poniedziałek, 23 maja 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.1

Skończyłam porządkować moje rzeczy w pokoju , kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Wstałam i podeszłam do szafki nocnej , spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się do siebie. Dzwonił Kamil.
Kamil jest to jeden z najlepszych kolegów mojego brata Konrada. Jest wysokim, przystojnym blondynem o zielonych oczach, tak jak i mój brat ma 19 lat . Konrad oraz Kamil znaja się już 10 lat, mają również trzech najlepszych kolegów. Maciek jak i Kacper są szatynami , tylko ten pierwszy ma niebieskie oczy a drugi brązowe. Oliwier jest natomiast brunetem tak jak mój brat , Konrad ma niebieskie oczy  , a Oliwier tak jak i Kamil zielone. Zawsze wszystko robią razem, balują , podrywają dziewczyny . Doskonale wiedza jak działają na nie, wszyscy są przystojni.
Ja natomiast mam na imię Weronika , mam 16 lat, jestem niską szatynką o niebieskich oczach. Mieszkam razem z bratem. Do niedawna mieszkali z nami nasi rodzice. Niedawno mój tato dostał lepszą propozycję pracy, więc razem z mamą przeprowadzili się do Krakowa. Ja nie chciałam zostawiać tu wszystkiego co mam, chłopaka oraz przyjaciół dlatego zostałam. Konrad obiecał rodzicom, że będzie się o mnie troszczył tak też jest. Oczywiscie czasami się kłócimy, jak to w rodzinie, ale jesteśmy zgranym rodzeństwem. Rodzice często do nas dzwonią, robią nam też niespodziewane naloty, aby sprawdzić czy wszystko u nas dobrze i czy dom jeszcze stoi.
Wzięłam telefon do ręki  , położyłam się wygodnie na łóżku i odebrałam.
- Hej kochanie.
- Cześć piękna - uśmiechnęłam się do siebie - Dzwonię żeby zapytać czy przyjechac dziś po Ciebie - uderzyłam się ręką w czoło - Mieliśmy dziś spędzić wieczór razem, pamiętasz?
- Tak , pamiętam - wzięłam głęboki wdech - Kochnie..
- Tak?
- Przepraszam, ale nie dam rady dziś się z Tobą zobaczyć - usiadłam - Obiecałam Konradowi , że mu w czymś pomogę.
- Przecież mieliśmy się dziś zobaczyć - usłyszałam delikatne zdenerwowanie - Porozmawiaj z nim i się jakoś z tego wymiksuj.
- Kamil nie mogę . - powiedziałam.
- Znowu, znowu nie możesz - nastała cisza - chciałem spędzić z Tobą miły wieczór , ale mój kumpel znowu zabiera mi dziewczyne !
- Nie denerwuj się. - próbowałam go uspokoić.
- Kurwa! Jak mam się nie denerwować, od tygodnia nie widziałem się z Tobą. - był wściekły.
- Nie podnoś na mnie głosu - też zaczynałam się denerwować- Przecież trzy dni temu się widzieliśmy.
- Ale ile , całe 10 minut !
- Kochanie.. - zaczełam.
- Tak? - jego głos był łagodniejszy.
- Naprawdę nie mogę dziś przyjść , nie gniewaj się.
- Dobra , cześć.
Rozłączył się.
Odłożyłam telefon i opadłam na łóżku. Zowu jest zły, ale to nie jest moja wina. Muszę pomagać bratu, przecież on się mną opiekuje. Może faktycznie Kamil  ma rację nie widzieliśmy się przez tydzień, ale mógłby chodz trochę mnie zrozumieć.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do salonu, gdzie był mój brat. Konrad siedział na kanapie i oglądał film. Podeszłam do kanapy i położyłam się na niej, kładąc głowę na nogi chłopaka. Zawsze gdy coś było nie tak przychodziłam do niego, tak było i teraz.
- Co jest? - zapytał.
- Pokłóciłam się z Kamilem. - powiedziałam patrząc w ekran telewozoru.
- O co? - nachylił się i spojrzał na mnie.
- Miałam się dziś z nim spotkać - westchnęłam - Ale obiecałam, że pomogę Ci w sprzątaniu garażu.
- Miałem Ci to powiedzieć - podniosłam się i spojrzałam na niego - Dziś przychodzą do mnie kumple i pomogą w sprzątaniu, więc Ty możesz iść do Kamila.
Uśmiechnęłam się do brata i mocno przytuliłam.
- Na co czekasz? Dzwon do niego i mów że się spotkacie.
- Zrobie mu niespodziankę - uśmiechnełam się do niego - Mógłbyś mnie zawieźć ?
- Pewnie.

