piątek, 11 listopada 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.7

Schowałam głowę pod poduszkę słysząc ten irytujący dźwięk jaki wydawał mój telefon od kilku chwil. Nie miałam pojęcia kto i w jakim celu próbuje się ze mną skontaktować, ale miął ten ktoś nie po kolei w głowie. Otworzyłam jedno oko zsuwając delikatnie poduszkę aby sprawdzić która godzina. Gdy tylko zobaczyłam jak zegarek wskazuje na ósmą z minutami , jęknęłam przeciągle. Gdy znowu słyszałam jak melodyjka staje się głośniejsza , wyciągnęłam rękę po urządzenie jednocześnie odbierając.
- Tak? - ziewnęłam.
- No wreszcie - usłyszałam zirytowany głos mojej przyjaciółki - Czy ty wiesz od jakiego czasu próbuję się do ciebie dobić ?
- Jakbym mogła nie wiedzieć - rzuciłam przeciągając się na łóżku - Skoro nie dajesz mi spać o tak wczesnej porze wariatko.
- Udam, że tego nie słyszałam - uśmiechnęłam się do siebie - Ale ja w innej sprawie. zbieraj się.
- Co?
- To co słyszałaś , idziemy dziś na zakupy aby kupić ci jakąś fajną kieckę , w końcu masz urodziny za dwa dni.
- I dlatego budzisz mnie tak wcześnie w wakacje? - zapytałam patrząc w sufit.
- Odeśpisz to , cholera - usłyszałam jak coś spada po drugiej stronie słuchawki - To ostatnie nie było do ciebie.
- Mhm - mruknęłam.
- To co za godzinę widzimy się w galerii?
- Okey - westchnęłam.
- To pa.
- Buźka.
Odłożyłam telefon tam gdzie leżał. Podniosłam się do pół siadu aby chodź trochę rozprostować kości. Wyjrzałam przez okno i stwierdziłam, że dziś pogoda nie dopisuje, przez padający deszcz , no  ale cóż, nie całe lato jest słoneczne. Wstałam z łóżka i powędrowałam do toalety aby się odświeżyć, uprzednio zabierając ze sobą potrzebne rzeczy.

                                                                              ***

Rozejrzałam się po centrum aby zobaczyć moją przyjaciółkę, gdy tylko ją dostrzegłam , ruszyłam w jej kierunku.
- Hej - przywitałam się cmoknięciem w policzek.
- Hej , dawno przyszłaś ? - zapytała biorąc mnie pod ramię.
- Nie - uśmiechnęłam się - Dosłownie przed chwilą.
-To idziemy teraz szukać dla ciebie czegoś seksownego - poruszyła znacząco brwiami na co się roześmiałam a dziewczyna razem ze mną.
Ania wciągnęła mnie już do trzeciego sklepu w którym prawdopodobnie miałam coś sobie znaleźć. W dwóch poprzedni nie było nic co wpadło mi lub dziewczynie w oko. Każda z nas poszła w inną stronę aby się rozejrzeć. Chodziłam między wieszakami rozglądając się, ale nic nie wpadło mi w oko. Moją uwagę przykuła piękna sukienka. Podeszłam bliżej aby się przyjrzeć. Sukienka urzekła mnie od razu. Już wiedziałam , że to jest to.
- Masz już coś? - usłyszałam przy uchu głos przyjaciółki.
- Mam - uśmiech wpłyną na moją buzię.
- Dziewczyno! - pisnęła moja przyjaciółka - Bierz ją i przymierzaj!
Tak jak powiedziała , tak też zrobiłam.
Stałam przed lustrem i nie mogłam wyjść z podziwu. Bardzo się sobie podobałam , czyli wyglądałam nieźle , co też umocniło mnie w przekonaniu przez Anię. Wpadła do przymierzalni z piskiem który na pewno słyszał cały sklep.
- Chyba wyglądam nieźle, nie ? - spojrzałam na nią i zaraz na siebie w lustrze.
- Nieźle ? - spojrzała na mnie jak na głupią - Wyglądasz zjawiskowo!
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- No dobra to zdejmuj ją i do kasy - wskazała na mnie palcem - Jeszcze buty i torebka.

