piątek, 31 lipca 2015

Prawdziwy przyjaciel XI


Kolejny dzień, chyba najgorszy jaki może być w  tygodniu. Przez cały dzień ciężkie lekcje, nie wiem jak to przetrwam. O dziwo obudziłam się sama, bez pomocy budzika. Spojrzałam na zegar, wskazywał 5.30. Lekko się zdziwiłam powinna jeszcze spać, może to dlaczego, że strasznie boli mnie głowa. Wstałam z łóżka i poszłam na dół po jakaś tabletkę. Weszłam do kuchni i zobaczyłam zdziwioną twarz mojej mamy, która siedziałam przy stole i piła kawę :
- Dlaczego nie śpisz? - zapytała biorąc łyk ciepłego napoju.
- Obudziłam się, strasznie mnie głowa boli. - wyjęłam tabletkę i wzięłam szklankę wody.
- Rzeczywiście nie wyglądasz najlepiej - mama podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła. - Nie dziwie się, że boli Cię głowa, masz gorączkę.
- Nienawidzę chorować. - burknęłam pod nosem i połknęłam lekarstwo.
- Wracaj do łóżka, nie pójdziesz do szkoły. - odstawiła kubek do zlewu.
- Okey. - wstałam i poszłam do pokoju.
Weszłam pod jeszcze ciepłą kołdrę i przykryłam się nią. Po 5 minutach do mojego pokoju weszła mama, przyniosła mi ciepłą herbatę i witaminy. Po czym pożegnała się , gdyż musiała być wcześniej w pracy. Postanowiłam, że nie pójdę spać.
Była już 6.30 więc to dobra godzina, aby napisać Melce, że nie idę do szkoły. Wzięłam telefon, wybrałam numer i wysłałam wiadomość. Odpowiedź dostałam błyskawicznie " Ja też jestem chora i zostaję dziś w domu :) "
Zaśmiałam się pod nosem, moja przyjaciółka też nie lubiła chorować, ale widziała w tym plusy..brak  szkoły. Odłożyłam telefon, włączyłam sobie film na laptopie i piłam ciepłą herbatkę. Dzięki miksturze którą przygotowała mi mama poczułam się lepiej, nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

                                                                            ***

Obudziłam się około południa, w sumie to obudził mnie telefon. Dostałam wiadomość, pewnie mama chciała wiedzieć jak się czuję - pomyślałam. Odblokowałam komórkę, na wyświetlaczu pojawił się napis Misiek czyli Artur. " Dziś też wpadnę po Ciebie po lekcjach. O której kończysz? " Fajnie, że postanowił mnie odebrać, jednak nie musi. " Jestem chora i nie poszłam dziś do szkoły ".
Odpowiedź dostałam po 2 minutach. " Przykro mi kochanie, wracaj szybko do zdrowia"
Miałam nadzieję na spotkanie z Artkiem, jednak plany się pokrzyżowały. Sama jestem sobie winna, mogłam nie wychodzić na dwór dwa dnie temu, ale stało się.
Przeglądałam coś na necie, gdy usłyszałam jak do domu wróciła moja mama. Weszła na górę i zapukała :
- Proszę - spojrzałam w stronę drzwi.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej - zakaszlałam.
- Właśnie widzę - pokręciła głową z uśmiechem. - Kupiłam Ci coś słodkiego, zaraz zrobię Ci herbaty i przyniosę.
- Dziękuję - krzyknęłam przez zamknięte drzwi.
Wróciłam do swojego zajęcia, usłyszałam dzwonek do drzwi, pewnie jakaś sąsiadka przyszła pożyczyć cukier lub coś innego. Usłyszałam pukanie do pokoju, pomyślałam, że to mama powiedziałam "proszę". Drzwi się otworzyły i zobaczyłam jak do mojego pokoju wchodzi Sebastian, lekko mnie to zdziwiło.
- Hej Maja. - powiedział niepewnie.
- Hej - uśmiechnęłam się - Co tu robisz?
- Yy..jesteś chora więc pomyślałem, że no..yy ten.. - zaczął się jąkać.
- Usiądź - powiedziałam ze śmiechem.
- Dzięki, przyniosłem Ci notatki z dzisiejszego dnia. - podał mi zeszyty.
- Miło, że o mnie pomyślałeś. Dziękuję.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się - Będę już spadał.
- Musisz już iść? - zapytałam ze smutkiem.
- Nie, ale nie chce Ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz mi. - puściłam mu oczko.
Zaproponowałam, żebyśmy obejrzeli film. Zgodził się, długo nie mogliśmy zdecydować co oglądamy, ale doszliśmy do porozumienia. Film nie trwał długo, po godzinie skończył się. Odłożyłam komputer i zaczęłam rozmawiać z Sebkiem na różnie tematy, dużo się śmialiśmy. I znowu pukanie do drzwi, tym razem wszedł Tymon, z lekko zdziwioną miną spojrzał na mnie i Sebastiana.
- Siema Tymon - podszedł i wyciągnął rękę do chłopaka.
- Sebastian - uścisnął ją - To ja już będę leciał.
- Nie chciałem wam przeszkodzić - wtrącił przyjaciel.
- Nie ja i tak już miałem zamiar spadać. - wstał - Dobrze, że ją odwiedziłeś.
- Dlaczego? - zapytał Tymek.
- Właśnie dlaczego? - zdziwiłam się.
- Ona przez tą chorobę długo nie przebywała z ludźmi i zaczyna powoli wygadywać głupoty. - uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz co stary, ona zawsze wygaduje głupoty. - zaśmiał się przyjaciel.
- Jesteście okropni - skrzyżowałam ręce na piersi - Naśmiewacie się z chorego. - zrobiłam groźną minę
- Maja Ty cały czas jesteś chora - powiedział Tymek, po czym obaj wybuchnęli śmiechem.
Starałam się jak najdłużej utrzymać moją groźną minę, ale po chwili zaczęłam się śmiać razem z chłopakami. Mi przeszło p oparu chwilach, jednak Tymon i Sebastian dalej zanosili się śmiechem.
- Dobra ja już spadam. Pa Maja. - puścił mi oczko. - Na razie Tymon, miło było Cię poznać. - podał mu rękę i już go nie było.
- To co robimy? - zapytałam przyjaciela.
- Sam nie wiem. - usiadł obok mnie.
- Masz ochotę na herbatę?
- Mhmm.. - poszłam do kuchni i poprosiłam mamę, aby nam zrobiła.
Dziesięć minut później piliśmy ciepłu napój i zajadaliśmy się ciastkami. Mimo tego, że źle się czułam żartowałam z chłopakiem śmiejąc się przy tym w niebo głosy. Pół godziny później mnie i kumpla bolały już brzuchy od śmiechu. Gdy się opanowaliśmy, ktoś zapukał do drzwi. Nie zdążyłam powiedzieć "proszę " a w progu pojawił się on...

czwartek, 30 lipca 2015

Prawdziwy przyjaciel X

Siedząc w pokoju próbowałam się skupić na pracy domowej. Nie wychodziło mi to za ciekawie. W mojej głowie miałam tylko dwie te same myśli. Niedługo będą święta - co było plusem w tym wszystkim, a druga sprawa to to, że znowu pokłóciłam  się z moim chłopakiem.
Muszę z nim porozmawiać i to jeszcze dziś - w mojej głowie cały czas błądziła jedna, ta sama myśl. Wstałam od biurka i podeszłam do okna, spojrzałam przez nie. Zaczął padać śnieg, gdy to zobaczyłam na mojej twarzy zagościł uśmiech. Postanowiłam wyjść na zewnątrz, zeszłam na dół. Założyłam kurtkę i buty, wyszłam przed dom.
Stałam i patrzyłam jak płatki śniegu spadają na ulicę, czułam się jak małe dziecko. Chodź było zimno, niż kilka godzin wcześniej to i tak mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam ten czas, przypominał mi moje dzieciństwo, czyli coś czego mi brakuje. Stałam tak dobre dziesięć minut, ulica była już pokryta białym puchem. W sumie to wszystko już przykryła puchowa pierzynka. Odwróciłam się w stronę ogrodu, podziwiałam jak był przystrojony.
- Zmarzniesz - usłyszałam znajomy głos wiedziałam do kogo należy.
- Co tu robisz? - zapytałam odwracając się do mojego mówcy.
- Chciałem porozmawiać o tym co stało się dzisiaj - Artek podszedł bliżej mnie.
- Zamierzałam do Ciebie zadzwonić w tej samej sprawie. - spojrzałam na niego - Słucham?
- Przepraszam, że zachowałem się jak ostatni idiota.
- Z grzeczności nie zaprzeczę - poprawiłam sobie  szalik - Mów dalej.
- Zrobiłem to bo.. jak zobaczyłem Cię z tym chłopakiem, zrobiłem się cholernie zazdrosny - w jednej chwili stał przede mną. - Boję się, że któregoś dnia mnie zostawisz. Wiem też, że mam dla Ciebie mało czasu i jesteś przez to zła. - wciągnął powietrze po czym je wypuścił.
Chwilę patrzyłam na niego i zaczęłam mówić :
- Źle zrobiłeś, że tak naskoczyłeś na Tymona. - spojrzał mi w oczy - Gdybyś dziś mnie nie wystawił, to ten dzień spędziłabym z Tobą, a nie z nim.
- Wie.. - przerwał mi.
- Daj mi dokończyć. - powiedziałam lekko surowym głosem - Spotkałam się z nim nie po to, aby wzbudzić Twoją zazdrość, ale po to.. aby z kimś porozmawiać. - posmutniałam, a mój głos zaczął się lekko łamać. - Jak myślisz, jak się może czuć dziewczyna gdy chłopak nie ma dla niej czasu? - po moim policzku  zaczęła spływać łza.
- Nie płacz, proszę - kciukiem otarł łzę. - To się od teraz zmieni. Obiecuję. - przytulił mnie.
Tak bardzo mi tego brakowało, tej bliskości z jego strony. Troski, miałam nadzieję, że  będzie inaczej.
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też. - wtuliłam się w niego mocniej.
- Muszę już wracać do domu, zrobiło się późno. -odsunęłam się od niego.
- Rozumiem.
- O której jutro kończysz? - zdziwiło mnie jego pytanie - Przyjdę po Ciebie po lekcjach.
- O 14. - uśmiechnęłam się.
- To widzimy się jutro, o 14. - cmoknął mnie w usta i kazał wracać do środka, bo było zimno.


                                                                        ***

Budzik zadzwonił o 6.10 z niechęcią wyszłam spod pierzyny, jednak moje nastawienie zmieniło się gdy przypomniałam sobie o spotkaniu z Arturem. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranne czynności i wróciłam do pokoju.
Ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie, była dopiero 6.40 więc miałam czas, żeby zjeść śniadanie.
Spojrzałam na zegarek i uznałam, że czas zbierać się do szkoły. Przed moim domem czekała już na mnie Mela, przywitałam się z nią i ruszyłyśmy. Nie wiem jak my to zrobiłyśmy, ale z ledwością zdążyłyśmy na autobus. W drodze do szkoły Mela opowiedziała jak się jej układa z Michałem, cieszyłam się jej szczęściem. Chciałam aby mną i Arturem też się tak układało, jednak było to dość trudne. Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki, wiedziała, że coś mnie trapi. Chciała się dowiedzieć co. Opowiedziałam jej ostatnie wydarzenia, to zajęło nam cała drogę do szkoły.
Wysiadłyśmy z autobusu i poszłyśmy do szatni.
- Jeszcze się wam ułoży, zobaczysz - próbowała podnieść mnie na duchu.
- Mam nadzieję - powiesiłam kurtkę - Lepiej już chodź, bo spóźnimy se na lekcję.