Po prysznicu stałam przed szafą i zastanawiałam się co założyć. A jeszcze nie dawno narzekałam, że mam za mało miejsca w szafie. Spojrzałam za okno, na dworze świeciło słońce pomimo godziny 18 , ale to nic dziwnego jak na koniec sierpnia. Po 20 minutach postawiłam na białą sukienke z czarnym paskiem , która opinała moją talię a dalej była luźna, do tego białe trampki przed kostkę. Szybko założyłam na siebie to co wybrałam i zrobiłam delikatny makijaż. Moje długie włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z tego jak wyglądam.
- Jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk brata z dołu.
- Tak , możemy jechać. - powiedziałam gdy byłam już na dole.
- Ślicznie wyglądasz.
- Wiem - uśmiechnęłam się - Idziemy.

- Zatrzymaj się tutaj.
- Dlaczego? Przecież Kamil tu nie mieszka.
- Chce mu zrobić niespodziankę wię nie chcę żeby widział jak mnie podwozisz.
- Okey - uśmiechnął się - Jak coś to dzwoń, przyjade.
- Pa.
Wysiadłam z samochodu brata i ruszyłam w stronę domu mojego chłopaka. Już nie mogę się doczekać kiedy wejde i zobaczę jego minę. Na szczęście jego rodziców nie ma w domu, więc mogę po cichu wejść do środka.
Otworzyłam drzwi od domu i zamknełam je jak najciszej. Kamil nigdy nie zamyka drzwi gdy jest sam, nie wiem dlaczego. Skierowałam się w stronę pokoju chłopaka. Będąc przy drzwiach zatrzymałam się na chwilę ponieważ, usłyszałam dziwne odgłosy dobiegające zza drzwi. Otworzyłam je i mnie sparaliżowało, nie mogłam się ruszyć. Widziałam jak Kamil pieprzył jakąś blondynkę. Moje oczy momentalnie zaszły łzami. Gdy tylko mnie zobaczył wstał i zaczął w pośpiechu ubierać. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się złośliwie.
- To nie tak - zaczął - Daj mi to wytłumaczyć..
Nic nie odpowiedziałam tylko ruszyłam do wyjścia. Chciałam opuścić ten dom tak szybko jak tylko się dało. Będąc na ostatnim stopniu usłyszałam jak ta dziewczyna mówi do Kamila , że to co zrobili było cudowne. Łzy coraz bardziej zaczęły płynać mi po policzkach. Wybiegłam z domu trzaskajać drzwiami. Chciałam być daleko od tego miejsca i od nich.
Dobiegłam do parku, usiadłam na ławce. Podciągnęłam kolana oparłam na nich brode i zaczęłam bardziej płakać. Nie mogłam uwierzyć , że zrobił coś takiego. Pocieszył się tą dziewczyną tylko dlatego, że nie mogłam się z nim dziś zobaczyć. Przed oczyma miałam widok Kamila i tej dziewczyny.  Mój telefon zaczął dzwonić to Kamil. Rozłączyłam, jednk on nie dawał za wygraną. Wyłączyłam telefon.

