poniedziałek, 13 czerwca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.2

Obudziłam się a za oknem było już ciemno. Spojrzałam na zegarek który stał na szafeczce nocnej koło łóżka, dochodziła pierwsza w nocy.  Z dołu słychać było jeszcze śmiech mojego brata i jego kolegów, co oznaczało , że jeszcze nie śpią. Przeciągając się na łóżku delikatnie uderzyłam w coś nogą, podniosłam się do pół siadu zapalając lampkę nocną. Obok mnie siedział Kamil i patrzył wprost na mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć, sparaliżowało mnie. Kamil chciał złapać mnie za dłoń, ale zabrałam ją i odsunęłam na koniec łóżka. Cały czas na mnie patrzył, nawet na moment nie spuścił mnie z oczu.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam przerywając cisze - Kto Cię tu wpuścił? 
- Kochanie chce Ci to wszystko wytłumaczyć - powiedział.
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam wstając i podchodząc do okna - Nie chce Cię widzieć, więc wynoś się stąd.
Kamil wstał i zrobił krok w moją stronę.
- Muszę Ci to wytłumaczyć i nie wyjdę dopóki Ci tego nie wyjaśnię - podszedł bliżej - Za bardzo Cię kocham.
Prychnęłam.
- Ty mnie kochasz? - głos mi zadrżał - Jeśli się kogoś kocha to się go nie zdradza, a Ty to zrobiłeś - czułam jak w oczach zbierają mi się łzy - Wyjdź stad, nie chce Cie widzieć! - krzyknęłam.
- Daj mi pięć minut, proszę - stał już przede mną.
- Nie! - zaczęłam krzyczeć - Nie chce słuchac Twoich wyjaśnien, wynoś się! 
Kamil złapał mnie za nadgarstki i spróbował uspokoić.
- Puszczaj mnie! 
- Nie! - krzyknął - Nie puszcze dopóki mnie nie wysłuchasz!
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, nie chciałam z nim rozmawiać. 
- W dupie mam to co chcesz mi powiedzieć! - w tym momencie do mojego pokoju wszedł Konrad z kolegami - Nienawidzę Cię! Idź do tej blondyny to Cię pocieszy!
- Co wy wyprawiacie? - zapytał Konrad.
Kamil nawet nie zwrócił na nich uwagi, dalej mocno trzymał mnie blisko siebie.
- Kurwa ja tego nie chciałem ! Sama wpakowała mi się do łóżka, zrozum to !
Zaczęłam się szarpać aby mnie puścił, ale to na nic. Chłopak mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach, przez co syknęłam z bólu.
- Stary puść ją, zrobisz jej krzywdę - powiedział Konrad podchodząc do nas , ale to na nic na mojej twarzy pojawił się grymas bólu - Kamil puść ją!
- Nie ! - spojrzał na mojego brata - Musze jej to wyjaśnić!
- Mam to gdzieś, puść mnie to boli ! - krzyczałam czując wodospad łez.
Mój brat widząc , że Kamil nie zamierza mnie puścić stanął między nami , przez co musiał to zrobić. Schowałam się za bratem rozmasowując obolałe nadgarstki. Chciałam przestać płakać, ale nie mogłam.
- To był nic nie znaczący dla mnie błąd - zaczął - Kocham Cie i tylko na Tobie mi zależy! 
- Nie wrzeszcz na nią - odezwał się Kacper.
Kamil spojrzał na każdego z nich po czym krzyknął :
- To nie jest wasza sprawa ! - spojrzał na mnie - Weronika, nie wyjde stąd jeśli Ci tego nie wyjaśnię.
Nie odpowiedziałam nic, stałam i patrzyłam na niego. Kamil zrobił kilka kroków w moją stronę, przestraszyłam się. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie miałam nawet o czym. Zdradził mnie i gdybym tego nie zobaczyła to pewnie nie powiedziałby mi o tym. Przez cały czas przed oczami miałam to co zobaczyłam , jego i ją. Poczułam że łzy znowu napływają mi do oczu, wzięłam kilka głębszych wdechów aby się nie rozpłakać.
- Proszę, zabierz go stad - szepnęłam do brata.
Konrad podszedł do Kamila, zasugerował mu że już powinien iść, ten jednak był temu przeciwny. Starał się ominąć mojego brata i podejść do mnie. Na szczęście Konrad razem z kolegami wyprowadzili - siłą- Kamila z mojego pokoju. Wychodząc z niego mówił coś do mnie, ale nie chciałam słuchać, szybko zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Chwilę później czułam jak ktoś mnie do siebie przytula. Tym kimś był mój brat, wtuliłam się w niego, a on próbował mnie uspokoić. Gdy przestałam płakać, zaczęłam mu wszystko mówić, dalej w niego wtulana. Czułam jak mięśnie brata napinają się i rozluźniają. Po opowiedzeniu wszystkiego Konradowi, poczułam jak kamień spada mi z serca. Nawet nie pomyślałam, że rozmowa z kimś pomoże mi.
- Już nigdy go tutaj nie zobaczysz - powiedział, a ja na niego spojrzałam - Chodzi mi o to, że już tu więcej nie przyjdzie.
- Ale to jest jeden z Twoich najlepszych przyjaciół.
- I co z tego? - wzruszył ramionami - Nie miał prawa tak zrobić, żaden chłopak nie ma prawa krzywdzić mojej małej siostry - powiedział , po czym mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Przyjaźnicie się od bardzo dawna - spojrzałam na niego - Nie chcę, żeby to wszystko przepadło, to Twój przyjaciel
.- Zobacz co on Ci zrobił - zdenerwował się.
- Wiem, ja tak jak i on doskonale wiedzieliśmy do czego może prowadzić ten związek - chciał coś powiedzieć, ale nie dałam dojść mu do słowa - Przecież doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później się rozstaniemy. Tak właśnie się stało i wiem, że możesz pomyśleć, że oszalałam - uśmiechnął się delikatnie - Bo jaka dziewczyna skrzywdzona przez swojego byłego , jeszcze go broni, ale - spojrzałam na brata - Nie chce żebyście się kłócili, rozstaliśmy się to nasz problem.
- Nie rozumiem Cię.
- Po prostu gdybyś mógł przez jakiś czas nie zapraszać do domu chłopaków.
- Dobrze , nie bedę ich zapraszać - uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam do niego - A teraz uciekaj spać , już późno. Dobranoc - pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc.
Konrad wyszedł z mojego pokoju, ja wsunęłam się z powrotem do łóżka i zasnęłam.