                                                                       ***
Cały dzień strasznie mi się dłużył, może dlatego, iż chciałam się jak najszybciej zobaczyć z chłopakiem. Zdzwonił dzwonek i wyszłam z klasy kierując się do szatni. Ubrałam się i wyszłam przed szkołę rozglądając się za Artkiem. Nigdzie nie było go widać. Oby mnie nie wystawił - pomyślałam w duchu. Czekałam jeszcze chwilę i dalej nie było go. Wkurzona zadzwoniłam do niego, po trzech sygnałach odebrał :
- Halo? - zapytał.
- Gdzie Ty jesteś? - próbowałam uspokoić głos.
- W domu, a co ? - udawał idiotę?
- W domu? I Ty mówisz to tak spokojnie?! - już nie wytrzymałam.
- Kocie, nie denerwuj się - usłyszałam roześmiany głos za sobą. Odwróciłam się.
- Chyba chcesz sobie u mnie nagrabić. - powiedziałam oschle, chowając telefon do kieszeni.
- Uwielbiam gdy się złościsz - podszedł i objął mnie w tali. - Ślicznie wtedy wyglądasz.
- W takim razie zostanę miss świata, bo jestem wściekła. - chłopak uśmiechnął się i mnie pocałował. - Już lepiej?
- Tak, o wiele. - uśmiechnęłam się - Co dziś robimy?
- To niespodzianka, chodź.
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy, idąc przez park rozmawialiśmy o różnych rzeczach. O dziwo na dworze nie było, aż tak zimno. Jednak Artur i tak nie pozwolił rozpiąć mi kurtki i zdjąć szalika. Sprzeczałam się z nim, że jest mi gorąco. On na to złapał mnie i powiedział, że ochłodzę się z zaspie śniegu. Powiedziałam, że już nie trzeba i zostanę w szaliku. Pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy dalej.
Resztę dnia miło spędziłam z moim chłopakiem. Byliśmy w kawiarni, spacerowaliśmy po parku. Dzień był na prawdę cudowny, już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz spędziłam tak miło czas z własnych chłopakiem. Pod koniec odprowadził mnie do domu, nie chciał abym wracała sama po zmroku. Nie protestowałam, chciałam z nim być jak najdłużej. Staliśmy przed moim domem całując się, aż do momentu gdy nie zaczął padać śnieg. Z niechęcią pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do środka.

środa, 29 lipca 2015

Motocyklista V

Nawet nie wiedziałam kiedy dojechaliśmy na miejsce. Otworzyłam oczy i nie widziałam za dużo, miałam na głowie kask, a do tego jest przyciemniany. Odsunęłam się od chłopaka i zdjęłam kask. Zeskoczyłam z motocykla i odłożyłam go. Stałam obok Filipa który siedział na swojej maszynie, zaczęłam rozglądać się wkoło, aby zorientować się gdzie jesteśmy. Coś mi świtało w głowie, jednak nie za bardzo wiedziałam gdzie się znajdujemy.
- Chodź, przejdziemy się - powiedział chłopak schodząc z moto i łapiąc mnie za rękę.
- Okey - ruszyliśmy.
Szliśmy przed siebie, ale dalej nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Nie odzywaliśmy się, nie była to niezręczna cisza. Od czasu do czasu czułam na sobie wzrok Filipa, nawet złapałam go na tym. Nie przeszkadzało mi to, lubiłam jak to robił. Dalej nie wiedziałam dokąd idziemy. Nie mogłam już wytrzymać :
- Dokąd idziemy? - zapytałam zatrzymując się.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę - uśmiechnął się i ruszyliśmy dalej.
Dziesięć minut później dotarliśmy na miejsce. Filip nic nie powiedział, dopiero teraz wiedziałam gdzie jesteśmy. Właśnie w tym miejscu poznaliśmy się. Dokładnie pamiętam, ten dzień. Niedaleko zobaczyłam małe jeziorko, którego wcześniej nie zauważyłam. Podeszłam do wody i patrzyłam przed siebie.
- Teraz już chyba wiesz, gdzie jesteśmy - usłyszałam głos Filipa za sobą.
- Uknułeś dzisiejszy wieczór - uśmiechnęłam się.
- Może tak, może nie - poczułam jak ręce chłopaka oplatają mnie w talii. Położył podbródek na moim ramieniu, czułam zapach jego perfum. - Mam nadzieję, że podoba Ci się.
- Tak, pewnie, że tak. - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam - Przyjdziemy się? - przytaknął głową i ruszyliśmy.
Szliśmy wzdłuż brzegu, było dość ciepło.
- Pamiętasz , jak zgubiłam to MP3? A Ty ja znalazłeś.- lekko szturchnęłam go biodrem.
- Tak, jakbym mógł zapomnieć taką niezdarę. - zaśmiał się.
- Ejj..są jesteś niezdarą. Każdemu czasem zdarzy się coś zgubić. Niezdaro - uśmiechnęłam się próbując powstrzymać śmiech, gdy zobaczyłam jego minę.
- Lepiej uważaj, nagrabisz sobie koleżanko.
- Już się boję - zakpiłam sobie z niego. - Nic mi nie zrobisz - powiedziałam pewnie.
- Jak to nic? - zapytał - Patrz teraz. - złapał mnie i podniósł do góry kierując się do wody.
- Nie, nie! - kręciłam się - Filip, proszę nie. - zatrzymał się.
- Będziesz grzeczna? - chciałam powiedzieć nie, ale przytaknęłam. Nie chciałam być cała mokra.
- Postawisz mnie z powrotem na ziemi? - spojrzałam na niego.
- Za chwilę- uśmiechnął się podejrzanie.
Nie zdarzyłam zapytać co kombinuję. Przełożył mnie przez ramię i zaczął się obracać wokół własnej osi. Kręcił mną przez jakiś czas, gdy poczułam jak stawia mnie na ziemi, zachwiałam się i wpadłam wprost w ramiona chłopaka. Zaczął się ze mnie śmiać, poszłam w jego ślady i zrobiłam to samo. Przez dobre pięć minut nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu, gdy już się powstrzymaliśmy stanęłam i własnej sile. Spojrzałam w błyszczące oczy chłopaka i zatraciłam się w nich. Patrzyliśmy się na siebie, twarz Filipa zaczęła zbliżać się do mojej. W jednej chwili poczułam jak jego miękkie usta dotykają moich ust. Musnął je, oddałam pocałunek. Złapał mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Całowaliśmy się namiętnie, naszą chwilę przerwał silny wiatr i grzmot.
- Zaraz będzie burza - oznajmił mi odrywając się od moich ust - Chodź, pojedziemy do mnie i obejrzymy film. Co Ty na to?
- Jestem za - uśmiechnęła się i ruszyliśmy.


Dziesięć minut później byliśmy na miejscu. Normalnie jechalibyśmy dłużej, ponieważ zerwał się duży wiatr jechał dwa razy szybciej. Weszliśmy do środka, Filipek zaprowadził mnie do salonu i sam pobiegł do kuchni, aby zrobić coś ciepłego do picia. Wrócił po kwadransie, podał mi kubek z gorącą czekoladą i włączał wybierać film. Od razu włączył go i usiadł koło mnie.
Przez cały czas nie rozmawialiśmy, po dwóch godzinach film się skończył. Filip spojrzał na mnie i się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech.
W jednej sekundzie jego twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko mojej, podobało mi się to.
- Może skończymy to co zaczęliśmy? - zapytał patrząc mi w oczy.
Odstawiłam kubek na stolik obok, jednocześnie dając mu sygnał, że się zgadzam. I znowu..poczułam jego ciepłe, a jednocześnie miękkie usta. Zaczęliśmy się całować, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nie przeszkadzało mi to, w sumie chciałam tego tak samo jak on.
Jego pocałunki z minuty na minutę, z sekundy na sekundę stawały się delikatniejsze. W końcu przestał mnie całować, spojrzał mi w oczy i pogładził mój policzek swoi kciukiem. Pokazał ręką, żebym przytuliła się do niego. Przysunęłam się bliżej, musnął moje wargi i przytulił.

Leżeliśmy na kanapie przytuleni do siebie, nie chciałam nic więcej tylko być z NIM. Nie wiem dlaczego, ale zaczęło mi na nim zależeć. Co było dziwne, ponieważ znam go krótko, on mnie zresztą też.
Spojrzałam na zegarek w telefonie, było już grubo po 23, moja babcia na pewno jest w domu i zastanawia się co się dzieje ze mną. Spojrzałam na twarz Filipa, leżał uśmiechnięty z zamkniętymi oczyma. Przyglądałam mu się cały czas, jest taki słodki. Chyba wyczuł, że się na niego patrzę, otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Muszę już wracać - podniosłam się do pół siadu.
- Zostań jeszcze - posmutniał - Proszę..
- Na prawdę, nie mogę - usiadłam naprzeciwko chłopaka
- No trudno - uśmiechnął się i wstał.
Doszliśmy do drzwi, załapał mnie za rękę i zatrzymał. Podał mi swoją bluzę i powiedział żebym założyła ją, ponieważ zrobiło się chłodno. Zrobiłam to szybko i już byliśmy przy motocyklu. Gotowa do jazdy wskoczyłam na maszynę i przytuliłam się do chłopaka.
Droga minęła szybko, otworzyłam oczy i już staliśmy przed domem mojej babci. Zeskoczyłam z moto, Filip zrobił to samo, zdjął kask i położył go, opierając się o swoją maszynę. Stałam naprzeciwko niego i patrzyłam w oczy.
- Dziękuję za wieczór - uśmiechnęłam się.
- A buziak gdzie? - zapytał i złapał za bluzę przyciągając do siebie.
 Zaczął mnie całować, nie chciałam tego przerywać. Jednak musiałam to zrobić. Cmoknęłam go ostatni raz na pożegnanie i pobiegłam do domu.
Weszłam do pokoju, położyłam się na łóżko i zasnęłam jak małe dziecko.