Wróciłam do domu zmęczona jak nigdy, miałam ochotę zasnąć. Zakupy z dziewczyną to masakra. Anka w porównaniu do mnie zawsze bawi się świetnie, bo to ja jestem jej marionetką, dostaje multum ubrań i muszę to wszystko założyć , nawet po kilka razy , czego czasem mam serdecznie dość.
Gdy tylko przekroczyłam próg salonu wypuściłam torby z rąk i stanęłam jak wryta. Na kanapie razem z Konradem siedzieli moi rodzice, którzy tylko gdy zorientowali się , że jestem w domu , uśmiechnęli się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech , jednocześnie ruszając dosłownie biegiem w ich stronę. Gdy tylko znalazłam się w ramionach mamy i taty uścisnęłam ich mocno i nie chciałam puścić. Zawsze gdy tylko musieli wracać tęskniłam za nimi, ale teraz , gdy mam ich przy sobie zdałam sobie sprawę jak bardzo za nimi tęskniłam.
- Udusisz nas kochanie - zaśmiał się tato.
- Bardzo za wami tęskniłam - odsunęłam się od nich - Nawet nie wiecie jak się cieszę, że jesteście już i będziecie na moich urodzinach.
- My też się za wami bardzo stęskniliśmy - odezwała się mama.
- A gdzie masz Kamila? - zapytał tato.
- Robert - upomniała go mama.
- No co?
- My już nie jesteśmy razem - uśmiechnęłam się smutno.
- Dlaczego? - dopytywał.
Całą czwórką zasiedliśmy na kanapie. Opowiedziałam rodzicom dlaczego już nie jesteśmy razem. Mama była delikatnie w szoku, zawsze mówiła , że Kamil nie widział poza mną świata i tak było do czasu. Tato był zły , po prostu zły za to co zrobił , pomimo tego, że niedługo będę miała już siedemnaste urodziny , dla niego jestem tą samą , małą sześcioletnią dziewczynką , która przychodziła do niego wieczorami , zasiadała obok niego mocno się tuląc.
- Bardzo was kocham - powiedziałam bardziej wtulając się w nich.
- Ej no - usłyszałam oburzony głos mojego brata - A ja to co?
- No chodź tu do nas - zaśmiał się tato.
Zrobiłam trochę miejsca dla niego i teraz całą rodziną tuliliśmy się do siebie.

sobota, 29 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.6

Siedziałam na kanapie w salonie oglądając jakiś program , gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyła, że dzwoni mama , więc szybko odebrałam.
- Halo?
- Cześć kochanie - usłyszałam pogodny głos mojej rodzicielki - Co u was słychać?
- Hej mamuś - wzięłam pilot i wyłączyłam tv - Wszystko dobrze ,  a u was ? Jak w pracy?
- W pracy jak to w pracy , dużo jej mamy , ale cóż zrobić.
- Powinniście zrobić sobie trochę wolnego - rozsiadłam się wygodniej na kanapie - I nas odwiedzić.
- Na pewno to zrobimy kochanie i to już niedługo.
- Naprawdę? - przycisnęłam telefon do ucha.
- Tak , na prawdę - usłyszałam po drugiej stronie śmiech mamy - No a teraz opowiadaj , jak tam z Kamilem? - gdy usłyszałam to pytanie miałam ochotę od razu się rozłączyć - Kochanie jesteś tam?
- Tak , jestem - odparłam po chwili ciszy.
- Coś się stało? Powiedziałam coś nie tak? - dopytywała.
- Nie , po prostu - wzięłam głęboki wdech - Nie jesteśmy już razem - starałam się aby mój głos brzmiał normalnie.
- Dlaczego? Co się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon, jak tylko przyjedziesz to wszystko Ci opowiem , obiecuję.
- Dobrze słoneczko - uśmiechnęłam się pod nosem - Córeczko muszę już kończyć , ale jeszcze się odezwę.
- Dobrze mamuś.
- Ucałuj brata i pilnuj go tam - zaśmiała się - Tata was pozdrawia. Kochamy was, pa.
- My was też i pozdrów tatę . pa.
Chwilę po zakończonej rozmowie z mamą do domu wrócił Konrad. Usiadł obok mnie na kanapie i uśmiechnął się do mnie.
- Przed chwilą rozmawiałam z mamą - powiedziałam wpatrując się w ekran telewizora - Gdybyś się pośpieszył to może byś miał okazję też porozmawiać z mamą.
- Następnym razem na pewno to zrobię - rozsiadł się wygodniej.
- A i masz pozdrowienia.
- Dzięki.
Siedziałam tak i wpatrywałam się w tv chodź wcale mnie nie interesował program który oglądał mój brat. Cały czas myślałam nad pytaniem mamy o Kamila. Jak przyjedzie i zapyta o powód naszego rozstania , to co ja mam jej powiedzieć? Wiesz mamo, widziałam jak pieprzył się z jakąś dziewczyną.
To było żałosne , tak samo jak i ja. Powinnam o nim zapomnieć , ale nie , ja zawsze muszę jedno zdarzenie przekalkulować milion razy , przez co i tak nie czuję się lepiej.
- Siostra - spojrzałam na brata - Zawiesiłaś się.
- Sorki.
- O czym takk myślisz , hmm? - dźgnął mnie palcem w bok - Czyżby o tym Twoim Mateuszu?
- Co? - spojrzałam na niego jak na głupka - Mati to tylko i wyłącznie mój przyjaciel.
- Jasne jasne - wywróciłam oczami.
- Jest dla mnie jak drugi brat głupolu.
- Masz już jednego i to jakiego zajebistego - uśmiechnął się.
- Idę zrobić coś do jedzenia - wstałam i ruszyłam do kuchni.


