piątek, 13 listopada 2015

Prawdziwy przyjaciel XXII

Leżeliśmy wtuleni w siebie. Nie rozmawialiśmy. Każde z nas było pogrążone we własnych myślach. Dzisiejszy dzień był naprawdę udany, pomimo docinek chłopaków o tym, że dużo jem było sympatycznie. Ani razu nikt nie wspomniał o tej całej Izie. Gdy tylko słyszę jej imię, to aż mną trzęsie. Następnym razem nie wiem czy się powstrzymam, jeśli zobaczę jak robi maślane oczka do Tymona.
Chłopak przysunął mnie do siebie bliżej i pocałował w czubek głowy. Kocham w nim ten gest, robi tak zawsze, wie co lubię. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam na niego. On zrobił to samo. Podniosłam się wyżej i pocałowałam go.
- Mmm..- zamruczał - A to za co?
- Za to, że jesteś. - przytuliłam go mocniej.
- Ej..co się dzieje?
- Nic. - powiedziałam obojętnie.
- Przecież widzę, mów.
- Nie zauważyłeś, że ostatnio jest tak jakoś inaczej? - zrobił zdziwioną minę.
- Inaczej, czyli jak?
- Wiecznie wszyscy czegoś od nas chcą, nie ważne czy to jest wieczór czy tez dzień.
- I to Cie tak denerwuje? - zaśmiał się.
- Trochę - dźgnęłam go w bok - Gdy jesteśmy we dwoje zawsze ktoś lub coś nam przerywa - w tym czasie zadzwonił telefon Tymona, podniosła się do pół siadu - O tym własnie mówię.
Tymek wyjął telefon i sprawdził kto dzwoni. Zrobił kwaśną minę, po czym pokazał mi. To była Iza. Czy ona nie może dać mu spokoju nawet wieczorem?!
- Odbierz, na pewno coś się stało. - rzuciłam z ironią.
Tymon odebrał telefon i zaczął rozmowę. Nie wiedziałam o co w niej chodziło, chyba nawet nie chciałam. Rozmawiał z nią przez krótką chwilę, z tego co zrozumiałam próbował się wykręcić z czegoś , dalej już miałam to gdzieś. Byłam za bardzo zła, żeby słuchać dalej.
Poczułam jego ręce na mojej talii. Złapał mnie i przysunął do siebie, mocno tuląc. Schował twarz w moich włosach i szepnął :
- Przepraszam, gdybym nie odebrał nie dałaby mi żyć.
- Już i tak Ci nie daje - odpowiedziałam sucho - Kto normalny dzwoni o tej porze do nieznajomych.
- Zazdrośnica.. - pocałował mnie w szyję.
- Chyba śnisz!
Wyplątałam się z jego uścisku i podeszłam do okna.
- Iza prosiła, żebym wpadł do niej na chwilę - zagotowało się we mnie - I pomógł jej w czymś.
- To lepiej się śpiesz, żeby biedactwo nie musiała czekać. - burknęłam.
- Ej.. - podszedł i obrócił mnie w swoją stronę - Nie musisz być dla mnie taka wredna.
- Mam już tego dość - szepnęłam - Cały czas ktoś się pojawia. Najpierw były problemy z Arturem, a teraz pojawiła się Iza.. To ona powinna być zazdrosna, a nie ja.
- Wiedziałem, że zazdrośnica z Ciebie. - zaśmiał się.
- Jeszcze chwila, a nie ręczę za siebie.
- Już dobrze, chodź tu  - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło - Nie pójdę do niej dziś, jakoś przeżyję i wytrzyma do jutra - zaśmiałam się w duchu - A jutro pójdziemy tam razem. Zgoda?
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Pokiwałam głową na znak zgody. Jestem ciekawa jak zareaguję gdy mnie zobaczy.
- I zarezerwuj sobie najbliższy weekend dla mnie - spojrzałam na niego - zabieram Cię w jedno miejsce na dwa dni. Tylko Ty i ja.
- Kocham Cię. - pocałowałam go.

