wtorek, 23 lutego 2016

Prawdziwy przyjaciel XXIV

Gdy tylko zeszłam do środka, oniemiałam. Salon wyglądał cudownie. Czarna skórzana kanapa, do tego dwa fotele w tym samym kolorze i szklany stolik. Spojrzałam w lewo. Tam znajdowała się kuchnia. Na środku pomieszczenia stała drewniana wyspa kuchenna. Kuchnia była przestronna oraz bardzo jasna. Nie mam słów żeby to opisać.
Na dole wszystko było wykonane z drewna, co bardzo mi się podobało.
Po prawej stronie znajdowały się schody, które prowadziły na górę. Szybkim krokiem weszłam, a raczej wbiegłam po schodach. Na korytarzu znajdowały się trzy pary drzwi. Za pierwszymi znajdowała się, przestronna łazienka. Ściany były koloru błękitnego, duża wanna.. Jednym słowem cudo.
Następny był pokój gościnny, mały, ale przytulny. Za specjalnie nie oglądałam go. Skierowałam się to ostatniego pomieszczenia. Na środku pokoju stało wielkie łóżko, po bokach dwie małe szafeczki na których stały lampki. Z lewej strony znajdowała się toaletka, która mnie urzekła. Po prawej wielka szafa.
Wyjrzałam przez okno i zaniemówiłam, widok był cudowny. Jednym słowem zapierał dech w piersiach. Mogłabym podziwiać, go godzinami.
- Majka..- usłyszałam wołanie Tymona.
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam mojego chłopaka z wielkim uśmiechem na ustach.
- I jak? - rozłożył ręce - Podoba się?
Podbiegłam do niego i namiętnie pocałowałam.
- Dziękuje. Dziękuje. I jeszcze raz dziękuję - po każdym słowie, całowałam go. Ostatni pocałunek był najdłuższy - Mam najlepszego chłopaka pod słońcem.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Rozpakujemy się i idziemy na spacer? Co Ty na to?
- Jestem za.
Rozpakowanie nie zajęło nam dużo czasu. Szybko się przebrałam. Założyłam szare zwężane dresy, do tego białą koszulkę na krótki rękawek, ciemnogranatową bluzę, do tego kurtka, ciepłe buty i mogłam wychodzić. Po drodze zabrałam jeszcze aparat, żeby porobić zdjęcia.
Szliśmy ramię w ramię, rozmawiając na różne tematy. Głównym z nich było to miejsce. Tymonowi również się ono podobało, widziałam to w jego oczach. Gdy tylko opowiadał o czymś, to w oczach miał iskierki... Robiłam pełno zdjęć. Na większości był oczywiście mój chłopak, bo jakby inaczej, ale też byłam i ja razem z nim. Niektóre wyglądały komicznie. Stałam teraz i fotografowałam rozciągający się przede mną widok. Las..pokryty był puchem śniegu, który wyglądał cudownie na tle zachodzącego już polowi słońca.
- Masz jeszcze miejsce na aparacie ? - usłyszałam nad uchem głos mojego chłopaka.
- Spokojnie, mam - uśmiechnęłam się - Chcę porobić dużo zdjęć, żeby mieć pamiątkę, gdy stąd wyjedziemy.
- No wiesz - pocałował mnie w kark - Jeśli będziesz chciała to możemy tu jeszcze przyjechać, na dłużej.
- Czyżby był dzień dobroci? - spojrzałam na niego odwracając głowę.
- Można tak powiedzieć - uśmiechnął się - Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa, tylko tyle i aż.
- Z Tobą jestem.
- No ja myślę - zaśmiałam się - Chodź wracamy do domu, zaczyna robić się ciemno, więc się pośpiesz. A jeśli tego nie zrobisz i po drodze coś nas zaatakuje, to możesz być pewna, że to Ciebie coś dorwie. - odwrócił się i szedł w stronę powrotną.
- Skąd ta pewność? - splotłam ręce na piersi.
- Szybciej biegam. - wystawił mi język i szedł dalej - No pośpiesz się.
Wracając cały czas trzymaliśmy się za ręce, co było dla mnie nie za przyjemne. Tymek cały czas odpychał mnie swoim ciałem i przyciągał z powrotem. Denerwowało mnie to. Będąc przy domku, mój jakże kochany chłopak popchnął mnie i  wpadłam tyłkiem w wielką zaspę śniegu. Oczywiście zaczął się tak bardzo, ze mnie śmiał, aż rozbolał go brzuch.
