sobota, 27 czerwca 2015

Prawdziwy przyjaciel IV




Od rozpoczęcia szkoły minęło już dwa tygodnie,a ja już chcę wakacji. Pomyślałam że dziś zostanę w domu,ale jednak nie. Wolę iść, jednak mam już dość Sebka,cały czas widzę na jego twarzy ten ironiczny uśmiech.
Spojrzałam na zegarek. Musiałam już wstać i zacząć szykować się do szkoły. Poszłam do łazienki,przemyłam twarz zimną wodą,chciałam się rozbudzić. Wróciłam do pokoju i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej spodnie dresowe,które przylegały go ciała. Były szare,więc postanowiłam założyć do tego koszulę w czerwono-czarną kratę. Sięgała za pupę. Wzięłam torbę i zeszłam na dół,szybko zjadłam śniadanie,wiedziałam że za chwilę przyjdzie po mnie kumpela.


Była już 7.10 więc założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Idąc na przystanek napisałam SMS do Meli,że czekam na nią na miejscu. Po paru minutach była i ona. Przywitałam się z nią buziakiem. Wsiadłyśmy do autobusu,przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadła bez słowa. Złapałam ją za rękę i zatrzymałam.


-Dlaczego jesteś smutna?-spojrzałam na nią.
-Nie koniecznie się wyspałam,to dlatego.- uniosła lekko kąciki ust do góry.
-Mam pomysł-uśmiechnęłam się -Może po lekcjach wyskoczymy do kawiarnii? Co Ty na to?- czekałam z niecierpliwością na odpowiedź.
-Świetny pomysł.-spojrzała na mnie z błyskiem w oczach.


                                                                               ***


Lekcje minęły dość szybko. Może dzień były udany gdyby nie fakt,że znowu natknęłyśmy się na Sebastiana i jego kolegów, znowu słyszałyśmy ich głupie teksty. Byłam zła cały dzień,starałam się nie dać znać tego po sobie. Chyba szło mi dobrze. Wyszłyśmy ze szkoły,postanowiliśmy iść przez park. Cały czas rozmawiając. Dowiedziałam się że moja przyjaciółka poznała bardzo fajnego chłopaka-Michała,który ma 18 lat. Opowiedziała mi trochę nieznajomym i przyznam, wydaję się być bardzo miły. Idąc przez park zobaczyłam jak na ławce siedziała dziewczyna z chłopakiem,wyglądali na szczęśliwych. Zamyślona szłam przed siebie i zastanawiałam się kiedy ja się zakocham w jakimś chłopaku.

-Słuchasz mnie w ogóle?-zapytałam moja kumpela,lekko szturchając mnie łokciem.
-Tak,przepraszam zamyśliłam się.-odpowiedziałam po chwili.
-Czyż byś myślała o Tymonie?
-Nie.-oznajmiłam jej krótko.-To do której kawiarni idziemy?
-Może do Cafe?-uśmiechnęła się do mnie. Przytaknęłam głową na znak, że się zgadzam.

Po kwadransie byłyśmy na miejscu. Zajęłyśmy miejsce przy oknie,aby obserwować co się dzieje przy oknie. Zaczęło się ściemniać,jednak na zewnątrz były włączone lampy. Zamówiłyśmy sobie po gorącej czekoladzie. Strasznie zmarzłyśmy,ponieważ szłyśmy sobie spacerkiem bardzo to lubiłyśmy nawet jak jest zimno. A skoro zmarzłyśmy to kubek gorącej czekolady był wskazany.
Czekoladę dostałyśmy chwilę po zamówieniu,podał nam ją bardzo przystojny kelner. Na moje oko miał może z 19 lat. Podszedł i każdej podał zamówienie.

-Proszę-powiedział podając nam picie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie puszczając jednocześnie oczko. Odwzajemniłam uśmiech..ach te jego brązowe oczy takie błyszczące-pomyślałam sobie.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę, uśmiechała się do mnie podejrzanie. Wiedziałam,że na pewno widziała jak uśmiechnęłam się  do nieznajomego. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem,uniosła rękę i w geście pokazała że nic nie mówi. Patrzyłam jeszcze chwilę na nią,jednak skupiła swój wzrok na kubku. Swój wzrok skierowałam na ladę,za nią stał ten chłopak. Patrzył w naszą stronę bez żadnego skrępowania. Wzrokiem chwilę błądziłam po jego twarzy,w pewniej chwili nasze spojrzenia się spotkały..uśmiechnął się do mnie znowu, jednak szybko odwróciłam wzrok w stronę okna.
Rozmawiając z Melą czułam na sobie,wzrok kelnera. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przyjaciółka spojrzała na mnie i myślała że to było do niej,gdyż nic nie powiedziała na temat chłopaka.

                                                                       
                                                                              ***

Po wypiciu czekolady czekałyśmy na rachunek. Oczywiście przyniósł go ten sam chłopak. Podając rachunek Mela odwróciła się do tyłu,aby wyjąć portfel w tym samym czasie chłopak dyskretnie podał mi jakaś karteczkę,po czym się oddalił. Szybko zabrałam ją ze stołu, chowając do kieszeni kurtki. Wychodząc z kawiarni spojrzałam jeszcze w stronę lady i uśmiechnęłam się do nieznajomego. Dużo czasu spędziłyśmy tam,ponieważ gdy wyszłyśmy była godzina dziewiętnasta. Było dość ciemno,na dodatek szłyśmy przez park. Po drodze Mela zaczęła temat o kelnerze, ja go jednak szybko zakończyłam.
Szłyśmy wolnym tempem,po drodze spotkałyśmy kolegę Meli, przedstawiła nas sobie. Chwilę rozmawialiśmy,ale powiedziałam że będę się już zbierać. Zaproponowali że mnie odprowadzą..zaprotestowałam i powiedziałam żeby się nie fatygowali dam radę. Pożegnałam się z przyjaciółką buziakiem i podając rękę Michałowi uśmiechnęłam się mówiąc żeby uważał na nią. Powiedział, że wróci cała i zdrowa.
Idą do domu,wyjęłam karteczkę którą dał mi chłopak i zaczęłam czytać  Masz bardzo ładny uśmiech,często Cię tu widuję. Może kiedyś wyskoczysz ze mną na kawę? :)  
  PS: Mam na imię Artur,dla przyjaciół Artek.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Szłam wpatrując się w karteczkę,w jednej chwili poczułam, że uderzyłam w kogoś. Spojrzałam w górę jednocześnie chowając kartę do kieszeni. Na przeciwko mnie stał wysoki dobrze zbudowany chłopak. Miał może z 20 lat. Czuć było od niego alkohol.

-Przepraszam,nie zauważyłam Cię-spojrzałam na twarz mężczyzny,a tam malował się podejrzany uśmiech.
-Nic się nie stało maleńka.-po tych słowach chciałam iść przed siebie. Jednak zastąpił mi drogę-Gdzie się tak śpieszy? Może zapoznamy się lepiej.-po tych słowach żałowałam że nie pozwoliłam aby odprowadziłam mnie przyjaciółka.
Starałam się go wyminąć,nie udało mi się to. Gdy chciałam iść w przeciwnym kierunku,złapał mnie za rękę mówiąc żebym została,bo fajnie się zabawimy. Przerażona zaczęłam się wyrywać,ale był ode mnie o wiele silniejszy. Przycisnął mnie do drzewa,nie miałam jak uciec. Na swoim pośladku poczułam jego rękę,następnie zaczął całować moją szyję. Byłam przerażona,nie mogłam krzyczeć. Zamknęłam oczy i modliłam się aby przestał. W jednym momencie już nie czułam już go przy sobie. Otworzyłam oczy i spojrzałam gdzie jest pijany mężczyzna. Na przeciwko mnie stał chłopak z kawiarni, a napastnik gdzieś zniknął. Spojrzałam w oczy mojemu wybawcy i szybko się do niego przytuliłam. Jak sądzę był zaskoczony moją reakcja,ale po kilku sekundach poczułam ze i on mnie przytula. Staliśmy tak chwilę,po czym odskoczyłam od niego i powiedziałam:

-Dziękuję za pomoc,gdyby nie Ty to..-przerwał mi.
-Nie masz za co dziękować. Każdy by tak zrobił na moim miejscu.-uśmiechnął się,zauważyłam że zaciska pięść. Wiedziałam że boli go ręka.
-Bardzo boli?-zapytałam, wyciągając rękę i lekko muskając swoją dłonią jego dłoń.
-Nie,da się wytrzymać,nie jestem małym chłopcem dam radę-puścił mi oczko-Może lepiej jak odprowadzę Cię do domu,dla bezpieczeństwa oczywiście.-dodał.
-Jeśli to nie będzie kłopot,to bardzo bym prosiła.-odpowiedziałam niepewnie.-Tak w ogóle to Majka jestem-wyciągnęłam przed siebie dłoń.
-Artur,dla przyjaciół Artek-uścisnął moją dłoń. Trzymał ją jakbym za chwilę miała uciec,ale niedługo puścił.
Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy,miałam wrażenie jakbym znała się z nim już bardzo długi czas. Powiedział, ze od dłuższego czasu mi się przygląda,jednak wcześniej mnie tam nie zauważył. Powiedziałam mu ze od niedawna tam przychodzę. Uśmiechnął się i powiedział,że częściej będzie mnie widywał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przez cały czas mnie rozśmieszał i mówił że mam bardzo ładny uśmiech. Po tych słowach patrzył się na mnie za każdym razem i za każdym razem czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Komplementował je również mówią,że są słodkie.

                                                                     
                                                                          ***

Po jakimś czasie byłam już pod domem,cała i bezpieczna. Staliśmy tak jeszcze chwilę rozmawiając. Był bardzo miły,miał również bardzo ładny uśmiech oraz brązowe włosy które podkreślały jego błyszczące oczy. Spojrzał na mnie i zapytał:

-Przepraszam,że tak od razu pytam. Może dasz mi swój numer,to umówimy się na kawę?-uśmiechnął się,ale niepewnie.
-Dobrze-odwzajemniłam uśmiech,podałam mu numer. W jego oczach widziałam że się cieszył, gdy podałam mu do siebie kontakt.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym powiedział,że będzie już uciekał do domu. Miał rację, iż powinien wracać. Było zimno na dworze,a ja nie mogłam go zaprosić do środka. Moi rodzice zaraz zadawali by pytania kim on jest i jak się poznaliśmy. W jednej sekundzie zbliżył się do mnie i lekko musnął swoimi ustami mój policzek,po czym cofnął się do tyłu i uśmiechnął. Na do widzenia rzuciłam uśmiech i zwykłe Pa. Weszłam do domu i szybko poszłam do kuchni zrobić sobie coś ciepłego do picie.
Z herbatą poszłam do pokoju,szybko ją wypiłam. Przykrywając się kołdrą przypomniałam sobie uśmiech Artura i uśmiechnęłam pod nosem.
Zasnęłam.


























piątek, 26 czerwca 2015

Prawdziwy przyjaciel III

Usłyszałam budzik,nie miałam ochoty iść do szkoły. Wyłączyłam go i przykryłam głowę kołdrą.
Dziś piątek i dam radę-pomyślałam. Rozpoczęcie roku wypadło w środę,więc tylko dwa dni i weekend. Wstałam z wielkim oporem. Ubrałam się i zjadłam śniadanie na przymus,źle się czułam jednak nie mogłam zostać w domu. Szkoła dopiero się zaczęła a ja nie mogłam już mieć nieobecności. Postanowiłam jakoś wytrzymać dziś,mam tylko nadzieję że dziś Sebek nie będzie próbował się  "zaprzyjaźnić". Wyszłam tak jak zawsze. Moja kumpela już na mnie czekała widziała że nie jestem w nastroju. Uśmiechnęła się do mnie,a ja próbowałam odwzajemnić uśmiech nie wyszło mi to za dobrze.

-Hej mała. Źle spałaś?-zapytał,kochałam ją za to że pomimo  swoich problemów pomagała mi.
-Hej,trochę. Ale jakoś dam radę,nie chciałam zostawać w domu.-powiedziałam po czym ruszyłyśmy na przystanek.
Nie rozmawiałyśmy, za co byłam wdzięczna nie miałam ochoty na żadną rozmowę. Po kilkunastu minutach był nasz autobus,wsiadłyśmy. Patrzyłam przez okno słuchając piosenek. Spojrzałam w stronę Melki uśmiechnęła się do mnie promienie,co nie ukrywałam poprawiło mi lekko samopoczucie. Dojechałyśmy do szkoły,szybko wysiadłam z autobusu. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na ławce która była na placu szkolnym. Zgięłam się w pół łapiąc na brzuch.

-Dobrze się czujesz?-poczułam na swoim ramieniu rękę przyjaciółki. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niej potakując głową na znak że jest okey.-Na pewno? Jesteś jakaś blada.-zrobiła smutne oczy.
-Wszystko dobrze,po prostu boli mnie brzuch.-wstałam i uśmiechnęłam się do niej.-Mam ze sobą tabletkę na wszelki wypadek. Idziemy?-pokazałam na szkołę. Dziewczyna kiwnęłam głową i ruszyłyśmy.
Weszłyśmy do szatni,poszłyśmy do naszego przedziału w którym zostawiłyśmy nasze kurtki. No nie!-pomyślałam. Sebastian i jego koledzy akurat tam byli,nie miałam ochoty na spotkanie z nimi..co miałam zrobić? Poszłam. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją. Przeszłam obok nich udając że ma gdzieś ich obecność. Sebek głupio się uśmiechnął spoglądając na mnie,zagotowałam się. Jeszcze nikt mnie tak nie wpieniał uśmiechem. On był mistrzem.
Udałam że nie zrobiło to na mnie wrażenia i poszłam do klasy gdyż był już dzwonek. Mela zerknęła na mnie. W jej oczach widziałam pytanie jak się czuję,uśmiechnęłam się. Cały dzień był koszmarny. Na każdej przerwie widziałam jak tych trzech palantów za nami chodzą. Byli wszędzie,jedynie gdy weszłyśmy do łazienki oni zostali przed drzwiami.