wtorek, 28 lipca 2015

Motocyklista IV

Obudziłam się o 10.20. Cały czas miałam na sobie bluzę Filipa, w sumie to nie zdejmowałam jej tylko od razu zasnęłam. Podniosłam się do pół siadu i przetarłam zaspane jeszcze oczy.
Z niechęcią wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki, spojrzałam w lustro i gdy zobaczyłam swoje odbicie wybuchłam śmiechem. Nie miałam dużych cieni pod oczyma, jednak na mojej głowie przeszło tornado. 
Przeczesałam włosy palcami i zebrałam je w koczek. Wróciłam do pokoju założyłam dresy i zwykłą koszulkę. Zeszłam na dół do kuchni, zobaczyła mnie babcia i się do mnie uśmiechnęła.
- Jak się spało? 
- Dobrze, tylko trochę długo - powiedziałam siadając do stołu.
- Julciu - powiedziała babcia - Dziś wieczorem wychodzę do mojej koleżanki. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. - podała mi talerz i spojrzała na mnie.
- Skąd, babciu nie jestem. - uśmiechnęłam się - Ja dziś też wychodzę o 16 z kolegą.
- A co to za kolega? - usiadła po drugiej stronie stołu.
- Poznałam go dwa dni temu. - wzięłam łyk soku - Poszłam pobiegać i podczas tego zgubiłam MP3, a on ją znalazł.
- Musi być bardzo uroczym chłopcem. - uśmiechnęła się.
Racja - pomyślałam sobie i od razu się uśmiechnęłam. Dokończyłam śniadanie i pozmywałam po sobie. Powiedziałam babci, że posprzątam trochę w domu. Babcia akurat poszła do sąsiadki obok, wiedziała, że długo nie wróci więc zaczęłam sprzątanie. Po około 2 i pół godzinie wszystko lśniło. Poszłam do swojego pokoju, aby wybrać coś na dziś. Nie wiedziałam, co będziemy robić. Wyjęłam z szafy granatowe rurki, do tego białą bokserkę z napisem "LUCKY" , a do tego krótkie białe conversy.
Spojrzałam na zegarek, było już po 13. Poszłam do łazienki, żeby się odświeżyć. Zajęło mi to czterdzieści minut, wyszłam z pod prysznica i wróciłam do pokoju.  Miałam tylko półtory godziny, aby się przygotować. Usiadłam i zaczęłam się malować, następnie wyswobodziłam włosy z ręcznika i wysuszyłam je. W między czasie założyłam na siebie strój który wybrałam. Wróciłam na miejsce i patrzyłam w lustro, zastanawiając się co zrobić z włosami. Chciałam wyglądać dobrze, ale nie aż za dobrze. Moje myśli przerwał telefon, dostałam wiadomość. Podeszłam szybko do łóżka i odczytałam, to było od Filipa.
"Chciałem Ci przypomnieć, że za godzinę będę po Ciebie".
Uważała, że zapomniałam.
"Pamiętam".
Odłożyłam telefon i wróciłam na swoje miejsce. Postawiłam na kitkę. Uczesałam włosy wysoko i związałam je. Zrobiła jeszcze kilka czynności nie zapominając o perfumach. Wstałam od toaletki i przejrzałam się ostatni raz w lusterku, byłam zadowolona z efektu końcowego. Schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół, spotkałam tam babcie który gdy tylko mnie ujrzała uśmiechnęła się promiennie. 
- Ślicznie wyglądasz. - wstała od stołu i podeszła bliżej.
- Dziękuję - rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyła je moja babcia. Weszłam z Filipem do kuchni. Zobaczył mnie i podszedł całując w policzek na przywitanie. 
- Wyglądasz  nieziemsko - uśmiechnął się.
- Dziękuję - odwzajemniła uśmiech. - Idziemy? 
- Tak - pożegnał się z moją babcią.
Wychodząc zabrałam jeszcze jego bluzę którą oddałam mu. 
- Nie musiałaś jej dziś oddawać - powiedział chowając ją do samochodu. - Zapraszam - otworzył drzwi i wskazał ręką, abym wsiadła. Będą w środku, nie zdążyłam dobrze się umiejscowić, a on siedział obok. Uśmiechnął i ruszyliśmy. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, nawet nie próbowałam pytać i tak wiedziałam, że mi nie powie. Pojechaliśmy do restauracji. Byłam zdumiona tym co zobaczyłam. Filip zaparkował auto, po czym wyskoczył z niego i podszedł, żeby otworzyć mi drzwi.
Podął mi rękę i zaprowadził do stolika. Restauracja byłam prześliczna, wszędzie wisiały lampiony. Nieopodal było jezioro, na którym pływały łabędzie. To było nie doopisania.
- Jak Ci się podoba? - zapytał siadając naprzeciwko mnie.
- Tu jest cudownie - uśmiechnęłam się.
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba.


Po chwili przyszedł kelner, zamówiliśmy dania. Przez cały czas dużo rozmawialiśmy, Filip jest bardzo zabawny, a od tego przystojny. Gdy już skończyliśmy dania główne, dostaliśmy deser. Ja nie wiedziałam czy jeszcze coś w siebie zmieszczę. Powiedziałam o tym chłopakowi, a on oznajmił , że muszę. Oczywiście wiedziałam, że to co powiedział to były żarty, jednak zjadłam odrobinę.
Po kolacji zaproponował, abyśmy pojechali do niego. Gdy zobaczył moją zdziwioną minę, powiedział, że odstawi auto i weźmie motocykl. Zgodziłam się.
Kwadrans później byliśmy już u niego. Wstawił samochód, a wyprowadzić moto. Zanim odjechaliśmy, poszedł do domu. Długo nie czekałam, wyszedł i miał bluzę w ręku. Nie wiedziałam po co, przecież był ciepło ubrany.
- Proszę - powiedziała stając nieopodal mnie i podając bluzę. - Gdy będziemy jechać będzie Ci zimno - chciałam zaprzeczyć, ale mnie wyprzedził. - Nie słyszę żądnych sprzeciwów.
Spojrzałam na niego i wzięłam bluzę. Szybko ubrałam ją na siebie, założyłam kask i wskoczyłam na motocykl, siadając na chłopakiem. Złapałam go w pasie i ruszyliśmy. 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Motocyklista III

Po skończonym prysznicu poszłam do kuchni i zabrałam się za śniadanie. Przez cały czas myślałam dziś o Filipie i jego zniewalającym uśmiechu. To było miłe z jego strony, gdy zaproponował, a raczej postawił na swoim , iż odprowadzi mnie do domu. Nie wiedziałam czy zobaczymy się jeszcze, oczywiście mam nadzieję, że tak będzie.
Z zamyślenia wyrwałam mnie babcia. Stała na środku kuchni, nawet nie słyszałam kiedy weszła. Odwróciłam się i podeszłam do niej, przywitałam ją całusem.
- Usiądź, zaraz podam jajecznicę. - pokazałam ręką na krzesło.
- Nie musiałaś tak wcześnie się zrywać wnusiu. - powiedziała siedząc przy stole.
- Wcześniej dziś wstałam, więc postanowiłam zrobić Ci niespodziankę.
Przy śniadaniu rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Śmiałyśmy, ale też poruszyłyśmy poważniejsze tematy. Gdy babcia zapytała czy odkąd tu jestem, dzwoniła do rodziców, odpowiedziała, że nie i nie chce o tym rozmawiać. Po skończonym posiłku posprzątałam ze stołu. Babcia powiedziała, że idzie do sąsiadki. Zostałam sama, poszłam do salonu i oglądałam tv. Po pół godzinie uznałam, że szkoda marnować tak piękny dzień. Ruszyłam do pokoju i zabrałam ze sobą torbę i  koc.  Schodząc z góry zahaczyłam o kuchnię i wzięłam dwie butelki zimnego soku i ruszyłam nad jezioro. 
Kwadrans później byłam nad wodą. Rozłożyłam koc, zdjęłam z siebie bokserkę i zostawiając na sobie spodenki położyłam się. Chciałam opalić się trochę, założyłam słuchawki i włączyłam piosenki.
Nie minęłam połowa utworu, a słońce gdzieś mi znikło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Filipa, który się uśmiechał.
- Słoneczko mi zasłaniasz - oznajmiłam wyciągając słuchawki z uszu.
- Wiem, ale chciałem sobie popatrzeć - usiadł obok mnie na kocyku. - Na Ciebie oczywiście.
- I jak napatrzyłeś się? - podparłam się na łokciach, a on pokręcił głową przecząco. - Co tu w ogóle robisz?
- To moje ulubione miejsce - uśmiechnął się - Które też już odkryłaś.
- Przychodzę tu od małego - przysunęłam się bliżej - To Ty się tu wepchałeś - uśmiechnęłam się i wstałam.
- To teraz może to będzie nasze miejsce? - stałam do niego tyłem, ale wiedziałam, że podniósł się.
- Hmm.. noo może pozwolę Ci tu przychodzić- zaśmiałam się. - Jeśli bardzo ładnie po prosisz. 
- Nie ma mowy, nie będę prosił - poczułam jak łapie mnie w tali i podnosi. - Teraz to Ty błagaj mnie, żebym nie wrzucił Cię do wody. - po tych słowach dopiero zorientowałam się, że jest bez koszulki.
- Nie zrobisz tego - odwróciłam głowię i spojrzałam w jego błyszczące oczy.
- Chcesz się przekonać? - nie zdążyłam odpowiedzieć, już byłam w wodzie.
Wynurzyłam się i spojrzałam przed siebie. Pomyślałam, że w ramach "rewanżu" odwdzięczę się Filipowi. Widząc jak chłopaka zaraz się wynurzy nabrałam powietrza i zanurkowałam. Usłyszałam jak był już na powierzchni. Śmiał się, gdy zobaczył, że nigdzie mnie nie ma przestraszył się.
-Julka.. - usłyszałam głos chłopaka - Julka! - zanurkował. Wynurzyła się, nabrałam powietrza i znowu pod wodę.
- Julkaaa!!!- głośniejsze wołanie. Nie wynurzałam się, chodź wiedziała, że jest przerażony. Znowu zanurkował, szybko wyszłam z wody i poszłam na brzeg. Zobaczyłam jak się wynurzył kolejny raz na powierzchnię.
- Julkaaa!!
- Dlaczego tak krzyczysz? - zapytałam powstrzymując się od śmiechu.
- Zwariowałaś?! - spojrzał w moją  stronę - Bałem się o Ciebie! - ruszył w stronę brzegu.
- To za to, że wrzuciłeś mnie do wody.
- Dobrze, przepraszam nie powinienem - stał naprzeciwko mnie i wyciągną rękę.
- Zgoda - podałam mu dłoń, czego szybko pożałowałam.
- A teraz oberwiesz za to - podniósł mnie i znowu wrzucił do wody. - I jak?
- Jesteśmy już kwita? - uśmiechnęłam się.
- Tak, jesteśmy - wyszczerzył się.
Podpłynął do mnie, wykorzystałam okazję i łapiąc go za głowę lekko wepchnęłam do wody. Szybko jednak wypłynął i ochlapał mnie wodą. Spędziliśmy trochę czasu w jeziorze, wygłupiając się przy tym jak małe dzieci. W końcu wyszliśmy z wody i położyliśmy się na kocu, aby trochę przeschnąć. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Opowiedziałam mu o sobie i swoim życiu, zrobił to samo. Opowiadał jak zaczął jeździć na motocyklu, wszystko co mówił bardzo mnie ciekawiło, ani trochę nie byłam znużona jego opowieścią.
Zauważyliśmy, że zrobiło się chłodno. Postanowiliśmy już wracać, szybko się założyliśmy na siebie swoje rzeczy, po czym złożyłam kocyk i schowałam do torby. Powiedziałam, iż musimy się uwijać, aby nie zmoknąć. Filip powiedział, że przyjechał na swoim moto. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, wyprzedził mnie i powiedział, że odwiezie do domu. Nie sprzeciwiłam się, wręcz chciałam z nim jechać.
Chłopak wskoczył na motocykl po czym ja zrobiłam to samo. Miałam na sobie tylko bokserkę, po moim ciele przeszły dreszcze. Filip zauważył to i założył na mnie swoją bluzę. Chciałam zaprotestować, ponieważ jego będzie zimno, ale nie zrobiłam tego.
- Będzie Ci zimno - powiedziałam do chłopaka.
- Nie, spokojnie. - odwrócił się - Mi jest ciepło, ale nie chce żebyś Ty zmarzła kotku - puścił mi oczko, na co się uśmiechnęłam. - Jedziemy?
- Tak. - powiedziałam, przytulając się do niego , aby nie spaść.
Ruszyliśmy, kilka minut później byliśmy na miejscu. Z niechęcią odkleiłam się od niego , tak bosko pachniał. Zeszłam z motocykla i stanęłam obok, spojrzała na Filipa, na jego twarzy gościł słodki uśmiech.
- Dziękuję za podwiezienie - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. - odwzajemnił uśmiech.
- Twoja bluza - cofnęłam się do niego i chciałam ją zdjąć.
- Nie zdejmuj jej, odbiorę ją jutro. - złapał mnie za rękę - Ładnie Ci w niej .- uśmiechnął się szelmowsko .
- Jutro? - zdziwiłam się, on pokiwał głową na "tak" - Będziesz w okolicy?
- Będę po Ciebie.- spojrzał mi w oczy - Zabieram Cię na wycieczkę. - dodał.
- Skąd wiesz, że się zgodzę? - zapytałam cwaniacko.
- Musisz, inaczej powtórzę dzisiejszy dzień. - zaśmiał się. - A teraz zmykaj do domu, nie chcę żebyś przemokła, a zaraz zacznie padać.- jak powiedział, tak zrobiłam. - A buziak to co? - puścił oczko.
- Do jutra - uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Popędziłam na górę. Nie zdejmując ubrań położyłam się na łóżku, ciągle miałam na sobie jego bluzę. Tak cudownie pachniała jego perfumami. Leżałam i myślałam nad dzisiejszym dniem, było tak miło. Usłyszałam dźwięk telefonu. Wstałam i podeszłam do torby wyjmując go , po czym wróciłam do łóżka. Na wyświetlaczu zobaczyłam wiadomość, ale nie znałam numeru, odczytałam.

