaka , który gdy tylko zobaczył pupila uśmiechnął się szeroko i zawołał :
- Mam cie potworze - klęknął przy psiaku i pogłaskał go - Gdzieś ty był? - zapytał, na co pies obrócił się i ruszył tym razem w moją stronę.
- Shadow ! - usłyszałam kolejny krzyk chłopaka.
Spojrzałam na psa który był już obok mnie i szczekał radośnie.
- Znowu uciekasz - powiedziałam głaszcząc go.
Usłyszałam kroki i spojrzałam na właściciela psa. Był to ten sam chłopak na którego wpadłam na jeziorem, tylko tym razem nie miał na nosie okularów.
- Shadow - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka , przez co . przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Spojrzałam na właściciela psa i zaniemówiłam. Jego wzrok z zwierzaka przeniósł się na mnie , przez co szybko odwróciłam wzrok.
- Widzę , że mój pies polubił Cię - wstałam i spojrzałam na chłopaka, przez co dostrzegłam jego , że ma szare oczy - I kolejny raz na siebie wpadamy - uśmiechnął się.
- Właściwie to ja na Ciebie wtedy wpadłam - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Co było bardzo przyjemne - puścił mi oczko i uśmiechnął zadziornie - Chyba muszę Ci podziękować.
- Za co ? - zapytałam nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Dzięki Tobie znalazłem mojego zwierzaka - wskazał głową na psa - Gdyby nie Ty to nie wiem co bym zrobił.
- To nic takiego.
- Dla mnie to jednak coś - podszedł do psa i założył mu smycz - Gdybym wiedział , że spotkam tak piękną dziewczynę dwa razy to już dawno wyszedł bym na spacer - uśmiechnął się promiennie - Jak jak Ci się odwdzięczę?
- Nie musisz , nic takiego nie zrobiłam.
- Oj uwierz , zrobiłaś - wskazał na psa - Może dasz się zaprosić na kawę? Przynajmniej tak się odwdzięczę.
Spojrzałam w jego oczy i już chciałam się zgodzić, jednak gdy spojrzałam na osobę za chłopakiem od razu przeszła mi ochota. Za ciemnowłosym zobaczyłam Kamila, więc jak najszybciej chciałam wrócić do domu.
- Naprawdę to nic takiego , cieszę się , że Twój pupil się znalazł - spojrzałam jeszcze raz na Kamila , który patrzył w moją stronę - Niestety ja już muszę iść. Cześć.
Szarooki chciał coś powiedzieć, jednak nie dałam mu dojść do słowa, tylko jak najszybciej odwróciłam się i szybko oddaliłam, a raczej uciekłam. Mimo wszystko nie chciałam spotkać ani też rozmawiać z Kamilem. Gdy dłużej się nad tym zastanowiłam to wydało mi się to idiotyczne, zachowuje się jak dziecko. Wcześniej czy też później dojdzie do spotkania , to przecież jest jeden z najlepszych kolegów mojego brata. Muszę w końcu przestać przed nim uciekać.

poniedziałek, 17 października 2016

Prawdziwy przyjaciel XXIX - Koniec

Po szkole czekałam na Tymona, który miał się tu za chwilę zjawić. Przez cały dzień myślałam nad tym czy powinnam powiedzieć Tymonowi o tym, że chce się spotkać z Arturem. Nie chciałam się z nim kłócić , jednak chce się z nim spotkać, żeby raz na zawsze powiedzieć mu aby dał nam spokój. Przecież jasno i wyraźnie mu powiedziałam , że nie chce mieć z nim już nic wspólnego , a ten dalej to samo. Zależy mi na Tymku i nie chce że by to wszystko się zepsuło przez Artura. Gdy nie było go przez ten czas , wszyscy byli szczęśliwi a teraz tak nie jest . Kłócę się z moim chłopakiem.
Gdy zobaczyłam Tymona który zmierzał w moją stronę wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrzem.
- Cześć - podszedł i cmoknął mnie w usta.
- Hej - uśmiechnęłam się - Idziemy?
- Pewnie.
Tymon złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Żadne z nas się nie odezwało przez długą chwilę, dlatego zrobiłam to pierwsza.
- Tymon - chłopak spojrzał na mnie - Co do dzisiejszego ranka... - przerwał mi.
- Nie gniewam się już na Ciebie - zatrzymał się i delikatnie uśmiechnął - Ale przyznaj , że ten pomysł był głupi. Gdybyś tam poszła sama to on mógłby Ci coś jeszcze zrobić, nigdy nic nie wiadomo.
- No właśnie sama - spojrzał na mnie niezrozumiale - Nie muszę iść tam sama, nawet nie chcę - chłopak zmarszczył brwi - Chcę żeby poszedł  ze mną , będę się lepiej czuła.
Po minie chłopaka widziałam , że mocno się zdenerwował tym co powiedziałam.
- Ty chyba sobie żartujesz ! - warknął - Nigdzie nie idziesz!
- Nie krzycz na mnie - spojrzałam na niego zła - Przecież nie chce iść tam sama tylko z Tobą.
Chłopak nic nie mówił , tylko stał i patrzył na mnie. Podeszłam bliżej niego i mocno się przytuliłam.
- Kochanie - wyszeptałam - Nie złość się na mnie. Ja naprawdę chce dobrze.
- Wiem - westchnął - Tylko nie rozumiem co to da, przez niego tylko się kłócimy - objął mnie szczelnie ramionami i przytulił.
- Dlatego , że się przez niego kłócimy chcę tam iść, razem z Tobą i powiedzieć mu  żeby dał nam spokój.
- Nie sądzę , to coś pomoże - spojrzał mi w oczy.
- Ale zawsze warto jest spróbować - uśmiechnęłam się - To jak, zgadzasz się?
- Zgadzam.
Po usłyszeniu tego wpiłam się w usta chłopaka co go rozbawiło, bo czułam jak się uśmiecha.
- Kocham Cię - wyszeptał.
- Ja Ciebie też kocham - cmoknęłam go w usta i mocno przytuliłam.