                                                                       ***
Dzwonek! To była ostatnia lekcja, czułam się już lepiej. Wyszłyśmy z klasy i skierowałyśmy się do szatni. Melka powiedziała że nie może mnie odprowadzić do domu,bo musiała szybko wracać. Powiedziałam że nie musi tego robić bo czuję się już lepiej. Spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem i uśmiechnęła się. Pocałowała mnie w policzek i już jej nie było. Rany znowu to samo, zaczynają mnie boleć wszystkie kości. Chciałabym być już w domu. W pewnej chwili do szatni wszedł Sebastian z Dawidem,Damianem oraz Jarkiem. Jarek to kolega Sebastiana,chodzi z nami do klasy. Wstałam i założyłam na siebie kurtkę,po czym udałam się do wyjście.
-Hej,gdzie tam pędzisz maleńka?-zapytała Sebek zastawiając mi drogę. I jeszcze ten jego idiotyczny uśmiech.
-Nie twój interes!-odpowiedziałam zgryźliwie.-A teraz daj mi przejść..-spojrzałam na niego po czym zacisnęłam usta w wąską linię. Spojrzał na mnie przymrużając lekko oczy. Jego uśmiech zniknął,ale nie na długo. Chwilę przyglądał mi się a jego kąciki ust uniosły się do góry.
-Nie dosłyszałeś? Przesuń się,chcę przejść.!-w tym momencie była zła.Nie dość że źle się czułam to jeszcze nie mogłam w spokoju iść do domu.
-Sebo! Już jest.-usłyszałam głos Jarka. Sebastian spojrzał na mnie i się uśmiechnął po czym poszedł. Mogłam w spokoju wrócić do domu.

                                                                        ***
Po kilkunastu minutach byłam już w domu. Weszłam do środka,zdjęłam kurtkę i popędziłam do swojego pokoju. Szybko weszłam do łóżka i przykryłam się kocem. Leżałam tak z dziesięć minut. Usłyszałam pukanie do drzwi,gdy powiedziałam "proszę" zobaczyłam moją mamę. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła na krawędzi kanapy.

-Dobrze się czujesz? Jesteś cała blada.-powiedziała dotykając mojego czoła.-Córeczko Ty masz gorączkę! No to przez weekend nigdzie nie wychodzisz.-uśmiechnęła się do mnie po czym wyszła.
Byłam zmęczona więc  postanowiłam się zdrzemnąć. Po godzinie się obudziłam. Spojrzałam na telefon,miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od Melki. Nie miałam siły żeby oddzwonić. Postanowiłam obejrzeć sobie film. Usłyszałam pukanie do drzwi,to była moja mama.

-Kochanie,lepiej się czujesz?-zapytałam z troską.
-Tak,jest już lepiej. A nie mieliście z tatą iść dziś do twojej koleżanki?-zapytałam,bo mama mi o tym dziś wspominała.
-Tak. Ale jesteś chora i nie możemy Cię zostawić samej. Zapomniałabym,przyszedł Twój kolega Tymon.-byłam ciekawe go chciał ode mnie. Nie umawiałam się dziś z nim.
-Powiedź żeby przyszedł.-uśmiechnęłam się. Mama zeszła na dół,a za chwilę do mojego pokoju wszedł Tymuś.
-Hej księżniczko,jak się czujesz?-zapytał z uśmiechem,uwielbiałam gdy mówił do mnie księżniczko to było miłe z jego strony.
-Trochę lepiej. Fajnie że przyszedłeś do mnie.-odwzajemniłam uśmiech.-Skąd wiedziałeś że jestem chora?
-Przeczucie. Nie no żartuje,dziś z Melką się widziałem po szkole i powiedziała mi że źle się czułaś więc postanowiłem wpaść.-fajnie mieć takich przyjaciół.-Masz ochotę na film i popcorn?
-Pewnie-poklepałam miejsce obok mnie żeby usiadł. Nie bałam się że zachoruje on był bardzo odporny na coś takiego. Minęło pół godziny filmy,gdy do mojego pokoju z hukiem wparowała Mela.
Spojrzała na mnie i Tymon przerażonym wzrokiem,nie wiedziałam co się stało. Patrzyła na nas jakby zobaczyła kogoś nie z tej ziemi.

-Wszystko dobrze?-zapytałam,przerywając ciszę.
-Ty mnie się pytasz czy wszystko dobrze?-usiadła naprzeciwko mnie.-Przecież dzwoniłam do Ciebie mnóstwo razy,myślałam że coś Ci się stało.-miała już spokojniejszy głos.
-Przepraszam,ale spałam i nie słyszałam jak dzwoniłaś. Później wpadł Tymek i zapomniałam oddzwonić.-zrobiłam przepraszającą minę. Znowu zapanowała cisza ,moja przyjaciółka przyglądała się nam uważnie po czym się uśmiechnęła.
-To ja już nie będę was przeszkadzać-wstała kierując się powoli do drzwi.
-Może chcesz z nami obejrzeć?-wtrącił Tymon.
-Nie dzięki,wpadłam na chwilę. Pa-i już jej nie było.
Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem na usta i wróciliśmy do oglądania.Długo to nie trwało za chwilę przyszłą moja mama i też przerwał nam film. Oznajmiła że wychodzą i później wrócą,więc możemy siedzieć ile chcemy. Zrobiła lekko wkurzoną minę. Mama szybko wyszła żegnając się z nami.

-Chyba nigdy tego nie obejrzymy-uśmiechnęłam się.
-Oj..damy radę. Spokojnie.-chłopak włączył film.
Do końca obejrzeliśmy go w absolutnym spokoju,nikt nam nie przeszkadzał. Włączyliśmy kolejny, chciałam iść do kuchni żeby zrobić nam herbatę. Mogłam przewidzieć że przyjaciel nie pozwoli mi wstawać z łóżka,powiedział że on pójdzie i zrobi. Po dziesięciu minutach był z powrotem. Dostałam pyszną herbatę z cytrynką..uwielbiam taką. Około północy Tymon poszedł do domu,a ja położyłam się próbując zasnąć,co wychodziło mi średnio.
   
                                                                        ***
Obudziłam się o około dziewiątej,czułam się już lepiej. Może dzięki herbacie i towarzystwie przyjaciela. Szybko wstałam i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam moją mamę,podeszłam do niej i się z nią przywitałam.

-Widzę że już lepiej się czujesz-powiedziała podając śniadanie na stół.
-Tak,to chyba dzięki Tymkowi.-uśmiechnęłam się do mojej rodzicielki.
Szybko zjadłam i popędziłam do swojego pokoju. Posprzątałam w nim,było około trzynastej. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciela i podziękować za wczoraj,ale gdy usłyszałam jego głos wiedziałam że jest chory. Powiedziałam mu że zaraz będę i pobiegłam do niego. Po kwadransie była u niego..przywitałam się z jego rodzicami i poszła do jego pokoju. Zapukałam czekając aż powie ''proszę'' gdy usłyszałam odpowiedź weszła.

-Hej-powiedziałam zamykając za sobą drzwi-Jak się czujesz?
-Jak tu weszłaś od razu lepiej.-nawet jak jest chory na poczucie humoru.
-Mam filmy,więc dziś Cię podtrzymam na duchu-uśmiechnięta,usiadłam obok niego i zaczęliśmy oglądać filmy. Wieczorem przyjechał po mnie tato,nie chciałam wracać sama po nocy do domu. Gdyż droga prowadziła prze park..jesienią park wygląda ładnie,ale wieczorem traci swój cały urok jak dla mnie. W domu byliśmy po kilku minutach,poszłam wziąć prysznic po czym poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Tymona. Prosił mnie abym to zrobiła jak wrócę,mówił że jak jest chory to się strasznie nudzi. Zrobiłam jak prosił,rozmawialiśmy do póki nie chciało nam się spać.

środa, 24 czerwca 2015

Prawdziwy przyjaciel II

No i się zaczęło..poranne wstawanie. Pierwszy dzień,a ja już mam dość. Zwłaszcza teraz gdy za oknem pogoda jest straszna. Ale dość użalania się nad sobą pora wstać.
Podeszłam do szafy i założyłam na siebie dżinsy oraz moją ulubioną bluzę,którą dostałam od Tymka na moje 16 urodziny.

Zeszłam na dół zjadłam szybko śniadanie. Wychodząc z domu zobaczyłam Melę która już na mnie czekała. Jak zawsze była punktualna. Dlaczego? Przecież zaczął się rok szkolny,nikomu ale to nikomu się to nie podoba. Może jedynie dorosłym, mają wtedy czas dla siebie. Oczywiście też spokój,nikt im nie przeszkadza. Podeszłam do mojej przyjaciółki,przywitałam się z nią buziakiem w policzek i ruszyłyśmy. Gdy ją zobaczyłam od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.

-Przepraszam,że wczoraj nie przyszłam. Nie mogłam-zaczęła,robiąc przepraszającą minę.
-Daj spokój nic się nie stało naprawdę-powiedziałam uśmiechnięta.-I tak spędziłam wczoraj miło czas.
-Serio? A z kim?-wiedziałam że jest ciekawa. Oczywiście nie mamy przed sobą tajemnic więc zaczęłam jej opowiadać.
-Gdy napisałaś że nie możesz przyjść,ruszyłam do domu-spojrzałam na nią-Wtedy spotkałam Tymona,świetnie się z nim bawiła. najpierw poszliśmy na lody,później do kina.Po kinie odprowadził mnie do domu i zdążył jeszcze ostro wpienić.
-Jak?-uśmiechnęła się lekko.
-Tynom wybierał film, oczywiście wybrał horror. Po filmie odprowadził mnie do domu,przez całą drogę strasząc.-wzdrygnęłam się na samą myśl o tym filmie. Na prawdę nie lubię horrorów.
-On robił to specjalnie. Żebyś się do niego przytulała przez cały film,on jest w Tobie zakochany.- gdy usłyszałam te słowa to parsknęłam śmiechem.
-Przestań,on jest moim przyjacielem i nic więcej. O zobacz jedzie nasz autobus-powiedziałam wskazując głową. Chciałam aby Mela skończyła ten temat,już wiele razy mi o tym mówiła. Ja jednak w to nie wierzę,przecież Tymon nie raz mi mówił że jestem dla niego jak młodsza siostra. Prze całą drogę nie rozmawiałyśmy,moja przyjaciółka słuchała piosenek. Ja jednak cały czas myślałam nad tym co powiedziałam. Majka,daj spokój to Twój przyjaciel! I nic więcej.

Weszłyśmy szybko do szkoły,na dworze było strasznie zimno. Skierowałyśmy się do szatni,następnie poszłyśmy pod klasę. Pierwsza matematyka..gorzej już nie mogło być. Do dzwonka miałyśmy jeszcze 5 minut. Nie chciało nam się nigdzie iść. Szukałam czegoś w plecaku,poczułam lekko jak Mela mnie szturcha. Spojrzałam na nią, a ona oczami pokazała na kogoś. Spojrzałam i zobaczyłam kilku chłopaków z mojej klasy. Patrzyli w naszą stronę,a zwłaszcza jeden ten sam który poprzedniego dnia,gapił się na mnie i uśmiechał ironicznie. Zadzwonił dzwonek,wszyscy weszli do klasy i tak jak to zawsze bywa na pierwsze lekcji organizacyjnej..wszyscy usiedliśmy w kółeczku. Po mojej lewej stronie siedziała moja kumpela a po prawej jakiś chłopak. Los chciał że ten chłopak z głupim uśmiechem siedział naprzeciwko mnie. Nie no super!-pomyślałam.
Na jego twarzy dalej gościł ten głupi uśmiech. Naszym wychowawcą był matematyk,podobno jest ostry i gdy ktoś z nim zadrze nie ma za wesoło.
Nauczyciel przedstawił się nam,a następnie mieliśmy zrobić to my. Dowiedziałam się że ten chłopak który mi się przyglądał ze swoimi kolegami to Sebastian,a jego koledzy to Dawid i Damian. Cała lekcja się cholernie dłużyła. Było tak przez cały dzień,no może po za wuefem. Tam szybko się przedstawiliśmy i wuefista powiedział że możemy na początek w coś zagrać. Wszystkie dziewczyny bardzo się ucieszyły-wybrałyśmy siatkówkę. Ja uwielbiam w nią grać. Lekcja minęła nam bardzo szybko,ponieważ to była już ostatnia z lekcji poszłam z Melą się przebrać.Szybko poszłyśmy do szatni po kurtki. Wychodząc ze szkoły napotkałyśmy się na Sebka i jego kolegów. Lider tej grupki zagwizdał,nie zrobiło to na nas wrażenia więc szłyśmy dalej.

-No hej. Dziewczynki może was odprowadzić do domu?-zapytał z ironią w głosie Sebastian.
-Nie!-powiedziałam krótko i zgryźliwie.
-Jaka groźna, no proszę.-szli za nami,jednak nie przyspieszyłyśmy. Po moją kumpelę przyjechał tato więc pożegnałam się z nią buziakiem i ruszyła dalej. Ci trzej idioci szli za mną. Kiedy chciałam przejść przez furtkę szkolną,Sebastian ustał i nie dał mi przejść.

-Przesuń się-powiedziałam mrużąc oczy.
-Maleńka nie denerwuj się. Przecież musimy mieć do siebie szacunek jesteśmy w jednej klasie.-oparł się o ogrodzenie.
-Nic nie musimy!-podniosłam głos,miałam go już dość. Spojrzałam na niego i ten jego głupi wyraz twarzy..rany co za palant!
-Maja!-usłyszałam głos Tymona. Natręt szybko się odwrócił i spojrzał na idącego w naszą stronę chłopaka.-Wszystko okey?-zapytał.
-Tak,w porządku.-powiedziałam wymijając chłopaka. Podeszłam do przyjaciela i przywitałam buziakiem.-Idziemy?-kiwnął głową i poszliśmy,wiedziałam że się przyglądają.
-Czy oni Cię zaczepiali?-zapytał po jakimś czasie Tymon.
-Można tak powiedzieć,ale nie zwracam na to uwagi. To palanty.-uśmiechnęłam się. Wiedziałam że Tymon bronił by mnie.
-Jeśli chcesz pogadam z nimi po męsku.-gdy to mówił był poważny.
-Nie,to nic takiego. Spokojnie.
-Dobrze,wyskoczymy gdzieś dziś?-zapytał gdy byliśmy już pod moim domem.
-Nie mam siły nigdzie wychodzić,ale moi rodzice idą wieczorem do kolegi mojego taty na urodziny. Ja będę sama w domu,to wpadnij obejrzymy jakiś film.-uśmiechnęłam się do niego.-Tylko tym razem to ja wybiorę film-powiedziałam poważniej. Tymek zaśmiał się i pokiwał głową że się zgadza.-No to super,to widzimy się o 19?
-Zgoda,po drodze kupię coś do jedzenia i picia. Uciekam już pa.-cmoknął mnie w policzek i już go nie było.
                     