" Jutro będę po Ciebie o 16, bądź gotowa.
                                                                Filip.
PS: Nie pytaj skąd mam Twój numer, to tajemnica :* "

Byłam ciekawa skąd go ma, jednak nie pytałam, zrobię to jutro. Odpisałam :

" Dobrze, tylko bądź punktualnie :* "

Odłożyłam telefon na szafkę i zasnęłam.

niedziela, 26 lipca 2015

Prawdziwy przyjaciel IX

Od rana byłam nie w humorze. Nie tylko, że nie spałam przez calutką noc, ale też dlaczego co powiedziałam Arturowi. Co mi w ogóle strzeliło do głowy, żeby tak powiedzieć?!
Będę musiała przeprosić go za to, jednak muszę się zastanowić co mam mu powiedzieć i czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Po tym jak zachowywałam się poprzedniego dnia, nie wiem czy się ze mną spotka. Wzięłam telefon do ręki, nie po to, aby do niego zadzwonić. Tylko sprawdzić godzinę, była szósta, więc nie będę go budziła. Może i ja spróbuję się trochę zdrzemnąć , jestem wykończona. 


Obudziłam się po jakimś czasie, właściwie to coś lub ktoś mnie obudził. Poczułam, że czyjaś ręka głaszcze moje włosy. Odwróciłam się w stronę tej osoby, przeciągając się przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam siedzącego obok mnie Artka. Gdy zobaczył, że nie śpię lekko się uśmiechnął. Podniosłam się do pół przysiadu i jeszcze raz przetarłam oczy, nie dlatego, że dalej byłam zaspana, tylko nie wiedziałam czy to się dzieję naprawdę czy też nie. Gdy już byłam pewna, że to nie sen spojrzałam w roześmiane oczy mojego chłopaka, to były te same oczy, ale było w nich coś innego. Nie wiedziałam jak mam zacząć.
- Chciałam dziś do Ciebie zadzwonić,ale mnie wyprzedziłeś.-spojrzałam na niego.
- Chciałem porozmawiać z Tobą-uśmiechnął się.
- Też chciałam, może ja zacznę-usiadłam wygodnie- To co powiedziałam wczoraj to..Przepraszam, byłam zła, że nie chcesz mi powiedzieć dlaczego spotkałeś się z tamtym chłopakiem.-zaczęłam nerwowo bawić się palcami- Nie myślę tak.
- Nie gniewam się na Ciebie-załapał mnie za rękę -  Mogłem Ci od razu powiedzieć kim on był.- spojrzałam na niego - To był jakiś znajomy mojego kumpla, poprosił, abym odebrał dla niego jedną rzecz to tyle.
- Głupio mi, że tak na Ciebie naskoczyła- Artek zaśmiał się.
- Mam coś dla Ciebie. -wyjął piękny bukiet róż - To dla Ciebie kochanie.
- Dziękuję - wzięłam prezent i przyłożyłam do twarzy, czując piękny zapach róż - Są cudowne.
Przysunęłam się do chłopaka i pocałował w usta. Jaki on jest kochany, ja an niego naskoczyła, a on przyniósł mi róże na przeprosiny. Odłożyłam prezent na bok i wstałam z łóżka podchodząc do szafy. Wyjęłam z niej ubranie i poszłam do łazienki się przebrać. Po drodze zeszłam na dół do kuchni po wazon. Weszłam do pokoju, zabrałam kwiaty i wstawiłam do wody.
- Kwiaty są naprawdę ślicznie - powiedziałam wkładając je do wazonu.
- Tak jak i Ty - Artur stanął za mną i zaplótł ręce wokół mojej talii, odwracając mnie w swoją stronę. - Kocham Cię. - szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też - pocałowałam go namiętnie w usta. - To co dziś robimy?
- Yyy.. kochanie, bo.. - spojrzał na mnie - Ja muszę już wracać do domu, mam coś ważnego do zrobienia. - podrapał się po karku.
- Słucham? - chciałam się wyswobodzić z jego uścisku, jednak wyczuł to i trzymał mnie mocniej. - Puść mnie.
- Nie, nie puszczę.- powiedział poważnie.
- Puść.-lekko uniosłam głos. - Na pewno się śpieszy, więc nie będę Cię zatrzymywać. - podeszłam do łóżka i zaczęłam je ścielić.
- Co będziesz dziś robiła? - chłopak stanął za mną.
- Skoro Ty nie możesz, to spotkam się z Tymonem - odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy.
- Ze swoim przyjacielem za dychę - zakpił z niego i wtedy nie wytrzymałam.
- Przynajmniej on ma dla mnie czas. - powiedziałam uszczypliwie - I lepiej już idź, podobno masz coś ważnego do zrobienie - otworzyłam mu drzwi, podszedł do mnie.
- Przepraszam, wieczorem napiszę - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Trzasnęłam drzwiami. Mam już dość tego, że cały czas mnie zlewa. Wzięłam telefon i zadzwoniła do Tymona. Zapytałam czy ma czas i wpadnie do mnie, oczywiście powiedział, że za chwilę będzie. Tak jak powiedział, był po piętnastu minutach. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, wiedziałam kto to. Powiedziałam aby wszedł, siedziałam na łóżku, a z moich oczy płynęły łzy. Przyjaciel podszedł do mnie szybko, usiadł obok i bez żadnych pytań przytulił mnie. Nie pytał dlaczego płaczę, tylko mnie przytulił. Gdy już się uspokoiłam zaczęłam opowiadać mu wszystko. Zajęło mi to może jakieś pół godziny.
- Te kwiaty są od niego? - zapytał, wskazując na bukiet.
- Tak, przyniósł je dziś rano jako przeprosiny. - powiedziałam złośliwie - Później wyszedł. Teraz jestem pewna, że ukrywa coś przede mną.
- Co chcesz zrobić? - zmarszczył czoło.
- Nie wiem..
- Jeśli.. - złapał mnie za rękę - Będziesz potrzebowała pomocy , powiedź mi. Na pewno Ci pomogę. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję - przytuliłam go - Jesteś najlepszy na świecie.
- Z grzeczności nie zaprzeczę - on i jego skromność - A teraz chodź, idziemy na miasto. Musisz się trochę rozerwać.



Byliśmy w kawiarni, ale tylko na chwilę. Tymon zabrał mnie na spacer i w różne inne miejsca. Bardzo miło spędzałam z nim czas. Zaproponował, abyśmy poszli w nasze ulubione miejsce z dzieciństwa. Gdy byliśmy młodsi chodziliśmy w jedno szczególne miejsce.. do lasu.
Może się to wydać dziwne, jednak mieliśmy tam miejsce o którym wiedzieliśmy tylko my dwoje. W środku puszczy znajdowało się małe jezioro, przez cały rok było tam pięknie. Zgodziłam się, więc ruszyliśmy w tamtą stronę. Przez cały czas Tymon wygłupiał się, tylko po to, żebym się uśmiechała. Nie obchodziło go co pomyślą sobie przechodnie, mnie zresztą też to nie interesowało.
Rozbolały mnie nogi, postanowiłam bez uprzedzenia Tymka wskoczyć mu na plecy. Tak też zrobiłam, nie wiedział co się dzieje. Jednak szybko się zorientował.
- Łooo! - krzyknął gdy poczuł mnie na swoich plecach - Pulpecik.
- Nie prawda. - szturchnęłam go lekko.
- Sprawdzimy? - zapytał podejrzanie.

Zanim domyśliłam się co planuje zrobić, złapał mnie mocniej, abym nie spadła i zaczął obracać wokół własnej osi. Zakręciło mi się w głowie, on się tylko zaśmiał  i dalej robił to samo. Gdy się zmęczył postawił mnie na ziemi, kręciło mi się w głowie z czego Tymon miał ubaw po pachy. Gdy już było lepiej i złapałam równowagę udałam, że jestem zła na Tymona.
- Nie złość się na mnie - podszedł bliżej - Prooszę - wyszczerzył się na co parsknęłam śmiechem.
- Nie gniewam - przysunęłam się i przytuliłam chłopaka.
- No proszę jaka sielanka - puściłam przyjaciela i odwracając się zobaczyłam Artura - To chyba ja jestem Twoim chłopakiem, a nie on.
- ON ma na imię Tymon. - powiedziałam zgryźliwie - I doskonale o tym wiesz.
- Co nie zmienia faktu, że to ja jestem Twoich chłopakiem. - spojrzał na mojego przyjaciela. - To ze mną powinnaś spędzać czas.
- Tylko Ty - wskazałam na niego placem - Nie masz dla mnie czasu.
- Ale i tak nie powinnaś się do niego przytulać.!
- Stary spokojnie. - odezwał się Tymek.
- Zamknij się! Nie rozmawiam z Tobą.
- Nie masz prawa tak do niego mówić! - wtrąciłam się. - Gówno Cię obchodzi co z nim robię, ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu.
- Tłumaczyłem Ci już dlaczego.
- Tak, tłumaczyłeś - podeszłam bliżej - Koledzy są ważniejsi. - pociągnęłam przyjaciela za rękę i poszliśmy.
Nie miałam ochoty dalej dyskutować z nim.
Reszta dnia minęłam nam bardzo miło, nawet zapomniałam o kłótni z Arturem. Pod wieczór przyjaciel odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu. 

                

środa, 22 lipca 2015

Motocyklista II

Niedzielny poranek zapowiada się ciekawie. Obudził mnie przyjemny zapach unoszący się w całym domu. Szybko wstałam i pobiegłam do kuchni, zobaczyłam tam moją babcię która stała i przyrządzała moje ulubione danie..naleśniki z serem. Babcia nie słyszała mnie gdy weszłam.
- Dzień dobry - położyłam ręce na barkach babci i pocałowałam ją w policzek.
- Witaj Julciu- uśmiechnęła się - Zrobiłam śniadanie, usiądź i zajadaj.
Nie trzeba było mi powtarzać, zasiadłam do stołu i nałożyłam naleśnika. Babcia zrobiła to samo podając herbatę. Spojrzałam przez okno kończąc trzeciego naleśnika.
- Co dziś będziesz robiła?- zapytała babcia.
- Jeszcze nie wiem, może pójdę pozwiedzać stare zakątki - uśmiechnęłam się - Przy okazji mogę zrobić zakupy.
- Nie chce Cię wykorzystywać.- zrobiła kwaśną minę.
- Babciu- wstałam i podeszłam do niej przytulając się- Nie wykorzystujesz mnie, z wielką chęcią zrobię zakupy.
- Dobrze. - spojrzała na mnie- A o której wybierasz się na do miasta?
- Hmm...zapewne około południa.- ruszyłam do pokoju- Pamiętaj, aby przygotować listę.
- Dobrze kochanie.
Stanęłam przed walizką, wczoraj zapomniałam wypakować rzeczy do szafy. Zrobiłam to szybko i zaczęłam wybierać ubrania. Postanowiłam założyć granatowe rurki oraz białą bokserkę, a na to czarną marynarkę. Przejrzałam się w lustrze i byłam zadowolona z efektu. Jeszcze lekki makijaż i balerinki. Około godziny dwunastej byłam gotowa, poszłam więc do kuchni i wzięłam listę, klucze i wyszłam.


                                                                            ***


Kilkanaście minut później byłam już w sklepie. Zaczęłam chodzić wśród regałów i szukać produktów. Po pół godzinnym bieganiu po sklepie miałam wszystkie rzeczy więc poszłam do kasy. Wychodząc i stawiając siatki przed sklepem zauważyłam niedaleko chłopaka który robił różne sztuczki. Podeszłam bliżej i zaczęłam się bacznie przyglądać. Podoba mi się jak wielką pasją jest jazda na motorach, chciałabym kiedyś móc to przeżyć. Pięć minut później przyszedł ochroniarz i pokazał, aby chłopak skończył popisy. Wszyscy się rozeszli, więc ja też ruszyłam przed siebie. Idąc spojrzałam w bok i zobaczyłam jak ten sam chłopak patrzy w moją stronę i kiwa głową. Miał kask, nie widziałam jego twarzy i nie wiedziałam czy go znam.