                                                                         
                                                                                    ***

Właśnie zadzwonił ostatni dzwonek tego dnia. Razem z Melką idziemy teraz do szatni, Tymon pewnie zaraz będzie po mnie jeśli już nie czeka. O dziwo pomimo ciężkich lekcji cały czas się uśmiecham, co nie uszło uwadze mojej przyjaciółki. Oczywiście opowiedziałam jej z jakiego powodu cały czas ciesze się jak głupi do sera. Przyjaciółka doskonale wiedziała, że nie trawię Izy, dlatego nie miała żadnych argumentów które sprzeciwiałyby się temu, abym razem z Tymkiem poszła do Izy.
Ubrałyśmy kurtki i wyszłyśmy ze szkoły. Przed budynkiem pożegnałam się z przyjaciółką buziakiem w policzek i ruszyłam przed siebie. Słońce grzało, ale nie tak, że mogłabym chodzić już bez kurtki. Rozejrzałam się dokoła i nigdzie nie widać Tymona. W tym czasie poczułam wibracje telefony, wyjęłam i zobaczyła, że to wiadomość od mojego chłopaka.
" Spóźnię się 10 minut, ale będę :) Więc czekaj, :* "
Nie zamierzam nigdzie iść - dodałam w myślach.
Szybko mu odpisałam i czekałam. W moją stronę szedł właśnie  Sebastian. Uśmiechał się tylko nie wiem czy do mnie , czy tak po prostu.
- Mała - rzucił - Cały dzień chodzisz z bananem na twarzy, co już zmajstrowałaś? - włożył ręce do kieszeni spodni.
- Ja nic - uśmiechnęłam się - Po prostu się cieszę. Mam iść z Tymonem do tej całej Izy - Sebek zdziwił się.
- Myślałem, że jej nie trawisz. Coś się zmieniło?
- Nie, dalej jej nie trawię - pokręciłam głową - Wczoraj dzwoniła do niego z pytaniem czy mógłby do niej na chwilę wpaść.
- I co z tego?
- Był wieczór - warknęłam - Zdenerwowałam się, a on powiedział, że nie pójdzie - uśmiechnęłam się - A jeśli już to ze mną. Trochę się zdziwi jak mnie zobaczy.
- Mała wredna zołza. - zaśmiał się.
Na co wzruszyłam ramionami i sama zaczęłam się śmiać. W tym czasie przyszedł już Tymon, oczywiście nie obyło się bez komentarza Seby jaka to ja jestem wredna, ale cóż jak trzeba to mus. Przecież nie pozwolę, żeby była z nim sam na sam, nie wiadomo co jej strzeli do głowy.
Pół godziny później byliśmy już przed drzwiami domu Izy. Jestem ciekawa jaka będzie  jej mina, dy mnie zobaczy.
- Hej Tymuś. - uśmiechnęła się do niego uroczo.
- Cześć - spojrzała na mnie - To moja dziewczyna Maja. - pomachałam jej.
Na dźwięk słów Tymona z jej twarzy od razu znikł uśmieszek. Myślała, że będzie z nim  sama..
Teraz mogłam się jej przyjrzeć uważnie. Wysoka blondynka, o szarych oczach i jasnej karnacji. Miała na sobie obcisłe skórzane spodnie i dokładnie przylegającą do ciała bokserkę. Jej wyraz twarzy nie zachęca do zaprzyjaźnienia się z nią, wręcz przeciwnie - ostrzega.
Dziewczyna zaprosiła nas do środka. Gdy wchodziłam spiorunowała mnie  wzrokiem, tak jakbym zepsuła jej plany. A przecież przyszłam tylko ze swoim chłopakiem i nic poza tym.
- To co się stało, że potrzebujesz pomocy? - zapytał Tymek, gdy byliśmy w jej pokoju.
- Yy..nie już nic takiego - tłumaczyła się - Przepraszam, że Cię fatygowałam. - uśmiechnęła się.
- Okey, to my już pójdziemy.
- Skoro jesteś to może zostaniesz i się pouczymy ? - powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.
- Nie mogę, idziemy razem do kina z Mają - spojrzał na mnie - Cześć.
- Miło było Cię poznać Iza. - rzuciłam na odchodne.
Nie odpowiedziała nic tylko, gdy wyszliśmy zatrzasnęła za nami drzwi z wielkim hukiem. Już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Tymek razem ze mną.
- Jesteś okropna. - uśmiechnął się.