                                                                        ***
-To Twój chłopak?-usłyszałam głos mamy,gdy weszłam do domu.
-Podglądałaś?-zapytałam robiąc duże oczy.
-Nie,przypadkiem zobaczyłam.
-To nie jest mój chłopak.tylko mój przyjaciel. Dziś przychodzi do mnie,będziemy oglądać razem film-oznajmiłam biorąc swój plecak i kierując się po schodach do swojego pokoju.
Odrobiłam lekcje i postanowiłam wziąć kąpiel przed przyjściem Tymona. Poszłam do łazienki ,moi rodzice szykowali się na wyjście. Kąpiel zajęła mi jakieś czterdzieści minut. Owinęłam się w ręcznik i poszłam do pokoju,ubierając się usłyszałam dzwonek d drzwi. Tak wcześnie przyszedł? Zdziwiłam się bo była dopiero osiemnasta trzydzieści. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Spojrzałam na Tymona który rozmawiał z moim tata.

-Hej.Już jesteś, to chodź na górę.-powiedziałam ciągnąć go za rękę. Poszliśmy do mojego pokoju.
-Twoi rodzice są bardzo mili.-uśmiechnął się.
-Przestań,jak znam życie to wypytywali Cię o wszystko.-powiedziałam siadając obok chłopaka i szukając film. Gdy znalazłam usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać.Po jakimś czasie do mojego pokoju weszła mama i powiedziała że już wychodzą i wrócą późno. Przytaknęłam głową i wróciłam do oglądania filmu. Film się skończył,a ja już prawie spałam byłam strasznie zmęczona co zauważył mój przyjaciel.
-To ja już idę do domu,a Ty połóż się do łóżka spać.-wstał z kanapy i uśmiechnął się do mnie.
-Przepraszam,myślałam że będzie inaczej.-wstała z kanapy, lekko się zachybotałam rozśmieszając przy tym Tymka.
-Nic się nie stało. Jesteś zmęczona to normalne-mówił kierując się w stronę drzwi. Odprowadziłam go do furtki i wróciła do domu. Nawet nie wiedząc kiedy szybko zasnęłam,jak małe dziecko.

wtorek, 23 czerwca 2015

Prawdziwy przyjaciel.


Nowa szkoła i nowi znajomi. Nie wiedziałam czy tego chcę. Przejście z gimnazjum do liceum nie jest łatwe. Na początku jest trudno,ale może dam radę. Przecież nie będę sama. Moja przyjaciółka Melania jest ze mną. Na całe szczęście będziemy w jednej klasie. I z tego cholernie się cieszę.

Wstałam wcześniej żeby się nie spieszyć. Założyłam czarno-białą sukienkę,przecież trzeba wyglądać dobrze na rozpoczęciu roku szkolnego. Mela była już pod moim domem,wyszłam i przywitałam się z nią buziakiem w policzek.

-Hej. Jak się spało?-zapytała z uśmiechem na ustach.
-Hej. Dobrze,nawet się wyspałam.- odwzajemniłam uśmiech i ruszyliśmy na przystanek. Autobus szkolny przyjeżdżał o 7.30
Miałyśmy więc 15minut. Gdy zjawił się nasz pojazd. Wsiadłyśmy i ruszyliśmy,zatrzymywał się jeszcze na kilku przestankach. Więc gdy dojechaliśmy mieliśmy pięć minut.
Jak zawsze dyrektor szkoły przywitał wszystkich uczniów,jak już wiedzieliśmy gdzie mamy iść ruszyliśmy do swoich klas. Jak zawsze wychowawca klasy przedstawił nam program oceniania. Następnie usiedliśmy w ławkach,mieliśmy siedzieć w nich cały czas. Ja siedziałam z Melą.


Nauczyciel musiał na chwilę wyjść więc czekaliśmy na niego. Wszyscy od razu zaczęli rozmawiać. My też,zauważyłyśmy że pewien chłopak patrzy się w naszą stronę. A bardziej mówiąc na mnie. Gdy zauważył że patrzę się na niego pytającym wyrokiem,ja jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. Wiedziałam że z takimi jak on są same problemy. Nauczyciel wrócił do klasy i podał plan lekcyjny.


Po godzinie byłam już w domu. Przebrałam się w luźniejsze ubrania. Włożyłam do torby rzeczy potrzebne na jutrzejszy dzień. Zjadłam obiad i po obiedzie spotkałam się z moją przyjaciółką.
Siedziałam na ławce w parku,gdy usłyszałam męski głos który wykrzyknął moje imię:
-Maja-odwróciłam się i zobaczyłam mojego przyjaciela Tymona. Znamy się już od kilku lat,mimo tego iż Tymek jest ode mnie starszy o rok nie przeszkadza to w naszej znajomości. Podbiegł w moją stronę,przeskoczył ławkę. Podszedł bliżej i przytulił mnie,podnosząc jednocześnie do góry i obracając wokół własnej osi.
-Aaaa! Wariacie,postaw mnie-powiedziałam z uśmiechem na ustach,powoli postawił mnie na ziemi.
-Stęskniłem się za Tobą. Nic się nie zmieniłaś,no może poza tym że przytyłaś-powiedział puszczając mi oczko.
-Potwór.-uniosłam kąciki ust lekko do góry,wiedziałam że żartuję.
-Nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez całe wakacje. Musimy to oczywiście nadrobić. Mam pomysł,zapraszam Cię na lody tam sobie porozmawiamy.-ach..jak ja uwielbiam te jego pomysły.
-Nie mogę-spojrzał na mnie pytającym wzrokiem-Przecież lody tuczą,jak je zjem to jeszcze bardziej zgrubne.-próbowałam powstrzymać śmiech,jednak nie udało mi się.
-Żartowałem przecież,no nie daj się prosić-nie dał mi nic powiedzieć. Od razu złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Szliśmy kilka minut,Tymek zawsze potrafił mnie rozbawić. Gdy weszliśmy do kawiarni,od razu Tymon poszedł po lody. Nie musiałam z nim iść-wiedział jakie lubię. Wrócił po paru minutach,podał mi moją porcję i usiadł naprzeciwko mnie.
-To opowiadaj jak minęły Ci wakacje? Co robiłaś?-zasypywał mnie pytaniami,robił to celowo.
-Hmm..No więc nigdzie nie wyjeżdżałam. Byłam w domu,może na kilka dni pojechałam gdzieś do babci czy ciotki. Nie miałam ochoty nigdzie jechać na dłużej.-uśmiechnęłam się po czym zjadłam trochę lodów.-No a jak Ty spędziłeś wakacje?-byłam ciekawa. Rodzice mojego przyjaciela zawsze kombinowali aby Tymon miał udane wakacje.
-Kilka dni spędziłem u rodziny. Później polecieliśmy do Rzymu-oczywiście tam nudy jak cholera. NI mnie nie zaciekawiło.-na chwilę przerwał,aby zamówić jeszcze jedną porcje lodów.-Następnie przelecieliśmy do Włoch. W tych dwóch miejscach byliśmy tak po dwa tygodnie. Ale najlepsze było na końcu-zatrzymał się aby potrzymać mnie w niepewności. Lubił to robić.
-No mów!-powiedziałam strasznie zaciekawiona. Chłopak zaśmiał się i kontynuował dalej.
-Polecieliśmy na Malediwy,gdzie spędziliśmy resztę wakacji. Tam było zajebiście jednym słowem,ciepłe słońce,plaże. Oczywiście nie zabrakło też atrakcji. Nauczyłem się pływać na desce,było naprawdę super.
-A poznałeś jakąś dziewczynę? Bo na pewno było ich tam dużo.-puściłam oczko.
-Nie,nie poznałem i uprzedzając Twoje następne pytanie dlaczego?, to nie chciałem nikogo poznawać.-pokazał język.
-Aj Ty..Kiedyś się jeszcze zakochasz i ja Ci w tym pomogę.-uśmiechnęłam się.
Długo rozmawialiśmy,gdy skończyliśmy jeść lody Tymon zaproponował wypad do kina. Oznajmił że to ja mogę wybrać film. Jego propozycja była interesująca,więc wyszliśmy z kawiarni i ruszyliśmy w stronę kina.
Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Próbowałam wybrać film jednak nie mogłam się zdecydować.
-Pójdę po coś do picia a Ty wybierz film-poszłam i kupiłam nam coca colę i wróciłam. Tymek trzymał bilety i był uśmiechnięty.
-Wybrałem film-puścił mi oczko.-Horror..-nie zdążył dokończyć przerwałam mu.
-Słucham? Przecież wiesz że boję się oglądać takie filmy-powiedziałam zawiedziona.
-Nie bój się ja będę.-trochę się uspokoiła.
Weszliśmy na salę,był tam spory tłum. Wszystkie miejsca były zajęte. Aż tyle osób chciało to obejrzeć? Pomyślałam że to może jednak nie jest taki straszny film. No cóż raz się żyję.
Skupiłam się na filmie. Nie powiem,nie był zły..ale bałam się. Kilka razy podskoczyłam na fotelu,widziałam kątem oka że mój przyjaciel się uśmiecha. Nawet wiem co go tak bawiło..to byłam ja. Lekko szturchnęłam go żeby przestał bo to nie jest zabawne,byłam zła...przecież to on wybierał film i to przez niego tak reagowałam. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczyma,widziałam jego przepraszający wzrok. Uśmiechnęłam się do niego po czym pokazał że mam się do niego zbliżyć,dzięki czemu mniej będę się bała. Miał rację, było lepiej. Jakoś dałam radę. Tylko żałuję że nie było reklam.
Seans skończył się po dwudziestej,Tymon powiedział że odprowadzi mnie do domu. Gdyż o tej porze było już ciemno i nie chciał żebym wracała sama. Tak jak oznajmił,tak też zrobił. Wracając z kina cały czas się ze mnie nabijał. Specjalnie wybrał drogę przez park aby mnie jeszcze bardziej wystraszyć,w niektórych momentach miałam ochotę zacząć krzyczeć i uciec. Prze całą drogę nabijał się ze mnie,w końcu nie wytrzymałam.
-Tymon! Przestań w końcu się ze mnie nabijać!-spojrzał na mnie ze zdziwieniem-To Ty wybrałeś ten film i to przez Ciebie się bałam całą drogę! Już chyba dosyć się naśmiałeś!-była na niego wściekła, wykrzyczałam mu to co chciałam i ruszyłam do furtki.
-Zaczekaj-w tej chwili był poważny-Przepraszam,nie mogłem się powstrzymać. Już nie będę obiecuję. No rozchmurz się teraz,proszę?-uwielbiałam tą jego minkę. Była nie z tego świata,tak słodko wtedy wyglądał.
-Dobrze-uśmiechnęłam się do niego,odwzajemnił uśmiech.-Muszę już uciekać,trzeba się przygotować jutro pierwszy dzień szkoły. Jejjj-powiedziałam mało entuzjastycznie.
-Ty i ten Twój optymizm.-pokręcił głową . Oboje się rozśmieliśmy,jeszcze chwilę porozmawialiśmy. Po czym pożegnałam się z nim całusem zw policzek i weszłam do środka.

niedziela, 21 czerwca 2015

Chłopak od Wódki VII

Konrad nie odzywa się do mnie już czwarty dzień. Mam nadzieję że nie wziął na serio moich słów gdy powiedziałam że może znaleźć sobie inną. Co ja najlepszego zrobiłam?! Kretynka ze mnie!.
Odkąd nie rozmawiamy cały czas chodzę zdołowana. Nie mam nawet z kim porozmawiać. Malwina i Kasia są na wakacjach. Zazdroszczę im tego,nie martwią się niczym. Może tylko jednym co będą robiły następnego dnia. Nie chciałam cały czas myśleć o Konradzie,wiec postanowiłam się czymś zająć. Nie miałam pomysłu. Zadzwonił do mnie Mateusz. Dawno nie kontaktował się ze mną,po całym tym zajściu dzięki któremu poznałam Konrada. Odebrałam i dowiedziałam się że jedzie do galerii i czy chciała bym jechac z nim. Nie myśląc długo zgodziłam się.
Szybko się ogarnęłam i czekałam na niego.


Po kilku godzinach byłam już w domu. Zakupy mi się udały. Kupiłam kilka rzeczy dla siebie. Wypatrzyłam koszulę w kolorze niebieskim, która idealnie pasowała by do mojego chłopaka. Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam ją. Postanowiłam dziś porozmawiać z Konradem.
Wybrałam numer i zadzwoniłam. Po trzech sygnałach usłyszałam jego głos:
-Halo?-usłyszałam obojętność.
-Możemy się spotkać i porozmawiać?-zapytałam,bałam się odpowiedzi.
-Za trzydzieści minut będę. Pa.
Ucieszyłam się. Czyli już do mnie jedzie? Czas który mu zajmuje żeby do mnie przyjechać to pól godziny. Zabrałam ze sobą prezent dla niego i zeszłam na dół. Tak jak Konrad powiedział był. Otworzyłam mu drzwi i wpuściłam do środka. Poszliśmy do salonu zapytałam czy chce się czegoś napić. Podziękował i powiedział że nie. Chwilę patrzyliśmy na siebie,nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Spojrzałam mu w oczy i usiadłam.


-Przepraszam-powiedziałam spoglądając co robi.-Wiem że źle zrobiłam,nie powinnam z nim być sam na sam.-Konrad patrzył na mnie nic nie mówiąc.Przysunął się do mnie bliżej i mocno przytulił.
-Kocham Cię księżniczko -powiedział szepcząc mi do ucha.
-Ja Ciebie też.-leki cmoknęłam go w usta i spojrzałam w oczy.-Mam coś dla Ciebie.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Podałam mu torbę,wziął ją i otworzył szerzej oczy. Wyjął koszulę i od razu ją przymierzył.
-Dziękuje jesteś najlepsza.-przysunął mnie do siebie i pocałował. Cieszę się że pogodziliśmy się,nie chciałam się już z nim kłócić. Resztę dnia spędziliśmy razem.


