sobota, 29 sierpnia 2015

Motocyklista XIV

[Oczami Filipa]


Stoję teraz jak ten ostatni idiota przed domem swojej dziewczyny i boję się tam wejść. Bo? Chcę żeby mnie wysłuchała, ale nie wiem czy mi uwierzy. Chociaż powinna, odkąd jesteśmy razem nie oszukałem jej i teraz też tego nie zrobiłem. Jeżeli mi nie uwierzy to dorwę Amandę i zmuszę ją, aby wytłumaczyła wszystko Julce. Na całe szczęście nie widzie nigdzie auta tego całego Przemka, czyli nie będzie nam przeszkadzał.
Stoję teraz przed drzwiami i czekam. Na co? Kurwa! Z tych nerwów nie mogę się ruszyć. Dobra weź się w garść. Dzwonię.
Otwierają się drzwi, a przede mną staję starsza kobieta pani Amelia.
- Dzień dobry. - mówię niepewnie.
- Filip - uśmiecha się - Dzień dobry. Ty pewnie do Juki. - stwierdza.
- Tak. Zastałem ją w domu? - wchodzę do środka.
- Tak jest na górze, tylko..- zatrzymała się - Od wczoraj nie wychodzi z pokoju i nic nie chce jeść. Pokłóciliście się? - przytaknąłem - Ehh..pogodzicie się. Idź do niej. - uśmiechnęła się do mnie.
Ruszyłem na górę, nie spieszyłem się. Wiedziałem, że tego typa nie ma, a pani Amelia nie będzie nam przeszkadzać. Jestem tylko ciekaw jak zareaguję gdy mnie zobaczy. No i jest. Zapukałem, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.
Odtoczyłem delikatnie drzwi. Siedziała do nich tyłem, nie wiedziała więc kto wchodzi. Stanąłem za nią, ale nie powiedziałem nic. Wszystko wyleciało mi z głowy. Stałem jak ten kołek i się patrzyłem.
- Przemek nie jestem głodna.- usłyszałem jej ciszy głos.
- To ja. - odezwałem się.
Kretyn! Najgorsze co mogłem powiedzieć.
Odwróciła się w moją stronę, wtedy ujrzałem jej smutną twarz. Czerwone oczy od płaczu, miałem ochotę strzelić sobie w łeb.
- Nie mam ochoty Cię słuchać - powiedziała opanowanym głosem - Wracaj do swojej nowej rodzinki - wstała i splotła ręce.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Jakiej nowej rodzinki do cholery? Przecież dziecko Amber nie jest moim, pewnie nawet nie wie kto jest prawdziwym ojcem.
- Nie wiesz gdzie jest wyjście? - spytała poirytowana - Wynoś się stąd!
- Nie - odpowiedziałem pewnie - Nigdzie nie idę, do póki Ci tego nie wyjaśnię. - gestykulowałem rękoma.
- Mam gdzieś twoje wyjaśnienia! - krzyknęła - Pierzyłeś się z nią i nie zaprzeczaj.
- Co Ty wygadujesz?! To Ciebie kocham, a nie ją! - uniosłem głos.
- Tak? Tylko ciekawe dlaczego nie mogliśmy się ostatnim razem spotkać. Nie już wiem, byłeś wtedy u niej.- w jej oczach postrzegłem łzy.
- Tłumaczyłem Ci , musiałem wyjechać.- zaśmiała się ironicznie.
- Mam to gdzieś. Teraz niech twoja Amanda się o to martwi. Wynoś się i nigdy już tu nie wracaj.
- Zrozum nie kocham jej! Zależy mi na Tobie. - podszedłem bliżej - Chce być tylko przy Tobie, przy nikim innym!
- Nie interesuje mnie to! - zrobiłem krok w przód - Nie podchodź do mnie tylko wyjdź!
Z jej oczu popłynęły łzy.


[ Oczami Przemka]


Wysiadłem z auta ze smakołykami dla Julki, chce jej poprawić humor. Cały czas siedzi sama w pokoju i myśli o tym padalcu. Zamknąłem samochód ruszyłem w stronę drzwi. Mój wzrok przykuł motocykl stojący pod domem. Rozpoznałem go, to był jego sprzęt. Szybko wparowałem do środka i zostawiłem zakupy.
Popędziłem na górę, chciałem się upewnić, że go tam nie ma. Idąc korytarzem usłyszałem krzyki dochodzące z pokoju Julki. Zatrzymałem się i czekałem, aż mała powie żeby się wynosił, jeżeli tego nie zrobi wkroczę.
Drzwi były lekko uchylone, dlatego mogłem zobaczyć co się dzieje. Filip podszedł do niej tak blisko, że nie mogła się cofnąć. Chciałem wyłapać co mówią, ale jak zobaczyłem łzy spływające jej po policzkach musiałem coś zrobić.
- Chyba prosiła żebyś wyszedł. - spojrzałem na Filipa.
- Nie rozmawiam z Tobą, tylko z nią rycerzyku.- spojrzał w moją stronę.
- Nie wygląda jakby chciała z Tobą rozmawiać, więc wyjdź.- powiedziałem ostrzej.
- Taki z Ciebie obrońca? - stanął na przeciwko mnie - Może to Ty wyjdź i przestań się koło niej kręcić.
- Zamknij się i spierdalaj stąd! Albo inaczej pogadamy. - zacisnąłem pięści.
- Przemek - spojrzała przerażona.
- Spokojnie mała. - uśmiechnąłem się do niej lekko.
- Nie widzisz jak manipuluje Tobą?!- krzyknął do niej - Daj mi to do chuja wyjaśnić! Nie spałem z nią, dlaczego mi nie wierzysz ?!
- Grzecznie prosiłem, ale widzę trzeba inaczej. - złapałem go i wyprowadziłem z pokoju. Schodziłem z ze schodów, szarpał się próbując wrócić na górę. Nie ukrywam trudno było mi go trzymać, żeby się nie wyrwał.
Wyprowadziłem go na zewnątrz i puściłem.
- Spieprzaj stąd, ona nie chce Cię widzieć! - pokazałem na motocykl - Albo dostaniesz po mordzie frajerze.


[ Oczami Julki]


Nie chciałam schodzić razem z nimi. Cieszyłam się gdy zobaczyłam Przemka, gdyby nie on to Filip nie wyszedłby stąd. Chciał mi to tłumaczyć, ale nie chciałam tego słuchać. Kłamał, że z nią nie spał, do tego ma jeszcze z nią dziecko! Mam już tego wszystkiego dosyć, chciałabym wyjechać gdzieś i pobyć sama. Jednak nie mam takiego miejsca, gdzie nie jestem tak są inni.
Ktoś wszedł do mojego pokoju, wstrzymałam oddech. Nie wiedziałam czy to Filip. Może udało mu się przechytrzyć Przemka. Intruz podszedł do mnie bliżej, poczułam na szyi oddech.
- Nie musisz się bać. - szepnął Przemek. - Już pojechał. - odwróciłam się do niego przodem.
- Co Ci się stało? - dotknęłam jego policzka.
- To nic, trochę sobie rozmawialiśmy. - uśmiechnął się sztucznie.
- Przepraszam - poczułam łzy w oczach - To przeze mnie.
- Mała nie płacz - przytulił mnie - To nie przez Ciebie, nie mów tak.
- Dziękuje, gdyby nie Ty to on nigdy by nie wyszedł. - wtuliłam się w niego.
- Nie pozwolę żeby Cię skrzywdził, już nigdy więcej.- pogłaskał mnie po plecach.
Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam, odwzajemnił go. Na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny dołeczek. Powiedziałam żeby usiadł, a ja pójdę na dół po lód. Jego policzek zrobił się siny, przez moją głupotę będzie chodził ze znaczkiem na twarzy.
Chwilę później wróciłam na górę i podałam mu lód. Przyglądając ją do bolącego miejsca syknął, za szybko to zrobił. Zabrałam mu go i sama to zrobiłam, patrzył na mnie z uśmiechem na ustach.
- Bardzo boli? - zdarzyłam brwi.
- Jak Ty to robisz to nie.- pościł mi oczko - Podjedziemy do kina na film.
- Jakoś nie mam ochoty nigdzie wychodzić. - odpowiedziałam obojętnie.
- Ale to nie było pytaniem - wziął lód - Za dwadzieścia minut widzę Cię na dolę - skierował się do drzwi- I nie słyszę żadnego sprzeciwu.
Ehh..i tak wiem, że mi nie odpuści. Może ma rację, dobrze mi to zrobi. Dzieki temu nie będę myślała o tym co zrobił Filip.
Podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne szorty i białą bokserkę. Do tego białe trampki i lekki makijaż. Włosy przeczesałam i związałam w kucyk. Do małej zwykłej torebki wrzuciłam telefon , klucze i portfel.
- Jestem gotowa. - spojrzałam na niego.
- A już myślałem, że będę musiał zanieść Cię do auta. - mrugnął i ruszyliśmy.

piątek, 28 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XIX

Święta oraz sylwester minął niesamowicie. Ten czas spędziłam z rodzicami, przyjaciółki oraz chłopakiem. Chciałam, aby święta trwały wiecznie, niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Nawet Artur po ostatniej akcji w parku nie kontaktował się ze mną, z czego jestem zadowolona. Chyba dotarło do niego, że nie chcę go więcej widzieć.
 Zima powoli już się kończy, chyba dobrze. Mam już dość ciągłego zarznięcia gdy wracam ze szkoły lub jestem w domu. Chociaż miało to woje plusy, przez cały czas , mogłam się bezkarnie przytulać do Tymona. Oczywiście nie obeszło się od jego żartów na temat, iż powinnam przytyć, albo ubierać się cieplej. Wiedziałam, że się ze mną droczy, nawet  uwielbiałam to. Tak słodko się wtedy uśmiechał, a ja zauważyłam, że ma dołeczki w policzkach..co dodaje mu uroku.
Dryń! Dryń! Dryń!
Cholerny budzik. Dlaczego zawsze dzwoni kiedy nie powinien. Nie chętnie wyszłam spod ciepłej pierzynki, wolałabym dziś zostać w domu i zaszyć się w swoim pokoju, albo w ogóle przespać cały dzień. Tymona nie ma przez cały tydzień w mieście. Wyjechał na praktyki na kilka dni, chociaż ten tydzień już się kończy. Więc Tymek już jutro będzie w domu.
Piątek to jedyne co mnie dziś trzyma przy życiu. Ostatni dzień tygodnia i do tego skrócone lekcje.
Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. To teraz są schody.
- Co ja mam  na siebie włożyć? - powiedziałam do siebie marudząc.
- Córeczko? - usłyszałam głos taty za sobą - Dobrze się czujesz?
- Tak. Dlaczego pytasz? - zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam jego pytanie.
- Mówisz sama do siebie, więc pomyślałem, że.. - przerwałam mu.
- Nie tatusiu, nie musisz się bać. Nie padło mi jeszcze na mózg. - splotłam ręce na klatce piersiowej.
- Czy ja coś takiego powiedziałem? - udał zdziwienie.
Rzuciłam mu spojrzenie mówiące "Tak, sugerowałeś coś" , tato tylko się zaśmiał i wyszedł. Wróciłam to wcześniejszego problemu, w końcu postawiłam na miętowe rurki, do tego granatowa koszula. Włosy związałam w kucyk i lekki makijaż. Efekt mnie zadowalał. Zeszłam na dół i wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do  szkoły.

Oczywiście mojej przyjaciółki nie będzie dziś w szkole, napisała, że musi coś załatwić. No nic, trochę mi będzie nudno, ale dam radę przecież to tylko cztery godziny. Dam radę.


Wysiadłam z autobusu i pomaszerowałam do szatni. Cholera! Przecież jest już poło stycznia, a na dworze jest zimno jak diabli. Weszłam do środka i skierowałam się w przedział gdzie zostawiam swoje rzeczy.
Zdejmując kurtkę poczułam, że ktoś zakrył mi oczy. Wiedziałam kto to był, zawsze gdy tylko mnie widział to zasłaniał mi oczy.
- Sebek. - powiedziałam z uśmiechem.
- Część mała. - pocałował mnie w policzek na przywitanie.
- Co się tak uczepiliście z tą małą? - odwiesiłam kurtkę , udając złość.
- A nie słyszałaś, że małe jest piękne? - wyszczerzył się - A poza tym , to pasuję to do Ciebie i ciesz się, że tak Cię nazywamy a nie inaczej. - puścił mi oczko.
- Niby jak? Nie masz na mnie nic. - powiedziałam pewna siebie.
- Fioletowy gumi jadzie.- wypiął dumny klatę do przodu.
- Ej..no daj spokój, to już było dawno.- wzięłam torbę i ruszyłam pod klasę.
- Ale to było zabawne. - zarechotał.
Któregoś dnia umówiłam się z Tymonem i Sebkiem na pizze. Niestety napisali, że nie mogą się wyrwać. Postanowiłam więc, iż się zrelaksuję. Zrobiłam sobie maseczkę na twarzy, ona niestety zmieniała kolor na fioletowy, ale nie przejęłam się tym, bo po co? Siedziałam tak w pokoju i zajadałam się żelkami w kształcie misiów. W tym samym czasie do mojego pokoju wpadli chłopcy z pizzą w ręku, gdy mnie zobaczyli od razu wybuchli niepohamowanym śmiechem, obaj tarzali się po podłodze wybuchając na nowo śmiechem. Od tamtej pory zaczęli mnie tak nazywać, ale w końcu im się to znudziło. Jednak wiedzą, że mnie to denerwuje i czasem to wspominają.
- Dla mnie nie. - burknęłam i przyśpieszyłam kroku.
- Zaczekaj - krzyknął przyjaciel - Przecież wiesz, że to tylko żarty. Nie złość się. - przytulił mnie.
- Ale nie nazywaj mnie już tak..i postaraj się mniej używać określenia"mała".
- Dobrze, smerfetko - uśmiechnął się - Chodź na lekcję.