czwartek, 5 listopada 2015

Motocyklista XX

- Ja..- nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Ja Ciebie też kocham. - przytulił mnie.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy. Był uśmiechnięty, a przez to co powiem już taki nie będzie.
- Całowałam się z Przemkiem. - wypaliłam nie patrząc na niego.
- Słucham? - zapytał, jakby się przesłyszał.
- Któregoś dnia siedziałam sama w domu, rodziców nie było - zerknęłam na niego - Przyszedł do mnie Przemek, chciał mi poprawić humor, bo cały czas miała doła po tej wiadomości do Ciebie. Siedzieliśmy i oglądaliśmy filmy do późna, zaproponowałam żeby Przemek został na noc - wzięłam głęboki wdech - I wtedy to się stało. Pocałowaliśmy się - zacisnął pięści - Ale do niczego nie doszło. Przysięgam, nic więcej. To było jednorazowe.
Siedział i nic nie mówił, nie wyglądał na złego. Żadnego gniewu, nic kompletnie nic. Wstał i podszedł do okna. Oparł się dłońmi o parapet i spuścił głowę w dół. Raz po raz wypuszczał ciężko powietrze, nie wiedziałam co mam zrobić. Chciałam do niego podejść, przytulić, ale nie mogłam. Bałam się. Nie tego, że coś mi zrobi, tylko tego co może paść z jego ust.
Stał w tej samej pozycji, tylko odchylił głowę do tyłu. Wziął kilka głębokich wdechów. Siedziałam na łóżku, czekając co teraz powie, co zrobi. Spojrzał w moją stronę, od razu spuściłam wzrok i przełknęłam głośno ślinę.
- To jakiś głupi żart, tak? - pokręciłam przecząco głową.
- Filip..ja..- nie wiedziałam co mam zrobić.
- Byłaś wściekła na mnie za to, że niby Cię zdradziłem - wiedziałam do czego dąży - A Ty mi mówisz, że całowałaś się z nim - podnosił głos - I jeszcze mówisz, że tego żałujesz?!
- Bo żałuję, naprawdę. - szepnęłam.
- Jakoś nie widać! Cały czas miałaś do mnie pretensje o to, że przespałem się z Amandą! A Ty migdaliłaś się z Przemkiem! - coraz bardziej krzyczał - Myślisz, że głupie przepraszam załatwi sprawę?!
- Wiem, że nie, ale..
- Julka nie ma ale! Zdradziłaś mnie! Ty to zrobiłaś, nie ja! - podeszłam do niego.
- Porozmawiaj ze mną. Proszę..- szepnęłam błagalnie.
- Z Tobą nie mam o czym rozmawiać, ale z nim tak. - wyszedł.
Zatrzasnął mi drzwi przed twarzą. Usłyszałam pisk opon i już go nie było. Oparłam się o drzwi, po czym zjechałam po nich w dół chowając twarz w kolana zanosząc się płaczem.
Wszystko od początku.
Znowu kłótnie. Znowu ciche dni. Tylko, tym razem po moja wina i nikogo innego. Gdybym się wtedy powstrzymała do niczego by nie doszło, nic by się nie stało. A teraz. Teraz Filip jest na mnie wściekły, nie chce i przez najbliższy czas nie zechce ze mną rozmawiać. A Przemek. Dokładnie to samo. Dlaczego ranie osoby na których mi tak zależy? Co jest ze mną nie tak? Zawsze muszę coś zepsuć. Moją przyjaźń z Przemkiem, a teraz i mój związek z Filipem.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że nie mam pojęcia gdzie on może teraz być. Nawet nie muszę próbować dzwonić i tak nie odbierze. To tak bardzo boli. Wstałam i podeszłam do łóżka. Położyłam się na nim, przykryłam szczelnie kocem i starałam się zasnąć. Moje dłonie nadal się trzęsą. Nie tylko ze strachu, ale też  z zima. Na dworze zrobiło się ponuro i deszczowo. Chciałam zasnąć i obudzić się gdy już wszystko będzie dobrze, ale..tak się nie da. Ja to wszystko zaczęłam, to przeze mnie. Nie mogłam zasnąć. To chyba jakaś kara, ktoś chce żebym jeszcze cierpiała.
 Odwróciłam się w stronę okna i patrzyłam jak krople deszczu rozbijają się o szybę na mniejsze krople, po czym spadają w dół. Czułam dokładnie to samo. Byłam rozbita i spadałam w dół. Za każdym razem gdy udawało mi się podnieść i zebrać w sobie, na nowo się rozpadałam. Wiem, że to wszystko przeze mnie. Mogłam wysłuchać Filipa. Gdyby tak szybko nie posądziła go o zdradę, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie musiałam bym zastanawiać się czy jeszcze kiedyś się do niego przytulę, albo powiem mu jak bardzo go kocham. Poczuje jak przytula mnie do siebie i uśmiecha. Nigdy więcej nie spędzę mile czasu z Przemkiem, nie będziemy mogli się już wygłupiać. To wszystko nie ma sensu. Całe moje życie nie ma sensu, może prościej było by gdyby mnie już nie było. Nikt nigdy więcej nie będzie musiał cierpieć przeze mnie..