***


Obudziłam się na dźwięk telefonu,zerknęłam na wyświetlacz widziałam że dzwonił do mnie Daniel,nie odebrałam. Dzwonił kilka razy. Ale w końcu przestał.


Po południu napisałam do Konrada czy mógłby do mnie przyjechać. Niedługo po mojej prośbie był. Przywitałam się z nim. Pytał czy coś się stało,ale skłamałam mówiąc że nie. Leżeliśmy w moim pokoju nie rozmawiając. Przytulił mnie a ja wtuliłam się w niego mocniej,wiedział że jest coś nie tak.
-Mów szybko co się stało.-spojrzał na mnie.
-Dziś rano..dzwonił do mnie Daniel. Nie odebrałam.-powiedziałam na jednym oddechu.
-Kurwa! Zabiję gnoja.!-krzyknął.
-Uspokój się -powiedziałam łagodnym tonem. -Pomyślałam że może zadzwonię do niego i powiem żeby przyszedł. Ta rozmowa oczywiście będzie przy Tobie.-zacisnęłam usta w wąską linę,nie wiedziałam jakiej mam się spodziewać odpowiedzi.
-Dobrze,ale ja będę cały czas. I jak będzie trzeba to dostanie po mordzie.-uśmiechnął się do mnie. Zrobiłam tak jak powiedziałam. Po godzinie przyszedł. Nie zdziwił się że był Konrad. Gdyż powiedziałam mu o tym. Spojrzeli na siebie. Więc przerwałam to bo wiedziałam że to nie było przyjacielskie spojrzenie.
-To o czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam siadając obok mojego chłopaka.
-Przeprosić za to co zrobiłem -mówił siadając naprzeciw nas.
-Stary! Zdajesz sobie sprawę co mogłeś jej zrobić?!-Konrad był zły i nie wiedziałam co może zrobić.
-Wiem-powiedział -żałuję tego jak cholera. Poprosiłem o spotkanie żeby powiedzieć że już nie będziesz mnie widywała i słyszała o mnie.-oznajmił spoglądając mi w oczy.
-Co masz na myśli?-spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Nie będę Cie już nachodził,przecież nie jesteśmy już przyjaciółmi -gdy usłyszałam te słowa chciałam podejść do niego,przytulić go i rozpłakać się.
-Nie!-obaj spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
-Kotku co się stało?-zapytał Konrad.
-Jesteście dla mnie obaj ważni.-powiedziałam ze łzami w oczach.-Daniel,nie chce stracić z Tobą kontaktu. Jesteś dla mnie jak brat.-mój chłopak chciał coś powiedzieć,ale nie dałam dojść mu do słowa.-Kochanie,kocham cię i to bardzo. Jednak nie chce wybierać między wami. -spojrzałam na mojego chłopaka,a po moim policzku zaczęły spływać łzy. Podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Dla Ciebie,się postaramy.-pocałował mnie po czym podszedł do Daniela i podał mu rękę. Wierzę że się pogodzą,że dla mnie przynajmniej spróbują. Postaram się aby tak było.
. THE END

piątek, 19 czerwca 2015

Chłopak od Wódki VI

Od całego incydentu minęło dwa tygodnie. Daniel nie poddawał się...cały czas dzwonił,pisał a nawet przychodził wieczorami pod mój dom. Oczywiście udawałam że mnie nie ma w domu. Nie chciałam z nim rozmawiać,chodź bardzo mi brakowało rozmów z nim. Czyżby na pewno nie chciała z nim rozmawiać czy może nie chciałam kłócić się z Konradem? Sama nie wiem czego chciałam.


Dostałam wiadomość od Malwiny. Jezu tak dawno się nie widziałyśmy. Poprosiłam abym pożyczyła jej moją szminkę,wyjeżdża na wakacje do ciotki. Nie chciała tylko tego,mówi że chce się ze mną spotkać i porozmawiać...tak dawno się nie widziałyśmy. Ona spędza cały swój czas ze swoim chłopakiem,a ja z Konradem. Kasia też się nie odzywała,nie widziałam jej. To dlatego że wyjechałam na wakacje z rodzicami. Umówiłam się z Malwą od razu gdyż wieczorem wyjeżdża i chce żebyśmy spędziły czas ze sobą.


Spotkałyśmy się w kawiarni,tak dawno się nie widziałyśmy. Gdy ją zobaczyłam podeszłam do niej i przywitałam się z nią buziakiem w policzek,a ona jeszcze się do mnie przytuliła. Miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia. Jednak tak mało czasu. Poszłyśmy na zakupy. Spędziłyśmy na nich trzy godziny,pomagałam wybrać jej kilka rzeczy na wyjazd. Musiała już wracać,ja też. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy że gdy wróci spotkamy się na cały dzień. Dałyśmy sobie po całusie i poszłyśmy w swoje strony.


Wracając do domu zaszłam do spożywczego,zrobić zakupy. Po pól godzinie wyszłam ze sklepu. Gdy spojrzałam na siatki załamałam się. Nie wiedziałam jak je doniosę do domu. Dałam radę,będąc niedaleko zobaczyłam że ktoś u mnie jest. Pomyślałam że to Konrad, więc przyśpieszyłam kroku. Gdy doszłam do drzwi zobaczyłam Daniela. Nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko podeszłam do drzwi starając się je otworzyć. Daniel spojrzał na mnie i powiedział:
-Możemy porozmawiać? Proszę.-spojrzał mi w oczy.
-Nie mamy o czym rozmawiać,-powiedziałam twardo.
-Chwilę rozmowy i znikam.-wiedziałam że nie odpuści.
-Dobrze.-pokazałam ręką żeby wszedł do środka. Powiedziałam żeby poszedł do salony. Ja w tym czasie poszłam odłożyć zakupy i wróciłam do niego. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu gdy spojrzał na mnie.
-To co zrobiłem..przepraszam. Byłem pijany nie myślałem trzeźwo.-słyszałam w jego głosie że żałuję tego.-Chciałem żebyśmy spróbowali jeszcze raz,ale teraz zrozumiałem że jesteś już szczęśliwa z nim.-spojrzał mi w oczy.
-Dobrze że zrozumiałeś swój błąd. I że zrozumiałeś wszystko...-nie zdarzyłam dokończyć,gdy usłyszałam że ktoś wszedł do środka. Myślałam że to moja mama,lecz gdy zobaczyłam Konrada serce zaczęło mi szybciej bić. Chwilę stał i patrzył się raz na mnie raz na Daniela po czym powiedział:
-Co on tu robi?!-słyszałam w jego głosie złość.
-Zaraz wszystko Ci wytłumaczę -wstałam i podeszłam do niego. Nie wiedziałam jak zacząć,patrzyłam na niego cały czas. Ale on skierowany wzrok miał na Daniela,który wstał i się odezwał:
-To ja już pójdę.-powiedział spoglądając na nas-Pa.
-Cześć .
Gdy usłyszałam zamykane drzwi bałam się co będzie teraz. Konrad chwilę przyglądał mi się,następnie usiadł na kanapę. Podeszłam i usiadłam obok niego,skierowałam się w jego stronę i chwilę patrzyłam. Nie wiedziałam jak zacząć.
-Co on tu do cholery robił?! Nie pamiętasz co chciał Ci zrobić?!-krzyknął.
-Proszę nie złość się -poprosiłam błagalnym tonem.
-Jak Twoim zdaniem mogę się nie denerwować?!
-Nie było mnie w domu. A gdy wróciłam on już tu był poprosił o chwilę rozmowy. Zgodziłam się,nic mi nie zrobił..-Konrad nie dał mi dalej dokończyć.
-Zwariowałaś?! Skąd możesz wiedzieć że nic Ci nie zrobi?! Jesteś aż tak naiwna?!-cały czas krzyczał,miałam już tego dość nie dawał dojść mi do słowa.
-Przestań się na mnie wydzierać! -też uniosłam głos -Tylko rozmawialiśmy nic mi nie zrobił!
-Zachowujesz się nieodpowiedzialnie! Pomyśl czasem co robisz!-po tych słowach coś we mnie pękło.
-Skoro uważasz że zachowuję się jak dziecko,to znajdź sobie inną dziewczynę!-próbowałam powstrzymać łzy. Nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie. Po chwili usłyszałam tryśniecie drzwiami. Nie wytrzymałam,usiadłam na kanapę schowałam głowę w ręce i zaczęłam płakać. Co ja najlepszego zrobiłam?! Płakałam dlugi czas.
Zasnęłam.


***


Gdy się obudziłam,moja mama wróciła wcześniej z pracy. Przywitałam się z nią i pomogłam w przygotowywaniu kolacji. Zauważyła że coś jest nie tak.
-Co się stało?-spytała,a ja wiedziałam że i tak nie odpuści więc powiedziałam prawdę.
-Pokłóciłam się z Konradem.-mówiłam nie odrywając wzroku od stołu.
-Nie martw się,jutro się pogodzicie.-uśmiechnęła się a ja odwzajemniłam uśmiech. Resztę wieczoru spędziłam z mamą czekając,aż mój tato wróci z pracy. Stęskniłam się za nim. Nie było go aż miesiąc. Cóż zrobić ? Taka praca.
Gdy przyjechał szybko poszłam go uścisnąć. Wiedział że się stęskniłam za nim,oczywiście ucieszył się gdy go przywitałam. Szybko do nas dołączyła mama. Powitała się ze swoim mężem i poszła do kuchni odgrzać dla niego kolację. Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Dzięki czemu chodź na chwilę zapomniałam o dzisiejszym wydarzeniu. Nie powiedziałam o niczym tacie. Nie chciałam żeby wiedział.

czwartek, 18 czerwca 2015

Chłopak od Wódki V

Wczesny ranek. Nie chciałam wstawać wolałam sobie poleżeć. W końcu jest niedziela więc można sobie na to pozwolić. Leżąc poczułam że chce mi się spać,postanowiłam wstać gdyby przypadkiem Konrad do mnie dzwonił a ja bym nie słyszała denerwował by się. Wstałam poszłam do łazienki. Gdy zobaczyłam się w lustrzę wystraszyłam się..wieczorem nie zmyłam makijażu i widać teraz tego efekty. Przemyłam twarz zimną wodą,jednak nic to nie dało. Zmyłam rozmazany tusz i podkład z buzi i wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy wybrałam sukienkę w kolorze morskim. Zeszłam na dół,zrobiłam sobie jedynie herbatę. Pogoda za oknem była bardzo marna. Usłyszałam dźwięk telefonu. Pobiegłam na górę z myślą że to dzwoni Konrad,myliłam się...to był Daniel. Oczywiście nie odebrałam nie chciałam z nim rozmawiać. Wróciłam do kuchni.




Kilka godzin później poszłam sprawdzić czy mam jakąś wiadomość. Było ich aż trzydzieści,napisał je Daniel. We wszystkich pisało to samo,prosił żebyśmy porozmawiali o tym co się stało.
Zadzwoniłam do Konrada. Gdy odebrał słyszałam po jego głosie że jeszcze spał. Co znaczyło że go obudziłam,przeprosiłam go i chciałam się rozliczyć mówiąc żeby poszedł spać. Zdziwiłam się że jeszcze spał była przecież trzynasta. Powiedział że już do mnie jedzie i się rozłączył.
Po pół godzinie usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam i zobaczyłam przed nimi Konrada który trzymał w ręku piękna czerwoną róże. Wszedł do środka i pocałował mnie mówiąc:


-Proszę to dla Ciebie kochanie.-powiedział podając mi róże.
-Dziękuje jest cudna.-powiedziałam całując go lekko w usta. Powodem tego prezentu było to że był dzień kobiet. Chodź byliśmy ze sobą tylko kilka godzin dostałam prezencik. Poszliśmy do mojego pokoju. Dużo rozmawialiśmy,śmialiśmy się. Wstał i powiedział żebym założyła coś ciepłego bo jedziemy na wycieczkę. Zrobiłam jak powiedział.


Gdy dojechaliśmy na miejsce pogoda się zmieniła choć nic na to nie wskazywało. Skoro był już wieczór słońce zachodziło. Przyjechaliśmy na działkę jego rodziców. Wysiadłam z auta, Konrad podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił mówiąc:


-A teraz muszę zaślinić Ci oczka.-powiedział szepcząc mi do ucha.
-Dlaczego?
-Mam dla Ciebie małą niespodziankę i nie chcę żebyś ją przed wcześnie zobaczyła.-pocałował mnie delikatnie w szyję. Przeszedł mnie dreszcz. Czułam jak kąciki ust Konrada się uniosły.
-No dobrze. -powiedziałam. Odwróciłam się do niego przodem. Założył mi na oczy opaskę po czym leciutko cmoknął w usta.
Chwilę szliśmy,cały czas bałam się że na coś wpadnę. Jednak zapewniał mnie że nic mi się nie stanie. Gdy doszliśmy na miejsce odsłonił mi oczy i zobaczyłam przepiękną polanę na której zorganizował piknik. Odwróciłam się w jego stronę i mocno przytuliłam.


-Dziękuje,jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Z pewnością zadałeś sobie dużo trudu.-powiedziałam spoglądając mu w oczy.
-Żeby widzieć Twój uśmiech warto.-szepnął mi do ucha po czym pocałował.
Usiedliśmy na kocu,to co przygotował było pyszne. Spędziliśmy ze sobą resztę dnia. Leżeliśmy patrząc w zachodzące słońce które wyglądało cudownie.
-Jest idealnie.-powiedziałam patrząc przed siebie. Byłam przytulona do niego,dzięki czemu czułam się bezpiecznie.
-Miałem nadzieję że Ci się spodoba-pocałował mnie-Masz ochotę na spacer?-zapytał.
-Z Tobą bardzo chętnie.
Spacerowaliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Wspominaliśmy jak się poznaliśmy jak się to wszystko zaczęło. Zatrzymaliśmy się a on ustał naprzeciwko mnie i spojrzał w oczy. Patrzyliśmy tak długi czas. Widziałam że chciał mi coś powiedzieć,ale bał się że będę zła. Uśmiechnęłam się i powiedziałam żeby wydusił w końcu to co chce powiedzieć. Uśmiechnął się do mnie tak słodko że aż go pomalowałam.
-Dlaczego wcześniej nie chciałaś ze mną być? Bałaś się że mogę Ci coś zrobić?-spojrzał pytającym wzrokiem. Zrobił lekki grymas gdy długo nie odpowiadałam.
-Nie,nie bałam się tylko nie chciałam żebyś żeby...no wiesz.-powiedziałam próbując powstrzymać smutek na twarzy.
-Rozumiem,przepraszam że spytałem.
-Nie masz za co przepraszać,nie rozmawiajmy już o tym.-pomalowałam go. Uśmiechnął się,lubiłam gdy na jego twarzy się pojawiał. Spacerowaliśmy dalej.