Po raz setny wywróciłam oczami podczas rozmowy z Anią , przez co dostałam kuksańca w bok , co zaczynało już trochę boleć.
- Ja mówię poważnie - zmarszczyła brwi - Za trzy tygodnie kończą się wakacje , a Ty za więcej jak tydzień masz urodziny które spędzisz - przerwałam jej.
- W domu na kanapie z czekoladą - podwinęłam nogę pod pośladek i patrzyłam się na jezioro znajdujące się przed nami. Park co naprawdę cudne miejsce , zwłaszcza w taką pogodę jak dziś.
- Daj spokój - usłyszałam zirytowany głos przyjaciółki - To są Twoje urodziny , to tego siedemnaste , więc coraz bliżej osiemnastki.
- Trujesz - spojrzałam na nią kątem oka i zsunęłam na nos okulary.
- Dlaczego nie chcesz się zabawić? - zapytała , czułam jak mnie obserwuje - To przez tego idiotę?
- Nie - przeczesałam ręką włosy.
- Nie kłam, przecież widzę , ale minęło już dwa tygodnie od waszego rozstania - wymierzyła we mnie oskarżycielsko palcem - To koniec wakacji , chyba można je jakoś fajnie zakończyć.
Wpatrywałam się w przyjaciółkę i muszę przyznać jej rację , to koniec wakacji , więc trzeba je jakoś fajnie zakończyć.
- Masz racje - uśmiechnęłam się,
Usłyszałam tylko pisk i poczułam jak dziewczyna mnie przytula.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też.
Wracając z parku myślałam nad tym co powiedziała mi Ania. Przecież minęło już dwa tygodnie , nie mogę siedzieć w domu. Muszę zapomnieć o tym i żyć dalej. Podczas urodzin zabawie się i zapomnę o Kamilu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam cudownego psa husky. Od zawsze podobały mi się te psy , niestety nigdy nie zebrałam się aby porozmawiać z rodzicami nad ten temat. Widać było, że zwierzak komuś uciekł. Rozejrzałam się dookoła aby upewnić się czy na pewno tak jest, ale nikogo nie zauważyłam. Podeszłam bliżej aby sprawdzić czy może na obroży jest coś napisane.
- Hej mały - pies spojrzał na mnie , przez co delikatnie się wystraszyłam - Co ty tu robisz sam?
Byłam coraz bliżej zwierzaka, więc gdyby miał zamiar mi  coś zrobić to już by zrobił , prawda? Wzięłam głęboki wdech i wyciągnęłam przed siebie rękę podchodząc jeszcze bliżej. Pies wstał i podszedł do mnie obwąchując dłoń. Czekałam na to co się wydarzy , ale zwierze podeszło bliżej mnie. Zaczęłam go drapać za uchem co mu się spodobało.
- Ciekawe jak masz na imię? - spojrzałam na jego obroże i sprawdziłam - Shadow - uśmiechnęłam się pod nosem - Gdzie masz właściciela , co?
Trochę dziwnie się czułam rozmawiając z psem , chodź jak to mówią pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Rozejrzałam się aby sprawdzić czy może ktoś w pobliżu nie szuka psa, ale nikogo takiego nie było. Postanowiłam zaczekać jeszcze chwilę i jeśli nikt się nie zjawi to zabiorę go do siebie a później poszukam właściciela. Mam tylko nadzieję, że Konrad nie będzie miął nic przeciwko temu , przecież ten pies jest cudowny.
Usiadłam na ławce a obok moich nóg położył się pies. Czekałam tak już dobre dwadzieścia minut, ale dalej nic , wiec postanowiłam zabrać go na jakiś czas do siebie.
- Chodź Shadow - powiedziałam i wstałam z ławki na co ten od razu zareagował - Idziemy , na ten czas zamieszkasz u mnie - uśmiechnęłam się do psiaka i podrapałam za uchem.
Ruszyliśmy przed siebie. Zdziwiło mnie trochę, że pies mi zaufał i idzie razem ze mną. Pokonaliśmy tak już kawałek drogi , w pewnym momencie Shadow ruszył przed siebie co mnie zdziwiło, zaczęłam za nim biec.
- Shadow ! - krzyknęłam , ale pies nie reagował - Shadow stój! - krzyczałam ale to na nic.
Biegłam za psem i starałam się nie zgubić go , co było bardzo trudne , bo to zwierze jest strasznie szybkie.
- Shadow! - krzyknęłam i zobaczyłam jak pies się zatrzymał , więc przyśpieszyłam i zaraz byłam obok - Gdzie ty się wybierasz co?