[Oczami Filipa]

Nie mogę uwierzyć w to co usłyszałem. To nie może być prawda. Nie! Julka..przecież ona mnie kocha, nie mogłaby zrobić czegoś takiego, wiedząc, że to mnie zrani. To tylko jakiś popaprany koszmar z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie tak jak powinno być. Pojadę do małej, przytulę ją do siebie. A ja przyciągnę ją bliżej siebie i zacznę całować, tak jak zawsze. Dam jej delikatnego całusa, zacznę pogłębiać nasz pocałunek. Przygryzę jej  wargę i poczuje jak się uśmiecha, zawsze to robi. Uwielbiam jej uśmiech, jest delikatny.
Czubie!
Nie!
Tak nie będzie! Chciałbym żeby to wszystko okazało się snem, idiotycznym snem. Po ja gadam!? To jest okrutna, stłamszona rzeczywistość. Moje życie jest posrane. Przez Amandę nie mogłem być blisko niej, a teraz gdy wszystko zaczynało się układać, rozpadło się. Tak po prostu. Jak puzzle. Cały mój związek stanął pod znakiem zapytania.
Prawie jestem na miejscu. Musze wyjaśnić tą sprawę z Przemkiem. Mam nadzieję, że to okaże się nieprawda, że Julce się to przyśniło. Zatrzymałem samochód niedaleko jego domu. Stoi przed nim razem z jakimś typem. Wysiadam i idę w jego stronę. Chyba się mnie nie spodziewał, ma bardzo zaskoczony wyraz twarzy. Powstrzymuje się żeby nie podejść i od razu nie jebnąć mu w ryj. Zaciskam pięści i staje naprzeciwko niego.
- Czego tu szukasz? - wypalił - Julki tu nie ma, więc spadaj.
- Czy to prawda, że całowałeś się z Julką? - od razu pytam - Tylko nie kłam. Powiedziała mi o tym, chce się jednak upewnić.
Stał i patrzył na mnie, jakbym był z innej planety.
- Tak czy nie? - wycedziłem przez zęby.
- Tak. - od razu obrywa.
- Nie miałeś prawa tego robić - złapał się za wargę - Więcej się do niej nie zbliżaj! Inaczej pożałujesz.
Wstał i spojrzał na mnie. Z jego wargi leciała krew.
- To nic nie znaczyło! Ona Ciebie kocha! Sama mi to powiedziała, powiedziała też, że żałuje.
Nie słuchałem go więcej. Odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
Nie miałem pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Może Julka żałuję tego, ale to nie zmienia faktu zdrady. Powinna była się powstrzymać.
Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Jeżdżę już po mieście od kilku godzin, myśląc o tym wszystkim. Julka próbowała się do mnie dodzwonić kilka razy, ale nie chce z nią rozmawiać, przynajmniej nie teraz. Chce pobyć sam i pomyśleć w spokoju. To wszystko co się ostatnio stało nie jest łatwe. Nikt by nie chciał przeżywać tego co ja, co my teraz przeżywamy. Cały czas są jakieś kłótnie, nieporozumienia płacz i ból. Ten cholerny ból. Wiesz, że jest coś nie tak. Chciałbyś o tym komuś powiedzieć, przytulić się, ale nie możesz. Jedyna osoba jaka mogłaby Cię teraz podnieść na duchu to ta przez którą cierpisz.
Jest już grubo po drugiej, a ja dalej nie śpię. Patrze przez okno i  widzę tylko krople deszczu rozbijające się na szybie. Sen nie chce przyjść. W głowie mam ciągle słowa Julki i Przemka. Nawet jeśli to nic nie znaczyło dla niej to znaczy dla mnie..