Razem z Tymonem czekaliśmy w parku na Artura, Strasznie się denerwowałam przed tym spotkaniem co zauważył Tymek. Podszedł do mnie i mocno przytulił całując w skroń. Przez ten gest delikatnie się odprężyłam. Bardzo się cieszyłam że chłopak zrodził się na to spotkanie i przyszedłze mną, gdyby nie on nie wiem co bym zrobiła.
- Jeśli chcesz to możemy to odwołać.
- Nie - spojrzałam na niego - Chce mieć to już za sobą.
- Jesteś odważna mała - zaśmiał się.
- Głupek - pacnęłam go w ramie.
- Ale Twój.
Odsunęłam się od chłopaka i zauważyłam zmierzającego w naszą stronę Artura. Ścisnęłam mocniej dłoń Tymka aby dodać sobie trochę otuchy,
- Cześć - odezwał się Artur.
- Cześć.
- Myślałem, że będziemy sami.
- To źle myślałeś - warknął mój chłopak - Czego od niej chcesz?
- Chce to wszystko naprawić - spojrzał na mnie - Chce żeby było jak dawniej - Tymon prychnął - Nie biorę już tego gówna i nie zamierzam , przysięgam.
- Artur - spojrzałam na niego - Ciesze się, że już tego nie bierzesz bo to tylko zrujnowały by Ci życie, ale nie wiem co Ty chcesz naprawić.
- To co spieprzyłem , nas.
- Tyle że - wzięłam głęboki wdech - Nas już dawno nie ma. Tamtego dnia wszystko przekreśliłeś.
- Wiem, wiem - podszedł bliżej , ale Tymek odsunął mnie w tył - Ale na pewno jest jakaś mała szansa abyśmy mogli spróbować.
- Nie Artur , nie ma.
- Ale ja Cię kocham.
Tymon po usłyszeniu tych słów podszedł bliżej chłopaka , na co ten też nie pozostał mu dłużny. Aby zapobiec bójce stanęłam między nimi nadal trzymając mocno dłoń mojego chłopaka.
- Ja kocham Tymona, jestem z nim szczęśliwa i nic ani nikt tego nie zmieni. Byłe między nami dobrze ,ale Ty zniszczyłeś. Nie chce Cię już więcej widzieć, nie pi ani też nie dzwoń.
- Nie odpuszczę tak łatwo.
- Nie kocham Cię  i nie chce znać po tym co mi zrobiłeś - powiedziałam patrząc mu w oczy - Zostaw nas w spokoju. Jeśli dalej będziesz mnie nękał zgłoszę to na policje.
- Czyli mam dać Ci spokój?
- Tak ,  to jest nasze ostatnie spotkanie. Po nim raz na zawsze zapomnij o mnie i tym co Cię ze mną łączyło.
- Ale..
- Nie , masz zapomnieć to koniec. Cześć.
Tymek posłał mu ostanie spojrzenie i łapiąc mnie mocniej za rękę skierował się  w przeciwną stronę niż Artur. Idąc nawet nie odwróciłam się, aby sprawdzić czy dalej tam jest , nie chciałam go już widzieć. On to zamknięty na zawsze rozdział.
- Jestem z Ciebie dumny - Tymek cmoknął mnie w policzek -  Mam nadzieję, że to już koniec.
- To już na pewno koniec.