- Zwariowałeś!? Będę chora! - krzyknęłam zła.
Próbowałam wstać, ale na marne.
- Podaj rękę. - powiedział chłopak.
Szybkim ruchem Tymon wyciągnął mnie i już sama stałam na nogach. Jako tako oczyściłam się ze śniegu i ruszyłam przed siebie nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem.
- Kochanie - dogonił mnie i zatrzymał - Przepraszam, nie chciałem.
Nic nie powiedziałam.
- Ej.. nie złość się już - dalej nic - Dobra baj buzi na zgodę. - zrobił dzióbek.
- W dupę się pocałuj. - powiedziałam.
Chłopak roześmiał się i dał mi całusa w policzek.
- Wynagrodzę Ci to.


Dwie godziny  później siedziałam w pokoju przed lustrem i kończyłam się malować. Tymon w ramach przeprosin powiedział, że sam przyrządzi pyszną kolację, więc zgodziłam się. Założyłam czarną, rozkloszowaną sukienkę przed kolano, a to tego nie za wysokie szpilki w podobnym odcieniu ze złotym, delikatnym akcentem. Nie robiłam zbyt mocnego makijażu, jedynie na usta nałożyłam czerwona szminkę. Efekt końcowy bardzo mi się podobał, mam też nadzieję, że i Tymkowi się spodoba.
Schodząc powoli po schodach na dół nie widziałam za wiele. Jednak będąc w salonie oniemiałam. Na stole stole stały gotowe już dania, do tego świeczki i kilka płatków róż. Dookoła panował półmrok, na meblach stały małe świeczki które dodawały uroku całemu otoczeniu, a także budowały nastrój. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko przygotował mój chłopak. Skąd on to wziął?
- Podoba się ? - usłyszałam jego głos za sobą.
- Bardzo. - uśmiechnęłam się.
Gestem ręki pokazał abym usiadła, tak też zrobiłam. Tymon miał na sobie idealnie dopasowaną białą koszulę, do tego czarne spodnie. Marynarka nie była mu potrzebna i tak wyglądał obłędnie. Gdy tylko spróbowałam dań doznałam szoku, nie wiedziałam, że mój chłopak umie aż tak świetnie gotować. Muszę częściej go o to prosić. Przez cały czas rozmawialiśmy swobodnie. Często też żartowaliśmy. Ani razu żadne z nas nie wspomniało o Izie lub kimś innym, byliśmy tylko my.
Po skończonej kolacji przeszliśmy na kanapę, Tymek otworzył wino, nalał do kieliszków i zajął miejsce obok mnie. Podał mi trunek, w jednej dłoni trzymałam kieliszek, za to drugą miałam połączoną z dłonią Tymona. Oparłam głowę o jego ramię. Siedziałam tak wpatrzona w ogień, palący się w kominku. Przeniosłam swój wzrok na siedzącego obok chłopaka i patrzyłam tak na niego. Wiedział, że obserwuję go. Na jego twarzy błąkał się uśmieszek. Obrócił głowę w moją stronę, a ja go pocałowałam, namiętnie pocałowałam.
- Mmm.. - zamruczał - Mam rozumieć, że przeprosiny za dzisiejszy incydent zostały przyjęte.
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się - Nie wiedziałam, że potrafisz tak świetnie gotować.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz maleńka. - puścił mi oczko.
- Na przykład jakich?
- Oj wielu.. - droczył się ze mną.
- Podaj jeden przykład. - uniosłam brew do góry.
- Tylko musimy iść na górę kochanie - poruszył brwiami w górę i w dół - Chyba, że wolisz żeby zrobił to tutaj.
- Co takie..- przerwał mi.
Poczułam jego usta na swoich. Zabrał mój kieliszek i odstawił tam gdzie stał jego. Jedną ręką złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie, po czym posadził na swoich kolanach. Pocałunki była coraz to zachłanniejsze. Tymon przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Zrozumiałam o co mu chodził, rozchyliłam bardziej wargi, jego język momentalnie znalazł mój. Usłyszał mój pomruk co bardzo mu się spodobało. Przycisnął mnie mocniej do siebie i wstał z kanapy. Oplotłam go nogami wokół pasa. Kierowaliśmy się na górę, nie przerywając pocałunków.