Siedziałam w parku aż nie zaczęło się robić ciemno. Na niebie pojawiły się ciemne chmury i zaczął wiać delikatny wiatr. Nie chciałam wracać do domu, chciałam pobyć sama. Jednak gdy poczułam zimne krople deszczu postanowiłam wracać. Gdy tylko wyszłam z parku deszcz nasilił się , przez coś po kilku chwilach byłam przemoczona do suchej nitki. Nie przejmowałam się tym, szłam dalej. Mój makijaż był rozmazany przez łzy i deszcz, a ubranie przemoczone.
Gdy byłam już w domu spróbowałam być cicho, nie chciałam żeby brat mnie usłyszał, ale to się nie udało.
- Co Ci się stało?! - zapytał gdy byłam już na schodach.
Nie odpowiedziałam nic , odwróciłam się w stronę brata. Patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem. Podbiegłam do niego, przytuliłam się mocno i zaczęłam płakać.
- Ej Konrad ... - usłyszałam głos Kacpra - Co jej się stało?
- Nie wiem. - odpowiedział mój brat.
- K- Kamil..- wydukałam przez łzy.
- Coś mu się stało? - zaprzeczyłam - Siostra co się stało?
- Stary daj jej teraz spokój  , później się dowiemy.
- Okey.
Odsunełam się od brata i poszłam do swojego pokoju. Było mi strasznie zimno dlatego wziełam spodenki i koszulke i poszłam pod prysznic.  Po 40 minutach wróciłam do pokoju, od razu położyłam się do łóżka. Chciałam jak najszybciej zasnąć. Usłyszałam pukanie do drzwi , nic nie powiedziałam. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Konrada , w dłoni miał kubek z gorącą czekoladą.
- To dla Ciebie - postawił go na szafce - Musisz się rozgrzać, na pewno zmarzłaś.
Złapałam brata za dłoń od razu było mi lepiej.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał z troską.
- Nie chce dziś o tym rozmawiać - szepnełam.
- Rozumiem , wypij czekoladę i idz spać już późno - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Spojrzałam na ciepły napój i delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Konrad zawsze wie co zrobić żebym poczuła się lepiej. Usiadłam na łóżku opierając się plecami o ścianę, wzięłam kubek do ręki i zaczęłam pić. Czułam ciepło w dłoniach a pod powiekami zbierały mi się łzy. Odstawiłam napój i przykrywająć się szczelnie kołdrą , zasnęłam.

piątek, 6 maja 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVII

- Dokąd to się wybierasz?  - uslyszalam.
Przerazilam się , nie wiedzialam co mam zrobic. Stalam w bezruchu i czekalam, tylko na co?  W pewnej chwili intruz zabral rece, ale dalej stal za mna. Powoli sie odwrocilam, zobaczylam przed soba Tymona. Usmiechnal się do mnie cieplo, od razu poczulam ulge.
- Cos się stalo? - podszedl blizej i spojrzal na mnie.
- Wystraszyles mnie. - powiedzialam z wymuszonym usmiechem.
- Az tak zle wygladam? - pocalowal mnie w policzek.
- Nawet gorzej. - pokazalam mu jezyk - Co Ty tu robisz?
- Przechodzilem ,  niedaleko bylem z chlopakami - zlapal mnie za reke i ruszylismy przed siebie - A Ty co tu robisz?
- Chcialam sie przejsc.
- Tak sama?- pokiwalam głową na tak.
Spacerowalismy po parku rozmawiajac. W pewnym momencie zauwazylam Artura,  zatrzymalam sie i patrzylam na niego. Tymon spojrzal na mnie niezrozumiale.
- Cos się stalo? Zbladlas jakbys ducha zobaczyla. - dopytywal
- Odprowadzisz mnie do domu? - zapytalam.
Chcialam jak najszybciej wrocic do domu. Zaczynalam się bac Artura, ale nie chcialam tez martwic mojego chlopaka.
- Majka, co sie dzieje? - dotnął mojego podbródka, spojrzalam na niego.
- Tymek, prosze odprowadz mnie.
- Dobrze, chodz.
Objal mnie ramieniem i ruszylismy w strone mojego domu. Zaczynalo sie sciemniac, wiedzialam, ze Tymon bedzie wracal do domu po zmroku, nie chcialam tego. Przez Artur moze mu cos zrobic, on jest nienormalny. Zaczynam powaznie sie go bac. I co ja mam zrobic? Jesli powiem Tymonowi o tym to sie wscieknie, ze dopiero teraz mu o tym mowie. A nie chce tego.
Zatrzymalismy się przed moim domem. Stanelam naprzeciwko chlopaka i przytulilam go. Nic nie mowiac, objął mnie ramionami i przycisnął mocno do siebie. Stalismy tak kilka minut, przy nim czulam sie bezpiecznie , wszystkie problemy,caly strach gdzies znikaly.
- Tak bardzo Cie kocham. - wyszeptalam i przytulilam go jeszcze mocniej.
- Hej - odsunal mnie troche i spojrzal w oczy- Ja Ciebie tez kocham - usmiechnal sie - Ale widze, ze cos sie dzieje. Powiedz mi. - pokrecilam przeczaco glowa - Dlaczego?
- Boje siee..
- Czego kochanie? - mial taki lagodny wyraz twarzy.
- Bedziesz na mnie wsciekly.
- Nie, nie bede. Powiedz.
Wzielam gleboki wdech i zaczelam mowic :
- Jak wczoraj wrocilismy do domu, to Ty juz odjechales - spojrzalam na niego - Wchodziam do domu i spojrzalam tam - pokazalam miejsce gdzie stal Artur - Zobaczylam tam Artura, na poczatku myslalam, ze tylko mi sie przewidzialo - przelknelam sline - Ale dzis tez go widzialam , przed szkola i w parku . Myslalam, ze to on , a to byles Ty.
Spojrzal na mnie, widzialam, ze jest wsciekly.
- Cholera!
Wzdrygnelam sie.
- Jestes na mnie zly?
Pocalowal mnie w czolo i przytulil.
- Jestem wsciekly na niego, nie na Ciebie. Ale dlaczego teraz mi o tym mówisz? - spytał.
- Myślałam, że tylko mi się przewidziało - spojrzałam na niego - A później nie chciałam Ci o tym mówić, bałam się, że będziesz zły.
Tymon wziął moją twarz w dłonie i pogładził kciukiem mój policzek.
- Kochanie, nie jestem zły - uśmiechnął się delikatnie - Ale powinnaś mi powiedz o tym.
- Wiem, przepraszam . - objęłam go w pasie i przytuliłam.
- Nie masza za co przepraszać - pocałował mnie w czoło - Jutro po Ciebie przyjde i odprowadze do szkoły, po południu też - spojrzałam na niego - Muszę na Ciebie uważać. A teraz zasuwaj do domu, zimno jest.
Pocałowałam go ostatni raz i weszłam do domu.