                                                                            ***


Droga powrotna minęła mi szybko, to chyba dlaczego, że przyśpieszyłam kroku gdy niebieskie bezchmurne niebo zaczęło się zmieniać.
Siedziałam w pokoju słuchając piosenek o pasji motocyklistów. Uwielbiam tego typu piosenki.
Nie miałam pojęcia co będę robiła przez resztę dnia, wyjrzałam przez okno i nie zapowiadało się, że deszcz przestanie padać. Wyłączyłam komputer i poszłam do babci.
- Pomóc Ci w czymś?
- Jeśli możesz - uśmiechnęła się.
- Oczywiście, że mogę - odwzajemniłam uśmiech.
- Możesz zacząć obierać warzywa.- pokazała na blat.
Szybko uwinęłyśmy się z obiadem. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy przestał padać deszcz. Wyszłam na taras i spojrzałam na niebo, widniała na nim tęcza. Powiedziałam, że idę się przejść. Poszłam w moje ulubione miejsce z dzieciństwa i spędziłam kilka godzin po czym wróciłam. Przez resztę wieczoru byłam z ukochaną babcią.


                                                                         ***

Obudziłam się o 6 rano,wiedziałam,że już nie zasnę. Wstałam, założyłam na siebie dresy i koszulkę. Postanowiłam pobiegać, zawsze lepsze to niż bezczynne leżenie. Zabrałam  ze sobą MP3  i ruszyłam. Biegłam przez las skręcając w dróżki, słuchałam piosenek. Oczywiście były to piosenki o motocyklistach,ale nie tylko. Cały czas w głowie miałam tego chłopaka, którego widziałam poprzedniego dnia. Nie wiem kto to mógł być, nie widziałam jego twarzy, jednak nie przypominam sobie aby ktoś z moich kolegów jeździł motorem. Zamyślona dobiegłam w miejsce o którym nie miałam pojęcia. Była to łączka, niedaleko lasu przy jeziorze. To miejsce zrobiło na mnie wrażenie, postanowiłam trochę tu sobie odpocząć.
Leżałam wpatrzona w niebo, przypomniałam sobie całe moje dzieciństwo które spędziłam tu. Moi rodzice odkąd sięgam pamięcią , rzadko spędzali ze mną czas, w każde wakacje przywozili mnie tu. Całymi dniami chodziłam z babcią w różne miejsca, chyba ona jedyna tak naprawdę się mną
interesowała i interesuje..

Musiałam już wracać, gdy babcia zobaczy, że nie ma mnie w domu będzie zdenerwowana.Ruszyłam ta samą drogą którą przybiegłam tu. Sięgnęłam ręką do kieszeni spodni, aby włączyć piosenki.. Mojej MP3 nie było ani w jednej, ani w drugiej kieszeni. Cholera-pomyślałam-zapewne wypadła mi w tamtym miejscu. Musiałam po nią wrócić. Szukałam, jednak nigdzie jej nie było.
- Cholerna MP3!-powiedziałam do siebie.
- Czyli to Ty jesteś właścicielką tej zguby-usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się, za mną stał chłopak, z ślicznym uśmiechem na ustach. Był to szatyn z 17-18 lat, dobrze zbudowany.
- Tak-uśmiechnęłam się.-To moja MP3.
- Widzimy się drugi raz-zdziwiłam się,musiało to wyglądać śmiesznie, gdyż zaśmiał się.- Wczoraj jadąc motorem pomachałem Ci.
- To byłeś Ty?-kiwnął głową.
- Nie przedstawiłem się. Filip-podał mi rękę.
- Julia, miło mi.-uścisnęłam jego dłoń.- To mogę już odzyskać swoją zgubę?
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?-byłam ciekawa co chce.
- Zauważyłem, że biegasz. Może dotrzymasz mi towarzystwa?-uśmiechnął się, pokazując rząd białych zębów.
- Niestety muszę już wracać.-odwzajemniłam uśmiech.
- Odprowadzę Cię.
- A co jeśli się nie zgodzę?- zapytałam.
- Wtedy nie odzyskasz tego.- pomachał mi MP3 i uśmiechnął się.
- Dobrze.- oddał mi zgubę i ruszyliśmy.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, nie wiedziałam o czym będziemy rozmawiać. Szliśmy w ciszy, od czasu do czasu czułam na sobie spojrzenie Filipa. Czasem nawet nasze spojrzenia się ze sobą złączyły. Po pół godzinie byliśmy już na miejscu. Zatrzymaliśmy się, stanęłam naprzeciwko Filipa.
- Dziękuję, za odprowadzenie i oddanie mojej rzeczy.- uśmiechnęłam się lekko.\
- Cała przyjemność po mojej stronie.-wskazał ręką.
- To cześć.-ruszyłam w stronę furtki.
- Chciałaś powiedzieć "Do zobaczenia"- puścił mi oczko i odszedł.

Wchodząc do środka nie słyszałam, aby moja babcia już nie spała. Pomyślałam, że to dobry pomysł, aby się jej odwdzięczyć i zrobić śniadanie. Jednak najpierw musiałam wziąć prysznic, po treningu. Zabrałam z pokoju czyste rzeczy na przebranie i poszłam pod prysznic. Czując zimne krople wody na swoim ciele, przeszył mnie dreszcz. Zupełnie taki sam, gdy spojrzałam w oczy Filipowi. Uśmiechnęłam się do siebie.

wtorek, 21 lipca 2015

Prawdziwy Przyjaciel VIII

Minęło kilka tygodni od naszej kłótni, od tego czasu nie kłóciliśmy się. Artur nie wspominał więcej o całym zajściu. Bardzo się z tego powodu cieszyłam.Dziś jest sobota, po południu miałam się spotkać z Arturem. Postanowiłam zacząć się szykować na spotkanie..zawsze mi to długo zajmuję, a mój kochany nie lubi długo na mnie czekać.
Pół godziny później byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam na zegarek i zdziwiłam się, Artura jeszcze nie było, przecież zawsze był punktualnie. Wzięłam telefon i chciałam zadzwonić do niego, wtedy dostałam SMS od chłopaka, " Przepraszam kochanie, ale muszę
 odwołać nasze spotkanie. Muszę załatwić ważną sprawę, obiecuję wynagrodzić Ci to.:* Kocham Cię."
Nie ukrywam, nie było mi za wesoło. Przez cały ostatni tydzień nie widziałam się z nim, a dziś gdy mieliśmy się spotkać on odwołuję spotkanie. Jeszcze raz przeczytałam wiadomość i odpisałam" Okey, rozumiem."
Lekko rozczarowana wiadomością zeszłam na dół do salonu.


                                                                               ***

Po godzinie oglądania telewizji, zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Artek, jednak to była Mela. Chciała się ze mną spotkać, w sumie co mi szkodzi tak dawno się nie spotykałyśmy na kawę. Szybko poszłam się ubrać i ruszyłam na spotkanie.
Dwadzieścia minut później byłam w umówionym miejscu, zobaczyłam przyjaciółkę i szybkim krokiem udałam się w jej stronę.
-Maja!- krzyknęła moja kumpela.
-Hej- powiedziałam podchodząc i mocno przytulając przyjaciółkę.
-Udusisz mnie- zaśmiała się, a ja ją pościłam.
-Przepraszam, stęskniłam się za Tobą. Tak dawno się nigdzie nie spotykałyśmy poza szkołą.
-Racja-zrobiła smutną minę - Trzeba to nadrobić, więc idziemy po coś do picia i na spacer. Jest piękna pogoda.- wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy.
Poszłyśmy do kawiarni w której pracował mój chłopak, myślałam, że może dziś musi pracować jednak nie było go. Zamówiłyśmy kawę i wyszłyśmy. Mela dużo mi opowiadała o Michale, jest z nim od jakiegoś czasu.
-Gratulację!- uśmiechnęłam się - Dobrze wam razem?
-No pewnie, jest bardzo kochany. Ale dość o mnie, mów co słychać u Ciebie? Jak z Arturem?
-Dobrze- w moim głosie wyczuła niepewność.
-Przecież widzę. Mów co się dzieję.
- Pamiętasz jak Ci opowiadałam o randce z Arturem i incydencie z Sebastianem?- spojrzałam na nią, przytaknęła.- Więc kilka dni później spotkałam się z Sebastianem żeby to wyjaśnić, a on powiedział, że się we mnie zakochał.
-Że co?!- Melka usiadła na ławce z wrażenia.
- I pocałował mnie, a wtedy przyszedł Artek i gdy to zobaczył uderzył Sebe.- wzięłam łyk kawy.- Po całym zdarzeniu pokłóciłam się z nim, jednak przyszedł do mnie następnego dnia i wszytko wyjaśniliśmy. Od tamtego czasu jest dobrze,ale nie do końca.
- Jak to nie do końca?- zdziwiła się przyjaciółka.
- Gdy czasem idziemy na spacer i jakiś chłopak spojrzy się na mnie lub uśmiechnie to Artur robi się wściekły.
- Zwyczajnie jest o Ciebie zazdrosny.
-Nie, ogólnie się zmienił i to nie jest zazdrość.- wstałam i zaczęłam iść przed siebie.
- To co takiego?
- Może wydać Ci się to dziwne, ale ja myślę, że on ma jakieś kłopoty o których nie chce mi powiedzieć.
- Nie rozśmieszaj mnie- zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Twoim zdaniem to jest normalne, gdy dzwonię do niego nie odbiera. Odwołuje często nasze spotkania, a jeśli już się widzimy to albo u niego albo u mnie.
- Jeśli masz na myśli, że Cię zdradza to nie jest tak. - pożyła rękę na moim ramieniu.- On poza Tobą świata nie widzi. A jeśli chcesz wiedzieć co się dzieję to zapytaj go.
- Masz rację, coś sobie uroiłam.- uśmiechnęłam się.
Już nie rozmawiałyśmy na ten temat więcej, szłyśmy przez park śmiejąc się z różnych rzeczy. W pewnej chwili Mela zatrzymała się i zobaczyła coś. Pokazała głową, abym się odwróciła. Zrobiłam jak kazała, na poczatku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale zobaczyłam coś co mnie zamurowało. Artur który stał, a raczej chował się rozmawiając z jakimś chłopakiem.
-Co on robi?-zdziwiła się Mela. Nie powiedziałam nic, tylko wzruszyłam ramionami.- Ten jego kolega wygląda podejrzanie. Nie uważasz?
- Racja- zmarszczyłam czoło - Chodź - pociągnęłam przyjaciółkę za rękę.
- Co Ty robisz?- zapytała zdziwiona.
- Chcę zobaczyć co będą robić- powiedziałam chowając się za drzewem.
- I będziesz się chować jak małe dziecko?
-Tak, cicho bądź.- spojrzałam na nią.
Stałyśmy jakiś czas obserwując co będzie się działo. Panowie rozmawiali przez bardzo krótki czas na koniec rozmowy Artur dostał jakiś mały woreczek od nieznajomego. Mało oczy mi nie wyskoczyły z głowy.
- Widziałaś to?!- przyjaciółka przytaknęła- Ja muszę to z nim wyjaśnić i to teraz.
- Jesteś tego pewna?- zapytała niepewnie.
-Tak- zwróciłam się w jej stronę - Przepraszam Cię.
-Przestań, rozumiem. Zadzwoń później i powiedź co i jak.- pocałowała mnie w policzek i poszła.
Ruszyłam w stronę Artura, który rozmawiał przez telefon. Gdy mnie zobaczył rozłączył się i ruszył w moją stronę. Po jego minie widziałam, że jest zdziwiony moją osobą.
- Hej kochanie- pocałował mnie.- Co tu robisz?
-Byłam na spacerze z Mela, bo odwołałeś nasze spotkanie mówiąc, że masz coś ważnego do załatwienia.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.- Ten chłopak z który się widziałeś to było coś ważnego?
-Przepraszam, obiecuję wynagrodzę Ci to.- chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam - Dał Ci coś. Co to było?- lekko się zdziwił tym co powiedziałam.
- Kochanie, nic ważnego.- uśmiechnął się - Chodź pójdziemy coś zjeść.- wziął mnie za rękę o ruszyliśmy.
Tego dnia nie chciałam już drążyć tematu, wiedziałam, że nic mi nie powie. Jednak za wszelką cenę chciałam wiedzieć co to było. Wychodząc z knajpy Artur powiedział, że odprowadzi mnie do domu, zgodziłam się. Przez całą drogę nie mówiłam do niego nic, tylko przytakiwałam gdy coś mówił.


