poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVI

Strasznie nie chciało mi się dziś wstawać. Marzyłam tylko o tym, aby dalej móc spać. Niestety, mogę sobie o tym jedynie pomarzyć. Niechętnie wstałam z łóżka  i popędziłam do łazienki, po porannych czynnościach wróciłam do pokoju. Założyłam szare rurki, to tego biała bluzka z rękawem trzy czwarte. Delikatny makijaż i byłam gotować.  Wrzuciłam potrzebne rzeczy do torby i zeszłam na dół.
W kuchni jak zawsze rodzice i pyszne śniadanie. Kończąc posiłek dostałam wiadomość od Melki. Założyłam kurtkę i buty. pożegnałam się z rodzicami i wyszłam.
Moja przyjaciółka stała uśmiechnięta od ucha do ucha. Podbiegłam do niej, przywitałam się buziakiem i mocno przytuliłam.
- Ale ja się za Tobą przez te dwa dni stęskniłam. - powiedziałam mocniej ją tuląc.
- Ja za Tobą tęż. - uśmiechnęła się - Idziemy? Po drodze przy okazji opowiesz mi jak było.
- Idziemy.
Przez cały czas mówiłam jak najęta, ale Melce nie  przeszkadzało to. Chciała znać wszystkie szczegóły mojego, a raczej naszego wyjazdu. Nawet opowiedziałam jej o tym co się stało co się stało piątkowego wieczoru. Byłyśmy przyjaciółkami od bardzo dawna dlatego też nie miałyśmy przez sobą tajemnic. A wiem, że jej mogę powiedzieć wszystko, bez  jakichkolwiek obaw, że ktoś inny się o tym dowie.
- A Ty co robiłaś jak mnie nie było? - zapytałam, kończąc opowieść.
- Aaa..nic takiego. - spojrzałam na nią i widziałam lekkie zakłopotanie.
- Ej.. przecież widzę, że coś jest na rzeczy. - dźgnęłam ją w bok.
- Tylko się nie złość - spojrzała na mnie zdenerwowana - W piątek wieczorem Sebastian zapytał czy mam wolną sobotę. Odpowiedziałam, że tak.. A on zaprosił mnie do kina - przygryzła wargę ze zdenerwowania.
- I co było dalej? - spojrzałam na nią.
- Odprowadził mnie do domu i.. i na koniec...pocałował. - od razu na jej usta wkradł się delikatny uśmiech. - W ta sobotę też mnie gdzieś zabiera.
- To świetnie - spojrzała na mnie zdziwiona - Już od dawna zauważyłam, że Sebek patrzy na Ciebie jakoś inaczej - uśmiechnęła się - Ty też nie byłaś mu dłużna.
- Czyli nie jesteś zła?
- Zła? No coś Ty, jestem szczęśliwa - odetchnęła z ulgą - Cieszę się, że się spotykacie i wyprzedzając twoje kolejne pytanie, nie mam z tym problemu.
- Myślałam, że nie będziesz zadowolona.
- Jestem i cieszę się twoim szczęściem.
Melka zatrzymała się i mocno do mnie przytuliła. Jakim cudem myślała, że będę zła o to, że spotyka się z Sebastianem? Przecież to jej życie i  wszystko co uszczęśliwia ją, uszczęśliwia też i mnie.
Odsunęłam się od przyjaciółki i spojrzałam na nią, posłałam jej uśmiech. Ruszyłyśmy w dalszą drogę.
Dalej nie dawało mi spokoju wczorajsze zajście. Czy to możliwe, że Artur znowu się pojawił i chce namieszać w moim życiu? Przecież sam mówił, że wyjeżdża, bo chce mi dać spokój oraz chce zapomnieć.. A teraz co? Wrócił ? Nie mam nic przeciwko temu. Ale po co był wczoraj pod moim domem?
- Halloo? Ziemia do Majki.. - zobaczyłam jak moja przyjaciółka wymachuje i dłonią przed twarzą.
- Przepraszam zamyśliłam się..
-Właśnie widzę. Co jest?
- Wczoraj gdy Tymek mnie odwiózł, to stałam i patrzyłam jak odjeżdża  - wzięłam głęboki wdech - A gdy wchodziłam do domu to zobaczyłam niedaleko Artura.
- Co?
- Stał i się nam przyglądał, nie wiem ile czasu mógł tam być, ale wiem, że widział jak podjeżdżamy.
- Rozmawiałaś z nim?
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Gdy tylko ruszył w moją stronę to szybko wbiegłam do domu.
- Mówiłaś o tym Tymonowi?
Pokręciłam przecząco głową.
- Dlaczego?! - była na mnie zła - Przecież on może zrobić Ci coś.
- Może to był przypadek.
- O czym Ty mówisz? Jaki znowu przypadek? Przecież sama mówiłaś, że jak zostałaś sama to szedł w twoim kierunku.
- No tak, ale.. - przerwała mi.
- Majka nie ma żadnego "ale", masz o tym powiedzieć Tymonowi, albo Sebastianowi - rozkazała - Jeśli Ty tego nie zrobisz to ja to zrobię.
- Nie zrobisz tego.
- Zrobię, tu chodzi o Ciebie i twoje bezpieczeństwo, Nie pamiętasz jaki był jak brał?
- Pamiętam.
- Powiesz Tymonowi? - nalegała.
- Powiem, tylko Ty nic nie mów.
- Zgoda.
Melka już nic nie powiedziała, ponieważ w naszą stronę szedł Sebastian. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek, natomiast on dał Melce buziaka w usta. Myślał pewnie, że się zdziwię a tu nic.
- Jak było na wycieczce? Nie wystraszyłam żadnego biednego zwierzęcia? - uderzyłam go w bark - Ałć! A to za co?
- Chciałam Ci pokazać jak się stęskniłam za Tobą.
- Trzeba było tak od razu, to i ja Ci pokaże jak się stęskniłem. - uśmiechnął się.
- Nie!
- Dobra, wystarczy - odezwała się Melka - Idziemy na lekcję.