Dzień minął mi szybko, nawet fajnie dziś było. Na przerwach siedziałam z Sebastianem i jego kolegami, czasem poleciały uwagi, że do siebie pasujemy, ale nie braliśmy tego na poważnie.
Wyszłam ze szkoły razem z przyjacielem, o dziwo zrobiło się cieplej, więc nie marudziłam.
Szliśmy parkiem, Bastian jak zawsze narzekał, że dużo żądają i ciągle chodzi zestresowany.
- To może jutro wyskoczymy wieczorem do kina? - zapytałam - Tymek jutro będzie w domu i może iść. Co Ty na to? - uniosłam brwi do góry.
- Masz czasem niezłe pomysły smerfie - zaśmiał się - Ja już spadam, umówiłem się z chłopakami.
- Okey, leć. - pożegnaliśmy się buziakiem i ruszyliśmy w przeciwne strony.


Szybko byłam w domu, nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że ktoś za mną szedł. Jednak gdy się odwróciłam nie było nikogo, to znaczy nikogo nie widziałam.
Siedziałam w pokoju i postanowiłam, że dziś zajmę się od razu pracą domową. Wolałam mieć to z głowy, przynajmniej będę mogła dać Sebowi, on nie odrabiał w domu, ale to się zmieniło. Teraz zaczął częściej zaglądać do książek, dzięki czemu dostaje lepsze oceny. Pomagam mu też, gdy tego potrzebuję. W końcu się przyjaźnimy.
Usłyszałam dźwięk telefonu, podeszłam do stolika nocnego i zobaczyłam kto dzwonił.
Artur chyba znowu postanowił mnie prześladować, ale nie mogłam mu się dać. Gdy po raz kolejny dzwonił, a ja nie odbierałam wkurzyłam się i wyszłam z domu. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza.


Po godzinie wracałam do domu, byłam niedaleko gdy ktoś mnie zatrzymał. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, pewnie to Sebek. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Artura, zaniemówiłam.
- Część Maja.- uśmiechnął się.
- Część. Czego chcesz? - zapytałam bez owijania w bawełnę.
- Porozmawiać - chciałam zaprzeczyć, ale nie dopuścił mnie do słowa - Proszę, poświęć mi tą chwilę. Bardzo mi na tym zależy.
- Dobra, mów . - spojrzałam na niego.
- Chciałem Cię przeprosić za to co zrobiłem Tymonowi i Sebkowi, wiem nic nie usprawiedliwia mojego zachowania - wziął głęboki oddech - Po tym co mi powiedziałaś w parku, dotarło do mnie, że wszytko zjebałem. Od tamtego dnia postanowiłem wziąć się za siebie i poszedłem na odwyk. Byłem tam do wczoraj i już nie czuję potrzeby, żeby brać.
- Cieszę się, że z tym skończyłeś, ale dalej nie rozumiem do czego dążysz. - spojrzałam mu w oczy.
- Chciałem Ci podziękować , że mnie tak popieprzyłaś. Dzieki temu wiedziałem, że źle zrobiłem i zrozumiałem, że bez powrotnie straciłem Ciebie i twoje zaufanie. - widziałam, że żałuję tego co zrobił.
- Cieszę się, że ten opierz Ci pomógł - uśmiechnął się - Ale ja jestem z Tymonem i nic już z tym nie możesz zrobić.
- Wiem, ale mam nadzieję, że Ty jak i oni mi kiedyś wybaczycie i będziemy przyjaciółmi.
- Nie wiem, za dużo się wydarzyło. Trochę czasu potrzeba na to.
- Rozumiem. - widziałam, że bardzo by tego chciał.
- Muszę już lecieć. Pa.
- Pa. - szepnął i poszłam.
Ta rozmowa była trudna, ale cieszę się, że już po wszystkim. Artek chyba na prawdę się zmienił, fajnie wiedzieć, iż skończył z tym wszystkim. Życzę mu jak najlepiej i mam nadzieję, że spotka jakąś dziewczynę z którą mu się ułoży.
Będąc blisko domu zauważyłam Tymona, przyjechał wcześniej. Strasznie się ucieszyłam, mam tylko nadzieję, że nie widział jak rozmawiam z Artkiem, jeżeli tak to mam przechlapane.
- Hej kochanie. - podeszłam żeby go pocałować, ale zrobił unik.
- Co to miało być? - zapytał lekko poirytowany.
- O czym mówisz?
- Nie udawaj! Widziałem jak z nim rozmawiałaś! - był już strasznie zły - Mało się przez niego wycierpiałaś?! Mało Ci?!
- Nie krzycz na mnie! Chciał mnie przeprosić za to co się ostatnio działo i nic więcej.! - krzyknęłam.
- Nie musiałaś z nim rozmawiać!
- Tylko z nim rozmawiałam! Nie wskoczyłam mu do łóżka, więc przestań się na mnie wydzierać!- mój głos się łamał, a w oczach miałam już łzy.
- Niunia przepraszam - podszedł bliżej - Nie chciałem na Ciebie tak naskoczyć. Po prostu gdy widzę go koło Ciebie jestem cholernie zazdrosny. - pocałował mnie w czoło.
- Misiek zaufaj mi - przytuliłam go - Kocham Cię. Artur nic dla mnie już nie znaczy. Wierzysz mi?- spojrzałam w jego oczy.
- Oczywiście, że wierze. Ja Ciebie też kocham. - pocałował mnie.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Motocyklista XIII



Cały czas patrzyłam na wiadomość widniejącą na wyświetlaczu. Co ona może od niego chcieć? Nie chciałam go kontrolować, jednak moja ciekawość wzięły górę nad zaufaniem. Powolnym ruchem odtworzyłam wiadomość.
" Filipku :* Chciałam Ci powiedzieć o tym już wcześniej, ale nie wyszło.
Jestem z Tobą w ciąży. Stało się to gdy ostatnio się widzieliśmy."
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie to nie może być mój Filip, to nie on! Z moich oczu od razu zaczęły wydobywać się łzy. Nie zastanawiając się odłożyłam jego telefon i pobiegłam na górę po swoje rzeczy. Wybiegłam z jego domu jakby się paliło, nie myśląc nad niczym skierowałam się do domu mojej babci.
Szłam przed siebie, cały czas płakałam. Jak on mógł mi to zrobić?! Mówił, że mnie kocha!
Idiotka! Idiotka!- powtarzałam sobie cały czas, uderzając przy tym dłonią w czoło.
Zobaczyłam przed sobą furtkę, weszłam na podwórze i zapukałam. Czekałam, aż babcia mi otworzyć, ale nic.
I znowu pukanie, o wiele głośniej. W oknie zobaczyłam włączone światło. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam jeszcze zaspaną starszą kobietę.
- Kochanie - otworzyła szerzej oczy - Co się stało? - nic nie odpowiedziałam.
Podeszłam do niej i mocno się przytuliłam, przez co bardziej się rozpłakałam. Kobieta objęła mnie ramieniem i zaprowadziła do salonu, zostawiając mnie na chwilę samą.
Nie wiem ile siedziałam sama, ale zaraz wróciła z kubkiem gorącej herbaty. Usiadła obok podając napój, przytuliłam się i wybuchłam jeszcze większym płaczem.
Płakałam jeszcze jakiś czas, ale powoli brakowało mi łez. Babcia nie dopytywała co się stało, byłam jej za to wdzięczna, nie chciałam rozmawiać o tym co się stało.
- Przepraszam, że Cię obudziłam - pociągnęłam nosem - Nie wiedziałam gdzie mam iść.
- Julciu - przytuliła mnie - Zawsze jesteś tu mile widziana, o każdej porze.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Powinnaś się położyć spać, a jutro wszystko sobie wyjaśnicie.
- Nie - spojrzałam na nią - Chce dziś wrócić do domu. Zadźwonie po Przemka i po proszę, żeby po mnie przyjechał.
- Jesteś pewna? Wiesz, że możesz zostać.- pogładziła mnie po ramieniu.
- Wiem i dziękuje, ale chce wrócić do domu. - wstałam i wzięłam swoją torbę.
Weszłam do pokoju. Odłożyłam rzeczy i usiadłam na łóżku, starając się nie rozpłakać. Przez cały czas w głowie miałam to co przeczytałam, mówił, że liczę się tylko ja.
- Gówno prawda. - powiedziałam do siebie. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów starając się uspokoić. Zaczęłam szukać swojego telefonu w torbie.
Odblokowałam go i wybrałam numer do Przemka, mam nadzieję, że obierze. Niczego nie byłam pewna.
- Halo? - usłyszałam jego zaspany głos - Halo? Julka jesteś tam?
- T-tak. -szepnęłam.
- Jeśli chcesz mnie zdenerwować dzwoniąc o dwunastej w nocy to może Ci się to udać. - słyszałam lekką irytację w jego głosie.
- Przemek, mógłbyś po mnie przyjechać? - starałam się zachować normalny głos.
- Coś się stało? - czyżbym usłyszała troskę w jego głosie?
- Przyjedź. Proszę, jestem u babci.- rozłączyłam się.
Nie chciałam czekać na odpowiedź, bałam się, że nie uda mi się powstrzymać od łez. Musiałam się doprowadzić do porządku przed przyjazdem Przemka. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Miałam rozmazany mariaż, do tego czerwone podpuchnięte oczy. Muszę doprowadzić się do porządku - pomyślałam i zaczęłam przemywać twarz zimną wodą.
Wróciłam do pokoju i w tym samym momencie dostałam wiadomość, myślałam, że to Filip. Ale to była wiadomość od Przemka. Odetchnęłam z ulgą i wzięłam swoje rzeczy. Zeszłam na dół najciężej jak tylko umiałam, aby nie obudzić babci. Zobaczyłam, że i tak nie śpi, stała z kimś w kuchni. Weszłam do pomieszczenia i od razu poczułam na sobie ich wzrok.
- Przyjechałem najszybciej jak tylko mogłem - odezwał się Przemek - Powiesz co się stało?
- Możemy już jechać? - zapytałam i podeszłam do babci, aby się pożegnać - Przepraszam, miałam zostać dłużej, ale..- przerwała mi.
- Nic się nie stało - pogładziła mnie po głowie - Trzymaj się. - przytuliłam ją i pożegnałam.


[Oczami Przemka]
Gdy Julka zadzwoniła do mnie nie wiedziałem czego może chcieć, ale odebrałem. Miała dziwny głos, więc bez żadnego zastanowienia wstałem i ubrałem się szybko. Musiałem po nią jechać. Musiałem? Nie, nie musiałem tylko chciałem. Potrzebowała mnie.
Na miejscu byłem w czterdzieści minut. Dałem jej znać i ruszyłem do środka. Otworzyłam mi jej babcia, chciałem zapytać co się stało, ale w tym czasie do kuchni wpadła Jula. Spojrzała na mnie i już wiedziałem, że płakała. Miała czerwone oczy, pytałem co się stało, ale zlała moje pytanie.
Pożegnała się ze starszą panią i wyszła. Skorzystałem z okazji i postanowiłem dopytać co się stało.
- Chyba pokłóciła się ze swoim chłopakiem. - powiedziałam starsza kobieta. - Przyszła do mnie cała zapłakana.
- Nie mówiła co się stało? - pokręciła przecząco głową - Pójdę już do niej.
- Jedźcie ostrożnie. - powiedziała przy wyjściu.
- Oczywiście - uśmiechnąłem się - Dobranoc.


Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas się nie odzywało. Nawet nie wiedziałem jak zacząć rozmowę, żeby się na mnie nie wkurzyła. W aucie było ciemno, ale w lusterku widziałem jej oczy, te same które jeszcze rano śmiały się. Teraz widziałem, że powstrzymuję się, żeby tylko nie płakać.
- Możesz się zatrzymać? - zapytała cicho - Chce złapać trochę powietrza.
- Tak już. - zrobiłem to o co mnie po prosiła.
Wysiadła z samochodu, zrobiłem to samo. Oparła się o niego i spuściła głowę, gdy stanąłem na przeciwko niej. Staliśmy w ciszy, widziałem jak ociera łzy płynące z oczu. Nie mogłem już wytrzymać i zapytałem:
- Powiesz mi co się stało? - podniosła głowę i spojrzała na mnie.
Jej dolna warga zaczęła drgać. Od razu skarciłem się za to w myślach. Nic nie mówiąc przytuliła się do mnie i rozpłakała całkowicie. Objąłem ją i mocno przytuliłem, cała się trzęsła. Zdjąłem z siebie bluzę i założyłem na nią, po czym znowu przysunąłem się do niej, obejmując mocno. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nie chciałem naciskać.
- Filip - chlipnęła - On..on...zdradził mnie. - zamurowało mnie.
Ten frajer skrzywdził Julkę, moją Julkę. Zacisnąłem pięści ze złości, aż mi kostki pobielały.
- Cii..- pogłaskałem ją po głowie - Jestem przy Tobie, już nie musisz się bać.
- Dziękuję - spojrzała mi w oczy - Że przyjechałeś, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Nie musisz mi dziękować, dla Ciebie wszystko. - pocałowałem ją czulę w czoło.


***


Obudziłam się we własnym pokoju. Spojrzałam na zegarek który pokazywał 12.30 długo spałam. Głowa strasznie mnie bolała. Gdy tylko przypomniałam sobie wczorajszy dzień momentalnie moje oczy stawały się szkliste. Jednak nie mogłam się powstrzymać od łez, dałam im upust. To bolało. Dlaczego mi to zrobił? Cały czas w mojej głowie kłębiło się jedno i to samo pytanie.
Usłyszałam pukanie do drzwi, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Przemka.
- Hej malutka. - uśmiechnął się lekko - Przyniosłem Ci coś do jedzenia.
- Dziękuje, ale nie jestem głodna. - spojrzałam się w stronę okna.
- Musisz coś zjeść - nie odpowiedziałam, więc odstawił tacę - Okey, chodź tu do mnie. - rozłożył ręce.
Przysunęłam się i przytuliłam do niego. Od razu poczułam jego perfumy, tak cudownie pachniał. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i słyszałam jak biję jego serce.
- Dziękuje za to co robisz. - wtuliłam się bardziej.
- Nie pozwolę Cię już więcej skrzywdzić - gładził moje plecy - Może chcesz coś zjeść jednak?- zaprzeczyłam.
Nie wiem ile czasu siedziałam tak wtulona w jego ramiona. Dzieki temu czułam się bezpieczniej i zapominałam o tym wszystkim.
Zamknęłam oczy i wdychałam jego zapach. Zrobiłam się senna.