Stanęliśmy pod moim domem. Nie odzywałam się w ogolę. Chłopak spojrzał na mnie podejrzanym wzrokiem. Nie wiedziałam o co chodzi.nic nie mówiłam tylko czekałam na jego ruch. Podszedł do mnie bliżej i złapał za dłonie spoglądając w oczy.
- Przez całą drogę nic nie mówiłaś.-zaczął-Coś się stało?
- Nie, nic się nie stało.-szybko odpowiedziałam.
- Przecież widzę..
- Wszystko jest okey,nie masz się o co martwić-zrobiłam sztuczny uśmiech i się do niego przytuliłam.- Widzimy się jutro?
- Nie dam rady jutro.-odsunęłam się-Muszę coś załatwić.-po tych słowach trochę się zdenerwowałam.
- Jeśli nie chcesz już ze mną być to powiedz mi to,a nie cały czas kręcisz.-odwróciłam się na pięcie i poszłam,nie czekając na jego odpowiedz.
Wchodząc po schodach do domu słyszałam jak Artur mnie wołał, ale nie chciałam z nim rozmawiać. Po wejściu środka, szybkim krokiem uda.łam się do swojego pokoju i zadzwoniłam do Melki. Powiedziałam jej o wszystkim,zaczęłam mnie uspokajać oraz pocieszać.
- Wcześniej się tak nie zachowywał.-leżałam na łóżku patrząc w sufit.
- Rozumiem.-powiedziała.- Gdy powiedziałaś mu, że jeśli nie chce z Tobą być to niech Ci to powie, to co on na to?
- Nic..
- Jak to?
- Normalnie, powiedziałam co miałam do powiedzenia i weszłam do domu.- spojrzałam  na  zegarek-Będę już kończyć.
- Widzimy się jutro?
- Mam nadzieję. Pa.
-Pa.-rozłączyłam się.

Może faktycznie powinna była pozwolić dojść mu do słowa? Nie wiem co mam robić, Artur zmienił się. Nie mogąc zasnąć myślałam o tym przez całą noc.




poniedziałek, 20 lipca 2015

Motocyklista

Zaczyna się drugi weekend w Maju.! Jestem bardzo zadowolona z tego powodu. Dlaczego? Cóż jak ma się 17 lat cały czas ta sama nudna rutyna, czyli dom, szkoła, dom i tak dalej. Moi rodzice zapisali mnie do takiej szkoły. Uważają, że ich córka powinna zdobyć jak najlepsze wykształcenie, aby osiągnąć coś w życiu.
Moja mama oraz tato dużo pracują, wiąże się z tym wiele wyjazdów służbowych..który nie znoszę. Rzadko są w domu, jednak przez te kilka dni spędzę cały swój czas z nimi.


Szybko zeszłam na dół do kuchni, siadanie było już przygotowane przez naszą gosposię panią Amelię. Amelia jest starszą kobiet, traktuję ją jak moją przybraną babcię.
- Dzień dobry.- podeszłam do Amandy i pomalowałam ją na przywitanie.
-Witaj Julio.- uśmiechnęła się - Jak się spało?
-Bardzo dobrze-usiadłam do stołu- A Tobie?
-Nie narzekam.
Jedząc razem śniadanie dużo rozmawiałyśmy, Amanda opowiadała mi o swoich planach. Co roku gdy jest długi weekend moja "babcia" jedzie do swoich dzieci.
-Julio- spojrzałam na gosposię - Twoja mama prosiła abym Ci przekazała, żebyś dziś po śniadaniu się spakowała.
-Zapewne rodzice zaplanowali jakąś wycieczkę - uśmiechnęłam się i wzięłam łyk soku.
-Nie do końca - spojrzałam na kobietę ze zdziwieniem.- Jedziesz na wycieczkę, ale do babci..sama.
Po tych słowach myślałam, że eksploduję ze złości. Znowu mi to zrobili! Co roku to samo. Przeprosiłam gosposię i poszłam szybko na górę do swojego pokoju. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do mamy, aby mi wszystko wytłumaczyła.
Miałam rację, znowu muszą wyjechać w jakąś cholerną podróż służbową. Wiedziałam, że nie zmienią planów, praca była ważniejsza niż ja. Odłożyłam telefon i wyjęłam z szafy torbę podróżną. Włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, zeszłam na dół i usiadłam w kuchni. Czekałam na przyjazd szofera który zawiezie mnie do babci..mamy mojego taty. Miałam z nią bardzo dobry kontakt, zawsze ma dla mnie czas.
Gdy już przyjechał samochód, pożegnałam się z gosposią i poszłam.


***


Po dwóch godzinach byłam u babci, zapukałam do drzwi. Moim oczom ukazała się starsza pani którą bardzo dobrze pamiętam..to moja babcia. Gdy mnie zobaczyła podeszła i mocno przytuliła. Weszłyśmy do środka, babcia poszła do kuchni, aby zrobić mi coś do zjedzenia. Uważała, że mało jem..co nie było prawdą. Po prostu dużo biegam. Gdy babcia podała mi jedzenie usiadła po drugiej stronie stołu. Spojrzała na mnie i powiedziała :
- Nie smakuję Ci Julciu?- spojrzałam na babcię.
-Smakuję..tylko nie mam apetytu.
-Dlaczego? Coś się stało?-złapała mnie za rękę.
- Rodzice znowu mnie oszukali, powiedzieli, że będzie inaczej. - spojrzałam przez okno- Mieliśmy ten czas spędzić razem. Znowu pokazali, że praca jest ważniejsza niż ja.
- Kochanie, rodzice chcą dla Ciebie jak najlepiej.- usiadła obok mnie- Oni bardzo Cię kochają.
-Pójdę się przejść.- wstałam od stołu i skierowałam się do drzwi.
- Wracaj szybko.- powiedziała z uśmiechem na ustach, odwzajemniłam go.
Gdy byłam mała uwielbiałam przyjeżdżać do babci na wieś, tu jest tak spokojnie. Z domu wychodziłam wczesnym rankiem, a wracałam gdy zaczęło się ściemniać. Nie przeszkadzało mi wtedy, że rodzice tyle pracowali..można powiedzieć, było mi to na rękę. Idąc ścieżka która prowadziła przez las i łąki nad jezioro, myślałam nad słowami babci. Pewnie ma rację, rodzice mnie kochają i chcą dla mnie jak najlepiej. Wyjęłam telefon i wybrałam numer mamy.
Po kilku sygnałach odebrała:
- Hej, mamo..- przerwała mi.
- Nie mogę teraz rozmawiać, mam spotkanie.- nie usłyszałam już nic tylko głuchą ciszę w słuchawce.
Teraz jestem pewna, ta ich pieprzona praca jest ważniejsza!
Siedziałam nad jeziorem próbując powstrzymać zły napływające do moich oczu. Nie dawałam sobie już z tym rady, mamy przy sobie przy najmniej babcię i Amandę. Około godziny dwudziestej pierwszej postanowiłam wracać, nie chciałam, aby babcia się martwiła.
Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju. Przebrałam się w spodenki i koszulkę do spania i zasnęłam.

czwartek, 16 lipca 2015

Prawdziwy Przyjaciel VII

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Kilkanaście nieodebranych połączeń i wiadomości od Artura. Czyżby miał poczucie winy za to po powiedział?
Średnio mnie to interesowało,nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Postanowiłam zadzwonić do Tymona i zapytać czy nie wpadłby do mnie. Przez to wszystko coraz rzadziej się widujemy, przecież wcześnie spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę. Miałam cichą nadzieję, że będzie chciał się ze mną spotkać i nie będzie zły.

Po godzinie Tymek był już u mnie. Rozmawialiśmy, a dokładniej to ja opowiedziałam mu co się ostatnimi dniami wydarzyło. Po jego minie wiedziałam,że nie był zadowolony z mojego pomysłu spotkania się z Sebastianem,jednak nie skarcił mnie byłam mu za to wdzięczna.  Chodź miał na to ochotę,powstrzymał się od opieprzania mnie.
-Tymon-zaczekałam,aż spojrzy na mnie-Przepraszam,ostatnimi czasy nie odzywałam się do Ciebie,na pewno teraz myślisz,że dzwonię gdy nie mam z kim porozmawiać. Ale tak nie jest..- spuściłam wzrok,aby nie patrzeć na niego.
-Ej..nie pomyślałem tak ani razu. -złapał mnie za podbródek i uniósł do góry.
-Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie!-przytuliłam się do niego.
W tej samej chwili do mojego pokoju wszedł Artur i zobaczył jak Tymon i ja się przytulamy. Przyjaciel odsunął się ode mnie i usiadł w bezpiecznej odległości. Artek chwilę przyglądał się mojemu kumplowi, po czym przeniósł wzrok na mnie. Chyba moja mina rozbawiła go lekko, gdyż jego kąciki ust powędrowały do góry.
-Chciałem z Tobą porozmawiać, ale jesteś bardzo zajęta.-ostatnie słowa powiedział z lekką uszczypliwością.
-To ja już pójdę.-Tymon wstał i skierował się do drzwi
-Tak będzie lepiej.-odezwał się Artur.
-Widzimy się jutro?-spojrzał na mnie, a ja wstałam i podeszłam do niego.
-Tak-pożegnałam się z przyjacielem całusem po czym wyszedł.
Odwróciłam się, nie spoglądając na Artka usiadłam na łóżko biorąc laptopa do ręki. Udałam, że nie widzę Artura,chodź cały czas się na mnie patrzył. Wiedziałam, że za ignorowanie go coraz bardziej się denerwuje. Należało mu się, nie musiał być niemiły dla Tymona, przecież nic mu nie zrobił.
Chwilę jeszcze patrzył na mnie po czym powiedział:
-Możesz do cholery przestać mnie ignorować!?-usłyszałam złość w jego głosie. Nie odpowiedziałam nic tylko się uśmiechnęłam- Bawi Cię to?-znowu brak reakcji z mojej strony.
Wyprowadziłam Artura z równowagi,zabrał mi laptopa i zamykając go odłożył na bok. Spojrzałam na niego nic nie mówiąc,chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Doskonale wiedziałam,że chce abym zwróciła na niego uwagę.
-Teraz, jak zabrałem Ci ten pieprzony laptop to porozmawiaj ze mną-dalej był zdenerwowany,ale już trochę mniej.
-Po co? Nie mamy sobie nic do powiedzenia-wstałam i podeszłam do szafy.
-Chyba jednak mamy!- wstał i stanął na przeciw mnie,łapiąc za rękę i odwracając w swoją stronę.- Dlaczego się z nim przytulałaś?
-Zazdrosny jesteś?-spojrzałam mu wyzywająco w oczy.
-Jestem na Ciebie wściekły! Cały czas gdy Cię widzę jesteś z jakimś ciotą.-podszedł bliżej.- Najpierw ten typ z Twojej szkoły, a teraz jakiś następny goguś.
-Ten "goguś" ma na imię Tymon i jest moim przyjacielem!-podeszłam do okna wyglądając przez nie. Artur podszedł do nie i stał za mną.
-Boję się o Ciebie.-przytulił mnie-Nie pamiętasz już co się stało ostatnio?
-Pamiętam-odpowiedziałam obojętnie.-Chciałam tylko z nim wyjaśnić dlaczego się tak zachował nic więcej.
-Wiem,ale co ja poradzę, że jestem o Ciebie strasznie zazdrosny?-ostatnie słowa szepnął mi do ucha, uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.
-Głupio się zachowałam,przepraszam-odwróciłam się i pocałowałam Artura w usta.
-No dobrze, wybaczę Ci.-uśmiechnął się lekko.
Uniosłam brwi do góry, wtedy Artek pocałował mnie. Mimo, iż nie chciałam z nim dziś rozmawiać dobrze, że przyszedł do mnie i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Chwilę jeszcze staliśmy całując się, po czym powiedziałam, że muszę iść się wykąpać.
-Może Ci pomóc?-zapytał gdy wychodziłam z pokoju.
Po kilkunastu minutach wyszłam z wanny i zaczęłam się szybko ubierać, było mi strasznie zimno.  Szybkim krokiem udałam się do pokoju i wskoczyłam do siedzącego na łóżku Artura. Wiedział,że było mi zimno,więc okrył mnie kocykiem i przytulił. Wybraliśmy film i zaczęliśmy go oglądać. Po dwóch godzinach film się skończył , mój kochany odstawił laptop na bok i położył się obok mnie. Była już po północy. Ja już tak leżałam od połowy filmu,nie zainteresował mnie zbytnio. Lekko mnie pocałował w usta i zapytał czy dalej mi zimno. Przytaknęłam głową, na znak, że tak...to nie była prawda. Pocałował mnie jeszcze raz, tym razem był to dłuższy pocałunek. I znowu pytanie czy mi zimno i ta sama odpowiedz.
-Już wiem jak Cię rozgrzeję-pocałował mnie w usta.
Zaczęliśmy się całować, Artur nie mógł się oprzeć i wpakował mi język do buzi,lekko go ugryzłam jednak to go  nie zraziło. Jedną ręką odwiązał mój szlafrok i wsunął ją pod poją bluzkę. W tym samym czasie nasze pocałunki zaczęły stawać się coraz bardziej namiętne. Nie przeszkadzało mi to, było to bardzo przyjemne.
Przyjemnie przestało być, gdy jego ręka zaczęłam wędrować w dół. Raz ją odciągnęłam,jednak nie chciał dać za wygraną i znowu zaczął ją zsuwać na dół. Tym razem też ją odciągnęłam, chwilę sie opanował i znowu to samo.
-Artur, nie.-powiedziałam stanowczo przerywając pocałunek.
-Dlaczego? Przecież to przyjemne.-odparł.
-Chyba dla Ciebie.-warknęłam i odsunęłam się od niego.
Artur zaśmiał się i przysunął do mnie,pocałował w czoło i przeprosił. Myślałam, że będzie zły na mnie, że mu odmawiam. On jednak szepnął mi na ucho,że zrobimy to gdy będę gotowa i nie będzie mnie pośpieszał. Pocałowałam go w usta i przytuliłam mocno. Przez resztę czasu jaki nam został za dużo nie rozmawialiśmy. Około drugiej zaczęłam już zasypiać więc powiedział, że już pójdzie.  Jak powiedział tak zrobił, a ja poszłam spać.