piątek, 3 czerwca 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVIII

Stałam przed szkołą i czekałam na Tymona. Tak jak powiedział, będzie po mnie przychodził do domu i odprowadzał ze szkoły. To miłe z jego strony, ale przeze mnie krzyżuje sobie plany. Przecież mógłby spotkać się z kolegami a tak przychodzi po mnie. Poczułam jak mój telefon wibruje, wyjęłam go i sprawdziłam od kogo. Była to wiadomość od nieznanego dla mnie numeru, to już druga taka wiadomość.
" Spotkaj się dziś ze mną, chce tylko porozmawiać"
To na pewno od Artura , podobną wiadomość dostałam już wcześniej. Nie pokazałam jej Tymonowi i to chyba był błąd.
- Już jestem - spojrzałam przed siebie - Przepraszam że tak długo.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się - Idziemy?
- Idziemy - chłopak złapał mnie za rękę i ruszyliśmy.
Szliśmy w ciszy, od czasu do czasu wymieniliśmy ze sobą kilka zdań. Miałam wielką ochotę powiedzieć o wiadomościach Tymonowi, ale nie wiem czy nie będzie wściekły tym razem na mnie.
- Zanim po mnie przyszedłeś - spojrzał na mnie - Dostałam wiadomość...
- Jaką? - uśmiechnął się - Masz jeszcze jakiegoś chłopaka?
- Nie - zatrzymałam się i pokazałam mu wiadomości.
- Od kogo to? - zapytał pokazując na telefon.
- Nie wiem, ale myślę że od Artura.
Tymek stał przez chwilę nic nie mówiąc, zastanawiał się nad czymś. Nie patrzyłam na niego tylko na swoje buty, wiem, że jest na mnie zły. Po chwili podszedł do mnie i objał ramionami mocno do siebie przyciskając. Wtuliłam się w niego.
- I co ja mam z Tobą zrobić? - zapytał.
- Jesteś zły? - szepnęłam.
- Troszkę - przytulił mnie mocniej - Musisz mówić mi takie rzeczy, nie chce żeby coś Ci się stało .
- Przepraszam.
- Nie gniewam się - pocałował mnie w głowę - Chodz, idziemy.
Przez resztę drogi żadne z nas nie wspominało o Arturze ani też o wiadomościach od niego. Od teraz nie będę nic zatajac przed moim chłopakiem.