[Oczami Filipa]


Wyszłam spod prysznica i poszłam do salonu. Nie było tam Julki, więc poszłem na górę tam też jej nie było. Jej i jej rzeczy też nie widziałem. Może musiała iść do babci, bo coś się stało.
Zeszłem na dół, aby do niej zadzwonić. Zobaczyłem wiadomość od Amandy. Czego ona może chcieć? Przecież jasno dałem jej do zrozumienia, że kocham Julkę i tylko ją. Przeczytałem to co napisała i aż mnie zamurowało. Jula musiała to przeczytać i zabrała swoje rzeczy. Nie wiedziałem co mam zrobić, jak jej to wytłumaczyć. Jest już za późno, żeby iść do jej babci. Postanowiłem zaczekać do rana.
Dzwoniłem do niej od samego rana, jednak nic. Zero odzewu, wyłączyła telefon. Oczywiście nagrywałem się jej, ale nic to nie dało. Muszę do niej pojechać, pewnie jest już w domu. Tylko..czy będzie chciała ze mną rozmawiać? Czy pozwoli sobie wytłumaczyć to?
Przecież ja nie spałem z Amandą! Nigdy bym jej nie dotknął! Nawet jeżeli nie miałbym Julki, ale teraz jest. Pojawiła się w moim życiu, poznałem ją i nie żałuję tego. Kurwa, kocham ją jak nikogo innego. Jeśli mi nie uwierzy to ta idiotka Amanda pożałuje tego, nie pozwolę żeby rozpieprzyłam mój związek z Julą.








środa, 26 sierpnia 2015

Motocyklista XII

Zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z babcią i ruszyliśmy. O dziwo mój chłopak przyjechał autem, co mnie zdziwiło. Głównie jeździł swoją maszyną, a dziś...zaskoczenie. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy w drogę. Oczywiście wypytałam dlaczego przyjechał samochodem, ale mogłam się powstrzymać.  Myślał, iż będę miała dużo rzeczy ze sobą, jednak pomylił się.
Zatrzymaliśmy się przed domem, wysiadłam zabierając ze sobą bagaż. Filip powiedział żebym poszła na górę i zostawiła swoje rzeczy. Tak też zrobiłam.
- Żeby coś zjeść musimy skoczyć do sklepu. - powiedział, gdy zeszłam na dół.
- To idziemy, chodź. - wzięłam go za rękę.
- Wyprowadzę maszynę  i możemy jechać.
- Nie. Idziemy, spacer dobrze nam zrobi. - uśmiechnęłam się.
- Ok.
Zapowiada się ciepły wieczór. Na niebie widać było gwiazdy, niesamowity widok. Szliśmy trzymając się za ręce. Ostatni raz widziałam się z nim około dwóch tygodni temu. Akurat nie mogliśmy się spotkać, gdyż Filipowi wypadła bardzo ważna sprawa. Jednak jestem teraz z nim i jest dobrze.
Wyszliśmy ze sklepu z dwiema dużymi siatami, oczywiście nie obeszło się bez jego marudzeń. Chciałam mu pomóc, on jednak się nie zgodził więc będzie sam niósł zakupy. Niedaleko zauważyliśmy, a właściwie to mój chłopak zauważył swoich kolegów, którzy gdy tylko go zobaczyli od razu go zawołali.
- Siema stary - odezwał się piwnooki blondyn - Zakupy widzę. A co to ślicznota?
- A ta ślicznota jest moja, więc uważaj.  - objął mnie w talii i przysunął bliżej siebie.
- My to się chyba nie znamy - uśmiechnął się promiennie - Rafał.
- Julka. - uścisnęłam jego dłoń.
- Szkoda, że wcześniej się nie spotkaliśmy.
- Nie bajeruj, nie bajeruj - odezwał się zakiś brunecik - Jestem Krzysiek, miło Cię poznać Julka.
- Mnie również.
Poznała jeszcze dwóch innych kolegów mojego chłopaka, jednak nie zapamiętałam imion. Zauważyłam też dziewczynę, tą samą dziewczynę która kręciła się koło Filipa. Spojrzałam w jej stronę i dokładnie zmierzyłam ją wzrokiem. Obcisła bokserka, która jest chyba o jeden rozmiar za mała. Mało co jej biust nie wyleci, do tego obcisła spódniczka ledwo zakrywająca jej tyłek. Natomiast buty koloru czerwonego, oczywiście cały ubiór podkreślał mocny makijaż. Czerwona szminka na ustach i oczy podkreślone czarną kredką. Podsumowują wyglądała jak zwykła taka dziwka.
Zauważyła, iż oceniam ją, gdyż spojrzała na mnie i gdyby tylko mogła to od razu zabiłaby mnie wzrokiem. Jakoś nie miałam ochoty już na nią patrzeć i pomyśleć, że jeszcze niedawno przytulała się do mojego chłopaka. Odwróciłam wzrok w stronę chłopaków którzy pogrążeni byli w rozmowie o motocyklach.
- Ej.. Rafo - odezwał się Filip - Co tu robi Amanda?
- No wiesz, jak Rafałkowi się chce to ona jest pod ręką - zaśmiała się Krzysiek - Ale fajnie, że masz dziewczynę przynajmniej nie będzie do Ciebie startować.
- Co racja to racja, nie jest mi do szczęścia potrzebna - pokręcił głową - Swoje szczęście mam obok siebie. - pocałował mnie w czoło.
- No, no gołąbeczki to kiedy ślub? - wtrącił się Rafał.
- Chyba trochę za wcześnie na to. - uśmiechnęłam się.
- Oj tam - machnął ręką - Ale lepiej uważaj, przed Tobą nasz Filipek przeleciał kilka lasek. - poklepał go po ramieniu.
- Stary - warknął - Zamknij się. - Rafał podniósł ręce w geście obronnym - Dobra my już będziemy się zbierać, co?
- Tak - rzuciłam krótko - Miło było was poznać.
- Ciebie również. - odezwali się wszyscy.
Filip przybił  z każdym z nich piątkę i ruszyliśmy. Odchodząc spojrzałam w stronę Amandy, na jej twarzy widniał uśmiech, ale to nie był przyjazny uśmiech. Od razu zaczęłam się zastanawiać, czy mój chłopak przypadkiem nie spał z nią.
Cały czas miałam w głowie słowa wypowiedziane przez Rafała. Nigdy nie domyśliłabym się, że Filip był taki, że spał z innymi dziewczynami. Szłam obok niego, obejmował mnie ramieniem. Nie odsunęłam się od niego, nie chciałam, aby wiedział, że trochę zabolały mnie słowa jego przyjaciela.
Chciałam go zatrzymać i zapytać czy to prawda, jednak coś mnie blokowało. W momencie przerwałam swoje rozmyślania, gdy chłopak mnie zatrzymał.
- Wiem, że cały czas myślisz nad tym co powiedział Rafał - nic nie mówiłam, pozwalając mu kontynuować - Powinienem Ci o tym powiedzieć, jednak nie wiedziałem jak. Bałem się, że uznasz, iż nie zmieniłem się i Cię oszukuję - przełknęłam głośno ślinę - Ale tak nie jest. To prawda, że spałem z wieloma dziewczynami, ale..- przerwałam mu.
- Po co mi to mówisz? - bałam się tego co usłyszę dalej.
- Chce być z Tobą szczery - wziął głęboki wdech i kontynuował - To się zmieniło, zanim poznałem Ciebie. Jakieś dwa miesiące przed tym jak Cię poznałem - złapał mnie za donie - Kocham Cię i mam gdzieś inne dziewczyny. Wierzysz mi?
- Tak. - odetchnęłam z ulgą.
Chłopak uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Obojgu nam spadł kamień z serca, po tym co mi powiedział trochę się uspokoiłam i nie miałam już żadnych wątpliwości co do niego.

Po skończonej kolacji posprzątaliśmy wszystko ze stołu i postanowiliśmy obejrzeć film przy lampce wina. Filip poszedł do kuchni po kieliszki i butelkę, za to ja miałam wybrać film. Wiedziałam, że komedia romantyczna odpada, więc czekałam na mojego chłopaka który sam zdecyduję co oglądniemy. Wybrał dość nietypowy film, tytuł trudno było mi zapamiętać, ale cóż. Trochę się przy tym uśmieliśmy, co nie było złe.
Po skończonym filmie i opróżnionej już butelce wina leżeliśmy przytuleni do siebie. Rozmawiając na różne tematy, nawet zapomniałam o tym co dziś usłyszałam. W końcu Filip powiedział, że idzie się odświeżyć. Wstał i zaniósł do kuchni kieliszki i butelkę po czym wrócił do salonu.
- Może masz ochotę iść ze mną? - szepnął mi zadziornie do ucha.
A więc tak to sobie uknułeś - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - Podałeś mi alkohol i próbujesz teraz uwieść.
- Jak Ty mnie dobrze znasz - zaśmiał się - To jak?
- Zaczekam Tu na Ciebie.
- Eh..no trudno - cmoknął mnie - Twoja strata. - powiedział wychodząc w salonu.
Patrzyłam jeszcze na drzwi w których zniknął mój chłopak. Opadłam na kanapę i zasłoniłam oczy ręką. Jak mogłam mu nie ufać? I do tego mało brakowało a uwierzyłabym w to co powiedział mi dziś Przemek. Jest po prostu zazdrosny o to , że jesteśmy z Filipem szczęśliwi.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk wiadomości. Jednak to nie był mój telefon, gdyż zostawiłam go na górze, więc to był telefon Filipa. Odszukałam zgubę i odblokowałam. Widniała tam wiadomość od Amandy - przyznam zdziwiłam się. Co ona może od niego chcieć?
Ale to co zobaczyłam później zszokowało mnie..

wtorek, 25 sierpnia 2015

Motocyklista XI

Minęło już sporo czasu odkąd jestem z Filipem. Układa nam się dobrze, oczywiście w każdym związku są wzloty i upadki. Czasem kłóciliśmy się, ale od razu godziliśmy. W każdym związku są chyba potrzebne kłótnie, inaczej po co być ze sobą?
Budzik zadzwonił jak zawsze o tej samej porze. Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam. Przez okno do mojego pokoju wdarły się promienie słońca, czerwcowe promienie słońca. Od czasu gdy poznałam się  z Filipem czas szybko mi mija, w sumie to się cieszę, że wakacje nadchodzą wielkimi krokami. Gdyż zostało jeszcze dwa tygodnie szkoły, ale głownie to jestem zadowolona z tego, iż pojadę do babci i będę blisko dwóch ważnych dla mnie osób.
Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności, następnie udałam się do pokoju, aby wybrać ubranie na dziś. Stanęłam przed szafą i znowu ten sam dylemat; co na siebie założyć? W sumie na dworze jest ciepło, więc postawiłam na prostotę, mianowicie białą  bluzę z napisem obey , a to tego granatowe szorty. Oczywiście standardowo wygodne buty, roshe run. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam się malować, o dziwo dziś nie koniecznie mi to wychodziło, więc trochę czasu na to poświęciłam. Włosów nie związywałam.
Zeszłam na dół do kuchni, zobaczyłam tam już siedzącego Przemka. Spojrzała na mnie i uśmiechnął się, odwzajemniłam gest. Standardowo podeszłam do gosposi i dałam jej buziaka.
- Dzień dobry. - usiadłam przy stole.
- Witaj kochanie.  - odpowiedziała gosposia.
- Część mała. - wypalił Przemo.
- Siemka duży. - uśmiechnęłam się cwaniacko.
Dzień jak co dzień można tak to powiedzieć. Po skończonym śniadaniu zapakowaliśmy się z Przemkiem do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Kilka razy przyłapałam go jak mi się przygląda. Do tego ten cwaniacki uśmiech, nie wytrzymałam i odezwałam się :
- Co się tak głupio cieszysz? - zapytałam.
- Ja? To Ty siedzisz i cieszysz się jak szczerbaty do suchara - powstrzymałam uśmiech, nie na długo - O własnie o tym mówię.
- Po prostu dziś jadę na cały weekend do Filipa. - spojrzałam za okno.
- Przecież dziś jest czwartek, a z tego co wiem to jutro też masz szkołę..jeszcze.
- Tak, ale jutro jest jakaś wycieczka, więc nie ma lekcji.
- Czyli dziś po szkolę odwożę Cię do Filipka. - rzucił oschle.
- Powiedziałam coś nie tak? - zdziwiłam się trochę.
- Nie. - burknął.
Nie chciałam już drążyć dalej tematu. Widziałam, że wspomniałam tylko o Filipie, a Przemek się zdenerwował. Poznali się już, więc powinni byli się polubić, jednak tak się nie stało. Cały czas zerkała na chłopaka, kilka razy mnie przyłapał na tym nic nie mówiąc.