sobota, 15 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.5

Rozkoszowałam się promieniami słońca , gdy poczułam jak na moje rozgrzane ciało spada kilka kropel co wywołało u mnie dreszcz , ale to nie może być deszcz, przecież słońce parzy chyba jak nigdy. Zdjęłam okulary z nosa po czym odwróciłam się aby sprawdzić co wywołało na moim ciele dreszcze. Zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Mateusza z którego prost na mnie spływało kilka kropel zimnej wody.
- Zabierasz mi słońce blondynku  - spojrzałam na niego zasłaniając oczy ręką.
- Coś mi obiecałaś.
- Co takiego ? - przekrzywiłam lekko głowę na bok.
- Miałaś do mnie dołączyć - skrzyżował rękę na piersi aby wyglądać przekonująco w tym co mówi, jednak nie udało mu się to , gdyż zdradzał go uśmiech.
- Zrobię to później - odparłam wracając do poprzedniej czynności.
- Słyszę to już trzeci raz maleńka.
Ułożyłam się wygodniej na brzuchu kładąc ręce pod głowę aby było mi wygodniej, po czym odpowiedziałam;
- Chcę złapać ostatnie promienie słońca , więc bądź tak łaskaw mi nie przeszkadzać.
- Ja Ci w tym z chęcią pomogę - chwilę później czułam jak chłopak łapie mnie w talii i podnosi , przerzucając sobie przez ramię.
- Co Ty robisz? - zapytałam i słyszałam jak z moich ust wydobywa się pisk.
- No jak to co ? - zapytał głupkowato - Pomagam Ci łapać ostatnie promienie słońca - odparł z delikatną ironią.
- Od kiedy jesteś taki uczynny ? - zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem.
- Od zawsze.
Odwróciłam się aby zobaczyć dokąd się kierujemy, gdy zobaczyłam, że kierujemy się w stronę wody od razu zaczęłam się wyrywać, co nie było łatwe. Przyjaciel skomentował to jedynie gardłowym śmiechem.
- Koniec żartów - uderzyłam go delikatnie w tył nagich pleców - Masz odstawić mnie z powrotem na ziemie - zażądałam.
- Jak sobie życzysz .
Chwilę później czułam jak moje rozgrzane od słońca ciało styka się z lodowatą wodą. W ostatniej chwili nabrałam powietrza do płuc zanim znalazłam się pod wodą. Wynurzyłam się i od razu napotkałam zadowoloną gębę roześmianego chłopaka.
- Ugh! - uderzyłam dłońmi w wodę - Jesteś nienormalny - próbowałam przybrać wściekły wyraz twarzy, chodź tak naprawdę w duchu śmiałam się z tego co wykombinował.
Widząc zadowolonego z siebie chłopaka roześmiałam się , a zaraz do mnie dołączył przyjaciel.
- Przecież w wodzie też łapiesz promienie słońca, czyż nie? 
- Nie bądź taki cwany - wytknęłam mu język po czym ochlapałam wodą.
- Ty mała małpo , doigrałaś się.
Przyjaciel odwzajemnił mi się tym samym, aby po chwili zacząć prowadzić wojnę. Nie było łatwo , ponieważ chłopak jest ode mnie silniejszy , przez co z o wiele większą siłą obrywałam. 
- Wystarczy! - krzyknęłam podnosząc ręce do góry w geście obronnym.
- Też myślę, że masz już dość - uśmiechnął się - Idziemy pływać.

Relaksowałam się w wodzie już jakiś czas, więc postanowiłam wyjść, aby się trochę osuszyć. Poinformowałam o tym przyjaciela, chodź ten namawiał mnie aby jeszcze trochę została. Ja jednak postanowiłam trochę odpocząć, skierowałam się w stronę brzegu. Będąc w drodze do miejsca gdzie zostawiłam swoje rzeczy odwróciłam się, aby zobaczyć co porabia przyjaciel. Zauważył mnie i pomachał co odwzajemniłam. Szłam dalej w ten sam sposób do czasu gdy nie poczułam jak uderzam o coś twardego, będąc pewna , że za chwilę spotkam się już drugi raz tego dnia z twardym podłożem zamknęłam oczy. Jednak nic takiego się nie stało. Poczułam jak silnej ramiona łapią mnie, jednocześnie ratując przed upadkiem. 
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą umięśnioną klatkę piersiową w którą wpatrywałam się jak w jakiś obrazek. Przeniosłam jednak swój wzrok wyżej i ujrzałam przystojnego jak cholera bruneta, niestety przez okulary które miał na nosie nie widziałam jego oczu. Za to zauważyłam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech przez który na pewno nie jednej dziewczynie miękły nogi.  Spowodowane było to tym, że przez ten czas wpatrywałam się w niego jak osioł w malowane wrota. Przez co na pewno wziął mnie za jakaś napaloną małolatę.
- Nic Ci nie jest? - usłyszałam ten seksowny głos.
- Em..nie , nic mi nie jest - wyswobodziłam się z jego uścisku zdając sobie sprawę z tego , że cały czas w nim tkwię - Dziękuję za ratunek.
- Nie masz za co dziękować, nic wielkiego nie zrobiłem - posłał mi seksowny uśmiech przeczesując mokre zapewne od wody włosy.
- I przepraszam, że na Ciebie wpadłam - próbowałam się uśmiechnąć co mi nie do końca wyszło - Nie zauważyłam Cię.
- Nic nie szkodzi, taka piękna, wpadająca na mnie dziewczyna to samo przyjemność.
Po tych słowach na moich policzkach na bank pojawiły się soczyste rumieńce.
- Jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Cześć - powiedziałam po czym jak najszybciej wyminęłam go i odeszłam.
Idąc przed siebie czułam jak ten chłopak wypala mi dziurę w plecach, więc przyśpieszyłam kroku. Będąc blisko celu zauważyłam przyjaciela który patrzył na mnie zaciekawiony, więc na pewno będzie zadawał pytania i nie myliłam się. Gdy tylko podeszłam do niego , ten od razu zaatakował mnie pytaniami.
- Kto to był?
- Powiem Ci później tylko chodźmy już stąd - odpowiedziałam szybko.
- Co Ci zrobił? - widziałam jak przyjaciel delikatnie się spiął,
- Co ? Nie , nic mi nie robił - spojrzałam za siebie, a on tam stał razem w kolegą cały czas mnie obserwując - Po prostu chce wrócić już do domu.
- Na pewno wszystko okej? - dopytywał.
- Tak - uśmiechnęłam się - Po drodze Ci wszystko powiem , tylko teraz zbieramy się już do domu.