piątek, 10 lipca 2015

Prawdziwy przyjaciel VI

To już dziś, wieczorem spotykam się z Artkiem. Jestem z tego powodu zadowolona. Jestem ciekawa co takiego wymyślił,pytałam go o to jednak nie chciał mi nic powiedzieć. Spojrzałam na zegarek,było już po dziesiątej. Wstałam i poszłam do łazienki,następnie zeszłam na dół do kuchni.
Jak zawsze byłam sama. Moi rodzice gdzieś już wybyli. No cóż takie jest życie. Zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju. Założyłam ubranie w którym będzie mi wygodnie. Włączyłam komputer i zaczęłam oglądać film.


                                                                                   ***


Około godziny siedemnastej postanowiłam,iż zacznę wybierać ubranie na dzisiejszy wieczór. Nie wiedziałam gdzie idziemy i co będziemy robić, nie miałam pojęcia co założę. Podeszłam do szafy.otworzyłam ją i zaczęłam się zastanawiać co wybrać. Postanowiłam założyć ciemne rurki z wysokim stanem,do tego białą bokserkę i na to miętowy żakiet. Artur miał przyjść po mnie o dziewiętnastej,więc miałam tylko pół tory godziny. Usiadłam przed toaletką i zaczęłam się malować,nie chciałam aby makijaż był mocny,jednak zależało mi żeby wyglądać ładnie.
Gdy już makijaż był gotowy,przebrałam się w wybrane wcześniej ubranie. Spoglądając w lustro byłam bardzo zadowolona z efektu końcowego. Długo mi zajęły przygotowania, było już po osiemnastej. Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam otworzyć. Przed nimi stał Artur. Gdy mnie zobaczył zrobił genialną minę, chyba był zaskoczony moim wyglądem.


-Źle wyglądam?-zapytałam pokazując ręką aby wszedł do środka.
-Nie..nie wyglądasz..pięknie -odpowiedział wchodząc do środka
-Zaczekasz na mnie? Skoczę tylko na górę.
-Pewnie że zaczekam.-puszczając oczko.


Szybko pobiegłam na górę do pokoju,założyłam płaszczyk i wzięłam torebkę. Po dwóch minutach byłam gotowa do wyjścia,zeszłam do Artura i poszliśmy. Gdzie szliśmy nie miałam pojęcia,nie chciał mi nic powiedzieć. W sumie to dobrze lubię niespodzianki,idąc dużo rozmawialiśmy,śmieliśmy się i wiele innych rzeczy. Kilka razy skomplementował mój strój, gdy to robił czułam jak na mojej twarzy malują się wypieki.

                                                                             
                                                                                      ***

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Artur zamówił stolik w pięknej restauracji, oczywiście wiedziałam, iż jest droga. Zdjęliśmy kurtki i usiedliśmy do naszego stolika. Kelner przyniósł nam karty,otworzyłam swoją i niepewnie spojrzałam na Artka. Wiedział o co mi chodzi,te ceny były z kosmosu. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął mówiąc:

-Nie przejmuj się cenami, ja płace.-uśmiechnął się.
-Dobrze.


Zamówiliśmy swoje dania. Po kolacji Artur nie mógł się powstrzymać i zamówił jeszcze desery..były wielkie. Duży pucharek lodów o różnych smakach, nie wiedziałam gdzie to zmieszczę. Wiedziałam,że Artek nie przyjmie odpowiedzi jak on to mówi: Mojemu urokowi się nie oprzesz. Miał rację,trudno było mu odmówić. Po skończeniu deserów wyszliśmy z restauracji,zaproponował spacer..zgodziłam się. Szliśmy przez park, niedaleko była ławeczka więc usiedliśmy sobie. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. W pewniej chwili spojrzeliśmy na siebie i już nic nie mówiliśmy. W sekundzie poczułam ciepłe usta Artura na moich wargach. Odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy.


-Przepraszam,ale..nie mogłem się powstrzymać - powiedział opierając swoje czoło o moje.
-Nic się nie stało-pomalowałam go.
To było cudowne, przecież był bardzo przystojny i mógł mieć każdą dziewczynę, a j ten wieczór spędził ze mną i mnie pocałował. Odsunęłam się od niego, spojrzałam w oczy i przytuliłam. Siedzieliśmy w ciszy jakiś czas, nagle zobaczyłam przed sobą Sebastiana z Jarkiem byli kompletnie pijani. Nie bałam się że coś mi zrobi. Nie dlatego,że byłam z Arturem, ale dlatego.że normalnie ze sobą dogadujemy.


-Jaka zakochana para. Jak Ci się udało ją wyrwać?-powiedział bełkocząc.- Przecież to taka cnotka nie wydymka-na jego ustach namalował się ironiczny uśmiech.
-Zważaj na słowa. Dobra?-powiedział Artur wstając i podchodząc do Sebka.
-Bo co? Takie cioty na mnie wrażenia nie robią. -wziął łyk piwa,po czym wyrzucił puszkę po piwie.-Podnieś to chuju.
Artur nie wytrzymał i uderzył Sebastiana w twarz,wylądował na tyłku i otarł krew z wargi. Podeszłam do Artka,wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Idąc nie odzywaliśmy się do siebie. Nawet nie chciałam z nim rozmawiać o tym co się stało. Kilkanaście minut później byliśmy koło mojego domu. Stanęłam na przeciwko Artura i spojrzałam mu w oczy. Nie wiedziałam czy był smutny czy zły, nie mogłam odczytać nic.


-Przepraszam -spuściłam głowę na dół, wbijając wzrok w podłogę- To przeze mnie.
-Nie mów tak-złapał mnie za podbródek i uniósł do góry- Należało mu się za Ciebie.- pocałował mnie.
-Twoja ręka,przecież widzę boli Cię.
-Trochę,ale Twój buziak załatwi sprawę. -znowu mnie pocałował,ale dłużej.
Chciałam go zaprosić do środka jednak byli moi rodzice. Wiedziałam, iż zaczęli by zadawać pytania. Ale też chciałam iść wcześniej spać. Porozmawiałam chwilę z Arturem po czym weszłam do domu i skierowałam się do pokoju. Zdjęłam z siebie ubrania, przebrałam się w luźną koszulkę i spodnie. Weszłam pod kołdrę i zaczekam się zastanawiać,dlaczego Sebastian powiedział coś takiego. Co ja mu zrobiłam,że się tak zachował. Myślałam,że jakoś się dogadujemy. Wiedziałam,że będę musiałam z nim o tym porozmawiać.


***


Niedziela minęła szybo,ale to dobrze. Jak najszybciej chciałam wyjaśnić to nieporozumienie z Sebastianem. Próbowałam zrobić to następnego dnia, zaraz po zaistniałej sytuacji. Poszłam w miejsca gdzie często bywał z kolegami,jednak nie było go nigdzie.. Zupełnie jakby wyparował.
Weszłam do szkoły i szybko poszłam do szatni,zawsze był tam z chłopakami, oczywiście tym razem nie myliłam się..był tam.


-Musimy porozmawiać -powiedziałam podchodząc do niego.
-Sorka,nie mogę teraz-wstał i wyszedł z szatni.


Co się z nim dzieję? Od czasu gdy "normalnie" zaczęliśmy ze sobą rozmawiać myślałam, że nie będzie się już popisywał przed kolegami. Tylko..czy na pewno chciał się popisać? Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek na lekcje szybko pobiegłam pod klasę gdyż miałam matematykę, a na tą lekcję nie można się spóźnić.


***


Lekcje minęły szybko. Przez cały dzień próbowałam porozmawiać z Sebkiem, ale mnie unikał. Gdy wychodził z klasy zaraz znikał i pojawiał się gdy mieliśmy wejść do sali. Poszłam do szatni po kurtkę, widziałam Sebastiana jak wychodził ze szkoły. Nie zakładałam jej na siebie tylko wybiegłam za nim trzymając kurtkę w ręku.