W pokoju Tymon przycisnął mnie do ściany i zaczął całować mój policzek, schodząc coraz niżej. Obdarowywał pocałunkami moją szyję, zostawiając tam drobną pamiątkę w postaci malinki. Chłopak masował moje pośladki przez materiał sukienki, coraz bardziej mnie to podniecało. Wiedziałam do czego to prowadzi, nawet chciałam tego. Kocham go, a on kocha mnie. Delikatnie postawił mnie. Złapałam za jego koszulę i zaczęłam rozpinać guziki, on w tym czasie zdejmował ze mnie sukienkę. Ze spodniami chłopaka poszło o wiele szybciej. Zjechał dłońmi na poje pośladki, delikatnie masując i ugniatając je, podniósł mnie do góry.
Położył mnie na łóżku, na moment zaprzestał pocałunkom i spojrzał w moje oczy. Przy świetle jakie panowało w pokoju zobaczyłam w jego oczach miłość i pożądanie. Dłońmi objęłam jego twarz i namiętnie pocałowałam. Wiedział, że chcę tego tak samo jak i on. Dłońmi zaczął gładzić mój brzuch, po czym skierował je do tyłu. Złapał za zapięcie stanika, odpiął go i rzucił za siebie. Czułam jego usta na swojej szyi.. Schodził niżej aż dotarł do moich piersi, na każdej z nich złożył pocałunek. Jedną ręką masował  moją pierś, za to drugą zaczął delikatnie przygryzać i zataczać kółka wokół sutka. Za chwilę robił to samo z drugą piersią. Teraz schodził pocałunkami coraz niżej. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie dolną część bielizny. Opuszkami delikatnie przejechał po mojej kobiecości , z moich ust wydostał się cichy jęk. Całował wewnętrzną stronę moich ud idąc wyżej i wyżej. Językiem przejechał po mojej kobiecości, a mnie przeszył przyjemny prąd. Jego język wdarł się do środka. Przygryzał i ssał moją łechtaczkę, czułam, że dłużej nie wytrzymam.
Tymon wyczuł to. Szybkim ruchem zdjął z siebie bokserki i zabezpieczył się. Jego usta znalazły się na moich. Tymek poczuł, że na coś napiera, splótł swoje dłonie z moimi i naparł mocniej. Poczułam delikatne ukłucie, które z każdą chwilą zamieniało się w coraz większą przyjemność. Moje ciało przeszył potężny orgazm. Moje ciało wygięło się w łuk, Tymon poruszał się we mnie jeszcze kilka razy o czym opadł obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie, szczelnie okrywając. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, chłopak pocałował mnie w czubek głowy i szepnął, że mnie kocha.

Obudziłam się około godziny 6.30 na dworze zaczęło świtać. Spojrzałam w bok i zobaczyłam śpiącego Tymona. Przypominając sobie wczorajszą noc przygryzłam wargę, ten wieczór zapamiętam na zawsze. Pocałowałam go lekko w usta. Zmarszczył nos i poruszył się, przykrywając cieplej kocem.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam wstałam, aby go nie obudzić. Założyłam jego koszulę, która sięgała mi za pupę. Po cichutku zeszłam na dół do kuchni. Wiedziała, że już nie zasnę, więc zrobiłam sobie herbatę. Z ciepłym napojem w dłoni stałam wpatrzona na widok za oknem. Upiłam łyk herbaty i poczułam na swoich ramionach coś przyjemnego. Wiedziałam, że to koc. Spojrzałam przez ramię na mojego chłopaka, uśmiechnęłam się i z powrotem odwróciłam się patrząc przed siebie.
- Wyglądasz lepiej niż ja w mojej koszuli. - pocałował mnie w policzek.
- Wiem. - poczułam jak przytula mnie do siebie, wtuliłam się bardziej - Myślałam, że dłużej pośpisz jak będę na dole.
- Chciałem się przytulić, patrze a tu nie mam mojej kobiety, więc wyruszyłem na poszukiwania.
Zaśmiałam się. Odstawiłam kubek i odwróciłam się do niego przodem.
- I jak znalazłeś ją? - gładziłam jego kark.
- Mhmm.. - zamruczał, całując mnie w usta.
Jego dłonie powędrowały na moje pośladki.
- Mało  Ci?
- Oj tak.
Początek dnia zaczął się bardzo przyjemnie.