piątek, 14 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.4

Obudziły mnie promienie słoneczne próbujące przedostać się przez zasłonięte okno do mojego pokoju. Wzięłam do ręki telefon aby dowiedzieć się która godzina. Przez blask jaki padł z urządzenia, nie mogłam dostrzec godziny, gdyż moje oczy jeszcze się nie przyzwyczaiły. Zamrugałam kilka razy, dzięki czemu mój wzrok przyzwyczaił się do światła. Zegarek wskazywał siódmą trzynaście. Odłożyłam urządzenie, aby zdrzemnąć się. W końcu mamy wakacje , co oznacza , że nie muszę wcześnie wstawać i mogę trochę dłużej spać.
Gdy chciałam zmienić pozycję na wygodniejszą coś mi to uniemożliwiło, a raczej ktoś. Tym ktosiem był Mateusz , który oplatał mnie w pasie, tak jakbym miała zaraz uciec. Nie chcąc go budzić próbowałam jak najdelikatniej zmienić pozycję, jednak nie udało mi się to , gdyż usłyszałam nad uchem zaspany głos przyjaciela .
- Przestań się tak kręcić i daj mi spać kobieto - warknął.
- Jest mi niewygodnie - odparłam i poruszyłam się aby leżeć wygodniej.
Chłopak nic nie opowiedział, więc spróbowałam znowu. Tym razem widziałam jak otworzył jedno oko i spojrzał na mnie próbując wyglądać groźnie.
Próbowałam się nie roześmiać z tego widoku jaki mi zafundował. To było jak próbował mnie nastraszyć, chodź wyglądał przy tym mało groźnie. Gdy nic nie odpowiedziałam , spróbowałam kolejny raz zmienić pozycję, jednak poczułam tylko jak wypadam z łóżka i z wielkim hukiem ląduję piętro niżej na tyłku. Wykrzywiłam usta w grymasie przez to jaki ból poczuła. Spojrzałam na przyjaciela który mimo zamkniętych oczu uśmiechnął się chytrze. Ja natomiast próbowałam rozmasować bolące miejsce przez tego imbecyla , zwanego moim przyjacielem.
- Chodź - odwróciłam głowę próbując zrozumieć o co mu chodzi.
Mateusz przywołał mnie gestem ręki abym weszła na łóżko. Na MOJE łóżko, Jaki z niego dobroduszny człowiek - pomyślałam. 
- Wskakuj , tylko daj mi spać - jęknął , po czym  odwrócił się do mnie plecami i ponowił próbę zaśnięcia.
Tak jak powiedział tak zrobiłam. Chwilę później leżałam przytulona do pleców przyjaciela.
- Wiedziałam , że mnie kochasz - szepnęłam z uśmiechem.
- Aż się sobie dziwie, za co.
Zaśmiałam się , po czym bardziej wtulając w blondyna zasnęłam.