                                                                             ***

Lekcje minęło bardzo szybko, cieszyłam się z tego. Wyszłam przed szkołę i już widziałam jak "kierowca" na mnie czeka. Pożegnałam się więc z Klarą i wsiadłam do środka. W drodze powrotnej również nie rozmawialiśmy, a ja nie miałam zamiaru pierwsza się do niego odezwać. To on strzelił focha nawet nie wiem za co.
Zaparkował pod domem. Wysiadłam a auta zabierając swoje rzeczy, chciałam wejść do środka, jednak Przemek złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i spojrzałam na niego , czekałam, aż coś powiem.
- Przepraszam, za moje zachowanie z rana - spojrzał mi w oczy - Nie chciałem być wredny. Wybacz.
- Nie gniewam się, tylko nie mogę zrozumieć jednego. Dlaczego się zdenerwowałeś gdy wspomniałam o Filipie i wypadzie do niego? - wyczekiwałam odpowiedzi.
- Pewnie nie uwierzysz, ale...mam pewne podejrzenia, że on Cię zdradza. - jak mógł coś takiego powiedzieć!?
- Nie znasz go i nie wygaduj takich bzdur! - krzyknęłam.
Weszłam do domu nie czekając na odpowiedz z jego strony. Od razu poszłam na górę, do swojego pokoju. Byłam zła na  Przemka, oceniał mojego Filipa, a sam  nie był lepszy. Na własne oczy widziałam, jak bajerował jakąś dziewczynę w centrum handlowy, a przecież ma dziewczynę.  Zaczęłam się pakować, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Nawet nie zdążyłam powiedzieć "proszę' , a już  w środku był Przemek.
- Mówiłem, że mi nie uwierzysz. - usiadł na łóżku.
- Bo nie wieżę - powiedziałam ostro - Oczerniasz Filipa, a sam nie jesteś lepszy - zobaczyłam zdziwiony wzrok chłopaka - Co? Nie pamiętasz? Odświeżyć Ci pamięć? - spojrzał na mnie tępo - Nie pamiętasz jak w centrum handlowy bajerowałeś tą blondynę? Przecież sam masz dziewczynę. - włożyłam urania do torby.
- Już nie mam, bo..- przerwałam mu.
- Bo, zobaczyła,  że bajerujesz inne i Cię zostawiła. - położyłam ręce na biodrach.
- Nie, zerwaliśmy - skierował się do wyjścia - Zanim bajerowałem tą blondynę. - już go nie było.
Usiadłam na łóżku krzyżując ręce na piersiach. Co za narcyz! Jak najszybciej chciałam być już u swojego chłopaka i nie móc oglądać Przemka. Siedziałam w pokoju, aż gosposia nie zawołała mnie na obiad. Już spokojniejsza zeszłam na dół z torbą. We trójkę jedliśmy obiad, oczywiście nie zwracałam uwagi na chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie, co było dość trudne.

Staliśmy przy aucie. Przemek chował moją torbę do bagażnika, a ja żegnałam się z Amelią. Jak zawsze kazała nam, a właściwie to chłopakowi jechać ostrożnie. Chciałam szybko dojechać do celu, dlatego też wyruszyliśmy wcześniej.
No super czekała mnie godzinna droga z nim. Nie uśmiechało mi się, ale jak inaczej mogłam dostać się na wieś. Już widziałam moją babcię i chłopaka czekających na mnie przed domem. Trochę się rozmarzyłam, gdyż nie zauważyłam kiedy byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i pobiegłam do babci, mocno ją tuląc. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie ma Filipa.
- Babciu, a gdzie Filip?  -spojrzałam na nią.
- Niedługo będzie. A teraz chodź do środka. - wzięłam torbę i weszłam.

Rozmawiałyśmy na różne tematy, jak zawsze z resztą. Dowiedziałam się, że mój mężczyzna pomaga mojej kochanej babci. Byłam z niego dumna, nie prosiłam go o to, a on sam z siebie interesował się co u niej. Jednak Przemuś się mylił. Ktoś zapukał, więc poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak mój własny chłopka.
- Hej piękna. - pocałował mnie.
- Cześć. - przytuliłam się go niego.
- Ale ja za Tobą tęskniłem.
- Ja też i to bardzo - uśmiechnęłam się - Chodź do środka.
Poszliśmy do  salonu i we trójkę zaczęliśmy dyskusję. Cały czas siedziałam obok Filipa, z czego byłam zadowolona. Po długiej rozmowie z babcią zapytałam czy mogę jechać do Filipa. Oczywiście zgodziła się bez żadnego sprzeciwu.

sobota, 22 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XVIII

Spojrzałam na lekarza, który wyszedł  z sali. Miał około metr osiemdziesiąt, krótkie siwe włosy i może z  pięćdziesiąt lat. Spojrzał na mnie i Tymona, po czym skierował wzrok w dokumenty. Chciałam dowiedzieć się co z moim przyjacielem, więc pobiegłam za lekarze.
- Panie, doktorze - odwrócił się - Co z Sebastianem?
- Jest pani kimś z rodziny ? - spojrzał na mnie zza okularów.
- Nie, ale jestem jego przyjaciółką.
- Niestety - rozłożył ręce - Nie mogę udzielić żadnych informacji.
- Mogę go jedynie zobaczyć? Proszę.- zapytałam błagalnym tonem.
- Pani kolega może wrócić do domu, jego życiu nic nie zagraża - uśmiechnął się - Dzięki pani.
Uśmiechnęłam się do starszego pana i odeszłam. Kamień spadł mi z serca, gdy ten lekarz powiedział, że jest z nim dobrze. Doszłam do sali z której przed chwilą wyszedł starszy człowiek. Zapukałam lekko i gdy usłyszałam " proszę" weszłam do środka.
Sebastian siedział na łóżku szpitalnym i rozmawiał z lekarzem. Trochę się zdziwiłam, gdyż ten lekarz miał na moje oko może z dwadzieścia dwa lata. W tym czasie Sebek odwrócił się i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego.
- Ej mała - pogłaskał mnie po dłoni - Co jest?
- Nic, cieszę się, że jest już lepiej. - przytuliłam go mocniej.
- To chyba częściej będę się starał tak wyglądać. - zaśmiał się.
- Ani mi się waż.  - oznajmiłam ostro.
- Żartowałem złośnico - uśmiechnęłam się - Wracamy do domu?
- Musisz poczekać jeszcze na lekarza - oznajmił młody lekarz - A tak przy okazji to masz troskliwą dziewczynę. - posłał mi uśmiech.
- To przyjaciółka. - cmoknął mnie w policzek Sebastian.
- Dobrze, że ją masz.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym do sali wkroczył lekarz i podał Bastkowi receptę do wykupienia. Jakieś lekarstwa do zmniejszenia bólu i coś na siniaki. Pożegnał się z starszym panem i Rafałem - bo tak miał na imię ten drugi lekarz. W drodze powrotnej okazało się, że Rafał nie jest do końca lekarzem, dopiero się uczy. A w tym szpitalu odbywa praktyki, ponieważ jego wujek tam pracuje.
Odwieźliśmy Sebastiana do domu, proponował, abyśmy zostali, jednak się nie zgodziliśmy. Powiedziałam, że musi teraz dużo odpoczywać i żeby się nie forsował. Z Tymonem pojechaliśmy do mnie, przez cały czas nic nie mówiliśmy, może to i dobrze. Cisza panująca między nami była potrzebna, nie tylko mi, ale też mojemu chłopakowi.
Zaparkowaliśmy przed moim domem. Wysiadłam z samochodu, Tymon zrobił to samo. Bez zastanowienia czy ktoś z moich bliskich nas widzi, czy też nie, podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Moje maleństwo chce się przytulić ? - zapytał tak słodko.
- Mhm.. - wtuliłam się mocniej - Kocham Cię i..dziękuję.
- Za co ?  - zdziwił się.
- Za wszystko i za nic. - czułam jak się uśmiecha.
- Ja Ciebie też kocham mała - pocałował mnie we włosy.
Cieszyłam się, że mam Tymona i Sebastiana. Jedynie boję się, że Artur może coś im zrobić, to znaczy już im się oberwało za mnie, ale nie wiem do czego jest zdolny ten idiota.
- Musisz wracać już do domu? - spojrzałam na niego, pokręcił przecząco głową - To..może masz ochotę na spacer, ze mną?
- Z Tobą zawsze -  uniósł kąciki ust w górę - Idziemy? - złapałam go za rękę i ruszyliśmy.

                                                                          ***
Kilkanaście minut później byliśmy już w parku. Szliśmy ścieżkami które zostały już oświetlone trzymając się za ręce. Własnie za to uwielbiałam zimę. Wszędzie leżał śnieg, pełno ulepionych przez dzieci  bałwanów. A pro po bałwanów właśnie zobaczyłam jednego z nich, akurat przechodziliśmy koło Artura i jego kolegów. Po prosiłam, aby Tymon nie zwracał uwagi na jego głupie komentarze, zgodził się, chodź wiem jakie to trudne podejść do niego i mu nie przyłożyć. Sama z chęcią bym to zrobiła.
- No proszę, jak szybko mu się morda zagoiła! - zaśmiał się - Chyba za mało frajer dostał wtedy ode mnie! - jego krzyki denerwowały mnie już nieźle - Ciekawe czy jego pani dała mu już dupy. - tego było już za wiele.
Odwróciłam się i ruszyłam w jego stronę. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! Przecież kiedyś byliśmy razem, do cholery! Nie zwracałam uwagi na wołania Tymona.  Chciałam wykrzyczeć to co myślę o swoim byłym, prosto w jego okropną twarz!
- Co tam księżniczko - wstał - Stęskniłaś się ? - chciał dotknąć mojego policzka.
- Nie - warknęłam - Chciałam Ci tylko powiedzieć, że jesteś zakłamaną, egoistyczną świnią! - byłam wściekła - Żałuję, że Cię poznałam! Żałuje też każdej spędzonej z Tobą chwili, każdej minuty jaką Ci poświeciłam! - patrzył na mnie ze zdziwieniem - To co zrobiłeś mi jakoś bym zniosła, ale to co zrobiłeś ze swoimi popapranymi kolegami przerosło wszelkie granice! Mogliście mu coś zrobić, zaatakowaliście go chodź nie mieliście za co! - zamknęłam oczy, aby nie zobaczył łez w moich oczach - Nienawidzę Cię, jesteś dla mnie nikim.. NIKIM - powiedziałam łagodniej.
Odwróciłam się na pięcie, złapałam za rękę mojego chłopaka i poszliśmy stamtąd. Znienawidziłam Artura za to co zrobił moim chłopakom. To nie był już on, zmienił się, zmieniło go to świństwo które zaczął brać.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się poza ich zasięgiem wzroku. Odchodząc stamtąd widziałam zdziwienie malujące się na jego i jego kolegów twarzach.Działałam pod wpływem adrenaliny, ale kiedy opadła nogi miałam jak z waty. Myślałam, że zaraz się przewrócę, dlatego musiałam usiąść.  Zobaczyłam niedaleko ławkę i podeszłam do niej, siadając. Schowałam głowę w ręce i pochyliłam się do przodu, cała się trzęsłam. Bałam się też, że Tymek będzie na mnie zły. Poczułam jego dłonie na swoich ramionach, podniosłam głowę i zobaczyłam jego zatroskany wzrok. Nic nie mówiąc przytulił mnie, tego mi było trzeba..uspokajał mnie jego dotyk.
- Nie wiedziałem, że mam taką ostrą dziewczynę. - zaśmiał się.
- To nie jesteś zły? - spojrzałam mu w oczy.
- Zły? Może na początku byłem, ale to to zobaczyłem to mi przeszło - położył  swoją dłoń na moim policzku - Kochanie, jestem z Ciebie dumny. - po tych słowach pocałowałam go.
To był długi, a zarazem namiętny pocałunek. Chciałam mu przez to pokazać jak bardzo go kocham i ile dla mnie znaczy. Gdy odsunęliśmy się od siebie, nasze oddechy były nierówne. Oparł swoje czoło o moje i bezgłośnie powiedział " Kocham Cię ". Chwilę jeszcze trwaliśmy tak, w końcu ruszyliśmy. 

niedziela, 16 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XVII

Stałam i nie mogłam się ruszyć. To co zobaczyłam przeraziło mnie, jednak po chwili otrząsnęłam się i zrobiłam mu miejsce w przejściu, aby wszedł do środka. Zaprowadziłam go do salonu i powiedziałam, żeby usiadł na kanapie, a aj przyniosę mu coś do picia i opatrunki.
Po niecałych pięciu minutach byłam z powrotem w salonie. Podałam mu sok.
- Co Ci się stało? - pytałam z przerażeniem.
- Nie chce o tym mówić. - powiedział krzywiąc się z bólu.
Nie pytałam już o nic. Zaczęłam opatrywać jego rany. To co mu się przydarzyło, to nie był przypadek jestem tego pewna. I tego nie zrobiła jedna osoba. Widziałam jak boli go każde miejsce którego dotknęłam, stałam się być jak najdelikatniejsza. Trochę mi zajęło zanim go opatrzyłam. Był cały poobijany.
Miał podbite oko, rozciętą wargę, siniaki na twarzy. Przypomniała mi się jak jeszcze niedawno Tymon wyglądał podobnie. Szybko odgoniłam od siebie tą myśl, aby Bastian nic nie zauważył. Gdy już wyglądał lepiej spojrzał na mnie i zaczął dziękować, za to, że mu pomogłam i oznajmił, iż wraca do domu. Próbował wstać, ale przy każdym ruchu bolały go żebra. Mogły być złamane.
- Nie - powiedziałam stanowczo  - Nigdzie nie idziesz w takim stanie, zostaniesz u mnie na noc.
- Nie chce , żebyś robiła sobie kłopot. - jęknął.
- Sebastian, powiedziałam coś i koniec. Zadzwoń tylko do rodziców i poinformuj ich, żeby się nie denerwowali. - wstałam i kierowałam się do wyjścia.
- Okey - wyjął telefon - Maja?
- Słucham? - zatrzymałam się i odwróciła.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do pokoju.

Dwadzieścia minut później zeszłam na dół po chłopka. Musiał odpocząć, ja z resztą też. Siedział na kanapie i wpatrywał się w jeden punkt, nawet nie zauważył kiedy weszłam do pomieszczenia. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Chodź na górę, musisz się położyć. - uśmiechnął się lekko.
Pomogłam mu wstać i poszliśmy na górę. W moim pokoju przygotowałam mu łóżko do spania, a sama przyszykowałam sobie pokój gościnny. Sebastian był cały obolały, dlatego też pomogłam mu się położyć. Przykryłam go jeszcze i wyszłam.