czwartek, 4 lutego 2016

Motocyklista XXII

Od tamtego dnia. Od pogrzebu jej babci Julka nie chce ani jeść, ani wyjść na spacer. Wiem, że to nie jest łatwe, ale tak nie można. Całymi godzinami siedzi w pokoju i płacze. Minęły już dwa tygodnie, a ona jest z dnia na dzień coraz to słabsza. Zaczynam się poważnie martwić o jej zdrowie.
W nocy słyszę jak płacze, mam wtedy ochotę zabrać jej cały ten ból i tylko po to, aby go nie czuła. Tamten dzień już zapamiętam na zawsze. Gdy tylko weszliśmy do kaplicy Julka podeszła i cały czas stała przy swojej babci. Płakała. Jej rodzice próbowali zrobić coś żeby się uspokoiła, ale to na nic. Stałem przy niej przez cały ten czas.. Słyszałem jak mówi, że to nie powinno się wydarzyć, że to jest jakiś zły sen i niedługo się z niego obudzić.
Przed oczyma mam obraz jak Jula stoi przy jej grobie. To był najgorszy dzień w moim życiu. Nigdy wcześniej nie widziałem jej w takim stanie.. To była tragedia.
Siedzi teraz na łóżku i patrzy się w pustą ścianę. Tak jakby tam była odpowiedź co ma dalej robić. Nawet nie zwróciła uwagi gdy wszedłem do pokoju. Usiadłem za nią, przesunąłem bliżej siebie i mocno przytuliłem.
- Musisz coś zjeść skarbie - pokręciła głową - Wiem..ja wiem, że to jest trudne, ale masz mnie, Przemka, rodziców, Klar.. Nie zostawimy Cię. Ja Cię nie zostawię.
- Bardzo mi jej brakuję, chciałabym się do niej przytulić, porozmawiać, a nawet pomilczeć - pociągnęła nosem - Ale już nie mogę i nie będę mogła.
- Ona jest przy Tobie, zawsze będzie - wtuliła się we mnie - Jeśli chcesz to możemy pojechać na cmentarz jutro.
- Zrobisz to dla mnie? - odwróciła się w moją stronę.
- Dla Ciebie zrobię wszystko, zawsze..- szepnąłem i przytuliłem ją - A teraz chodź zjesz coś. I nie chce słyszeć odmowy.
Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy, czasem Julka uśmiechnęła się co bardzo i mnie cieszyło. Brakowało mi jej uśmiechu, tego jaka chodziła zadowolona. Tych jej docinek. Brakowało mi jej całej. Są wakacje, a my jesteśmy cały czas w domu. Rodzice Julki non stop pracują, dlatego on jest u mnie. Klara też miała opory, żeby zostać z nią , ale przekonałem ją żeby jednak pojechała tam gdzie planowała.
Po posprzątaniu po kolacji, stałem i zastanawiałem się co zrobić, żeby chodź na chwilę oderwać ją od tego wszystkiego. Poczułem jak Julka delikatnie oplata mnie dłońmi i przytula się do moich pleców. Staliśmy tak jakiś czas, żadne z nas nic nie mówiło.
- Dziękuje. - szepnęła.
Odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem w oczy.
- Za co?
- Za to, że jesteś i nie zostawiłeś mnie po tym co zrobiłam. - przytuliła się do mnie chowając swoją twarz w zagłębianiu mojej szyi.
- Kocham Cię i nie mógłbym Cię zostawić , nie myśl już o tym. Dobrze? - przytaknęła - Masz ochotę na film? Znalazłem ostatnio bardzo fajny.
- Jak Cię znam to jest to film przygodowy.
- To poszukamy czegoś innego.
- Okey.
Reszta dnia minęła nam dosyć dobrze. Po skończonym filmie siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, na różne tematy. Pomyślałem, aby poruszyć temat wakacji, może dowiem się gdzie chciałaby wyjechać i odpocząć chodź trochę. Ciężko było mi to z niej wyciągnąć, nie chciała mówić o wakacjach, ale powinienem naciskać, tylko chce żeby odpoczęła, bardzo by jej się to przydało.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dosyć długo, nawet nie zauważyłem kiedy była już pierwsza w nocy. Spojrzałem na mojego aniołka. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli , wiedziałem, że zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Najdelikatniej jak tylko umiałem rozebrałem ją i przykryłem. Są zrobiłem dokładnie to samo. Spojrzałem jeszcze raz na nią przed snem , po czym przytuliłem ją i nie wiedzieć kiedy, zasnąłem...