-Sebastian! Zaczekaj.-wolałam go, ale udawał że nie słyszy. Podbiegłam i złapałam go za rękę,odwrócił się -Wołałam Cię.
-Nie słyszałem.-wiedziałam,że kręci słyszał mnie.
-Nie chciałeś rozmawiać ze mną na przerwach, więc porozmawiany teraz i nie odpuszczę -powiedziałam,trzęsąc się z zimna. Nadal stałam bez kurtki.
-Jest zimno, dlaczego wybiegłaś bez kurtki?- głupie pytanie.
-Chciałam z Tobą porozmawiać, więc wyszłam bez.-szybko założyłam na siebie kurtkę.- To jak gdzie porozmawiamy?
-Pojedziemy do kawiarni i tam porozmawiamy, musisz się ogrzać.
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Sebastian miał już prawo jazdy i pojechaliśmy samochodem. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu, a ja piłam gorącą czekoladę na rozgrzanie. Sebek unikał mojego wzroku, chyba wiedział o czym chcę z nim porozmawiać.
- Okey, zapytam prosto z mostu. Dlaczego się tak zachowałeś w sobotę?- spojrzałam na niego. Wzruszył ramionami nic nie mówiąc. - Sebastian..dlaczego?
-Byłem pijany. Przepraszam za to co o Tobie powiedziałem, na prawdę nie chciałem.- spojrzał mi w oczy i już nic nie powiedział.
-Znasz Artura czy nie?- nie wiedziałam jaką uzyskam odpowiedź, wiedziałam jedno..chce ją poznać.
-Nie,ale..-spojrzał na mnie-..zaczęło mi na Tobie bardzo zależeć. Myślałem że nie masz nikogo. Myliłem się- zanim zdarzyłam coś powiedzieć Sebastian wyszedł z kawiarni.
Szybko pobiegłam za nim, chciałam z nim o tym porozmawiać. Gdy dogoniłam go, stanęłam przed nim. Nic nie mówiłam, tylko poczułam jego ciepłe usta na swoich, nie wiem dlaczego, ale odwzajemniłam pocałunek. Staliśmy tak chwilę, naglę Sebastian odsunął się ode mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Artura który zaczął się szarpać z chłopakiem.
- Jeszcze Ci mało sk*****lu?!- krzyknął Artur i uderzył go.
- Artur zostaw go!- posłuchał się mnie. Sebastian podniósł się, wsiadł do samochodu i odjechał.
Artur podszedł do mnie i spojrzał w oczy. Widziałam, że jest wściekły. Nie wiedziałam jak miałam mu to wytłumaczyć.
-Po co się z nim spotkałaś?! Mało Ci było ostatnio!?- zaczął krzyczeć na mnie, trochę się bałam.
- Nie krzycz na mnie.- miałam spokojny i opanowany głos.
- Mam Cię może pochwalić?! Odpowiedź po co się z nim spotkałaś?
-Chciałam wyjaśnić,dlaczego się tak zachował nic poza tym.-spojrzałam na niego,mając nadzieję,że się uspokoi.
-Wyjaśnić co się wydarzyło? A może wolisz mieć dwóch chłopaków,co?!
-Teraz przesadziłeś! Mam Cię dość,idę do domu na razie.-odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do domu. Jak on mógł tak pomyśleć,co mu przyszło w ogóle do głowy.?!

czwartek, 2 lipca 2015

Prawdziwy przyjaciel V

Następnego dnia opowiedziałam o wszystkim Meli,oczywiście była zła na siebie jak i na mnie. Mówiła,że gdym nie była taka uparta i pozwoliła się odprowadzić do domu,nic takiego by się nie wydarzyło. Spojrzałam na nią i przytuliłam mówiąc,że jest najlepszą przyjaciółką jaką można mieć. Myślała,że chce aby już się uspokoiła..to też,ale również aby jej podziękować za naszą przyjaźń. Uśmiechnęła się do mnie. Przez całą drogę autobusem mówiła co mogło się stać,nie mówiłam nic aby jej bardziej nie zdenerwować. Wiedziałam że miała lekkie poczucie winy,bo mogła postawić na swoim i mnie odprowadzić z Michałem. Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy o tym i poszłyśmy na lekcję.


                                                                              ***


Po skończonych lekcjach moja kumpela zaproponowała spacer,chciała abym opowiedziała jej coś więcej o Arturze. Zgodziłam się,gdyż pogoda była Ko bardzo ładna. Mimo tego,iż zbliżyła się zima pogoda była przecudna. Idąc przez park z gorącą kawą w ręku patrzyłam na bawiące się dzieci w leżących już listkach. Usiadłyśmy na ławkę, widząc zaciekawiony wzrok mojej kumpeli wzięłam łyk i zaczęłam opowiadać:


-No i jak już otworzyłam oczy to zobaczyłam że Artur stoi przede mną. Byłam lekko w szoku i nie myśląc o niczym przytuliłam się do niego- Mela spojrzała na mnie robiąc duże oczy,co bardzo mnie rozbawiło.- Chwilę tak staliśmy po czym spojrzałam na niego i zaczął pytać czy dobrze się czuje. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy i zaproponował,że mnie odprowadzi. Zgodziłam się.-uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-I co dalej było?-zapytała,była strasznie ciekawa.
-Odprowadził mnie pod sam dom i zapytał o mój numer telefonu. Dałam mu,gdyż chciał spotkać się ze mną i porozmawiać.
-Spodobałaś mu się.-powiedziała robiąc kosmiczną minę.
Nasza rozmowa zeszła już na inny temat,a mianowicie na temat Michała i Melki. Skoro ona mnie już wypytała o Artka,to ja mogłam ją teraz wypytać o Michała. Gdy o nim opowiadała jej oczy błyszczały, wiedziałam doskonale, że bardzo go lubi. Miałam nadzieję,że przynajmniej mojej kumpeli poszczęści się i zakocha się. Niedaleko nas zobaczyłam Sebka który szedł z kolegami..w naszą stronę. Widziałam, że w ręku trzymał piwo, a jego sposób chodzenia w tamtej chwili był oczywisty..był pijany. Jak można być tak głupim i pić w środku tygodnia w czasie roku szkolnego. Jednak nie zdziwiło mnie to bardzo,on i tak miał gdzieś wszystko i wszystkich. Nie obchodziła go szkoła ani oceny. Jedynie jego opinia musiała pozostać idealna,może gdyby miał dziewczynę to by się zmienił. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Meli.

-Hej..słuchasz mnie w ogóle?-spojrzałam na nią,nie była zła. Tylko zaciekawiona o czym myślałam.
-Tak.przepraszam zamyśliłam się.-uniosłam kąciki ust lekko do góry.
-Zapatrzyłaś się na Sebastiana,który właśnie idzie w naszą stronę.-powiedziała wskazując głową.

Nie zastanawiając się,w stałam i razem z przyjaciółką ruszyłyśmy przed siebie. Nie chciałam aby zatrzymali się koło nas i do tego musiałybyśmy wysłuchiwać ich tandetnych tekstów. Nie śpieszyłyśmy się,szłyśmy wolnym krokiem. Spojrzałam w ich stronę,zauważył to Jarek i pokazał na nas. W jednej chwili chłopcy byli już przed nami.

-Hej królewny,gdzie tam się śpieszycie?-usłyszałam ironię w głosie Sebastiana.
-Nie Twój zasrany interes!-spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Jaka ostra,lubię takie.-podszedł bliżej mnie i złapał za kurtkę,chciał mnie do siebie przyciągnąć. Jednak się wyrwałam.
-Czego znowu od nas chcecie? Dajcie nam spokój!-była zła,bo ile można znosić coś takiego.
-Porozmawiać z koleżankami nie można?
-Nie-powiedziałam szybko i wyminęłyśmy ich. Nie poddali się i szli za nami.

Nie zwracałyśmy uwagi na nich,było to dość trudne. Idąc za nami cały czas gwizdali i wołali nas. Zagotowałam się ze złości,nie chciałam jednak znowu wdawać się w rozmowę z nimi. Zrobiło się już ciemno,pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do domu. Wiedziałam że Sebastian idzie za mną,jednak był sam. Przyśpieszyłam,nie chciałam być z nim sama. Nie wiedziałam co może mu strzelić do głowy.

-Zaczekaj!-poczułam jego rękę na swoim barku. Szybko odwróciłam się w jego stronę.-Chciałem Cie przeprosić za moje zachowanie.
-Okey,nic się nie stało.
-Może chcesz gdzieś wyjść?-po tych słowach byłam bardzo zdziwiona,jednak zgodziłam się.
Poszliśmy do parku,usiedliśmy na ławkę. Miło nam się rozmawiało dużo się o nim dowiedziałam. Jednak nie można oceniać człowieka,nie rozmawiając z nim. Opowiedział mi trochę o sobie i swoich pasjach. Najbardziej lubił jeździć motorem. Był sympatyczny,nie popisywał się,gdyż nie miał przed kim. Musiałam się już zbierać do domu,powiedział że mnie odprowadzi. Idąc w stronę mojego domu,zobaczyłam przed nim stojącego Artura. Nie wiedziałam co mam zrobić czy pozwolić aby Sebek mnie odprowadził aż pod dom,czy żeby wrócił już do domu. Nie zdążyłam nic powiedzieć a Artek stał już przed nami.


-Hej-powiedział całując mnie w policzek.
-Hej-uśmiechnęłam się niepewnie. Spojrzałam na Sebastiana,stał obok mnie przyglądając się Arturowi.
-Artur-odezwał się pierwszy wysuwając rękę przed siebie.
-Sebastian-odpowiedział i uścisnął rękę. Chwilę jeszcze stali patrząc na siebie.-Ja już pójdę. Cześć.-odwrócił się na pięcie i odszedł.
Chwilę patrzyłam w błyszczące oczy Artka. Wiedziałam że się z czegoś cieszy,tylko nie wiedziałam z czego.
-Przepraszam.że tak późno przychodzę,ale mam pytanie do Ciebie.
-Słucham?-byłam ciekawa,co ode mnie chce.
-Może miałabyś ochotę się ze mną spotkać w sobotę?-zapytał uśmiechając się do mnie słodko.
-Z chęcią.-odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy,Artur oczywiście zapytał mnie Sebastiana. Powiedziałam że jest moim kolegą z klasy. Więcej nie wypytywał się o niego,za co byłam mu wdzięczna. Miło nam się rozmawiało, jednak musiałam iść do domu. Na pożegnanie Artek pocałował mnie w policzek, jednak to było inne pożegnanie,nie zastanawiając się weszłam do domu.

                                                                             ***

Kolejne dni mijały spokojnie,nawet zaczęłam kolegować się z Sebastianem. Melka nie wiedziała czy dobrze zrobiłam,ale sama się przekonałam,że nie taki diabeł zły jak go malują. Powoli zaczęłam się denerwować spotkaniem z Artkiem,nie wiedziałam co może wymyślić. Ale byłam  pewna, że wieczór będzie udany,przecież to miało być już jutro. Wracając ze szkoły dostałam od niego SMS czy na pewno chce się z nim zobaczyć. Rozbawiło mnie to.

W domu nie było nikogo,więc pomyślałam że napiszę do Tymona tak długo się z nim nie widziałam, bardzo się za nim stęskniłam. Napisał że za 30 minut będzie,szybko poszłam do łazienki aby się odświeżyć. Gdy wyszłam z łazienki popędziłam do pokoju,aby się ubrać,bo miałam tylko 5 minut do przyjścia przyjaciela.
Usłyszałam dzwonek i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Gdy zobaczyłam Tymka rzuciłam mu się na szyję mocno go przytulając,on też mnie przytulił. Tymon odezwał się po chwili:

-Zaraz chyba mnie udusisz-powiedział uśmiechając się.
-Przepraszam,ale dawno się nie widzieliśmy i stęskniłam się za Tobą.-weszliśmy do domu,bo na zewnątrz nie było za ciepło.-Chodź na górę-pociągnęłam go za rękę.
-To jak oglądamy filmy? Mam pop-corn i pyszne picie,Twoje ulubione.-uśmiechnął się czarująco.
-Kochany jesteś-cmoknęłam go w policzek.
-A co Ty taka roześmiana?-zapytał zaciekawiony.

Opowiedziałam mu ostatnie wydarzenia. Był zły na mnie,że nie zadzwoniłam po niego gdy wracałam sama do domu. Przez dobre czterdzieści minut mnie opieprzał,a ja i tak miałam uśmiech na twarzy. Wiedział że nie zrobiłam tego specjalnie więc dał sobie spokój. Zaczął wypytywać mnie o Artura, opowiedziałam mu o nim długo to nie zajęło przecież nie znam go za długo. Po wyrazie twarzy Tymona wiedziałam, że nie jest zbyt zadowolony z tego faktu jednak nic nie powiedział. Bardzo długo rozmawialiśmy,mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia. Około godziny pierwsze Tymek poszedł do domu, a poszłam spać.