Po skończonych zajęciach, które dłużyły się niemiłosiernie, pożegnałam się z zakochaną parą i ruszyłam do domu. Wychodząc z terenu szkoły zobaczyłam.. Artura? Albo i nie , może tylko mi się przewidziało. Zaczyna już chyba wariować. Niedługo zamknę się w pokoju i będę bała się wyjść z pokoju do kuchni, bo będę myślała, że jest tam Artur.
 Postanowiłam jeszcze zahaczyć o park. Chciałam się przejść i pomyśleć, co mam zrobić z Arturem. Jeśli powiem o tym Tymonowi, a to będzie fałszywy alarm to tylko niepotrzebnie go zdenerwuję . A po co to komu? Narazie nic nie powiem, to nie jest potrzebne. Może Artur rzeczywiście był wczoraj niedaleko mojego domu, ale to nie znaczy, że czekał na mnie. Mógł się z kimś niedaleko umówić, a to mógł być zbieg okoliczności.
Skręciłam w następną ścieżkę i obróciłam się za siebie. Miałam wrażenie jakby ktoś szybko schował się za drzewo, abym go nie zobaczyła. niestety nie widziałam twarzy, ale mignęła mi przed oczy taka sama kurtka którą miał wczoraj na sobie Artur. Ale to nie mógł być on... Przecież wiele osób ma taką samą kurtkę to musi być zbieg okoliczności.. Oczywiście od razu odechciało mi się dalszego spaceru, szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu, gdyż zaczynało się ściemniać, ja nie miałam ochoty zostać tu sama.
Poczułam jak czyjeś dłonie zasłaniają mi oczy oraz ten ciepły oddech na karku i ten głos :
- Dokąd to się wybierasz?

piątek, 1 kwietnia 2016

Prawdziwy przyjaciel XXV

Dzień minął nam bardzo fajnie. Od rana nie było nas w domu. Chodziliśmy w wiele miejsc miałam mnóstwo energii, aparat oraz Tymona pod ręką. Trochę smutno, że już jutro musimy wyjeżdżać, wolałabym zostać tu o wiele dłużej, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Przez cały pobyt tutaj, żadne z nas nie miało przy sobie telefonu. Najzwyczajniej w świecie je wyłączyliśmy, żeby nam nie przeszkadzały. Oczywiście rodzice doskonale o tym wiedzieli, zaraz po przyjeździe tu, zadzwoniłam do nich i wszystko powiedziałam. Po powrocie do domku, od razu pobiegłam do kuchni, żeby przygotować posiłek oraz coś ciepłego do picia, ponieważ strasznie zmarzliśmy. Tymek rozpalił w kominku, a ja w tym czasie przyszłam do salonu i postawiłam na stoliku dwa parujące kubki z gorącą herbatą. Tymek dosiadł się do mnie. Z ciepłym napojem w dłoni patrzyłam na tańczące ogniki w kominku, naprawdę żałuję, że już jutro rano musimy stąd wyjeżdżać.
- O czym tak myślisz? - usłyszałam głos koło ucha.
- Że ten dwa dni, były najlepsze - uśmiechnęłam się do niego - Dziękuje - pocałowałam.
- Już to przerabialiśmy, nie musisz mi dziękować, jestem twoim chłopakiem i to normalne. - uśmiechnął się - Przynajmniej w ten sposób może chociaż trochę odpokutować swoje winy.
Spojrzałam na niego , nic nie rozumiejąc.
- Przez te akcje z Izą, za te jej wieczorne telefony - upił łyk herbaty - Za wszystko co było związane z nią.
- Ej , przecież to nie tylko ona mieszała w naszym życiu, Artur też nie był lepszy. Pamiętasz? - spojrzałam na niego.
- Pewnie - zaśmiał się - Ale dzięki temu wszystkiemu mam Cię teraz tylko dla siebie, nie muszę się bać, że ktoś Cię poderwie - splótł nasze palce - Mogę przytulać Cię, całować kiedy tylko chcę i nie muszę szukać żadnego pretekstu, bo jesteś moja. Tylko moja. - podniósł moją dłoń do swoich ust i ucałował.
- Jak to możliwe, że byłam tak ślepa? - zapytałam go.
- Nie rozumiem.
- Jakim cudem nie zauważyłam tego wczesniej, tego , że jesteś we mnie zakochany. Tyle czasu spędzaliśmy ze sobą, a ja nic, kompletnie nic.
- Lepiej późno niż wcale kochanie. - zaśmiałam się.
- Masz rację, tylko dopiero po tej bójce, to dostrzegłam.
- To już jest przeszłość, nie mówmy o tym.
- Okey.
- Musimy się jeszcze spakować.
- Mhm.. - mruknęłam zamykając powoli oczy.
- Ty czy ja?
- Mhm...
- Jesteś zmęczona?
- Mhm..
Usłyszałam tylko dźwięczny śmiech Tymona. Chwilę później czułam jak unoszę się do góry i zostaję przyciśnięta do czegoś bardzo ciepłego, wtuliłam się jeszcze bardziej i odpłynęłam.