Obudziłam się czując jak jest mi bardzo gorąco. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tylko blond czuprynę. Okazało się , że mój kochany przyjaciel przygniata mnie swoim ciałem, dzięki czemu jest niewyobrażalnie gorąco. Próbowałam zepchnąć z siebie chłopaka, ale nie dałam rady. Więc muszę go obudzić - pomyślałam. W sumie to i tak jest już kilka minut po dziesiątej, więc pora wstawać.
- Mateusz. 
Nic.
- Mateusz wstawaj.
Nic.
- Mateusz! Wstawaj!
Chłopak poruszył się przez co łatwiej było mi się wydostać. Szybko zepchnęłam go z siebie.
- Co Ty znowu chcesz? - jęknął.
- Przygniatałeś mnie grubasie - spojrzałam na niego -  A poza tym już jest po dziesiątej , więc pora wstać.
- Jak Ty mnie nazwałaś? \
- Grubasieee - przeciągnęłam ostatnią literkę.
Przyjaciel spojrzał na mnie i nim się obejrzałam leżałam pod nim łaskotana. Śmiałam się jak opętana, przez co rozbolał mnie brzuch.
- Przestań!
- To mnie przeproś - zaprzestał swoich tortur, jednak gdy pokręciłam głową na nie, ten znowu zaczął mnie męczyć.
- Przepraszam! 
Gdy tylko to powiedziałam, a raczej krzyknęłam, momentalnie poczułam ulgę. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie od śmiechu.
- No i tak ma być.
Spojrzałam wkurzona na przyjaciela, po  czym zaczęłam wstawać. 
-Idę pod prysznic.
-Starsi mają pierwszeństwo! - krzyknął po czym zobaczyłam jak znika.
Opadłam na łóżko kręcąc głową. Jak to możliwe, że jeszcze nie zwariowałam przy min. Niby jest dorosły a czasem zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Mimo to i tak go uwielbiam. Nie znamy się długo, jakieś nie całe dwa lata. Poznaliśmy się przez przypadek, ale to i tak był najlepszy przypadek jaki mógł mi się przydarzyć.
Zawsze gdy mam problem i potrzebuje się wygadać lub też być z kimś i po prostu pomilczeć to Mateusz zawsze jest. Nie ważne czy chce tego czy też nie, on po prostu jest. Nie zadaje pytań tylko czeka godzinę , dwie albo nawet cały dzień aby dowiedzieć się co mnie trapi. I nie to , że się wypytuję, tylko jest blisko mnie i czeka aż sama zechcę mu o tym powiedzieć. Nie znamy się długo, ale mam wrażenie jakbyśmy znali się od dzieciaka. Wie o mnie bardzo dużo, bo chyba nie wszystko, ja również wiem o nim to i owo. Jest sobą  i nie udaje. Gdy trzeba to mnie pocieszy , ale też solidnie opieprzy za moją głupotę i bezmyślność. Jest jak mój drugi starszy brat, trochę denerwujący i uważający , że wie wszystko najlepiej ale tak czy tak kocham go.
Moje przemyślenia przerwała cisza, wcześniej był to szum wody a teraz nic. Oznacza to , że Mati zaraz zwolni łazienkę. Wstałam więc i wyjęłam szare spodenki do tego białą koszulkę i bieliznę. Wszystko położyłam na łóżko po czym podeszłam do okna i otworzyłam je , aby wpuścić trochę świeżego powietrza. Odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciela który trzymał w dłoni moją bieliznę i uśmiechał się głupkowato.
- To dla mnie ? - poruszył zabawnie brwiami.
- Baran - bąknęłam wyrywając mu bieliznę.
Zabrałam resztę rzeczy poszłam pod prysznic.
- Zasuwaj na dół robić śniadanie ! 
- Jasne jasne.
Uśmiechnęłam się pod nosem wyobrażając sobie minę chłopaka.

Po prysznicu zeszłam na dół czując przyjemne zapachy wydobywające się z kuchni. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam chłopaka który robił coś przy blacie kuchennym. Podeszłam do niego i stając na palcach zajrzałam przez ramię. Blondyn spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się i wskazał głową stół, na którym stały moje ulubione naleśniki z czekoladą i serem. Cmoknęłam Mateusza w policzek i zasiadłam do stołu. 
- A to za co?- zapytał podając mi sok.
- Za wszystko.
- To przecież nic wielkiego - powiedział zajmując miejsce naprzeciwko mnie - Zwykłe śniadanie, no może nie takie zwykłe, bo są to Twoje ulubione naleśniki, no ale czego się nie robi dla mojego maleństwa aby tylko było uśmiechnięte - puścił mi oczko.
- Nie mówię w tym momencie o śniadaniu - upiłam łyk soku - Mówię ogólnie o wszystkim co dla mnie robisz i dziękuję też, że jesteś.
Wstałam i podeszłam do przyjaciela mocno go tuląc.
- Hej - pogładził mnie dłonią po plecach - Przecież wiesz , że możesz zawsze na mnie liczyć, o każdej porze dnia i nocy, tak? - kiwnęłam głową na znak , że się z nim zgadzam - Uśmiechnij się teraz dla mnie.
Spojrzałam na przyjaciela i posłałam mu delikatny uśmiech, który od razu się powiększył po zobaczeniu głupiej miny chłopaka. Zajęłam swoje miejsce po czym oboje zabraliśmy się śniadanie.
- Dziś jest ładna pogoda - odezwał się blondyn - Może wyskoczymy na basen albo nad jezioro, co Ty na to?
- To jest dobry pomysł - wzięłam kęs - Możemy się trochę ochłodzić, bo dziś zapowiada się straszny upał.
- No to postanowione - uśmiechnął się - Ja już się będę zbierał, wpadnę po Ciebie jakoś za trzy godzinki, może być?
- Pewnie.
- No to lecę , do później - puścił mi oczko i wyszedł.
- Paa!
Sprzątałam właśnie po śniadaniu gdy usłyszałam jak do domu wchodzi brat. Wyszłam z kuchni i skierowałam się do przedpokoju. Oparłam się o ścianę i skrzyżowałam ręce na piersi widząc Konrada. Chłopak zauważył mnie i uśmiechnął się delikatnie , a raczej próbował gdyż wyszedł mu grymas.
- Cześć siostra - podszedł i cmoknął mnie głowę, po czym skierował się w stronę salonu.
- Jak impreza? - zapytałam chłopaka który aktualnie leżał na kanapie z jedną ręką pod głową.
- Udała się.
- Widzę - usiadłam obok niego - I czuję.
- Hę?
- Jedzie od Ciebie alkoholem - skrzywiłam się.
- Dzięki - odpowiedział z sarkazmem.
Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- Idź na górę i weź prysznic, a ja zrobię Ci śniadanie.
- Kochana jesteś - poczochrał mi włosy - Zaraz wracam.
Pokręciłam delikatnie głową i poszłam do kuchni, aby zrobić coś dobrego do jedzenia dla swojego brata.