[Oczami Julki]

Gdy obudziłam się rano Filipa nie było. Podniosłam się do pół siadu i przetarłam oczy, zegarek pokazywał 10.43 siedziałam tak dobrych kilka minut wpatrując się w ścianę. Od tamtego dnia mam tak praktycznie codziennie. Nic na to nie poradzę, straciłam bardzo bliską mi osobę, każdy na moim miejscu zachowywałby się tak samo. Dziwi mnie tylko to , że Filip ma nerwy ze stali. Próbuje mnie pocieszać, co nie zawsze mu wychodzi, ale i tak jestem mu za to wdzięczna. Gdyby nie on i Przemek nie wiem jak dałabym sobie sama radę. Moja przyjaciółka jest na wakacjach, z tego co wiem zaraz po tym co się stało chciała zostać. Jednak Filip wyjaśnił jej, że to nie ma sensu. Dobrze zrobił.
O moich rodzicach nie ma co mówić. Oczywiście przejęli się całą tą sytuacją, ale dwa dni później wrócili do normalności, zachowywali się tak jakby nic wielkiego się nie stało. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę oni nigdy nie chcieli mieć dziecka. Tak jakby żałowali, ze się urodziłam. Najwygodniej byłoby dla nich gdyby mnie nie było, mogliby zając się wtedy pracą i nikt nie zawracałby im głowy. Nie miałby pretensji o wszystko. Chcieli zabrać mnie do domu, gdzie ja miałam to głęboko w nosie u kogo będę, czy u Filipa czy może jednak w domu. Sama.
Teraz cieszę się, że Filip przygarnął mnie do siebie, przynajmniej nie jestem sama. Mój chłopak ma rację, czasu już nie cofnę. Jest ciężko, ale będzie lepiej. Dziś mamy razem jechać na grób mojej babci. Myśląc nad tym nawet nie zauważyłam, że po moich policzkach zaczęły płynąc łzy. Szybko je starłam i zeszłam na dół poszukać Filipa.
Stał przy blacie kuchennym i zapewne robił śniadanie. Zatrzymałam się i chwilę mu się przyglądałam. Nie mogłam uwierzyć w to  , że mam tak przystojnego faceta. Mógł mieć każdą, a wybrał mnie..
- Hej. - podeszłam cmokając go w policzek - Co robisz?
- Cześć piękna - pocałował mnie w czoło - Śniadanko, chciałem zrobić Ci niespodziankę, ale widzę, że z tego nici..
- Skoro już tu jestem to może pomogę Ci? - uśmiechnęłam się - Co Ty na to?
- Okey - kiwnął głową - To zrób herbatę.
Tak jak powiedział tak też zrobiłam. Stałam  i czekałam, aż woda się zagotuję, w tym czasie czułam jak Filip cały czas mnie obserwuję, dziwnie się czułam.
- No co ? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
Ręce splotłam na piersi, a głowę lekko przychyliłam w bok i wlepiłam w niego swoje spojrzenie, czekając na odpowiedź.
- Nic - wzruszył ramionami - Jesteś uśmiechnięta odkąd zeszłam na dół. Czyżbyś coś już zmalowała? - podszedł bliżej mnie.
- Nie - zadarłam głowę do góry żeby spojrzeć w jego oczy - Po prostu mam dobry humor.
- Czyli coś zmalowałaś. - wskazał na mnie palcem.
- Nie - roześmiałam się - Jestem szczęśliwa dlatego się uśmiecham - odwróciłam się do niego plecami żeby zalać herbatę - Usatysfakcjonowany taką odpowiedzią? - spojrzałam na niego przez ramię.
- Nie, zmalowałaś coś i wiem o tym - wywróciłam oczami - Zawsze tak jest, gdy coś zmalujesz. Jesteś taka uśmiechnięta i miła dla mnie.
- A kiedy ja byłam dla Ciebie nie miła, co? - założyłam ręce na biodra.
- Nie chcesz po dobroci, to muszę użyć cięższej broni. - w momencie przycisnął mnie do szafki i zaczął łaskotać.
Doskonale wiedział gdzie mam łaskotki co było dla mnie zgubą. Za każdym razem tak robi, żeby się czegoś dowiedzieć.
- I jak powiesz mi o co chodzi? - pokiwałam głową na tak, żeby już przestał. Nie miałam nawet siły na to, żeby odpowiedzieć. Uspokoiłam oddech i spojrzałam na niego. Podeszłam bliżej zarzucając mu ręce na szyję, delikatnie cmoknęłam go w usta. Uśmiechnął się.