- Na pewno mamy już wszystko? - zapytałam kolejny raz Tymona.
- Kochanie - podszedł do mnie i przyciągnął do siebie - Wczoraj sprawdzałem, aż trzy razy czy wszystko spakowałem jak Ty zasnęłaś.
- Za co jestem Ci wdzięczna, gdyby nie Ty to musiałabym wstać dziś o wiele wcześniej. - cmoknęłam go w usta.
- Do usług. - ukłonił się teatralnie - Jedziemy?
Przytaknęłam. Ostatni raz spojrzałam ten piękny widok i wsiadłam do samochodu. Podczas jazdy mało ze sobą rozmawialiśmy, czasem tylko ktoś coś wspomniał. Oczywiście nie przeszkadzało nam to , nie chciałam również rozpraszać Tymka. Mogłam dzięki temu wpatrywać się w niego ile tylko chciałam.
Czasem tylko przymknęłam na dłużej powieki, ale zaraz je otwierałam.
- Z tyłu jest moja kurtka - głos chłopaka wyrwał mnie z transu - Weź ją i prześpij się jeszcze, widzę, że jesteś zmęczona.
Uśmiechnęłam się do niego , zabrałam kurtkę , szczelnie przykryłam i pogrążyłam we śnie.




Poczułam czyjś ciepły oddech przy moim uchu. Nie otwierając oczy wsłuchiwałam się w głos który do mnie mówił.
- Majuś - poczułam pocałunek na policzku - Ej, maleńka - i znowu buziak niego bliżej - Kotek, wstajemy, nie śpimy - tym razem pocałował mnie w usta, uśmiechnęłam się w duchu i odwzajemniłam pocałunek - Oszustka.
Zaśmiałam się, otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam nad przed sobą te cudowne oczy.
- Kocham Cię . - szepnęłam.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnął się - Jesteśmy już na miejscu. Odprowadzić Cię?
- Nie dam radę, leć do domu twoi rodzice pewnie się za Tobą stęsknili. - oddałam mu kurtkę.
- Widzimy się jutro?
- Pewnie - uśmiechnęłam się.
Wysiedliśmy z auta, Tymon podał mi torbę pytając czy na pewno nie chcę aby mnie odprowadził. Staliśmy przed moim domem, więc raczej nie zabłądzę w drodze do drzwi. Pożegnałam się z nim długim buziakiem. Stałam i patrzyłam jak wsiada do samochodu i odjeżdża, chwilę wpatrywałam się przed siebie. Podniosłam torbę, odwróciłam jeszcze głowę za siebie i zobaczyłam niedaleko stojącego Artura, obserwował mnie i Tymona. Spotkałam się z nim wzrokiem, gdy tylko zobaczyłam, że rusza w moją stronę, czym prędzej popędziłam do domu. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
Wchodząc do środka poczułam przyjemny zapach dochodzący z kuchni.
- Jestem! - zawołałam odwieszając kurtkę i wchodząc do kuchni.
- Maja - powiedziała uśmiechnięta mama - Tęskniliśmy - przytuliła mnie.
- Cześć mamuś - przytuliłam jak - Cześć tatuś.
- Córuś - tata przytulił mnie - Bezpiecznie jechaliście?
- Tak .
- Chodź kochanie - zawołała mama - Zjesz coś, musisz być głodna.
Po szybkim obiedzie i rozmowie z rodzicami udałam się do pokoju. Zrobiło się bardzo późno, wzięłam szybki prysznic i położyłam do łóżka. Jednak cały czas nie dawał mi spokoju ten widok. Czy to aby na pewno był Artur? Jeżeli to on, to czego mógł chcieć?
Jedno wiem na pewno, to nie wróży nic dobrego. Na razie nic nie powiem Tymonowi, żeby go niepotrzebnie martwić, to pewnie i tak mi się przewidziało...