środa, 20 lipca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.3

Obudziłam się dzisiaj dosyć późno , było to spowodowane wczorajszymi wydarzeniami. Spojrzałam na swoje nadgarstki , na lewym widniał siniak zrobiony przez Kamila. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co mi zrobił , w moich oczach pojawiły się łzy, szybko zamrugałam aby je odgonić. Nie chce teraz płakać, chce o tym zapomnieć to już koniec. Wzięłam telefon żeby sprawdzić godzine , w tym czasie zaczął on dzwonić. Na ekranie widniało "Aniulka", to moja przyjaciółka. Jest ona zakręconą zielonooką szatynką.
Nacisnęłam zielony przycisk i  odebrałam :
- Halo?
- No hej - usłyszałam jej radoany głos - Pomyslałam , że pójdziemy dziś na zakupy , co Ty na to?
- Sama nie wiem - odpowiedziałam smętnie.
- Coś się stało? Pokłóciłaś się z Kamilem? - dopytywała.
- Tak jakby.
- Chyba coś poważnego - chciałam jej o wszystkim powiedzieć - To może spotkajmy się i wszystko mi opowiesz, zgoda?
- Okej, gdzie?
- Może spotkajmy się w galerii , przy fontannie o 16 .
- Dobra, będę pa.
- Papa.
Odłożyłam telefon i wstałam. Poczłapałam do łazienki, stojąc przed lustrem widziałam tylko moje czerwone i podpuchniete od płaczu oczy. Schłodziłam twarz zimną wodą, za wiele nie pomogło. Miałam ochotę wrócić do pokoju i płakać ile tylko fabryka dała, ale nie chciałam aby brat się o mnie martwił.
Założyłam na siebie zwykłą koszulkę i spodenki, włosy związałam w niedbałego koka i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Konrada razem z chłopakami. Wchodzać do pomieszczenia przykleiłam sztuczny uśmiech aby udawać, że wszystko jest dobrze.
- Hej wam - uśmiechnęłam się do nich, ale wyszło to sztucznie.
- Hej młoda - uśmiechnął się Kacper.
A reszta mu zawtórowała.
- Zrobiliśmy śniadanie - odezwał się mój brat - Zjedz z nami.
- Dziekuje, ale nie jestem głodna - wyjęłam sok i nalałam do szklanki .
- Powinnaś coś zjeść.
- Może później - zabrałam sok i kierowałam się do wyjścia.
- Może masz ochotę wyjść dziś na basen? Albo porobić cokolwiek.
- No właśnie, to fajny pomysł - powiedział Kacper.
Zmieniłam kierunek i ruszyłam w strone wolnego miejsca przy stole. Usiadłam obok Kacpra.
- No dobra - spojrzałam na nich - Przez to co wydarzyło się wczoraj nie musicie spedzać ze mną czasu i mnie pilnować - upiłam łyk soku - Nie mam zamiaru zrobić sobie czegoś.
- Siostra! - spojrzałam na brata - To nie jest śmieszne.
Splotłam dłonie i położyłam je na stole pochylajac się do przodu.
- Wiele osób się rozstaje, ja też to przeszłam - wlepiłam wzrok w swoje dłonie - To nie powód aby obchodzić się ze mną jak z jajkiem. Rozstaliśmy się.
Moje oczy momentalnie zaszły łzami, ale szybko je odgoniłam.
- Nie musicie sié mną tak przejmować , wszystko dobrze.
- Ale..- odezwał sisię Maciek - Widziałaś to i.. - nie dokończył bo Oliwier uderzył go w tył głowy.
- Stary! - sykną Oli.
- Nie chce o tym rozmawiać, okej? - uśmiechnęłam się do nich - A poza tym to idę niedługo do galeri spotkać się z Anią, więc basen odpada.
Wzięłam sok i poszłam do pokoju. Po zamknięciu drzwi łzy zaczęły płynać mi po policzkach. Zakryłam usta dłonią aby stłumić szloch. Nie chciałam że któryś z chłopaków mnie słyszał.