Około godziny dwudziestej trzeciej odwiózł mnie do domu. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy pod drzwi. Spojrzał mu w oczy i pocałował.
-Kocham Cię.-gdy to powiedział złapał mnie w pasie i przyciągną bliżej.
-Wiem -powiedziałam,wiedziałam że chciał usłyszeć coś innego.Jednak nie był zły.
-Muszę już uciekać,ale bardzo chciałbym zostać z Tobą.-przysunął swoją twarz do mojej i szepnął do ucha.-Widzimy się jutro księżniczko?-zapytał po czym pocałował mnie w szyję. Znowu miałam dreszcze,wiedział o tym bo się uśmiechnął.
-Oczywiście że tak.-przytuliłam go. Chwilę jeszcze tak staliśmy po czym patrzyłam jak podchodzi i wsiada do auta. Odjeżdżając.


Nie zdążyłam wejść salonu gdy usłyszałam że ktoś puka do drzwi. Byłam pewna że wrócił po coś. Z uśmiechem na ustach poszłam i otworzyłam,ale gdy zobaczyłam że to nie był Konrad mina od razu mi zrzedła i serce zaczęło bić szybciej. To był..Daniel.
-Nie bój się mnie. Chciałem tylko porozmawiać-przytrzymał ręką drzwi gdy chciałam je zamknąć i lekko pchnął.
-Wynoś się stąd! Nie chce Cię widzieć!-krzyczałam.
-Porozmawiajmy. Proszę,chce Cię przeprosić za to co zrobiłem wczoraj.-mówił patrząc mi w oczy.-Dzwoniłem,ale nie odbierałaś. A gdy przyszedłem nie było Cię więc czekałem na Ciebie. I zobaczyłem że teraz jesteś z nim.-zabrał rękę z drzwi. A ja szybkim ruchem zamknęłam je na wszystkie zamki.
-Otwórz,chce z Tobą porozmawiać -uniósł głos. Przestraszyłam się i powiedziałam,jeśli stąd się nie wyniesie zadzwonię na policję. Posłuchał i poszedł. Moja klatka piersiowa unosiła i opadła szybko. Trzęsły mi się ręce,poszłam do pokoju. Wzięłam telefon do ręki i zastanawiałam się czy napisać do Konrada. Rozmyśliłam się,ale tak jakby czytał w moich myślach bo zadzwonił. Starałam się aby mój głos był normalny. Nie chciałam aby się martwił. Jednak wyczuł że jest coś nie tak. Wypytywał co się stało,a ja szybko wymyśliłam że jestem zmęczona i dlatego mam taki głos. Zaśmiała się i powiedział że jutro też mnie tak wymęczy. Życzył dobrej nocy i rozłączył się.

środa, 17 czerwca 2015

Chłopak od Wódki IV

Gdy wstałam nie byłam w najlepszym nastroju. Cały czas myślałam co zrobić aby nie spotkać się z Konradem. Nie chciałam żeby widział w moich oczach łzy. Dlaczego w ogóle chciało mi się płakać? Coś się ze mną działo,teraz nawet wiem co..zakochałam się w nim.
Wzięłam telefon do ręki i napisałam do dziewczyn czy się dziś wieczorem zobaczymy. Niestety były już umówione. No cóż nic nie poradzę. Tylko co mam teraz zrobić? Nie chce spotkać Konrada dziś. Postanowiłam że wieczorem pójdę na spacer. Gdy zobaczy że mnie nie ma wróci do domu. Jak zaplanowałam tak zrobiłam. Spacerowałam po parku ze słuchawkami w uszach. Po godzinie postanowiłam wrócić do domu. Przecież na pewno pojechał już -pomyślałam. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Po kilku minutach byłam na miejscu. To znaczy nie do końca,gdy zobaczyłam że Konrad jeszcze jest schowałam się i przyglądałam co robi. Chyba wiedział że nie ma mnie w domu. Więc pojechał. Poszłam do domu. Weszłam do kuchni żeby zrobić sobie coś do picia. Nagle poczułam czyjąś obecność za sobą. Bałam się odwrócić,nie wiedziałam kto to może być. Powoli odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Zobaczyłam za sobą mojego kolegę Daniela.

-Wystraszyłeś mnie-powiedziałam oddychając z ulgą.

-Przepraszam nie chciałem -po tych słowach wiedziałam że jest pijany.

-Piłeś.znowu piłeś -byłam zła na niego. Obiecał że już nie będzie tyle pił.

-A co mam zrobić? Posłuchaj-powiedział łapiąc mnie za rękę.-Kocham Cię,ale Ty nie chcesz być ze mną,czemu?-po tych słowach chciał mnie pocałować. Nie pozwoliłam na to.

-Już zapomniałeś co zrobiłeś? Przez co się rozstaliśmy? Bo ja nie.-spojrzałam mu wyzywająco w oczy. Po czym ruszyłam do salonu a on za mną

-Nie,nie zapomniałem. Wiem że Cię zraniłem i cholernie tego żałuję,ale proszę daj mi jeszcze jedną szansę. Proszę.-przysunął się do mnie,złapał mnie w pasie i pocałował. Próbowałam się wyrwać,ale to na nic.

-Puść mnie.! Słyszysz,puść!-krzyczałam jednak on noc sobie z tego nie robił.-Nie chce być z Tobą ani z nikim innym. Zrozum to.

-Nie robić ze mnie idioty. Dobrze wiem że masz nowego. Widziałem Cię z nim jak byliście u Ciebie.-złapał mnie za nadgarstki i zaczął je ściskać,bolało. Po moim policzku zaczęły lecieć łzy.

-Proszę,puść mnie. To boli.-nadaremne. Rzucił mnie na kanapę i zaczął całować moje usta,szyję. Wiedziałam do czego może dojść. Widziałam że jest zły. Bałam się go. Zdejmując ze mnie bluzkę,całował moje łzy. Prosiłam żeby przestał,ale powiedział że robi to z miłości do mnie. Wiedziałam że nie dam mu rady. Zamknęłam oczy. W jednej chwili poczułam jak już go nie ma na mnie,otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Konrada. Chyba uderzył Daniela bo ten leżał na ziemi. Konrad podniósł go i wyprowadził a raczej wyrzucił z domu. Wrócił do mnie i bez żadnych pytań przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak przez kilka minut.

-Co tu robisz?-zapytałam,odchylając się od niego i patrząc mu w oczy.

-Byłem wcześniej,ale nie było Cię więc postanowiłem przyjechać później. Przecież chciałem z Tobą porozmawiać.-odpowiedział poważnym głosem.-Kto to był?

-To Daniel-chwilę mu się przyglądałam,następnie odwróciłam wzrok i patrzyłam w jeden punkt.-..mój były. Przyszedł tu żeby mnie przekonać abyśmy spróbowali jeszcze raz. Powiedział że dalej mnie kocha.

-Bylas z nim?-zapytał. A ja przytaknęłam głową na znak odpowiedzi.-Dlaczego się rozstaliście?

-Pewnego dnia zabrał mnie na wycieczkę,po całym dniu pojechaliśmy do niego. Rozmawialiśmy aż w pewnej chwili powiedział że chciałby się ze mną kochać. Wytłumaczyłam mu że nie chce jeszcze teraz. Wściekł się więc wróciłam do domu. Długo się nie odzywał,aż któregoś dnia dowiedziałam się że zrobił to z jakąś inną dziewczyną. Nie mogłam w to uwierzyć. Pojechałam do niego żeby się zapytać czy to prawda. Po jego oczach wiedziałam że to zrobił. Zerwałam z nim i od tego czasu mnie nachodził. Aż dziś przyszedł pijany i powiedział że zrobi to ze mną bo mnie kocha.-spojrzałam na niego,a po moim policzku zaczęły lecieć łzy. Przytulił mnie i uspokajał.

-Cii..nie bój się,jestem przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.-po tych słowach wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Został ze mną, nigdzie nie wychodził siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dobrą godzinę. Uspokoiłam się i zapytałam czy chce coś do picia,poprosił o sok. Wstałam i poszłam do kuchni. Wróciłam,dając mu sok usiadłam naprzeciwko niego. Patrzył się na mnie.

-Przez niego nie chcesz być ze mną,prawda?-zapytał a raczej stwierdził fakt. Przytaknęłam głową.- Ale dlaczego?

-Nie mogę Cię narażać. Wie już że się przyjaźnimy,nie che żeby zrobił Ci coś. Zrozum-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

-Nie boję się go chce tylko być z Tobą i chronić Cię przed nim.-mówił przysuwając się do mnie.

-Nic mi nie zrobi..-nie dokończyłam gdyż przerwał mi.

-Jasne nic Ci nie zrobi. Nie wiesz do czego jest zdolny,nie wiesz co może mu jeszcze  odwalić-po jego tonie głosu słyszałam że zaczyna się denerwować.

-Nie denerwuj się-powiedziałam proszącym głosem.

-Nie denerwuje się tylko martwię o Ciebie.-po tych słowach przysunął się do mnie jeszcze bliżej i delikatnie pocałował. Oddałam pocałunek,myślałam że będzie chciał czegoś więcej. Nie on tylko chciał mi pokazać że mu na mnie zależy. Odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy.

-Kocham Cię bardzo mocno.-uśmiechnął się,a ja wzięłam jego twarz w obie ręce i pocałowałam. Byłam szczęśliwa że jest ze mną, Ja też go kocham,najbardziej na świecie, Tylko jest jeden problem to Daniel.

-Ja Ciebie też Kocham.-po tych słowach pocałowałam go delikatnie i wtuliłam się w niego. Tego dnia został u  mnie do późna,nie chciał wracać do domu ja też nie chciałam żeby pojechał. Ale musiał.  Odprowadziłam go,powiedział że następnego dnia się zobaczymy. Wiedziałam że mówi prawdę,jeszcze nigdy mnie nie okłamał. Pocałował mnie na pożegnanie i powiedział że mam się zamknąć na wszystkie zamki i gdyby coś się działo to mam dzwonić. Obiecałam że tak zrobię. Nie odjechał dopóki nie zobaczył że jestem w domu. Był spokojniejszy,a ja bałam się co będzie jeśli Daniel się o tym   dowie. On jest nieobliczalny,nigdy nie wiadomo co może mu wpaść do głowy. Nie chciałam o tym myśleć,w głowie miałam tylko jedno zdanie Kocham Cię bardzo mocno. Słowa które powiedział Konrad,nie mogłam przestać się uśmiechać i z takim uśmiechem na ustach zasnęłam.

wtorek, 16 czerwca 2015

Chłopak od Wódki III

Patrzyliśmy sobie w oczy prze dłuższą chwilę. Zobaczyłam że jego usta zaczęły się zbliżać. Nie wiedziałam co zrobić,nie chciałam go całować..na razie. Szybko zobaczyłam że niedaleko leżą sztangi.

-Ćwiczysz?-zapytałam,wymijając chłopaka. Odwrócił się i spojrzał na mnie niezrozumiale po czym przytaknął.-Długo już ćwiczysz?-chciałam zacząć jakiś temat.

-Tak,będzie już jakieś pół roku.-powiedział uśmiechając się lekko. Stałam tyłem do niego udając że oglądam sprzęt do ćwiczeń. Nie chciałam żeby znowu się coś miało wydarzyć.

-Może obejrzymy film?-zapytał Konrad biorąc do ręki laptopa.
-Pewnie,z chęcią.-powiedziałam odwracając się do niego.

Usiedliśmy na kanapie. Konrad  miał komputer na kolanach. Szukał filmu który by mnie i jego zaciekawił. W końcu wybrał i włączył "Trzy Metry nad Niebem". Uśmiechnęłam się pod nosem, myślałam że nie zauważył. Jednak zapytał co spowodowało że się uśmiecham.

-Włączyłeś mój ulubiony film.-spojrzałam chłopakowi w oczy i uśmiechnęłam się do niego.
-Ślicznie się uśmiechasz.-powiedział pokazując rząd białych ząbków.-Boisz się mnie?-zapytał.
-Nie. Dlaczego tak myślisz?
-Bo mam lapka przed sobą i dobrze widzę, a Ty siedzisz dalej i nie sądzę że coś dobrze widać.-zaśmiał się. Był taki uroczy.

Przysunęłam się do niego bliżej. Spojrzał na mnie uśmiechając się przy tym czarująco,wtedy pomyślałam że jest cudowny.
-Już lepiej-oznajmił włączając film.

Gdy oglądaliśmy wiele razy czułam na sobie jego wzrok. W pewnym momencie spojrzałam na niego w  tej samej chwili on spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyłam mu w oczy cały czas. Zwróciłam uwagę że raz na jakiś spogląda na moje usta. Nie powiedziałam nic tylko przeniosłam swój wzrok na ekran. Jeszcze chwilę mi się przyglądał,o czym odwrócił głowę w stronę ekranu kładąc ją na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Pomyślałam sobie że może jednak coś mogłabym dla niego znaczysz. Szybko odpędziłam od siebie tą myśl.
Co mógłby we mnie widzieć? Przecież nie jestem ładna,tylko przeciętna.

Film skończył się po dwóch godzinach. Gdy spojrzałam która jest godzina zdziwiłam się. Była już prawie dwudziesta druga. Konrad odstawił laptopa. I wyszedł na chwilę z pokoju. Wtedy dostałam telefon,nie chciałam odbierać był to mój kolega. Czego on znowu ode mnie chce?! Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale dzwonił cały czas więc odebrałam. Poznałam po jego głosie że jest pijany często był przecież miał 19 lat mógł robić co chciał i nikomu nic do tego. Po krótkiej rozmowie z nim byłam wściekła,cały czas mówił że mu na mnie zależy i nie pozwoli mi być z nikim innym. Uważał że pasujemy do siebie. Ja nie chciałam z nim być. Do pokoju wszedł Konrad rozłączyłam się.