- Czy ty chcesz żebym zapomniał co masz zrobić? - zaśmiałam się - Bo jeśli tak, to nie uda Ci się to.
- Nie, po prostu jestem szczęśliwa, że mam Ciebie. Po tym co zrobiłam nadal chcesz być ze mną, opiekujesz się mną, za co jestem Ci cholernie wdzięczna. - jego uśmiech znikł.
- Ej mała, mieliśmy o tym nie rozmawiać już. To było dawno i nie prawda. Tak?
- Tak. - delikatnie musnęłam jego usta swoimi,
Filip nie zamierzał kończyć naszego pocałunku. Podniósł mnie i posadził na blacie. Swoim językiem musną moje wargi, przez co delikatnie je rozchyliłam. Jego język złączył się razem z moim. Nie chciałam kończyć tej przyjemniej chwili, ale śniadanie czekało, a poza tym chciałam mu zrobić na złość za te łaskotki. Przygryzłam jego wargę, przez co się odsunął się ode mnie kawałek. Zeskoczyłam z blatu i wyminęłam go, niosąc dwie herbaty do stołu. Stał i patrzył na mnie otwartymi ze zdziwienia oczyma.
- Co się tak patrzysz? Śniadanie stygnie. - uśmiechnęłam się figlarnie.
- Grabisz sobie, oj grabisz. - pokazałam mu język na co się uśmiechnął.

Siedzie teraz na cmentarzu i patrzę przed siebie. Filip został w samochodzie, chciałam aby poszedł ze mną. On jednak powiedział, że da mi chwilę po czym dołączy do mnie. Przed bramą spotkałam starszą panią która sprzedawała róże. Kupiłam od niej dwa piękne bukiety czerwonych i białych róż. Położyłam je na grobie i siedziałam.
Wspominałam każdą spędzoną chwilę z moją babcią. To jak co roku przyjeżdżałam do niej na całe wakacje. Chodziłyśmy wtedy na lody, wymyślała mi różne gry i zabawy. Uwielbiałam spędzać z nią czas. Pamiętam jak mając pięć góra sześć lat babcia uczyła mnie jeździć na rowerze. Nie wychodziło mi to zbytnio. Bałam się jechać. Ona wtedy stanęła za mną i powiedziała, że będzie mnie trzymać, aby nie upadła. Gdy już jechałam tak dłuższy czas usłyszałam śmiech babci, tyle że on był daleko. Odwróciłam się i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że jadę sama.. Zapatrzyłam się na nią i nawet nie widziałam jak wjechałam w jej szopę na narzędzia ogrodnicze. Zraniłam się wtedy w kolano, a ona od razu wzięła mnie na ręce i zaczęła pocieszać.
Gdy tylko noga przestała mnie boleć, dalej siedziałam u niej na kolanach. W ramionach babci czułam się bezpiecznie. Czasem byłam nieznośna i sprawiałam kłopoty, ale i tak bardzo mnie kochała tak jak ja ją. Pamiętam każdą spędzoną z nią chwilę i nigdy ich nie zapomnę..
- Jula.. - poczułam na swoim barku rękę Filipa.
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam przez łzy. Nic nie mówiąc usiadł obok mnie i po prostu przytulił.
- O czym myślisz? - zapytał.
- Pamiętasz gdy pierwszy raz przyprowadziłam Cię do babci?
- Jasne, że tak. Nigdy tak się nie bałem. Myślałem, że coś spartolę i będzie koniec. - zaśmiałam się z tego.
- Gdy zostałam z nią sama to powiedziała, że mam najlepszego chłopaka na świecie.
- Bo masz. - Pan skromny.
- Mówiła, że nigdy nie pozwolisz mnie skrzywdzić i będziesz mnie kochał za wszystko. - westchnęłam - Nawet za błędy jakie popełnię.
- Bo to prawda, twoja babcia miała wtedy rację. Tak jak zawsze. - pocałował mnie w czubek głowy - Kocham Cie łobuziaro.
- Ja Ciebie też bardzo kocham.
Zostaliśmy tam jeszcze jakiś czas. Po prostu siedzieliśmy wtuleni w siebie. Opowiedziałam Filipowi  kilka historii z mojego życia. Oczywiście dotyczyły one moich wybryków w dzieciństwie, które skwitował ze śmiechem. Zauważył, że byłam pełna energii gdy  byłam dzieckiem, zresztą teraz też tak jest..