                                                                                     ***

Dziś postanowiłam nie iść do szkoły. Moich rodziców nie było już na szczęście w domu, nie chciałam im wyjaśniać co się stało i kto pobił Sebka do póki sama się nie dowiem. Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Zaczęłam zastanawiać się jak mam zacząć rozmowę z przyjacielem, aby się nie zdenerwował, tylko powiedział wszystko.
Wstawiłam wodę na herbatę i oparłam się o blat, stając przy tym tyłem do wejścia. Kto mógł zrobić coś takiego?  Po co ?
Masa pytań, a odpowiedzi brak.
- Pomóc Ci w czym? - usłyszałam Sebastiana.
- Dlaczego wstałeś? - pomogłam mu usiąść
- Nie chcę, być ciężarem dla Ciebie. - miałam ochotę go uderzyć.
- Przestań, nie jesteś ciężarem.
- Ale przeze mnie nie poszłaś do szkoły. - uniósł głos.
- Przecież i tak niedługo wolne, więc są luźniejsze lekcje, a teraz czas na śniadanie - odsunęłam się - I nie waż się mówić, że nie jesteś głodny. Zrozumiano? - zaśmiał się.
Śniadanie jedliśmy w ciszy, właściwie to chciałam go wypytać o wszystko. Jednak nie chciałam go tym wystraszyć. Przecież w każdej chwili mógłby wstać i wyjść, a ja nic nie mogłabym zrobić. Nasze talerze były już puste, więc zaprowadził go na kanapę, żeby odpoczął. Teraz siedzenie sprawia mu ból.  Sama wróciłam i posprzątałam po śniadaniu.
Wróciłam do kolegi, ale on spał. Nie chcąc go budzić wzięłam koc i przykryłam go, po czym skierowałam się do pokoju po telefon i laptop, aby mieć zajęcie.
Zbliżała się już 11, dlatego postanowiłam napisać wiadomość do Tymona.
" Mógłbyś dziś do mnie wpaść?"
Od razu dostałam odpowiedź.
" Tak pewnie. Tylko kiedy?"
" Od razu, gdy skończysz lekcje"
" Dobrze, będę po 12. Kocham Cię:*"
" Ja Ciebie też kocham <3"
Cieszę się, że Tymek będzie niedługo. Muszę go poprosić, żeby porozmawiał z Sebą o tym co się stało. Nie jestem pewna czy porozmawia ze mną sam.
Poszłam do kuchni, aby przygotować coś na obiad. Mój chłopak na pewno będzie głodny po zajęciach, tak samo jak Bastek.
Nawet nie wiem kiedy minęła godzina. Wszystko było już gotowe, Udałam się do salonu, wchodząc zobaczyłam jak przyjaciel już nie spał.
- Nie, leż. - powiedziałam gdy chciał wstać.
- Ale.. - usiadłam obok niego.
- Nawet mnie nie denerwuj, że jest Ci głupio z tego powodu. - udałam złą.
- Okropna jesteś - uśmiechnął się - Ale i tak Cię lubię.
- No widzisz jakiego miałeś pecha, że mnie poznałeś. - puściłam mu oczko, w tym samym czasie ktoś zapukał.
Poszłam otworzyć i zobaczyłam, że Tymon już jest. Pocałował mnie na przywitanie, następne ruszyliśmy do salonu. Gdy wszedł i zobaczył Sebastiana zaniemówił. Stał z otwartą buzią i rozszerzonymi oczyma.
- Mucha Ci do buzi wleci. - zaśmiał się Sebuś.
- Co Ci się stało? - zapytał gdy go lekko szturchnęłam. - Tak w ogóle to siema. - podał mu dłoń.
- Siema stary. - próbował się uśmiechnąć, ale wyszedł grymas.
- Co Ci się.. - przerwałam mu.
- Moi panowie pytania później, teraz zapraszam na obiad. - wskazałam kuchnię.
Tymon pomógł wstać Sebastianowi, przyszedł z nim do kuchni i posadził przy stole. Podałam im talerze i zaczęli jeść, ja zrobiłam to samo.
Po obiedzie z powrotem wróciliśmy do salonu. Sebastianowi trudno było siedzieć, więc położył się. Nikt z nas się nie odzywał, ta cisza była niezręczna, dlatego musiałam ją przerwać.
- Bastek ? - spojrzał na mnie - Proszę powiedz kto Ci to zrobił.- usiadłam obok niego.
- Wracałem od kumpla, zobaczyłem jak jakiś 3 typów idzie w moją stronę. Nie zwracałem na to uwagi, bo po co. Nagle zaszli mi drogę, powiedziałem żeby spiepszali. Wtedy jeden z nich uderzył mnie w brzuch, zgiąłem się. Stali nade mną. Wyprostowałem się i zobaczyłem przed sobą Artura. Chyba był naćpany, zaczął bełkotać, że to przeze mnie go zostawiłaś - moje oczy podeszły łzami - Dodał tylko, że teraz mi się za to odpłaci. No i zaczęło się, dostałem kilka razy w brzuch. Leżałem na ziemi i wtedy wszyscy zaczęli mnie okładać. Na koniec kopnął mnie i powiedział, że to za Ciebie. - nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
Co ja najlepszego zrobiłam?! Najpierw Tymek, a teraz Sebastian. Kto będzie następny?! Mela, moi
rodzice?!
- Przepraszam - szepnęłam wstając - To moja wina. - spojrzałam za okno.
Po mojej twarzy zaczęły spływać słone łzy, nie mogłam ich ukryć, nawet nie próbowałam. Gdyby nie ja, gdyby nie to, że go poznałam to nic by się nie stało żadnemu z nich. A teraz? Sebastian ledwo co może chodzić, Tymek też ma jeszcze ślady po tym co się wydarzyło.
Nienawidzę go ! Ale..jeszcze bardziej nienawidzę siebie, całe zło jest przeze mnie.
Poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam zatroskaną twarz mojego chłopaka. Przytulił mnie do siebie mocno, a ja rozpłakałam się jak małe dziecko które się zgubiło i nie może znaleźć drogi powrotnej.
- Ćśśś.. - Tymon uspokajał mnie - To nie jest Twoja wina.
- Jest, to jest moja wina - odsunęłam się - To co się stało Tobie i Sebastianowi to wszystko przeze mnie i tylko przeze mnie. - chłopak znowu mnie do siebie przytulił.
- Majuś - otworzyłam oczy.
Zobaczyłam Sebastian który stał obok.  Uśmiechał się do mnie. Tymek odsunął się ode mnie, pozwalając podejść bliżej przyjacielowi. Starł spływającą po moim policzku łzę i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego ramiona i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Próbował mnie uspokoić, ale nie udało mu się.
- Sebastian.. ja ..ja przepraszam - szepnęłam tak cicho, że sama ledwo to usłyszałam.
- Mała to nie jest Twoja wina. Nie płacz, proszę. - pokiwałam głową na znak zgody.
W tym samym czasie poczułam jak podchodzi do nas Tymon. Położył swoją rękę na moim ramieniu i zaczął je gładzić. Obaj próbowali mnie uspokoić i przekonać, że to nie przeze mnie.
Udało im się, już nie płakałam.
- Sebuś? - odezwałam się.
- Tak? - czułam jak jego kąciki ust wędrują ku górze.
- Proszę pojedziesz  do szpitala na badania? - przytuliłam go mocniej.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, to zrób to dla mnie. - spojrzałam mu w oczy.
- Dobrze, dla Ciebie. - pocałował mnie w czoło.


Droga do szpitala zajęła mam trochę czasu. Może dlatego, że były ogromne korki. Jednak Tymon starał się dojechać tam jak szybko tylko mógł. Dlaczego dopiero teraz powiedziałam żebyśmy pojechali na badania? Mogłam zażądać tego wczoraj od Sebka, nie miałby innego wyjścia. Ale znając jego charakter nie udałoby mi się go namówić. I tak z trudem został u mnie an noc.
Mój chłopak zaparkował jak najbliżej wejścia do szpitala, aby nasz przyjaciel nie musiał się męczyć. Skierowaliśmy się do pielęgniarki, opowiedziałam jej wszystko. Ona poszła po wózek i kazała usiąść na nim Bastkowi. Zrobił jak powiedziała, zabrała go do jakiejś sali, cały czas byłam tam razem z Tymonem.
- Wszystko będzie dobrze kochanie. - przytulił mnie.
- Oby.
- Na pewno, zobaczysz. - pocałował mnie w głowę.
W tym samym czasie z sali wyszedł lekarz, spojrzałam na niego i miałam najgorsze obawy..


sobota, 15 sierpnia 2015

Motocyklista X

Kolejne dni mijały tak samo. Szkoła, dom, spotkania z przyjaciółką..czyli rutyna. Na szczęście dziś zobaczę się z Filipem. Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie do szkoły, więc muszę powiadomić o tym Przemka.
Zegarek wskazywał 7.20 więc wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Nie miałam pojęcia co założy, ale zdecydowałam, że wskoczę w legginsy do tego biała bokserka i ciemno niebieska bluza z zamkiem. Podreptałam do łazienki wykonać poranne czynności i wróciłam do pokoju. Wskoczyłam w to co wcześniej przygotowałam, strój musiał być wygodny, gdyż znając Filipka to przyjedzie motocyklem. Włosy postanowiłam związać w "chaotycznego" koczka, zrobiłam lekki makijaż. Ostatni raz spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z efektu końcowego.
Będąc już na schodach poczułam zapachy unoszące się z kuchni. Gosposia zrobiła moje ulubione śniadanie, mianowicie grzanki z serem, a do tego sok pomarańczowy. Niby banalne śniadanie, ale nie każdemu wychodzi.
- Dzień dobry Amelio. - pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
- Witaj kochanie - uśmiechnęła się - Siadaj, zaraz podam Ci śniadanie.
- Dobrze. - usiadłam do stołu i nalałam sobie soku. - Przepraszam Cię za wczoraj.
- Nic się nie stało, byłaś zdenerwowana. - podała i talerzyk. - A kiedy poznam Twojego kolegę? - ostatnie słowo przeciągała.
- Dziś się z nim widzę, więc na pewno się poznacie. - powiedziałam i zabrałam się za pałaszowanie śniadanka.
Gosposia przysiadła się do mnie, ale nie na długo. Gdyż ktoś zadzwonił do drzwi, poszła otworzyć. Oczywiście ja chciałam to zrobić, ale uparła się, że to należy do jej obowiązków. Chwilę później do kuchni weszła Amelia, a za nią Przemek.
- Cześć mała. - uśmiechnął się i  usiadł.
- Hej. - odwzajemniłam uśmiech.
Gdy tylko Przemek usiadł od razu dostał śniadanie. Wiedział czym grozi odmowa, więc się powstrzymał. Kończąc swoje śniadanie odstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam po swoje rzeczy do pokoju. Zabrałam torbę do której wrzuciłam telefon, słuchawki, portfel. Zeszłam na dół, przy drzwiach czekał już mój kierowca. Pożegnałam się z gosposią i wyszliśmy.
Podczas drogi nie odzywaliśmy się do siebie. W aucie panowała niezręczna cisza, dziwnie się z tym czułam. Postanowiłam się pierwsza odezwać:
- Dziś nie musisz po mnie przyjeżdżać po lekcjach.- spojrzałam na niego.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi.
- Filip przyjeżdża po mnie, więc nie musisz. - powiedziałam miło, aby rozluźnić atmosferę.
- Okey, ale jak coś to dzwoń, przyjadę.
- Będę pamięć, dziękuję. - spojrzałam w lusterko i zobaczyłam jak puszcza mi oczko.
Uff..czyli udało mi się. Rozmawialiśmy już później normalnie, czyli tak jak przystało na kierowcę z jego..no właśnie kim? Szefową?


                                                                                ***

Lekcje minęły mi bardzo szybko, może też dlaczego, gdyż były luźniejsze. Wyszłam ze szkoły razem z Klarą. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Filipa, który opierał się o swój motocykl. Wyglądał tak przystojnie, aż nie mogłam uwierzyć, że on jest mój.
Wzięłam przyjaciółkę pod rękę i ruszyłyśmy w jego stronę. Będąc coraz bliżej widziałam, jak się uśmiecha. Stanęłam przed nim i pocałowałam go.
- Cześć piękna. - uśmiechnął się.
- Hej kochanie. - cmoknęłam go lekko w usta - Chciałam Ci kogoś przedstawić. To jest moja przyjaciółka Klara - wskazałam na nią. - Klara to jest Filip.
- Cześć, miło Cię poznać- podał jej rękę.
- Ciebie również - uściskała ją - To ja już uciekam pa. - pożegnałam się z nią buziakiem.
Odwróciłam się twarzą do chłopaka, uśmiechał się czarująco, więc go pocałowałam. Przez chwilę się zdziwił, ale później przeszedł do czynów. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nie przeszkadzało mi to, bardzo się za nim stęskniłam. Powiedziałam, abyśmy pojechali do mnie.


                                                                               ***

Byliśmy już pod domem, droga minęłam szybko. Weszliśmy do środka i od razu skierowaliśmy się do kuchni. To teraz zacznie się - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Przywitałam się z Amielią i przedstawiłam jej Filipka. Wiedziałam, że od razu przypadnie jej do gustu, tak tez było.
Zasiedliśmy do stołu i jedliśmy obiad podany przez gosposię, mój chłopak nie protestował. Był an dobrej drodze, do porozumienia się z Amelią.
Skończyliśmy jeść i poszliśmy do mojego pokoju. Filip wpuścił mnie pierwszą. Podeszłam do biurka i odłożyłam swoje rzeczy. Odwracając się od razu wpadłam w ramiona Filipa, który zaczął mnie całować namiętnie.
Oderwaliśmy się od siebie, nasze oddechy były przyśpieszone. Spojrzałam w oczy chłopaka i się przytuliłam.
- Stęskniłem się za Tobą księżniczko.- szepnął mi do ucha.
- Ja za Tobą też - ścisnęłam go mocniej - To co robimy?
- Jedziemy nad morze - zdziwiłam się - Pospacerujemy sobie, pooglądamy zachód słońca. Co Ty na to? - uniósł brwi.
- Wiesz co lubię. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.