-Widzę że miałaś nieprzyjemną rozmowę-stwierdził.
-Trochę.- uniosłam do góry lekko kąciki ust.-Kolega jest natrętny.
-Jeśli chcesz mogę z nim porozmawiać i wytłumaczyć żeby zostawił Cie w spokoju.-mówił uśmiechając się do mnie.
-Dziękuję,ale nie trzeba.-odwzajemniłam uśmiech.-Powinnam już wracać do domu.
-Tak racja. Chodź odwiozę Cię.-mówił biorąc do ręki klucze od auta. Podszedł do mnie i wziął mnie za rękę,gdyż się zamyśliłam.

Po paru minutach byliśmy już koło mojego domu. Zaparkował i wyłączył silnik. Patrzył się na mnie cały czas nie oderwał wzroku nawet na chwilę.

-Dlaczego cały czas mi się przyglądasz?-zapytałam uśmiechając się.
-Patrzę na ładną, ba nawet bardzo ładną dziewczynę. To chyba nie jest karalne? A jeśli nawet tak,to warto zaryzykować.-powiedział uśmiechając się i jednocześnie puszczając mi oczko.
-Może chcesz wejść na herbatę?-zapytała niepewnie,szybko tego pożałowałam.
-Jeśli mnie nie pogryziesz,to chętnie.-zażartował.
-Hmm..spróbuję,jednak nic nie obiecuję.-powiedziałam wysiadając z auta.

Gdy byliśmy w środku powiedziałam żeby się rozgościł,a ja pójdę do kuchni zrobić herbatę. Stałam przy blacie, w głowie miałam tylko jedno zdanie które nie dawało mi spokoju.. Patrzę na bardzo ładną dziewczynę,bardzo ładną dziewczynę...
Mocno się zamyśliłam,gdyż  nawet nie słyszałam jak mój gość wchodzi do kuchni. Zorientowałam się że stoi za mną gdy położył swoją rękę na moim biodrze. Wzdrygnęłam się.

-Przepraszam,nie chciałem Cię wystraszyć.-powiedział szepcząc mi do ucha.
-Nic się nie stało. Zamyśliłam się,zaraz będzie herbata.-odwróciłam się w jego stronę,spojrzałam na jego uta.
-Zależy mi na Tobie.-gdy to usłyszałam zamurowało mnie. Jak to możliwe?
Odwróciłam się w jego stronę,patrzyłam na jego zbliżające się usta. Poczułam delikatny pocałunek, odwzajemniłam go jednak nie trwało to długo. Szybko odsunęłam go od siebie. Spojrzałam w jego oczy i powiedziałam że lepiej będzie jak już pójdzie. Nic nie mówiąc odwrócił się i wyszedł. Wyjrzałam prze okno tak aby mnie nie zauważył, spojrzał się jeszcze raz w stronę okna i wsiadł do samochodu. Odjechał z piskiem opon. Jaka ja byłam głupia,przecież mogłam go nie zapraszać. Uderzyłam się w czoło otwartą ręką. Głupia idiotka!-pomyślałam. Teraz na pewno nie będzie chciał mnie znać. Poszłam do salonu,położyłam się na łóżko i myślałam o Konradzie. Jak on się teraz czuję,jakie ma teraz zdanie na temat mnie. Usłyszałam dźwięk telefonu. Dostałam SMS od Konrada szybko go odczytałam.
                                 
                                    Nie żałuję że Cię pocałowałem i  mógłbym zrobić to samo jeszcze raz. Dlaczego nie chcesz być ze mną? Zrobiłem coś nie tak? 
                                                                                                  Konrad.


                                    Nie nic nie zrobiłeś. Po prostu zasługujesz na lepszą dziewczynę,na ładniejszą. Co może dać Ci taka małolata? Nic. 
Nie musimy zrywać ze sobą kontaktu,możemy zostać przyjaciółmi. Jeśli chcesz...



                               Jutro do Ciebie przyjadę wieczorem i porozmawiamy. Dobranoc Księżniczko. :* 
   

Nie wiedziałam co mam o tym myśleć,nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Przecież mogliśmy  zostać przyjaciółmi. Wiem że przyjaźń damsko -męska nie istnieje,ale można było spróbować. Było już dość późno więc postanowiłam że pójdę spać. Nie miałam siły iść do swojego pokoju więc zasnęłam w salonie. Myślałam o Konradzie i o tym że lepiej było by gdybym go nie znała,nie zaczęło by mi na nim tak cholernie zależeć. Przyznałam się sama przed sobą że moi na nim zależy,ale nie powiem mu tego . Nie chce żeby coś się zepsuło. Przecież gdybyśmy byli razem i się rozstali to nie mogłabym się już z nim widywać. A tak możemy jako znajomi bardzo bliscy sobie znajomi..

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Chłopak od Wódki II

Obudziłam się trochę później niż zwykle. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy nie mam żadnej wiadomości..niestety nie. Gdy spojrzałam na godzinę byłam w szoku.! Czasami zdarzyło mi się dłużej pospać ale do trzynastej.! Może to spowodowane było że myślałam o Konradzie?
Nie zastanawiając się już nad niczym wstałam i pomaszerowałam do pokoju moich rodziców. Wiedziałam że taty nie ma on często wyjeżdża,ale mama była. Nie chciałam żeby się obudziła gdyż przez całą noc pracowała. Po cichutku zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni.

Zrobiłam sobie śniadanie. To była nowość,nigdy nie jadam śniadań. No cóż. Gdy już skończyłam wróciłam do pokoju. Postanowiłam posprzątać. Zobaczyłam że ktoś do mnie napisała myślałam że to był on,ale nie to tylko Malwina.


                   Hej:* Mam nadzieję że nie jesteś zła na mnie i Kaśkę. Nie chciałyśmy Cię wystawić.                                                                                                                                                  Malwina

                  Nic się nie stało. Tylko mogłyście mnie wcześniej uprzedzić że macie inne plany co do pierwszego dnia wakacji.  Ale spokojnie nie jestem zła.


                  Fajnie że nie wkurzyłaś się. Jeśli dalej masz ochotę to dziś możemy uczcić nasz pierwszy dzień wakacji. 


                Pewnie.


Umówiłyśmy się z dziewczynami,oczywiście tylko My Trzy i nikt więcej. Gdy zbliżała się godzina o której miałyśmy się spotkać dziewczyny już u mnie były. Postanowiłam się przebrać. Powiedziały żebym założyła coś z bokserek. Zgodziłam się,chciały aby wskoczyła w spodenki. Jednak byłam sceptycznie do tego nastawiona. Ja w spodenkach? Przecież miałam strasznie grube nogi, nie zgodziłam się więc założyłam zwykłe spodnie. Poszłyśmy w różne miejsca, bawiłyśmy się fantastycznie. Gdy wróciłam do domu była już godzina dwudziesta pierwsza. Wzięłam szybką kąpiel i poszłam przed telewizor. Oczywiście moja mama była znowu w pracy. Dostałam SMS. Pewnie to któraś z dziewczyn napisała-pomyślałam. Jednak nie znałam tego numeru,nie wiedziałam kto to może być,odczytałam.

                             Hej. Mam nadzieję że przeze mnie nie miałaś kłopotów. :D 
                                                                                                 Konrad.
 

Własnym oczom nie wierzyłam,napisał. Myślałam że mnie nie pamięta. Wiem że dużo czasu nie minęło,ale mógł dużo wypić i zapomnieć co się stało. W jednej sekundzie odpisałam mu. Dlaczego?
Sama tego nie wiem, przecież to tylko nieznajomy. Pisaliśmy do późna,nie chciałam zasnąć więc starałam się nie zasnąć. Prowadziliśmy długą,ale jakże sympatyczną rozmowę. Po kilku godzinach napisał że idzie spać,ja zrobiłam to samo.
  
                                                                       ***

Następnego dnia znowu się odezwał. Fajnie nam się ze sobą pisało. Poznawaliśmy się.Tylko po co? Przecież on na pewno się we mnie nie zakocha. Jest wysokim przystojnym brunetem,z brązowymi oczami. Może mieć wiele dziewczyn. Dlaczego miałby wybrać mnie? Przecież to absurd. Nie chciałam jednak stracić z nim kontaktu. Minęło trzy tygodnie,pisaliśmy dalej. Ani on,ani ja nie nalegaliśmy na spotkanie. Któregoś dnia wybrałam się z dziewczynami na spacer,nie chciałam się zastanawiać czemu Konrad nie pisze. Na jakiś czas odwróciło to moją uwagę. Ale gdy tak sobie rozmawiałyśmy dostałam wiadomość od Konrada.

                              Hej. Gdzie jesteś? Mów szybko. :) 


Zdziwiło mnie to. Ale coś jednocześnie zaciekawiło,poco chce to wiedzieć. Napisałam mu gdzie jestem,po kilku chwilach zobaczyłam samochód a w nim Konrada. Wysiadł z samochodu w skierował się w moją stronę.

-Hej piękna.-powiedział podchodząc i całując mnie w policzek na przywitanie.
-Hej.-powiedziałam z lekkim zdziwieniem.-Co tu robisz?
-Przyjechałem Cię porwać na trochę-uniósł lekko kąciki ust do góry.-Koleżanki na pewno nie dędą miały nic przeciwko.Racja?-tym razem zwrócił się do Kaśki i Malwiny.
Przytaknęły głową że nie mają nic przeciwko. 
-No to wszystko mamy już ustalone. Jedziemy?-zapytał wskazując na samochód. Nie byłam pewna czy powinnam z nim jechać.-Nie daj się prosić-powiedział tak słodko że nie mogłam odmówić. Podeszłam do dziewczyn i pożegnałam się z nimi całując je w policzek.
-Nie bójcie się,wróci cała i zdrowa.-oznajmił na odjezdne. Z tego wszystkiego nie przedstawiłam nawet dziewczyn Konradowi. Wsiedliśmy do samochodu ,nie wiedział gdzie chce mnie zabrać. Nie pytałam. Po drodze dużo rozmawialiśmy , słuchaliśmy piosenek oczywiście też dużo się śmieliśmy.
Dojechaliśmy na miejsce.
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam niepewnie.
-Przyjechaliśmy do mnie. Chyba nie jesteś zła?-zapytał nie wiedząc co usłyszy.
-Nie,skąd że.-uśmiechnęłam się do niego i wysiedliśmy z auta. Po jakiejś chwili byliśmy w pokoju. Nie był on mały,ale nie był też duży. Można powiedzieć że taki w sam raz. Powiedział żebym zaczekała a on pójdzie po coś do picia. Gdy wyszedł zastanawiałam się jak mogłam się na to zgodzić przecież nie znam go na tyle dobrze żeby być u niego w domu. Sam na sam. Czekałam aż przyjdzie,po kilku minutach był z powrotem. Podał mi sok,zobaczyła zdjęcie. Podeszłam do komody i wzięłam je do ręki.
-To Ty?-zapytałam pokazując zdjęcie.
-Tak..-odpowiedział,widziałam że jest zawstydzony .
-Słodko wyglądasz..na tym zdjęciu-po co to powiedziałam. Miałam ochotę wyjść stamtąd.
-Dziękuję-powiedział stając zaraz za mną tak blisko że czułam jego zapach perfum. Odstawił szklankę z moim i swoim sokiem. Złapał mnie za rękę i powoli odwrócił w moją stronę...        




niedziela, 14 czerwca 2015

Chłopak od Wódki I

Pierwszy dzień wakacji zapowiadał się ciekawie. Mieliśmy gdzieś się wybrać na wieczorem. Dzień był słoneczny i ciepły. Byłam na spacerze z Kasią i Malwiną. Przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Byłyśmy nierozłączne. Kasia i Malwa miały swoich chłopaków,jednak spędzałyśmy czas ze sobą jakby nigdy nic.
-To co dziś idziemy gdzieś?-spytałam a raczej powiedziałam dziewczynom,aby potwierdziły. Jednak ich miny nie były zadowalające. -Co jest
-No wiesz..bo my,no ten...yyy. Dziś nie możemy,przynajmniej ja.-powiedziała Kasia-Umówiłam się z Krzyśkiem.
-Okey nic się nie stało. To z Malwiną coś porobimy prawda?-było mi trochę przykro po tym co usłyszałam od Kaśki.
-Przepraszam,ale ja też dziś nie mogę. Umówiłam się z Rafałem-powiedziała Malwa,widziałam że było im głupio. Jednak nie mogłam uwierzyć że moje dwie najlepsze przyjaciólki mnie wystawiły.
-Rozumiem,to bawcie się dobrze-mówiłam próbując wywołać uśmiech na twarzy,nie wyszło mi to.-Będę już lecieć. Papa.
Dziewczyny nie zdarzyły odpowiedzieć,szybko odwróciłam się na pięcie i poszłam.


Doszłam do domu zobaczyłam moją mamę.
-Hej kochanie.
-Cześć mamo.-odpowiedziałam obojętnie.
-Co się stało? I nawet nie próbuj mówić że nic bo widzę -zawsze wiedziała gdy jest coś nie tak. Nawet nie próbowałam kręcić tylko powiedziałam że miałam dziś spędzić czas z dziewczynami,ale one nie mogą. Bo się umówiły ze swoimi chłopakami.
-Nie martw się,przecież nie chciały Cię rozczarować. -mama próbowała mnie pocieszyć a jednocześnie usprawiedliwić dziewczyny. To nic nie dało. Po krótkiej pogawędce poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka.




Obudziłam się wieczorem było coś koło godziny dwudziestej. Wstałam. Poszłam do pokoju mamy nie było jej. Pojechała do pracy,taty też nie było. Wróciłam do pokoju i poszłam spać.
W nocy obudził mnie telefon. Nie patrzyłam kto dzwoni tylko odebrałam.
-Halo?-odebrałam mówiąc lekko zachrypniętym głosem.Z drugiej strony telefonu usłyszałam głos mojego brata kolegi.
-Część,tu Michał. Sorrki że Cię budzę,ale jest problem z Mateuszem.-wystraszyłam się. Mateusz to mój brat. - Jesteśmy w clubie i on już jest ostro wstawiony. Chciałem go przywieść do domu,ale uparł się i nie chce jechać. Przyjedziesz po niego,Ciebie na pewno poslucha.
-Okey zaraz będę.
Szybko wstałam,ubrałam się. Gdy wyszłam z domu zobaczyłam samochód. To był Michał. Przyjechał po mnie i pojechałam z nim.