                                      ***

Siedziałyśmy w kawiarni obładowane zakupami. Gdy tylko do niej weszłyśmy od razu zamówiłyśmy coą do picia, a ja zaczęłam opowiadać co się wydarzyło. Mimo moich starach łzy płynęły z moich oczu. Nie chciałam tego , ale nie mogłam zrobić nic. Ania siedziała obok mnie obejmując ramieniem i próbując pocieszyć, starała się ale nie wiele to dało. O nic nie pytała , po prostu była i za to ją kocham. Kilka minut zajęło mi aby się uspokoić i doprowadzić do porządku.
- Przepraszam, nie chciałam się tak rozkleić.
- Ej, no coś Ty - uśmiechnęła się do mnie ciepło - To nie Twoja wina. Czasem to nawet pomaga.
- Ale ja już wypłakałam morze łez - uśmiechnęłam się smutno - A dalej czuje się jakby to była moja wina.
- Oszalałaś! - uderzyła ręką w swoją nogę - To nie jest Twoja wina, to on wszystko spieprzysz. I nawet tak nie myśl , bo bedziesz miała doczynienia ze mną.
Roześmiałam się na jej słowa , a ona razem ze mną.
- I taką chce Cię widzieć, roześmianą i szczęśliwą.
- Dziekuje - przytuliłam ją - Jesteś najlepsza.
- Wiem - wyszczerzyła się - Dokończymy nasze lody i idziemy jeszcze do kilku sklepów. Co Ty na to?
- Pewnie.
Razem z Anią byłyśmy chyba we wszystkich sklepach, ten dzień był bardzo udany. Nawet zapomniałam na chwilę o Kamilu, wiem , że i tak będę musiała to zrobić , po tym co się stało nie wybaczę mu.
Weszłam do domu i od razu skierowałam się w stronę swojego pokoju. Na korytarzu spotkałam swojego brata, który na widok ilości toreb zaniemówił. Nie dziwię mu się , sama jestem zaskoczona tym ile wydałyśmy, ale warto było. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Była już godzina 18 więc postanowiłam coś przegryźć. Pijąc sok usłyszałam dzwonek do drzwi , wstałam i poszłam odtworzyć.
- Cześć mała - powiedział uśmiechnięty Mateusz.
- Hej - przywitałam się z nim buziakiem w policzek - Wejdź.
Mateusz był wysokim niebieskookim blondynem. Przyjaźnimy się od dawna. Mati jest dla mnie jak brat, zawsze mi pomaga, mogę też z nim porozmawiać o wszystkim.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam gdy byliśmy w kuchni.
- Soku - uśmiechnął się - Pomyślałem, że wpadnę i coś pooglądamy, co Ty na to?
- Jestem za - uśmiechnęłam się podając mu sok - To chodź do salonu.

Właśnie oglądaliśmy jakąś komedie gdy zadzwonił dzwonek, przeprosiłam przyjaciela i poszłam otworzyć. Przed drzwiami stał Kacper, przywitałam się z nim i zaprosiłam do środka. Skierowaliśmy się do salonu, tam był Mateusz w towarzystwie mojego brata. Panowie przywitali się , Kacper spojrzał na Konrada i był zdziwiony.
- A Ty jeszcze nie gotowy?
- Mówiłem , że nie idę. - Konrad wzruszył ramionami.
- Dlaczego? Przecież mieliśmy tam być wszyscy. - spojrzałam na obu i nie wiedziałam o czym mówią.
- Nie idę i już.
- Ej.. - spojrzał to na jednego to na drugiego - O czym mówicie?
- Dziś wszyscy mieliśmy iść na imprezę, ale Twój głupi brat teraz mi mówi , że nie idzie. - Kacper rzucił poduszką w przyjaciela.
- Pisałem wam dziś dlaczego nie idę. - brat odrzucił poduszkę.
- Dlaczego? - spojrzalam na brata , kryzujac dlonie na piersi.
- Uwaza, ze po tym co sie wczoraj stalo nie moze zostawic Cie samej.
- Nic mi bedzie, poza tzm Mateusz ma zostac na noc, wiec nie bede sama.  A Ty sie ruszaj i wynos na impreze.
- I to juz!
Konrad bez slowa wstal i poszedl na gore.
- Dziekie.
Kilkanascie minut pozniej zostalam z przyjaciel. Chcialam ogladac dalej, ale on sie uparl , ze musze mu wyjasnic o co chodzilo. Niechetnie , ale zrobilam to, oczywiscie musialam przy tym plakac.
- Kretyn nie wie co stracil - przyjaciel pocalowal mnie w czolo - Nie placz, nie warto przez idiote.
Wzielam kilka wdechow abz odgonic kolejne lzy, nie chcialam plakac chociaz to bolalo. Kilka chwil pozniej ogladalismy filmy smiejac sie.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.2