Mieszkałam blisko, więc droga nie zajęłam nam dużo czasu. Wielka szkoda, lubiłam przytulać się do niego. Nie widuję się z nim codziennie, więc staram  się robić to jak najczęściej.
Po dotarciu do celu w oczy od razu rzuciły mi się fale. To był cudowny widok. Zeszłam z motocykla i zdjęłam kask. Filip poszedł w moje ślady, zanim się zorientowałam miała już na sobie jego bluzę.
- Żebyś nie zmarzła mi. - pocałowałam go.
Szliśmy za rękę po plaży, widok jaki zobaczyłam wywołał u mnie łzy. Uroniłam jedną, ale szybko ją starłam żeby mój mężczyzna nie zauważył tego, nie udało się. Od razu zapytał czy wszystko dobrze, czy coś się stało.
Zaczęłam mu opowiadać, że przypomniało mi się jak któregoś razu zabrali mnie nad morze. Miałam wtedy może 5 góra 6 lat. Moi rodzice szli brzegiem trzymając się za ręce, dokładnie tak jak ja i Filip. Byłam przed nimi kilka kroków dalej. Biegałam w koło nich, czasem wskoczyłam tacie na ręce. Właśnie tego dnia zobaczyłam taki sam widok jak teraz, to było cudowne nasza trójka i nic więcej.
Na samo wspomnienie zaczęły mi z oczu płynąć łzy. Przytuliłam się do mojego chłopaka.
- Kiedyś też tak będzie..Ty, ja i nasza córeczka lub synek. szepnął mi do ucha.
- Kocham Cię Filip. - uśmiechnęłam się.
- Ja Ciebie też i nigdy nie przestanę.
To co powiedział było cudowne. Dopiero teraz zrozumiałam, że potrzebowałam kogoś do kogo mogłabym się przytulić. Tak bez konkretnego powodu, tak po prostu.
Spacerowaliśmy jeszcze tak jakiś czas, ale postanowiliśmy wrócić już do domu.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Motocyklista IX

Kilkanaście minut później byłam w domu. Wysiadłam z samochodu zabierając swoje rzeczy. Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi do domu. Wskazałam ręką, aby Przemek wszedł pierwszy. Jednak powiedział, że ja mam pierwszeństwo, nie sprzeczałam się z nim i weszłam pierwsza. Poszliśmy do kuchni, przywitać się z Amelią. Gosposia przygotowywała kolację, w całym domu unosił się piękny zapach. Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy. Podałam szklankę Przemkowi i usiadłam przy stole.
- O której będą rodzice? - zapytałam się Amelii.
- Nie będzie ich na kolacji. - Amelia spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Jak zawsze. - rzuciłam, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju.
Dlaczego oni mi to robią?!
Od przyjazdu do domu nie widziałam ich, cały czas pracują. Mają gdzieś mnie, teraz doskonale o tym wiem. Gdy Amelia spojrzała na mnie, miała przepraszający wzrok. Dlaczego? Przecież to nie ona powinna czuć się winna, tylko moi rodzice. To ich całymi dniami nie ma w domu, a ona..ona jest. Spędza ze mną jak najwięcej może czasu.  Ehh..nie chce mi się już o tym myśleć, zadzwonię do Filipa.


[Oczami Przemka]

Julka była strasznie zła, gdy się dowiedziała, że jej rodziców nie będzie na kolacji. Mówiła mi, że dużo pracują. Robią to dla niej. Na pewno chcą żeby miała wszystko, ale coś za coś. Pytać jej raczej o to nie będę, może gdybym porozmawiał z panią Amelią coś mi powie?
- Dlaczego Julka jest taka zła, że jej rodziców nie będzie na kolacji? - zapytałem.
- Nie mówiła Ci nic? - zdziwiła się gospodyni.
- Nie, mówiła, że dużo pracują. Ale to chyba nie jest powód, aby się tak wściekać. Prawda? - upiłem łyk soku.
- Nie powiedziała Ci wszystkiego. - gosposia usiadła naprzeciw mnie - Odkąd się urodziła, jej rodzice wynajmowali różne opiekunki podczas roku szkolnego. Gdy zaczynały się wakacje Julka jeździła do swojej babci, tam spędzała każde wolne dni. - złożyła ręce. - Bardzo ją to boli, uważa, że rodzice jej nie kochają.
- Rozumiem. - gosposia wstała i dokańczała to co zaczęła. - Pójdę z nią porozmawiam.
- Dobrze, za pół godziny będzie kolacja.

[ Oczami Julki]

Chwilę rozmawiałam z Filipkiem, nie ukrywam poprawił mi humor i to bardzo. Chwilę po tym jak się rozłączyłam ktoś zapukał. Powiedziałam "proszę" wtedy wszedł Przemek. Czego on ode mnie chce?
Usiadł na łóżku i patrzył na mnie nic nie mówiąc. Ja też się nie odzywałam, nie miałam mu nic ciekawego do powiedzenia. Po prostu chciałam pobyć sama i pomyśleć, ale przeszedł. Nie chcę wyjść na wredną, więc go nie wyproszę.
- Nie złość się na Amelię, ale ona powiedziała mi trochę więcej niż Ty ostatnio. - zaczął, niepewnie?
- Nie mam o co być zła, przecież to żadna tajemnica. - powiedziałam sucho.
- Może masz ochotę na spacer? - uśmiechnął się.
- W sumie to czemu nie. - odwzajemniłam uśmiech.

                                                                 ***

Dziesięć minut później byliśmy w parku. Spacerowaliśmy, było jeszcze dość jasno. Przemek nic nie mówił, po prostu szedł obok mnie. Byłam u wdzięczna za to, bo nie chciałam rozmawiać o tym. Jedyne czego tak na prawdę chciałam, to to, żeby moi rodzice więcej czasu spędzali w domu ze mną.
Idąc przed siebie czułam wzrok chłopaka na sobie. Przyłapałam go na tym nawet, ale to go nie speszyło.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zatrzymałam się
- Obserwuję i zastanawiam się, kiedy będziesz chciała wrócić do domu, bo  zrobiło się zimno. - odpowiedział uśmiechając się przy tym cwaniacko.
- Wolę marznąć, niż siedzieć w pustym domu - po tych słowach już nie rozmawialiśmy.
Katem oka widziałam jak Przemek zdejmuję swoja marynarkę i zakłada ją na mnie. Chciałam zaprotestować, że będzie mu zimno, ale on powiedział, że jest mu ciepło. Nic nie mówiąc podziękowałam mu. Szczerze to było mi już zimno i to bardzo.
Po tym co zrobił była cisza, niezręczna cisza. Nie wiedziałam jak zacząć jakikolwiek temat. Tą niezręczną ciszę przerwał mój telefon. Dostałam wiadomość od gosposi, że jest już kolacja.
Powiedziałam o tym chłopakowi.


                                                                  ***

We trójkę jedliśmy kolację. Amelia z Przemkiem cały czas się uśmiechali, żartowali oraz rozmawiali. Ja siedziałam w ciszy nic nie mówiąc, może od czasu do czasu powiedziałam coś. Ale bardziej potakiwałam lub kręciłam przecząco głową na znak odpowiedzi.
Zjadłam szybko kolację. Pożegnałam się z chłopakiem i przybraną babcią. Poszłam do pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Po kąpieli byłam już w łóżku, ktoś zapukał. To był Przemek.
- Śpisz? - zapytał przez uchylone lekko drzwi.
- Nie.
- Mogę? - kiwnęłam głową. - Po kolacji chciałem zapytać na która masz jutro do szkoły, ale uciekłaś szybko do pokoju. - stał koło łóżka.
- Nie uciekła, tylko przyszłam szybko. - zmrużyłam oczy - Mam na 8.30 .
- Okey, dzięki. Dobranoc młoda. - puścił mi oczko.
- Dobranoc. - uniosłam kąciki ust do góry.
Już go nie było, odłożyłam komputer. Wsunęłam się pod pierzynę i zasnęłam.


[Oczami Przemka]

Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta. Chwilę jeszcze postałem pod domem. Szkoda mi Julki, czuje się samotna. Ale nie jest. Ma koleżankę, gosposię no i..chłopaka. Jest na prawdę bardzo ładna, więc się nie dziwę. Też był chciał ją mieć.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XVI

Siedziałam przy biurku odrabiając lekcje, myślałam, że jak zajmę czymś głowę to nie będę myślałam o tym co się dziś stało. Nie koniecznie mi to wychodziło. Spojrzałam na swój czerwony jeszcze od uścisku Artura nadgarstek. Od razu miałam łzy w oczach, pomrugałam kilka razy , aby mi przeszło. Jak mogłam się co do niego tak pomylić? Zawsze myślałam, że nigdy nic mi nie zrobi,ale..myliłam się.
Spojrzałam na zegarek, była już 17.30. Od poprzedniego dnia nie miałam kontaktu z Tymkiem, mam nadzieję, że nic mu nie jest. Postanowiłam spróbować zająć czymś inny myśli. Włączyłam laptopa, od razu w oczy rzuciły mi się zdjęcia z Arturem. Bez wahania usunęłam je. Wtedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
- Halo?- nie spojrzałam na wyświetlacz więc nie wiem kto dzwoni.
- Hej kochanie. - uśmiechnęłam się.
- Hej. Co tam? - rozluźniłam się, słysząc jego głos.
- Tak się zastanawiam co robisz? - wiedziałam że coś kombinuje.
- Nic ciekawego. A co?
- Może mógłbym wpaść do Ciebie? - zapytał niepewnie.
- To za ile będzie?
- A mogę?- zaśmiałam się.
- Tak, możesz.
- Za 20 minut będę.
- Okey. Pa.
- Kocham Cię. Pa - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i postanowiłam się przebrać. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej miętowy sweterek a do tego czarne rurki. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Usłyszałam dzwonek do drzwi, spojrzałam jeszcze raz w lustro.
Usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam " proszę" i zobaczyłam mojego chłopaka z ślicznym bukietem róż w ręku.
- Witaj piękna - pocałował mnie w usta. - To dla Ciebie - podał prezent.
- Śliczne są - pocałowałam go - Nie trzeba było. Za dużo mnie rozpieszczasz.
- Dla Ciebie wszystko kochanie. - uśmiechnął się słodko - Twoja mama prosiła żebym Ci przekazał, że wychodzi i będzie wieczorem.
- Czyli mamy dom dla siebie. - wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni po wazon na kwiaty.
- Coś proponujesz? - Tymek objął mnie w talii.
- Takk - mówiłam przeciągle - Obejrzymy film.
- A myślałem, że coś innego. - zrobił smutną minę.
- Już lepiej? - pocałowałam go.
- Mhm.
Poszliśmy do salonu. Chłopak usiadł na kanapie, a ja obok niego. Właściwie to ułożyłam się tak, że moja głowa leżała na jego klatce piersiowej. Włączyliśmy film. Oczywiście mój Tymon chciał obejrzeć horror. Nie chętnie, ale się zgodziłam.
Po pół godzinie już nie chciałam oglądać, jak dla mnie film był za straszny. Jednak nie wyłączyłam go, widziałam jak chłopak zawzięcie go ogląda. Nie zmieniając pozycji zamknęłam oczy i wdychałam perfumy mojego Tymusia. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo go kocham. Moje rozmyślania przerwał odgłos telewizora. Film się skończył.
- To poszukam następnego - Tymon sięgał już po pilota, ale  byłam szybsza.
- O niee - trzymałam go już w ręku - Teraz coś innego.
- Oddaj - wyciągnął rękę po niego.
- Nie - powiedziałam i uniosłam rękę z pilotem do góry, wtedy odsłonił się mój nadgarstek.
- Kochanie, co to jest? - zapytał, wskazując na rękę.
- Nic takiego - zakryłam ślad - Uderzyłam się dziś. To co teraz oglądamy? - chciałam zmienić temat.
- Pokaż to - podwinął rękaw sweterka i zaczął oglądać znamię. - Kto Ci to zrobił? - nic nie odpowiedziałam, tylko przełknęłam głośno ślinę. - Powiedź. - miał stanowczy głos.
Wiedziałam, że nie odpuści. Wolałam jednak nie mówić mu o tym, chciałam zmyślić szybko jakąś historyjkę, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Opowiedziałam mu całe zajście, z każdym słowem widziałam jak coraz bardziej staje się zły. Opowiedziałam mu wszystko i spojrzałam na jego twarz. Zauważyłam, że mocno zaciska pięści.
- Zabiję gnoja - wysyczał przez zaciśnięte zęby - Mógł Ci coś zrobić. - powiedział już łagodniej i przytulił mnie.
- Przepraszam.. - wtuliłam się mocniej w niego - Nie wiedziałam, że tak zrobi.
- On jest nieobliczalny. - odsunął się ode mnie - Obiecaj mi , że już się z nim nie spotkasz sama.
- Obiecuję - powiedziałam szybko i mocno się do niego przytuliłam. - Przepraszam.
- Już dobrze, najważniejsze, że nic Ci nie jest.
Resztę czasu spędziliśmy na rozmowach i wygłupach. Nie wspominaliśmy już o Arturze. Około godziny 19 Tymon musiał już iść do domu. Trochę się o niego bałam, było już ciemno. Przypomniałam sobie to co mówił Artur, nie wiedziałam do czego jest zdolny.
Chłopak obiecał, że zadzwoni do mnie od razu jak będzie w domu. Pożegnałam się z nim i wyszedł.
Wróciłam do salonu. Położyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać. Kwadrans później usłyszałam dzwonek do drzwi, pomyślałam, że to Tymon zapomniał czegoś.
Poszłam otworzyć.
- Czego zapom.. - nie dokończyłam, gdyż była przerażona tym co zobaczyłam..