Po paru minutach byliśmy na miejscu. Weszłam do środka i zobaczyłam go. Stał przy barze i pił. Podeszłam do niego. Odwrócił się i uśmiechnął,wiedział że jestem zła na niego.
-Pysiuniu-tak mnie nazywał. Ale na imię miałam Paulina.
-Wracamy do domu-powiedziałam. Upierał się że zostaję długo musiałam się z nim przekomarzać. Gdy już go przekonałam szliśmy. Wpadł na mnie jakiś chłopak i wylał na mnie wódkę
-Ku**a. Oblał mnie.-odparłam. Mogłam ugryźć się w język.Mateusz od razu krzyknął do tego chłopaka.
-Cioto! Uważaj jak chodzisz.!-krzyknął w stronę nieznajomego. Ten od razu się odwrócił i ruszył w naszą stronę. Wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie. Na moje oko miał 18 lat. Mój brat też,ale co z tego skoro był strasznie pijany.
-Do mnie mówisz?-spytał nieznajomy. Był bardzo przystojny.
-Tak. Widziałeś co zrobiłeś jest przez Ciebie cala mokra.-chciałam wyprowadzić z tamtąd Mateusza,żeby nie doszlo do bójki. Nie udało mi się. Chciał się odezwać,ale go wyprzedziłam.
-Trudno,każdemu może się zdarzyć.-mówiłam spoglądając na nieznajomego. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął puszczając oczko.
-Mateusz chodź juz. Proszę-powiedziałam. Nie stawiał oporu bo wiedział że bardzo mi na tym zależy. Wzięłam jego telefon,portfel i fajki. Poszedł pierwszy,ja jeszcze chwilę zostałam i powiedziałam do chłopaka.
-Przepraszam Cię za niego. To moja wina gdybym o tym nie wspomniała to nie było by problemu.
-Nic się nie stało. -uśmiechnął się -To ja Cię powinienem przeprosić że masz na sobie moją wódkę.-zaśmiał się czarująco.- Nie będę Cię już zatrzymywał,bo Twój chłopak będzie zły.
-To nie jest mój chłopak tylko brat. Jeszcze raz przepraszam za niego. Cześć.-powiedziałam odchodząc. Po co ja mu to powiedziałam. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Już byłam na zewnątrz gdy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę. To był chłopak od wódki.
-Poczekaj. Szybka jesteś-zaśmiał się.-Pewnie uznasz to za absurd,ale może dasz mi swój numer telefonu.?-spytał jednak nie był speszony,wręcz przeciwnie.
Spojrzałam mu w oczy. Po chwili dodał.
-Chciałbym Ci wynagrodzić że Cię oblałem -zaśmiał się uroczo.-Powinienem Cię uprzedzić że nigdy nie odpuszczam i tego też nie odpuszczę. -przysunął się bliżej. -Przepraszam nawet się nie przedstawiłem. Konrad jestem.-podał mi rękę.
-Paulina. Miło mi.-uścisnęłam jego dłoń.
-To dasz mi numer. Nie odpuszczę.
Nie chciałam tam już długo stać bo wiedziałam że zaraz może przyjść mój brat. Podałam mu numer po czym się pożegnałam.Gdy byłam już przy samochodzie z niego właśnie wysiadł Mati i pytał co chciał ode mnie chłopak od wódki.
Powiedziałam że przepraszał mnie za to co się stało. Podszedł i przytulił mnie. Kazałam wsiąść mu do samochodu,zrobił to. Wsiadając do środka spojrzałam na Konrada. Przyglądał się nam cały czas. Gdy zobaczył że mój wzrok jest skierowany na niego. Uniósł rękę i z uśmiechem na ustach pomachał mi. Odwzajemniłam uśmiech i pojechaliśmy. Gdy odstawiłam brata do jego domu,ciotka-jego mama. Podziękowała mi i wróciłam do domu.


Przez jakiś czas leżałam w swoim pokoju i myślałam nad tym co się wydarzyło. Jak to możliwe ze taki chłopak ma mój numer. Był przystojny,na widok jego brązowych oczu robiło się ciepło na serduszku. I jeszcze ten uśmiech na widok którego na mojej twarzy pokazywały się wypieki. Myślałam o nim jeszcze trochę i o tym że na pewno się nie odezwie.

Nieudane Wakacje III

Gdy się obudziłam wiedziałam że już nikt z domowników nie śpi. Wstałam i poszłam da dół do kuchni. Byli tam wszyscy..jedli śniadanie.
-Hej.-powiedziała z uśmiechem na ustach Ola.
-Cześć wszystkim.-odpowiedziałam.
-Jak było wczoraj? Opowiadaj jestem strasznie ciekawa.-zaczęła pytać,gdy tylko usiadłam do stołu z kawą.
-Normalnie.
-Co? I to już? No weź zdradź jeszcze jakieś szczegóły.-mówiła z podekscytowaniem.

Spojrzałam na Kamila siedział nie wzruszony. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się,ale to nie był uśmiech który zawsze pojawiał się na jego twarzy. Tym razem był to sztuczny uśmieszek.

-Poszliśmy do wesołego miasteczka-zaczęłam-miło spędziliśmy czas,byliśmy na spacerze po plaży a  później odprowadził mnie do domu i tyle.-powiedziałam biorąc łyk kawy.
-Ale się nagadałaś. No dobra,ale gdy tak spacerowaliście pocałował Cię?-zapytała z podekscytowaniem Ola.
Spojrzałam ukradkiem na Kamila. Nie wiedziałam czy mam przytaknąć, czy zaprzeczyć. Kiwnęłam głową na znak że się całowaliśmy. Szymek uśmiechnął się i dodał:
-A może jednak się u niego zaczepiliście i coś robiliście? - powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.
-Niee..
-Długo to trwało?-wypytywała zaciekawiona całą sytuacją Ola.
-Niby co?
-No nie udawaj. Długo trwał wasz pocałunek?
Lekko wstrzymałam powietrze i zamknęłam na chwile oczy.
-Nie, kilka sekund i już nie pytaj o nic więcej-powiedziałam wywołując na ustach sztuczny uśmiech.
Po śniadaniu poszłam do pokoju. Zobaczyłam że ktoś do mnie napisał. To był Alek.

             Hej księżniczko. Wczoraj bawiłem się z Tobą świetnie mam nadzieję że kiedyś to powtórzymy.:)


To miłe z jego strony. Ale czy się kiedyś z nim spotkam jeszcze? Tego nie wiem teraz.
Postanowiliśmy wybrać się we czwórkę na plażę. Byłam za, chciałam trochę spędzić z nimi czas.
Gdy już tam byliśmy wszyscy poszliśmy się kąpać w ciepłym morzu. Po jakimś czasie znudziło mi się to i postanowiłam się poopalać. Więc wróciłam na plażę.
Cały czas widziałam jak Ola,Szymon i Kamil się wygłupiają,zachowywali się jak małe dzieci. NO ale cóż przecież są wakacje i chcą się trochę wyszaleć.
Widziałam jak szli w moją stronę.
-Idziemy dziś wieczorem gdzieś? Czy zostajemy w domu i robimy grilla?-zapytał Szymon,czekając aż odpowiem.
-Hmm.. Możemy przecież to i to.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
-Może zaprosisz Alka żeby z nami poszedł?-uśmiechnęła się Ola.
-Nie, wolę żeby była nasza czwórka. To gdzie idziemy?-zapytałam zmieniając temat. Wiedziałam że Kamil byłby zły.
-Możemy iść na festyn jest niedaleko nas.-wtrącił Kamil.
Wszyscy byliśmy za. Wróciliśmy do domku,żeby się przygotować do wyjścia. Około godziny dwudziestej byliśmy gotowi. Założyłam na siebie czarne rurki oraz białą bokserkę. Wszyscy ruszyliśmy.

Po kilku minutach już byliśmy na miejscu. Było bardzo fajnie. Kamil rozmawiał ze mną tak jakbyśmy byli starymi znajomymi. Oczywiście jak to chłopcy poszli grać na automatach. Szymek wygrał dla Oli naszyjnik. Był bardzo ładny,gdy tak na nich patrzyłam byłam bardzo zamyślona. Myślałam co byłoby gdybym też była dla kogoś ważna. Mój wzrok był wbity w zakochanych. Przed moimi oczyma pojawił się Wielki Biały pluszowy Miś. Trzymał go Kamil, uśmiechnął się tak Słodko że miałam ochotę go pocałować.
-To dla Ciebie,proszę-powiedział podając mi misia z uśmiechem.
-Dziękuję,jest śliczny.- mówiłam odwzajemniając uśmiech.

Długo myślałam. Dlaczego on mi go dał? Chciał być miły?
Nie wiedziałam tego,ale nie chciałam wnikać w szczegóły. Wróciliśmy do domu, oczywiście chłopcy nie mieli dość. Zaczęli rozpalać grilla. Było miło dużo rozmawialiśmy, śmieliśmy się też. Bracia byli bardzo wstawieni, Olka oczywiście też. Ja nie piłam dużo,chciałam coś zapamiętać z tego wieczoru.
Szymek chciała iść do kuchni po piwo,jednak nie dał rady wstać więc ja poszłam. Będąc w kuchni słyszałam że ktoś idzie na górę po schodach. Gdy wróciłam na zewnątrz,był tam tylko Kamil który już po woli zaczął wracać do rzeczywistości.
-Gdzie Ola i Szymon?
-Poszli już spać,mój brat był już nieźle wstawiony.-oznajmił z uśmiechem.
-No racja-powiedziałam lekko śmiejąc się.-Trzeba tu trochę ogarnąć.
Zaczęłam sprzątać, Kamil pomógł mi. Nie prosiłam go o to. Gdy już był porządek usiadłam postanowiłam napić się wody przed snem. Poczułam że ktoś za mną stoi. Wiedziałam że był to Kamil,czułam jego zapach perfum. Odwróciłam się do niego przodem. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższy czas. Po chwili zauważyłam że jego usta zaczęły się powoli przysuwać do moich. W jednej sekundzie czułam jego ciepłe usta na swoich. Nie opierałam się zaczęłam oddawać pocałunki. Złapał mnie za biodra i podnosząc do góry posadził na bladzie. Delikatnymi muśnięciami warg zaczął powoli schodzić niżej całując moja szyję. Zamknęłam oczy czując jego pocałunki, zaczęłam lekko pojękiwać. W jednej chwili złapał mnie znowu za biodra tym razem podnosząc na ręce. Swoimi nogami oplotłam jego biodra. Poczułam jego dotyk rąk na swojej pupie,lekko ja ściskał,dalej całując moje usta namiętnie. Wolnym krokiem zaczął kierować się po schodach na górę.
W jednej chwili byliśmy już w moim pokoju. Delikatnie położył mnie na łóżku. Jednym ruchem zdjął ze mnie bluzkę,następnie zrobił to ze swoją koszulką. Zaczął zdejmować ze mnie spodnie i z siebie też. Już byliśmy nadzy , Kamil leżał na mnie, delikatnie zaczął rozpinać mój stanik. W końcu zdjął go ze mnie. Sam był bez bokserek. Całował moją szyję, mój brzuch delikatnie przesuwając po nim swoja rękę w dół aż doszedł do majtek. Włożył za nie swoją rękę,w jednej chwili czułam jak zaczyna nia pieścić moja cipkę.Zaczęłam pojękiwać. Zerwał ze mnie majtki i zaczął zaczął całować moje usta. Schodził coraz niżej całując szyję, brzuch aż dotarł do tego miejsca. Gdy poczułam jego penetrujący język wygięłam się w łuk. Swoją ręką dotknęłam jego członka. Zaczęłam powoli przesuwać po nim ręką. Robiłam to coraz szybciej,wiedziałam że sprawiam mu tym przyjemność, bo gdy to robiłam przysunął się do mojego ucha i powiedziałam że robię to doskonale. Jęknęłam gdy poczułam jego dwa palce w mojej mokrej już cipce. Wrócił do moich ust,lekko je muskając spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Wziął swojego członka w rękę i włożył go we mnie. Zaczął powoli poruszać się we mnie, później coraz szybciej i szybciej. Zaczęłam pojękiwać gdy czułam że za chwilę doznam czegoś niesamowitego. Po kilku sekundach poczułam ogromną przyjemność Kamil również. Położył się obok mnie i zasnęliśmy.

Gdy się obudziłam rano, nie było już go obok mnie. Nie wiedziałam czy pamięta coś z tej upojnej nocy. Ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni siedział Kamil i pił kawę.
-Część -powiedział widząc mnie gdy wchodziłam.
-Część -odpowiedziałam.
Usiadłam naprzeciwko niego..nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam czy mam go zapytać oto co się stało.
-Pamiętasz co się stało?- zapytałam go z nienacka.
Spojrzał na mnie, wywołując uśmiech który nie wiem czemu bardzo mnie zirytował.
-Pamiętam. A czemu ? Chyba bardzo Ci się to podobało i pewnie chcesz więcej.- gdy to powiedział zagotowałam się ze złości.
-Co takiego?! Nie to był błąd i nigdy nie powinno się to wydarzyć,ale niestety już się stało.-powiedziałam,w moim głosie było słychać że żałowałam tego.
Spojrzał na mnie i się zdziwił chciał coś powiedzieć,ale wyszłam z kuchni. Był po prostu bezczelny! Za kogo on mnie uważał? Za pierwszą lepszą do łóżka?
Nie wychodziłam z pokoju,nie chciałam go spotkać. Usłyszałam pukanie do drzwi,powiedziałam proszę zobaczyłam Olę.
-Hej,nie wychodziłaś dziś z pokoju pomyślałam że jesteś głodna.-mówiła stawiając talerz z jedzeniem na stolik.
-Dziękuję,że o tym pomyślałaś.-uśmiechnęłam się do niej. Miała minę która pytała co się stało.
-Wszystko okey, tylko źle się dziś czuję i nie mam na nic ochoty. Nie masz się czym martwić.
-To dobrze. Trochę się uspokoiłam.-odparłam z wielką ulgą. Usiadłam na łóżku obok mnie.- Dziś chcieliśmy iść do baru,ale że jesteś..-przerwałam jej.
-Spokojnie idźcie i nie martwcie się mną.-powiedziałam trzymając jej rękę.-Dam sobie radę wcześniej się położę i jutro będzie wszystko okey.
-Myślałam że pójdziemy we czwórkę,skoro źle się czujesz to wezmę chłopaków i pójdziemy.
-Masz rację weź ich i idźcie się zabawcie.
-Dobrze,ale jak coś będzie się działo dzwoń.-powiedziała wstając z łoża i całując mnie w policzek. Przytaknęłam głową. Wyszłam i poszła się szykować. Byłam zadowolona że Kamil też idzie nie chciałam zostać z nim sama.
Minęło pół godziny i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze byli,spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się.
-To my już lecimy. Dzwoń jak coś będzie nie tak.
-Ehh..Ola spokojnie baw się dobrze.-powiedziałam do niej-A wy musicie ją czymś zająć-powiedziałam do Szymka. Pożegnałam się z Olą buziakiem i poszli. Nudziło mi się więc pomyślałam że obejrzę film.