Wieczorem siedziałam w pokoju i uczyłam się. Chodz na chwilę chciałam zająć czymś głowę, aby nie myśleć o Arturze i o tym czego znowu chce . Było dobrze tak jak było, bez niego.. A teraz znowu pojawił się. Tylko po co? Żeby znowu namieszać mi w życiu? Rozstaliśmy się, to było dawno temu . Czy on już nie pamięta co zrobił Sebastianowi, jak go pobił.. To jak pobił Tymona, jak brał. Nie chce z nim rozmawiać, nie chce go nawet widzieć za to co zrobił.
Wpatrywałam się w ścianę pokoju, pogrążona w swoich myślach. Usłyszałam dzwonek telefonu , spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Halo? - odebrałam.
- Hej śliczna - słyszałam jak się uśmiecha - Dzwonię żeby Ci przypomnieć, że jutro rano po Ciebie przychodze i odprowadzam do domu.
- Pamiętam - położyłam się na łóżku - I tylko po to dzwonisz?
- Niee - zaśmiał się - Stęskniłem się za Tobą kochanie.
- Kłamiesz - zaśmiałam się.
- Tak troszkę.
Rozmawialiśmy ze sobą ponad godzinę, cały czas się uśmiechałam , nawet zapomniałam o Arturze. Wiem , doskonale wiem, że nie muszę się go bać. Mam przy sobie Tymona , wspiera mnie. Znamy się już długo i wiem, że zawsze mnie obroni, bez względu na wszystko i za to go kocham.
- Późno już - powiedział.
- Tak racja - spojrzałam na zegarek - Już po 23.
- W takim razie uciekaj spać, jutro rano się widzimy.
- Okey - odpowiedziałam.
- Do jutra.
- Tymon!
- Tak? - zapytał.
- Bardzo Cię kocham - szepnęłam.
- Ja Ciebie też kotku - uśmiechnęła się - Dobranoc.
- Dobranoc.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wstałam. Zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam pod prysznic.
Po 30 minutach wróciłam do pokoju, położyłam się do łóżka. Zasypiając usłyszałam wibracje telefonu, nie chciało mi się sprawdzać od kogo to, więc wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.