niedziela, 9 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XV

Obudziłam się wczesnym rankiem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 5. Nie mogłam już spać, usidłam na łóżku i włączyłam laptopa. Przeglądałam co tylko podwinęło mi się pod rękę. Włączyłam zdjęcia z Arturem, przeglądałam każde po kolei. Nic już nie było takie samo, teraz jestem z Tymonem i kocham go. Artur to przeszłość nic do niego nie czuję już, tylko..jak ja mu to powiem. Nie zachwyci go ta wiadomość, boję się też, że będzie się mścił na mnie i Tymku.
Wiem, że ta rozmowa nie jest nieunikniona. Dziś się z nim chyba spotkam.
Niedługo święta, a ja mu sprawię taki "prezent". Ale nie mogę udawać, że wciąż go kocham, bo nie jest tak.
Wstałam i wykonałam poranne czynności. Pogoda za oknem nie była zachęcająca, więc muszę się ciepło ubrać. Postanowiłam założyć legginsy we wzorki, do tego biała koszulka z nadrukiem ,zakrywająca w połowie tyłek. Na to rozpinana fioletowa bluza.
Jedząc śniadanie dostałam wiadomość od przyjaciółki, że jest pod moim domem. Zabrałam torbę, włożyłam buty, kurtkę i wyszłam.
- Hej mała - powiedziała Mela, dając mi buziaka w policzek. - Jak się masz?
- Hej - uśmiechnęłam się sztucznie - Dobrze.
- Przykro mi z powodu tego co Artur..- złapała mnie za rękę.
- Mnie też jest przykro, ale nie jestem z nim już.  - szłyśmy na przystanek, a ja patrzyłam w jeden punkt. - Mam Tymka i dobrze mi z nim, wiem, że na prawdę mnie kocha.
- Zawsze Cię kochał. - uśmiechnęła się.
Byłyśmy na przystanku i rozmawiałyśmy już o luźniejszych tematach. Było strasznie zimno, dobrze, że autobus jechał. W czasie drogi śmiałyśmy się i na jakiś czas zapomniałam o problemach.
Wysiadłyśmy z autobusu i szybko popędziłyśmy do szkoły, nie chciałyśmy zmarznąć jeszcze bardziej. W o wiele lepszym humorze weszłyśmy do szatni. Zobaczyłyśmy Sebka, Jarka i resztę chłopaków. Mieli chyba dobre nastroję, co mnie zdziwiło. Przecież pierwszą mamy matmę.
Zostawiłyśmy kurtki i chciałyśmy wyjść z szatni, ale usłyszałam jak ktoś mnie woła, to był Sebuś.
- Hej, możemy chwilę porozmawiać? - zapytał biegnąć w moją stronę.
- Tak, pewnie - uśmiechnęła się.
- To ja wam nie przeszkadzam - uśmiechnęła się moja kumpela - Czekam pod klasą.
- Okey - puściłam jej oczko - To o czym chcesz porozmawiać ? - skierowałam pytanie do kolegi.
- Wiem, że Twój chłopak Artur bierze - ostatnie słowa wypowiedział ciszej.
- To nie jest mój chłopak - podkreśliłam ostatnie słowa.
- Chodziło mi o to, że może powinnaś z nim porozmawiać - spojrzałam niezrozumiale. - Brat mojego kumpla mu to sprzedaje. Raz go nawet widziałem i widziałem też ile kupuje.
- Dobrze , że mi powiedziałeś. Porozmawiam z nim. - powiedziałam i odeszłam.
 

                                                                                  ***

Cały dzień strasznie mi się dłużył, gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i skierowałam się do szatni. Siedziałam tam i rozmyślałam nad tym jak mam mu powiedzieć, że nie chce z nim być. Pochyliłam się lekko do przodu chowając głowę w ręce, zamknęłam oczy i próbowałam opanować emocje jakie mną szargały.
Poczułam czyjąś dłoń na moim barku, podniosłam głowę i ujrzałam przed sobą Sebastiana. Nic nie powiedziałam, on tak samo. Usiadł obok mnie i patrzył przed siebie, cieszyłam się, że o nic nie pyta.
- Bastek? - czekałam, aż na mnie spojrzy.
- Tak?
- Dużo było tego..no wiesz - nie chciałam tego wypowiadać.
- Trochę..- skrzywił się.
- Muszę z nim to wyjaśnić i to dziś. - wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Może chcesz żebym poszedł z Tobą ? - stanął na przeciw mnie.
- Nie dziękuję, sama muszę to zrobić. - to miłe z jego strony.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i wyszliśmy z szkoły. Szłam przed siebie i zastanawiałam się co mam zrobić.. Dlaczego to akurat spotkało mnie? W głowie miałam wiele pytań na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Artka
" Spotkajmy się w parku, za godzinę"
Po minucie dostałam odpowiedź.
" Dobrze , będę na pewno"
Poszłam w umówione miejsce. Po drodze kupiłam sobie kawę, wypiłam ją dość szybko.
Teraz muszę poczekać, aż przyjdzie Artur. Wiem, że nie będzie zadowolony z tego co mu powiem, ale mam cichą nadzieję, że nie będzie się awanturował.
Siedziałam na ławce, o dziwo popołudnie było cieplejsze niż ranek. Nawet ukazało się słońce, zamknęłam oczy i skierowałam twarz na promienie słońca. Poczułam lekki podmuch wiatru, który muskał moją twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zbliżającego się w moją stronę Artura, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Hej . - powiedział czule, próbując  pocałować mnie w policzek.
- Cześć - odsunęłam się.
- Wiem o czym chcesz porozmawiać. - zdziwiłam się. - Obiecuję, że skończę z tym. Przysięgam, nie będę już brał tego gówna. Zrobię to dla Ciebie.
- Artur - zatrzymała się - Cieszę się, że chcesz z tym skończyć, ale..zrobisz to dla siebie, nie dla mnie. - nie rozumiał co mam na myśli - Postanowiłam, że lepiej będzie jeśli nie będziemy już ze sobą.
- Nie rób tego proszę, na prawdę się zmienię. - przysunął się, a ja odskoczyłam do tyłu.
- Przykro mi, ale już postanowiłam i nie zmienię decyzji. Nie kocham Cię już. - powiedziałam spokojnie.
- Jesteś teraz z Tymonem? - zapytał, nic nie mówiłam. - Odpowiedź!- wrzasnął, wystraszyłam się.
- T..Tak - wydukałam.
- Mi na Tobie zależy, a Ty wolisz tego idiotę?! - podszedł jeszcze bliżej, a ja już stałam oparta o drzewo. - Czego Ci kurwa brakowało?! Co?! - krzyczał, złapał mnie za nadgarstek.
- Puść - powiedziałam łamiącym głosem.
- Nie odpuszczę!  - jeszcze mocniej ścisnął mnie. - Będę o Ciebie walczył, rozumiesz?
- Nie! - krzyknęłam, chyba bardziej ze strachu niż pewności siebie - Nie kocham Cię i tego nic nie zmieni.
- Jeszcze zobaczymy! - puścił mnie za rękę i odszedł.
Zsunęłam się po pniu drzewa. Złapałam za golący nadgarstek, byłam cała roztrzęsiona. Co on zrobi? Jest nieobliczalny, jeśli przeze mnie ucierpi Tymek nie wybaczę sobie tego nigdy. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wstałam. Nogi uginały się pode mną, podeszłam do ławki i usiadłam an nią.
Kwadrans później szybkim krokiem udałam się do domu, zaczęło się robić ciemno. A nie chciałam gdzieś po drodze wracając spotkać wściekłego chłopaka.

piątek, 7 sierpnia 2015

Motocyklista VIII

Obudziłam się około 6 spojrzałam za okno, pogoda nie była za ciekawa. Szare chmury rozciągające się po całym niebie. To spowodowało, że zatęskniłam za babcią i Filipem. Wiem, że wczoraj się z nimi widziałam, tylko co ja na to mogę poradzić. To są dwie osoby które kocham i przez które czuje się kochana. Nie to żebym nie kochała rodziców, kocham ich. Jednak oni nie spędzają ze mną tyle czasu, ciągle są zapracowani.
Miłość okazują mi poprzez prezenty, pieniądze i nowych kierowców. Chyba wolałabym, nie mieć kierowcy tylko rodziców. Tate który zawsze będzie ostrzegał Filipa, aby ten na mnie uważał i odwiózł do domu punktualnie. Mamę, która była by ze mną i wspierała mnie gdybym pokłóciła się z chłopakiem, ale nie mam ich.
Spojrzałam na zegarek i była już 6.15 wstałam i pobiegłam do łazienki. Po kwadransie wróciłam do pokoju, stanęłam przed szafą i zaczęłam myśleć nad ubiorem. Postanowiłam założyć czerwone rurki, do tego lekki sweterek w kolorze czarnym i zwykłe białe conversy. Pomalowałam się odrobinę i zeszłam na dół.
- Dzień dobry - powiedziałam do Amelii.
- Dzień dobry - podeszła i przytuliła mnie - Stęskniłam się za Tobą kochanie.
- Też tęskniłam.  - uśmiechnęłam się .
Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować podane przez gosposię śniadanie. Gofry z bita śmietaną rozpływały się w ustach. Wzięłam łyk soku i usłyszałam dzwonek do drzwi, powiedziałam, aby Amelia zaczekała ja otworzę. Moim oczom ukazał się Przemek, z szerokim uśmiechem. Gdy się uśmiecha pojawiają się na jego twarzy dołeczki w policzkach, wygląda tak słodko.
- Część - uśmiechnął się szerzej.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech. - Wchodź. - pokazałam ręką - Chyba jesteś trochę za wcześnie.
- Zgadza się. Chyba nie będę miał przez to przechlapane? - wiedziałam, że żartował.
- Nie, spokojnie. - zaśmiałam się - Chodź do kuchni.
Weszłam z nim do pomieszczenia. Przemek od razu przywitał się z gosposią, wiedziałam, że już się poznali. Amelia podała mu talerz ze śniadaniem gdy  ten usiadł przy stole.
- Nie dziękuję, nie jestem głodny. - odsunął go.
- Lepiej zjedź, inaczej będziesz miał z nią na pieńku - zaśmiałam się, spoglądając na gospodynie.
- Jula..- uniosła kąciki ust do góry.
- Żartowałam - podeszłam i cmoknęłam ja w policzek. - Jesteś najlepsza.
- Wiem. - zaśmiała się - A jak było u babci? Poznałaś kogoś?
- Było miło - upiłam łyk soku.
- Opowiadaj jaki on jest - mało nie zadławiłam się sokiem.
- Ale kto? - zapytałam.
- Ten chłopak.
- Wiesz - wstałam - Ja jeszcze muszę skoczyć na górę.
I już mnie nie było. Aj. Amelia wiedziała, że mam kogoś. Zawsze to wyczuwała. Normalnie gdy była taka pogoda jak dziś to nie była pełna radości, a dziś odwrotnie. Siedziałam w pokoju i czekałam, aż Przemek mnie zawoła. Nie chciałam opowiadać o  Filipie przy chłopaku. Wczoraj jak mu powiedziałam, że jesteśmy razem zrobił dziwną minę.
Usłyszałam wołanie z dołu. Wiedziałam, że czas już jechać. Zabrałam torbę i zeszłam na dół. Pożegnałam się z gosposią i poszłam z Przemkiem. Przez pierwsze kilka minut żadne z nas się nie odzywało. Ale Przemek zaczął.
- Dlaczego uciekłaś jak Amelia zapytała o Twojego chłopaka? - nic nie odpowiedziała tylko wzruszyłam ramionami. - Nie chciałaś mówić o nim przy mnie. - stwierdził, niż zapytał.
- Dlaczego tak uważasz?
- Ja to wiem. - uśmiechnął się
- Mylisz się, po prostu nie chciałam o tym mówić bo..- zatrzymałam się -  Ta opowieść długo by zajęła, a mam jeszcze czas, aby jej o nim opowiedzieć.
- Rozumiem - uśmiechnął się.
Reszta drogi minęła w ciszy. Żadne z nas nic nie mówiło, od czasu do czasu czułam jak patrzy na mnie w lusterku. Kilka razy udało mi się go na tym przyłapać. Myślałam, że się speszy, on jednak uśmiechał się. Zajeżdżając pod szkołę zobaczyłam moją przyjaciółkę, stała i czekała na mnie. Wysiadłam z auta i zaczęłam iść w jej stronę, ona zrobiła to samo. Usłyszałam wołanie za plecami.
- Julka! - odwróciłam się, a w tym czasie podeszłam moja kumpela. - O której kończysz, to przyjadę po Ciebie?
- O 14. - rzuciłam i poszłam przed siebie.
Szłam z koleżanką. Widziałam jak zżera ją ciekawość kim był ten chłopak. Zatrzymałam się i spojrzałam na nią.
- Kim on był? - wystrzeliła.
- To mój nowy kierowca, mój tato go zatrudnił.- powiedziałam i szłam dalej.
- Może się umówicie? - cała ona.
- Nie, ja mam Filipa i jest mi z nim dobrze.
- Jaki Filip? - uśmiechnęłam się do siebie.
- Opowiem Ci po lekcjach.
W tym czasie zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcję. Klara jednak nie wytrzymała i już na długiej przerwie zaczęła się wypytywać o Filipka. Opowiedziałam jej wszystko, nie pominęłam żadnego szczegółu. Nie znała go, ale powiedziała, że wydaje się być fajny.
Każda lekcja minęła bardzo szybko, nawet nie wiedziałam kiedy. Zadzwonił ostatni dzwonek i razem z przyjaciółką wyszłam ze szkoły. Już z daleka widziałam samochód a obok niego Przemka. Podeszłyśmy bliżej, przywitałam się z nim i przedstawiłam mu swoją koleżankę. Chwile jeszcze porozmawiałyśmy, pożegnałam się z nią buziakiem i pojechaliśmy.
- Jak było w szkole? - zapytał.
- Dobrze, jak na szkołę - zaśmiałam się - A Tobie jak minął dzień?
- Jakoś, jak na pracę szofera. - uśmiechnął się. - Masz może ochotę na kawę lub lody?
- Czytasz mi w myślach?
- Faceci tak mają - zaśmiał się - To jak ?
- Z chęcią. - odpowiedziałam pewnie.
Dwadzieścia minut później byliśmy już w galerii. Poszliśmy do lodziarni, siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu trochę o sobie, on tez nie pozostał mi dłużny. Dowiedziałam się, że interesuje się motoryzacją. Czyli tak jak mój Filip. Miło się rozmawiało, ale trzeba było wracać już do domu.