Siedząc w domu zastanawiałam się kiedy Artur odpuści i czy w ogóle odpuści. Usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam " proszę" i zobaczyłam w nich Melkę. Uśmiechnęłam się do niej.
- Jak tam? - zapytała siadajac obok mnie.
- Powiedziałam o wszystkim Tymonowi.
- I bardzo dobrze zrobiłaś - spojrzałam na nia - Teraz nic Ci nie zrobi.
- Wiem - położyłam głowę na jej ramie - Tymon powiedział , że bedzie mnie odbieral ze szkoły cały czas, bez mojego marudzenia.
Melka zaśmiała się.
- Ale Ty chyba nie marudzisz, co? - dzgnęła mnie w bok.
- Nie - zaśmiałam się - Ale nie chce żeby przeze mnie zmieniał plany.
- Gdyby nie chciał, to by tego nie robił.
- Wiesz jaki on jest - uśmiechnęłam się pod nosem - Chce żebym była bezpieczna.
- Tak, ale wiedział też , że to może czasem komplikować jego plany.
- Może masz rację.
- Ja mam zawsze rację kochana.
Siedziałyśmy tak jeszcze dwie godziny rozmawiajac na przyjemniejsze tematy, bo temat Artura nie jest przyjemny dla nikogo.
Teraz lezę w łóżku i zastanawiałam się o czym Artur chce rozmawiać. Może powinnam się z nim spotkać i dowiedzieć się czego tak naprawde ode mnie chce. Może gdybym z nim porozmawiała i powiedziała, żeby zostawił mnie raz na zawsze w spokoju to zrobi to. Z jednej strony chce to zrobić, a z drugiej nie. Wiem że Tymon byłby na mnie zły gdybym zrobiła to i to za jego plecami. Gdy jutro po mnie przyjdzie porozmawiam z nim i zapytam co o tym sądzi. Chociaż wiem, że nie będzie pochwalał mojego pomysłu i nie zgodzi się na to. Ale co innego możemy zrobić, żeby dał nam spokój w końcu.


Następnego dnia idąc do szkoły  powiedziałam o moim pomyśle Tymonowi, a on się wściekł. Uważał, ze to nieodpowiedzialne, że Artur może mi coś zrobić i za nic w świecie nie spotkam się z nim. Teraz to i ja byłam zła. Chciałam się tylko dowiedzieć czego od znowu chce, ale mój chłopak mi zabronił. Gdybym to zrobiła to zapewne dałby nam spokój, ale nie Tymek się nie zgadza.
W złym humorze weszłam do szkoły i skierowałam się w stronę szatni. Tam już był Sebastian z Melką, wyglądali naprawdę uroczo. Podeszłam bliżej i przywitałam się z nimi.
- A co Ty taka zła od rana? - zapytał Sebek - Coś albo ktoś Cie ugryzł?
- Spadaj. - burknęłam,
- No co - podniósł ręce w geście obronnym - Przecież tylko pytam, a kto pyta ten nie błądzi.
Usiadłam obok nich na ławce i opowiedziałam o moim pomyśle oraz o tym, że Tymon był wściekły. Oczywiście moi przyjaciele też nie poparli tego co powiedziałam, byli tak samo przeciwni jak i mój chłopak.
- Majka oszalałaś - podsumował Sebek.
- Ale wy nie rozumiecie - spojrzałam na nich - Jeśli się z nim spotkam to może w końcu da mi spokój i już więcej nie będzie ani pisać, ani mnie nachodzić.
- Oszalałaś i tak. - wtrącił Sebastian.
- Sebek przestań.
Usłyszeliśmy dzwonek więc zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do klasy. Przez całą lekcje nie mogłam się skupić, zastanawiałam się czy może to aż tak zły pomysł. Przecież nie spotkam się z nim u niego w domu, tylko gdzieś, gdzie nie będziemy sami. On nie jest taki głupi i nie zrobiłby mi nic, a poza tym zabrałabym ze sobą Melkę lub Tymona. Jeszcze nie upadłam na głowę i nie zamierzam spotkać się z nim sama. Po przeanalizowaniu za i przeciw podjęłam już decyzję, spotkam się z nim..