Skończył się późno więc poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać. Po kilku minutach usłyszałam że moi lokatorzy wrócili,nie chciałam już schodzić na dół. Po schodach ktoś szedł, zapukał do moich drzwi.
-Proszę-powiedziałam,gdy drzwi sie uchyliły zobaczyłam Kamila. Wszedł dalej i spojrzał na mnie. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego stając na przeciwko.
-Przepraszam za to co powiedziałem,nie myślę tak.-mówił kołysząc się.
-Jesteś pijany,wróć do pokoju i prześpij się.-powiedziałam patrząc w jego oczy. Byłam jakby zahipnotyzowana nie mogłam się oderwać .
-Po trzeźwemu powiem to samo co teraz. Przepraszam nie chciałem-przysunął się do mnie bliżej,tak że czułam jego zapach.
Odsunęłam się w tył.
-W porządku rozumiem,nie trzymam już urazy. Idź już spać-powiedziałam otwierając drzwi. Wiedział co mam na myśli powiedział dobranoc i wyszedł.


Rano obudziłam się w świetnym humorze. Chciałam zobaczyć która godzina,w tej samej chwili dostałam SMS od Alka.
                           
                             Hej. Może chciałabyś się dziś ze mną zobaczyć? Będzie mi bardzo miło.
                                                                                                             
                                                                                               Alek

Chętnie się zgodziłam na to spotkanie. Lubiłam Alka i miło spędza się z nim czas. Zeszłam na dół do kuchni,nie było tam nikogo. Podeszłam do blatu i zaczęłam rozbić sobie kawę. W tym samym czasie do kuchni weszła Ola z chłopakami.
-Dzień dobry-powiedziałam uśmiechając się promiennie.
-No proszę chyba ktoś tu się zakochał-powiedziała Olcia.
-Nie.idę dziś się spotkać z Alkiem.
-A myślałam że dziś wszyscy gdzieś pójdziemy.-mówiła z lekkim zawodem.
-No cóż uprzedził Cię-zaśmiałam się. Usiedliśmy do stołu i rozmawialiśmy.

Po kilku godzinach zaczęłam się przygotowywać. Założyłam na siebie sukienkę w kolorze łososiowym i zaczęłam się malować. Gdy byłam gotowa przyszedł Alek. Ola powiedziała że dziś też wszyscy wychodzą. Poszliśmy do kawiarni. Miło nam się rozmawiało. Zaprosiłam go do mnie.
Gdy już byliśmy na miejscu zaprowadziłam go do mojego pokoju i poszłam na dół po jakiś alkohol.
Trochę dużo wypił,ale dało radę się z nim dogadać. Wstałam żeby odstawić naczynia po alkoholu,gdy się odwróciłam Aleksander stał za mną. Patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie lekko musnął moje usta. Jego pocałunek stał się głębszy. Odepchnęłam go od siebie.
-Alek nie.
-Wiem że tego chcesz.-powiedział łapiąc mnie i przyciągając do siebie. Następnie rzucił mnie na łóżko. Zaczął ze mnie zdejmować ubranie,nie chciałam tego . Próbowałam go odepchnąć,nie mogłam. Zrobił się brutalny zerwał ze mnie sukienkę. Dotykał moich piersi i niżej. Zaczęłam płakać gdy powiedział że zrobi to szybko. Wiedziałam że nie mam szans. Był silniejszy niż ja.
-Spodoba Ci się. Już od początku chciałem to zrobić -szepnął mi do ucha.
Po tych słowach zaczęłam bardziej płakać. . Nie chciałam się poddać,gdy usłyszałam że ktoś wszedł do domu zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc. Alek wściekł się i uderzył mnie w twarz aby była cicho. Rozciął mi wargę. Bolało.
Zobaczyłam że do pokoju wbiegł Kamil id razu rzucił się na Alka. Zamknęłam oczy. Gdy je odtworzyłam zobaczyłam przed sobą Kamila który powiedział że zaraz do mnie wróci. Wyprowadził Aleksandra i po chwili był przy mnie. Byłam bez sukienki nie wiem czy trzęsłam się z zimna czy ze strachu.
Kamil przytulił mnie i okrył kocem.
-Nie bój się już jestem przy Tobie.-po tych słowach wtuliłam się w niego bardzo mocno on też mnie do siebie przytulił. Siedzieliśmy dlugo w ciszy wtuleni w siebie. Byłam wdzięczna że mi pomógł. Odsunęłam się trochę od niego żeby spojrzeć mu w oczy.
-Dziękuje. Gdyby nie Ty to..-nie dokończyłam bo przerwał mi.
-Już wszystko dobrze. Jestem przy Tobie i juz Cię nie zostawię.-po tych słowach spojrzałam mu jeszcze raz w oczy i pomalowałam go. Odwzajemnił mój pocałunek.
-Kocham Cię -powiedziałam do niego,myślałam że się wystraszy. Jednak on powiedzial to samo. Byłam szczęśliwa. Tym razem to on mnie pocałował. O tym wszystkim opowiedziałam swojej przyjaciółce. Była zła a jednocześnie szczęśliwa że Kamil mnie uratował i że jesteśmy teraz razem.
Narazie nie chce myśleć co będzie dalej jestem z mężczyzną którego kocham...

niedziela, 7 czerwca 2015

Nieudane wakacje II

Obudziłam się wcześnie. Gdy spojrzałam na godzinę zdziwiłam się gdyż była piąta trzydzieści. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem,nie spałam też do południa...ale nigdy nie budziłam się tak wcześnie.
Nie mogłam już zasnąć więc postanowiłam że pójdę sobie pobiegać.
Zawsze lubiłam uprawiać sport. Biegać też..wstałam.
Założyłam spodenki i bokserkę,a włosy związałam w koczka i poszłam.
Wyszłam starając się być jak najciężej,nie chciałam obudzić Kamila.


Na plaży byłam sama. Nikogo nie było..tak myślałam. Myliłam się. Biegłam swoją trasą.
Naglę zakręciło mi się w głowie i upadłam,nie wiedziałam co się dzieję.
Gdy się ocknęłam zobaczyłam nad sobą chłopaka o jasnobrązowych włosach i piwnych oczach.
-Jak się czujesz?-spytał uśmiechając się uroczo.
-Yyy...Chyba dobrze. Co się w ogóle stało?- spytałam siadając do pól siadu. Strasznie bolała mnie głowa.
-Zemdlałaś,gdy biegłem zauważyłem Cie.
-Pamiętam tylko że biegłam nagle upadłam i czarna dziura.-mówiłam trzymając się za głowę.
-Na pewno wszystko dobrze? Źle wyglądasz.
-Haha..No dziękuje,każda kobieta chcę usłyszeć że nie wygląda najlepiej.-powiedziałam uśmiechając się.
-Nie,no co Ty. Miałem coś innego namyśli. -powiedział-Tak w ogóle to Alek jestem.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Weronika. Miło mi.
-Może chcesz jechać do lekarza?-powiedział troskliwie.
-Nie trzeba. Po prostu wrócę do domu i odpocznę.-oznajmiłam próbując wstać,jednak nie za bardzo mogłam
-No dobrze-mówili podając mi rękę-Odprowadzę Cię.
-Nie,serio wszystko dobrze. Dam radę.
-Ooo nie. Jeśli nie chcesz jechać do lekarza to Cię odstawię pod same drzwi i nie chce słyszeć sprzeciwu.- powiedział uśmiechając się.
Odwzajemniłam uśmiech mówiąc jednocześnie okey.
-To gdzie mieszkasz?
-W tamtą stronę.-odpowiedziałam pokazując ręką.
-No koleżanko, jesteś niezła tak daleko zabiec. Gratulacje. To jak idziemy?
Przytaknęłam głową i poszliśmy.
Szliśmy dość długo,ciekawie nam się rozmawiało. Gdy już byliśmy pod drzwiami podziękowałam mu za eskortę.
On natomiast poprosił mnie o numer. Podałam mu i się pożegnaliśmy,powiedział że wieczorem napisze.
Wchodząc do kuchni spotkałam Kamila. Patrzył na mnie, w pewnym momencie się odezwał.
-Kim był ten typ?-spytał z wielkim zdziwieniem.
-"Ten typ" pomógł mi,gdy straciłam przytomność.-oznajmiłam
-Co takiego?!-spytał. W jednej chwili był już przede mną.
-Oj nie mogłam spać i postanowiłam pobiegać. No i tak jakoś wyszło,znalazł mnie i odprowadził to wszystko.
-Co Ci strzeliło do głowy?!-krzyknął.
-Przestań się unosić! Co Cię to obchodzi co robię?! Daj mi spokój -krzyknęłam mu w twarz na obchodne. Jednak złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę przyciskając jednocześnie do ściany.
-Jak to co mnie to obchodzi?! Martwię się - powiedział ściskając moją rękę.
-Kamil puść! To boli!-w oczach miałam łzy,nie wiedziałam co mam zrobić żeby mnie puścił.
W jednej chwili jego uścisk stał się luźniejszy i mogłam zabrać rękę.
-Jesteś nienormalny.! -krzyknęłam gdy wychodziłam z kuchni.
Poszłam od razu do pokoju. Co mu odbiło?! Przeciez mógł mi złamać rękę.
Bałam się go . W oczach miał jakiś obłęd. Znowu zakręciło mi się w głowie. Postanowiłam się zdrzemnąć.
Usłyszałam jak do domku wchodzą Ola i Szymon. Pytali o mnie bo nie było mnie na dole. Kamil powiedział że źle się poczułam i poszłam się położyć. Gdy się obudziłam była już prawie dziewiętnasta.
Zaświecił mi się telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam że jakiś numer do mnie napisał.


Mam nadzieję że już jest wszystko dobrze. Może chciałabyś się ze mną spotkać? Czekam na odpowiedź.
                      Alek.


Już wszystko w porządku. Chętnie się z Toba spotkam. To o której?


Wpadne po Ciebie o 20?


Dobrze,mi pasuję. Do zobaczenia.




Fajnie że Alek się i mnie martwi. Chętnie się z nim spotkam. Jest bardzo sympatyczny oraz przystojny. Na pewno dużo dziewczyn się koło niego kręci..no cóż.
Zeszłam na dół zakochana para już nie spała.
-No hej.-powiedziałam do mnie Ola.
-Hej. Jak się bawiliście?
-Było super. Dużo tańczyliśmy,zresztą opowiem Ci dziś wieczorem.-powiedziała z uśmiechem.
-No niestety ale chyba nie.-powiedziałam siadając na przeciwko Kamila.
-Jak to? -spytała nie rozumiejąc.
-Dziś wieczorem wychodzę. Umówiłam się -powiedziałam z uśmiechem na ustach patrząc lekko na Kamila. Którego szlak trafił po tych słowach.
-A z kim?- zapytała zaciekawiona Ola.
-Dziś poznałam chłopaka. Ma na imię Alek,pomógł mi gdy poszłam biegać i zemdlałam.
-Co zemdlałaś? Nic Ci nie jest?-widziałam że się wystraszyła.
-Nie no co Ty jest dobrze. -powiedziałam starając się ją uspokoić.-Muszę was przeprosić,ale czas mnie goni i muszę iść się szykować.-powiedziałam puszczając oczko do przyjaciólki.


Gdy już wybiła dwudziesta. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem zeszłam na dół. Miałam na sobie sukienkę w kolorze morskim i japonki.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział Alek wyjmując z za siebie dwie czerwone róże.
-Dziękuje,to miłe z Twojej strony.-powiedziałam witając się z nim całusem w policzek.
Poszliśmy do wesołego mateczka. Bawiliśmy się świetnie. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy wybiła północ. Postanowiliśmy się wybrać na koniec naszego spotkania na spacer po plaży.
Rozmawialiśmy,śmialiśmy się było miło. Nagle zatrzymał się.
-Muszę Ci powiedzieć że jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny jak Ty. Jesteś niesamowita.-powiedział podchodząc do mnie bliżej. W jednej chwili czułam na swoich ustach jego lekko ciepłe wargi. Przeszył mnie dreszcz gdy przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Zaczęłam oddawać pocałunki. Powoli otwierałam usta,a Alek zaczął wsuwać swój język do mojej buzi.
Zaczął penetrować nim w moich ustach. Nie był delikatny,ale też nie za brutalny. Kiedy poczułam jego ręce na jej pupie odsunęłam się od niego i powiedziałam że muszę już wracać.
Oczywiście odprowadził mnie. Po czym zaczął mówić.
-Przepraszam..nie wiem co mi się stało. Ale nie mogłem się powstrzymać.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Nic się nie stało,zapomnieliśmy się.
Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam że muszę już iść. Podeszłam do niego i pożegnałam się z nim calusem.
Wchodząc do środka spotkałam Kamila.
-I co teraz będziesz z nim?-zapytał arogancko.
-Dam spokój,jesteś pijany idź się połóż spać.- powiedziałam łagodnym tonem.
Chciałam iść na górę. Gdy złapał mnie za rękę i zapytał
-Zależy Ci na nim?
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do pokoju i zasnęłam.