Prawdziwy przyjaciel XIV

Gdy nasze twarze dzieliły milimetry wiedziałam co chce zrobić. Widziałam jego wzrok który raz miął na moich usta, a zaraz przenosił go i patrzył mi w oczy. Przełknęłam głośno ślinę, poczułam jak Tymon swoimi miękkimi i ciepłymi wargami dotyka moich. Nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to. Składał delikatne pocałunki, w tym samym czasie przysunął mnie do siebie. Zaczęłam oddawać jego pocałunki, robił to delikatnie.
Całował mnie jakby się bał, że za chwilę roztrzaskam się na milion kawałeczków. Nie wiem dlaczego, ale nie odepchnęłam go od siebie. Czułam, że chce tego. Nasz pocałunek trwał kilka sekund, ale miałam wrażenie jakby to były minuty. W końcu przyjaciel  odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy, zamknęłam powieki czując jeszcze jego smak na ustach. Otworzyłam oczy i przyjrzałam się jego twarzy, nie wyrażał nic. Przez co trudno było mi go rozszyfrować.
- Przepraszam, ale..- zatrzymał się - Musiałem to zrobić. Majuś ja Cię kocham - patrzyłam na niego wielkimi oczyma.
Majuś ja Cię kocham, Majuś ja Cię kocham...te słowa cały czas skakały mi po głowie. Nic nie mówiłam, tylko patrzyłam na przyjaciela. Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedział? Rozumiem, że nie zrobił tego jak byłam z Arturem, ale na boga czemu nie zrobił tego zanim go poznałam.
To było dziwne uczucie, gdy Tymon mnie pocałował nie poczułam tego co czułam gdy Artek mnie całował. Może na początku tak, ale nie później.
Patrzałam na niego i nic nie mówiłam. Nie wiedziałam nawet co mam mu powiedzieć. Chyba zauważył to, bo zabrał rękę z mojego policzka i wstał z łóżka.
- Lepiej jak już pójdę - powiedział spuszczając głowę i kierując się do drzwi.
- Nie - powiedziałam szybko,zdziwił się - Zostań, proszę - powiedziałam błagalnym wręcz tonem.
- Nie jesteś zła za to co zrobiłem? - wrócił na miejsce.
- Nie..- pokręciłam przecząco głową - Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś o tym, za nim byłam z Arturem?
- Myślałem, że to mi przejdzie, ale jak teraz widzę, że płaczesz przez niego to.. - zatrzymał się - Mam ochotę mu coś zrobić.
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam rzucając mu się na szyję.
- Na prawdę?
- Tak , jaka ja byłam ślepa. Miałam najlepszego faceta pod słońcem obok, a zwracałam uwagę na innych.
- Wiesz lepiej późno niż wcale - zaśmiał się.
Tym razem to ja go pocałowałam, własnie przed chwilą uświadomiłam sobie, że cholernie go kocham. Spojrzałam mu w oczy i widziałam w nim radość. Nie chciałam nikogo oprócz niego. Zaproponowałam, abyśmy poszli na spacer. Zgodził się.
Idąc parkiem zaczął padać śnieg, wieczór, my i nikt więcej. Tymek zatrzymał się i spojrzał na mnie, w jego oczach widziałam radość. Miał roziskrzone oczy w które mogłabym patrzeć godzinami.
- Boje się, że Artur będzie się mścił - powiedziałam ze smutkiem.
- Nie musisz się bać, jestem przy Tobie - pocałował mnie w czoło - A Ty chcesz jeszcze z nim być?
- Chcę być, ale z Tobą tylko z Tobą. - uśmiechnęłam się.
Chłopak złapał mnie i wziął na ręce, zaczął się obracać i krzyczeć, że w końcu jestem jego i kocham mnie najbardziej na świecie. Próbowałam  zakryć m usta, aby nie krzyczał. Nie udało mi się to, ludzie którzy byli nieopodal patrzyli na nas, jakbyśmy byli nie z tej ziemi. Tak szczerze miałam to gdzieś, liczył się tylko ON i JA. Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy, szepnął mi do ucha "Kocham Cię". Słysząc te słowa pocałowałam go. To było nie do opisania.
Około 22 Tymon odprowadził mnie do domu, pożegnałam się z nim nie chętnie. Chciałam się jeszcze nim nacieszyć, ale obiecał mi, że spotkamy się następnego dnia. Pocałowałam go ostatni raz i poszłam do domu.
Wzięłam z pokoju żel i poszłam go łazienki wziąć prysznic. Dwadzieścia minut później wróciłam do pokoju i położyłam się pod kołdrę. Leżałam i wpatrywałam się w sufit, wiedziałam, że muszę powiedzieć o tym Arturowi. Bałam się jego reakcji, przecież on stał się agresywny. Nie wiem co może mi zrobić, gdy się dowie.
Usłyszałam jak mój telefon wibruje, dostałam wiadomość. Wyciągnęłam rękę, aby go wziąć, odblokowałam ekran i zobaczyłam imię Tymon. Otworzyłam wiadomość i zaczęłam czytać "Kocham Cię księżniczko. <3 Słodkich snów". Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, odpisałam " Ja Ciebie Też <3 Słodkich". Odłożyłam telefon i poszłam spać.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Prawdziwy przyjaciel XIII

- Halo ? - usłyszałam głos Tymona.
- Tymek możesz do mnie wpaść ? - zapytałam niepewnie.
- Coś się stało? Masz dziwny głos.
- To nie jest rozmowa na telefon. Przyjdziesz? - chciałam, aby był.
- Tak, za kwadrans będę.
Przyjaciel rozłączył się, a ja odłożyłam telefon przed siebie. Patrzyłam cały czas na niego, jakbym czekała na jakąś wiadomość, ale nie było tak. Przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę z Arturem, przyznał się, że bierze. I do tego powiedział to z uśmiechem na ustach. Jakby był z tego zadowolony. Przypominając sobie całe to zdarzenie pod moimi powiekami poczułam, że zbierają się łzy. Dlaczego on mi nic nie powiedział? Przecież bym coś zrobiła, ale najwidoczniej nie przeszkadza mu to.
Usłyszałam pukanie do drzwi, nawet nie zdążyłam powiedzieć "proszę" , a mój przyjaciel  był już w pokoju. Spojrzałam w jego stronę, chyba zauważył, moje przeszklone oczy. Szybko podszedł do mnie i siadając na łóżku przytulił mocno do siebie. Siedziałam wtulona w niego , nie mogłam powstrzymać łez. Tymon nie pytał o nic, po prostu był. Znowu gdy go potrzebowałam, zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie, zgodził się bez żadnego ale. Z chwili na chwilę przestawałam już płakać, spojrzałam w końcu w oczy chłopaka i powiedziałam :
- Artur ćpa - na twarzy moje przyjaciela malowało się ogromne zdziwienie - Wczoraj poszłam do niego, żeby z nim porozmawiać. Ostatnim razem gdy go widziałam zachowywał się dziwnie, był strasznie zdenerwowany - zatrzymałam się - Dopytywałam czy coś się stało, a on po prostu krzyknął, że nie i wyszedł trzaskając drzwiami. - Tymon mocno mnie przytulił - Gdy byłam u niego wydawał się dziwny, porozmawialiśmy. Zapytałam dlaczego się tak ostatnio zachowywał, to powiedział, że w pracy było ciężko. Uwierzyłam. Ale nie do końca, bo jak wchodziłam do jego pokoju to coś chował. Później znalazłam... - dalej nie mogłam już mówić, tylko się rozpłakałam.
- Ciii.. nie musisz już opowiadać - pogłaskał mnie po głowie i próbował uspokoić.
- Co ja mam teraz zrobić ? - zapytałam chłopaka.
- Musi wybrać co jest ważniejsze Ty czy prochy. - odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy. -Jeżeli wybierze to gówno to nigdy nie był i nie będzie Ciebie wart.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Jak to możliwe, że wcześniej nie zauważyłam tego co się z nim działo. Siedziałam przytulona do przyjaciela, nie rozmawialiśmy. Między nami panowała cisza, ale to niebyła niezręczna cisza. Tylko uznaliśmy, że nie potrzebujemy słów, aby  się rozumieć.
Tą ciszę przerwał mój dzwoniący telefon, wzięłam go do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Artur, nie wiedziałam czy odebrać czy też nie. Spojrzałam na przyjaciela, kiwną głową abym odebrała telefon. Zrobiłam to.
- Halo ? - zapytałam niepewnie.
- Hej. Możemy się spotkać? Chcę wszystko Ci wytłumaczyć. - spojrzałam na przyjaciela, wiedziałam co mam zrobić.
- Za godzinę w parku. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Trzęsącymi się rękoma odłożyłam komórkę i złapałam się za głowę. Co ja zrobiłam?! Nie powinnam była się zgadzać. Jeśli zaczniemy się kłócić to on może mi coś zrobić. Idiotko!- skarciłam się w myślach -przecież on Cię kocha, nic Ci nie zrobi.
- Tymek. Czy mógłbyś..- poczułam jego dłonie na swoich ramionach.
- Oczywiście, że pójdę z Tobą. Przecież nie kazałbym Ci się na to zgadzać, nie idąc tam z Tobą.
Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam w oczy. Chciało mi się płakać. Uroniłam jedną łzę, chłopak otarł ją kciukiem i pocałował mnie delikatnie w czoło. Przytuliłam go mocno, w jego ramionach czułam się bezpiecznie.

                                                                                ***

Godzinę później byliśmy już na miejscu, Tymek siedział na ławce, a ja krążyłam tam i z powrotem. Nie mogłam spokojnie usiąść i poczekać na niego. Gdyby nie przyjaciel już dawno uciekła bym z tamtąt. Stojąc i patrząc w jeden punkt  poczułam jak ktoś do mnie podchodzi i mocno przytula do siebie szepcząc, że wszystko będzie dobrze.
W ramionach kolegi czułam się ostatnimi razy bardzo bezpieczna, nawet bardziej niż w uścisku własnego chłopaka. Zamknęłam oczy i poczułam zapach perfum, tych samych perfum które kiedyś mu kupiłam. Uśmiechnęłam się w duchu.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Artka, oderwałam się od przyjaciela. Spojrzał w tą samą stronę co ja. Złapał moją dłoń, wiedział, że właśnie tego było mi trzeba.
- Cześć - usłyszałam radosny głos chłopaka. - Co on tu robi? - przyjaciel mocniej ścisnął mocniej moją dłoń.
- Rozumiem Twoje zdenerwowanie wczoraj, jak dowiedziałaś się o tym. - podszedł bliżej - Ale teraz wiesz i już nie muszę się chować przed Tobą, aby brać.
- Żartujesz sobie ? - zapytałam ze złością.
- Nie - uśmiechnął się.
- Jeśli myślisz, że będę to znosiła to się grubo mylisz. - podeszłam bliżej niego - Masz wybór, albo JA albo to gówno - spojrzał mi w oczy i myślał, że żartuję,
- Nie zrobisz tego.
- Już coś powiedziałam. Masz czas to końca tygodnia.
Nie chciałam już z nim rozmawiać, to bolało. Złapałam Tymona za rękę i ruszyliśmy. Jednak głos Artka nas zatrzymał, a mówiąc nas miałam na myśli mojego przyjaciela.
- A teraz co ? Z tym frajerem będziesz? - zaśmiał się. - On jest małym pozerem.
Tymon nie wytrzymał i odwrócił się w stronę chłopaka. Podszedł i wymierzył mu cios, ten się zatoczył do tyłu. Widziałam złość w oczach Artura wiedziałam, że nie odpuści. Zbliżył się do mojego przyjaciela i uderzył go. Zaczęli się szamotać, od czasu do czasu jeden od drugiego dostał. Podeszłam i próbowałam ich rozdzielić, po kilku próbach udało mi się to.
- Artur idź stąd. - spojrzał na mnie ze zdziwieniem - Wypieprzaj już! - krzyknęłam i zobaczyłam jak po dłuższej chwili odchodzi.
Odwróciłam się do chłopaka, przeraziło mnie to co miał na buzi. Złapałam go za rękę i poszliśmy.


                                                                              ***

Kazałam usiąść na łóżko przyjacielowi, poszłam do łazienki i wzięłam apteczkę musiałam opatrzyć mu rany. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę swojego pokoju. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam kilka głębokich wdechów i złapałam za klamkę wchodząc do środka.
Tymek siedział i patrzył się w pościel. Usiadłam naprzeciw niego, podniósł głowę i spojrzał na mnie. Wyjęłam kilka gazików i wodę utlenioną. Oczyszczałam mu rany, aby nie było zakażenia. Wiedziała, że to go boli. Starałam się być jak najbardziej potrafię delikatna.
Wzięłam plaster i przykleiłam go na jego łuk brwiowy. Następnie sięgnęłam po maść na siniaki i zaczęłam je smarować, w oczach miałam łzy. Starałam się, aby Tymek nie zauważył tego.
Odłożyłam już maść i dalej smarowałam mu policzek, żeby mniej bolał :
- Bardzo boli ? - zapytałam.
- Jak dotykasz to nie - złapał moją dłoń i pocałował ją.
Do moich oczu podeszły łzy których już nie mogłam utrzymać. Jedna łezka spłynęła mi po policzku, przyjaciel o tarł ją i powiedział, żebym nie płakała.
Skończyłam już to co robiłam i patrzyłam w oczy chłopaka. Dlaczego on to zrobił? Przecież nie musiał słuchać tego co mówił Artur. Spojrzałam na rozcięte miejsca na buzi chłopaka. Poczułam jego rękę na swoim policzku, wtuliłam się w nią i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam zobaczyłam, że twarz mojego przyjaciela jest bliżej niż przed chwilą...