Obudziłam się a za oknem było już ciemno. Spojrzałam na zegarek który stał na szafeczce nocnej koło łóżka, dochodziła pierwsza w nocy.  Z dołu słychać było jeszcze śmiech mojego brata i jego kolegów, co oznaczało , że jeszcze nie śpią. Przeciągając się na łóżku delikatnie uderzyłam w coś nogą, podniosłam się do pół siadu zapalając lampkę nocną. Obok mnie siedział Kamil i patrzył wprost na mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć, sparaliżowało mnie. Kamil chciał złapać mnie za dłoń, ale zabrałam ją i odsunęłam na koniec łóżka. Cały czas na mnie patrzył, nawet na moment nie spuścił mnie z oczu.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam przerywając cisze - Kto Cię tu wpuścił? 
- Kochanie chce Ci to wszystko wytłumaczyć - powiedział.
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam wstając i podchodząc do okna - Nie chce Cię widzieć, więc wynoś się stąd.
Kamil wstał i zrobił krok w moją stronę.
- Muszę Ci to wytłumaczyć i nie wyjdę dopóki Ci tego nie wyjaśnię - podszedł bliżej - Za bardzo Cię kocham.
Prychnęłam.
- Ty mnie kochasz? - głos mi zadrżał - Jeśli się kogoś kocha to się go nie zdradza, a Ty to zrobiłeś - czułam jak w oczach zbierają mi się łzy - Wyjdź stad, nie chce Cie widzieć! - krzyknęłam.
- Daj mi pięć minut, proszę - stał już przede mną.
- Nie! - zaczęłam krzyczeć - Nie chce słuchac Twoich wyjaśnien, wynoś się! 
Kamil złapał mnie za nadgarstki i spróbował uspokoić.
- Puszczaj mnie! 
- Nie! - krzyknął - Nie puszcze dopóki mnie nie wysłuchasz!
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, nie chciałam z nim rozmawiać. 
- W dupie mam to co chcesz mi powiedzieć! - w tym momencie do mojego pokoju wszedł Konrad z kolegami - Nienawidzę Cię! Idź do tej blondyny to Cię pocieszy!
- Co wy wyprawiacie? - zapytał Konrad.
Kamil nawet nie zwrócił na nich uwagi, dalej mocno trzymał mnie blisko siebie.
- Kurwa ja tego nie chciałem ! Sama wpakowała mi się do łóżka, zrozum to !
Zaczęłam się szarpać aby mnie puścił, ale to na nic. Chłopak mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach, przez co syknęłam z bólu.
- Stary puść ją, zrobisz jej krzywdę - powiedział Konrad podchodząc do nas , ale to na nic na mojej twarzy pojawił się grymas bólu - Kamil puść ją!
- Nie ! - spojrzał na mojego brata - Musze jej to wyjaśnić!
- Mam to gdzieś, puść mnie to boli ! - krzyczałam czując wodospad łez.
Mój brat widząc , że Kamil nie zamierza mnie puścić stanął między nami , przez co musiał to zrobić. Schowałam się za bratem rozmasowując obolałe nadgarstki. Chciałam przestać płakać, ale nie mogłam.
- To był nic nie znaczący dla mnie błąd - zaczął - Kocham Cie i tylko na Tobie mi zależy! 
- Nie wrzeszcz na nią - odezwał się Kacper.
Kamil spojrzał na każdego z nich po czym krzyknął :
- To nie jest wasza sprawa ! - spojrzał na mnie - Weronika, nie wyjde stąd jeśli Ci tego nie wyjaśnię.
Nie odpowiedziałam nic, stałam i patrzyłam na niego. Kamil zrobił kilka kroków w moją stronę, przestraszyłam się. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie miałam nawet o czym. Zdradził mnie i gdybym tego nie zobaczyła to pewnie nie powiedziałby mi o tym. Przez cały czas przed oczami miałam to co zobaczyłam , jego i ją. Poczułam że łzy znowu napływają mi do oczu, wzięłam kilka głębszych wdechów aby się nie rozpłakać.
- Proszę, zabierz go stad - szepnęłam do brata.
Konrad podszedł do Kamila, zasugerował mu że już powinien iść, ten jednak był temu przeciwny. Starał się ominąć mojego brata i podejść do mnie. Na szczęście Konrad razem z kolegami wyprowadzili - siłą- Kamila z mojego pokoju. Wychodząc z niego mówił coś do mnie, ale nie chciałam słuchać, szybko zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Chwilę później czułam jak ktoś mnie do siebie przytula. Tym kimś był mój brat, wtuliłam się w niego, a on próbował mnie uspokoić. Gdy przestałam płakać, zaczęłam mu wszystko mówić, dalej w niego wtulana. Czułam jak mięśnie brata napinają się i rozluźniają. Po opowiedzeniu wszystkiego Konradowi, poczułam jak kamień spada mi z serca. Nawet nie pomyślałam, że rozmowa z kimś pomoże mi.
- Już nigdy go tutaj nie zobaczysz - powiedział, a ja na niego spojrzałam - Chodzi mi o to, że już tu więcej nie przyjdzie.
- Ale to jest jeden z Twoich najlepszych przyjaciół.
- I co z tego? - wzruszył ramionami - Nie miał prawa tak zrobić, żaden chłopak nie ma prawa krzywdzić mojej małej siostry - powiedział , po czym mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Przyjaźnicie się od bardzo dawna - spojrzałam na niego - Nie chcę, żeby to wszystko przepadło, to Twój przyjaciel
.- Zobacz co on Ci zrobił - zdenerwował się.
- Wiem, ja tak jak i on doskonale wiedzieliśmy do czego może prowadzić ten związek - chciał coś powiedzieć, ale nie dałam dojść mu do słowa - Przecież doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później się rozstaniemy. Tak właśnie się stało i wiem, że możesz pomyśleć, że oszalałam - uśmiechnął się delikatnie - Bo jaka dziewczyna skrzywdzona przez swojego byłego , jeszcze go broni, ale - spojrzałam na brata - Nie chce żebyście się kłócili, rozstaliśmy się to nasz problem.
- Nie rozumiem Cię.
- Po prostu gdybyś mógł przez jakiś czas nie zapraszać do domu chłopaków.
- Dobrze , nie bedę ich zapraszać - uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam do niego - A teraz uciekaj spać , już późno. Dobranoc - pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc.
Konrad wyszedł z mojego pokoju, ja wsunęłam się z powrotem do łóżka i zasnęłam.