Kucnęłam obok niego i pogłaskałam za uchem na co pies zamerdał ogonem, chwilę później usłyszałam jak ktoś woła psa. Odwróciłam się i rozejrzałam aby upewnić czy to prawda , ale nikogo nie zobaczyłam. Może tylko się przesłyszałam , co było możliwe.
- Shadow! - znowu usłyszałam krzyk , tym razem wyraźniejszy.
Obróciłam i zobaczyłam postać jakieś chłopaka , pies spojrzał w tą samą stronę i zaszczekał radośnie. Ciemnowłosy obrócił się i gdy tylko zauważył psa ruszył w jego stronę wołając go. Zwierzak zamerdał ogonem i pobiegł w stronę właściciela. Wstałam i spojrzałam na chłopaka , który gdy tylko zobaczył pupila uśmiechnął się szeroko i zawołał :
- Mam cie potworze - klęknął przy psiaku i pogłaskał go - Gdzieś ty był? - zapytał, na co pies obrócił się i ruszył tym razem w moją stronę.
- Shadow ! - usłyszałam kolejny krzyk chłopaka.
Spojrzałam na psa który był już obok mnie i szczekał radośnie.
- Znowu uciekasz - powiedziałam głaszcząc go.
Usłyszałam kroki i spojrzałam na właściciela psa. Był to ten sam chłopak na którego wpadłam na jeziorem, tylko tym razem nie miał na nosie okularów.
- Shadow - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka , przez co . przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Spojrzałam na właściciela psa i zaniemówiłam. Jego wzrok z zwierzaka przeniósł się na mnie , przez co szybko odwróciłam wzrok.
- Widzę , że mój pies polubił Cię - wstałam i spojrzałam na chłopaka, przez co dostrzegłam jego , że ma szare oczy - I kolejny raz na siebie wpadamy - uśmiechnął się.
- Właściwie to ja na Ciebie wtedy wpadłam - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Co było bardzo przyjemne - puścił mi oczko i uśmiechnął zadziornie - Chyba muszę Ci podziękować.
- Za co ? - zapytałam nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Dzięki Tobie znalazłem mojego zwierzaka - wskazał głową na psa - Gdyby nie Ty to nie wiem co bym zrobił.
- To nic takiego.
- Dla mnie to jednak coś - podszedł do psa i założył mu smycz - Gdybym wiedział , że spotkam tak piękną dziewczynę dwa razy to już dawno wyszedł bym na spacer - uśmiechnął się promiennie - Jak jak Ci się odwdzięczę?
- Nie musisz , nic takiego nie zrobiłam.
- Oj uwierz , zrobiłaś - wskazał na psa - Może dasz się zaprosić na kawę? Przynajmniej tak się odwdzięczę.
Spojrzałam w jego oczy i już chciałam się zgodzić, jednak gdy spojrzałam na osobę za chłopakiem od razu przeszła mi ochota. Za ciemnowłosym zobaczyłam Kamila, więc jak najszybciej chciałam wrócić do domu.
- Naprawdę to nic takiego , cieszę się , że Twój pupil się znalazł - spojrzałam jeszcze raz na Kamila , który patrzył w moją stronę - Niestety ja już muszę iść. Cześć.
Szarooki chciał coś powiedzieć, jednak nie dałam mu dojść do słowa, tylko jak najszybciej odwróciłam się i szybko oddaliłam, a raczej uciekłam. Mimo wszystko nie chciałam spotkać ani też rozmawiać z Kamilem. Gdy dłużej się nad tym zastanowiłam to wydało mi się to idiotyczne, zachowuje się jak dziecko. Wcześniej czy też później dojdzie do spotkania , to przecież jest jeden z najlepszych kolegów mojego brata. Muszę w końcu przestać przed nim uciekać.

poniedziałek, 17 października 2016

Prawdziwy przyjaciel XXIX - Koniec

Po szkole czekałam na Tymona, który miał się tu za chwilę zjawić. Przez cały dzień myślałam nad tym czy powinnam powiedzieć Tymonowi o tym, że chce się spotkać z Arturem. Nie chciałam się z nim kłócić , jednak chce się z nim spotkać, żeby raz na zawsze powiedzieć mu aby dał nam spokój. Przecież jasno i wyraźnie mu powiedziałam , że nie chce mieć z nim już nic wspólnego , a ten dalej to samo. Zależy mi na Tymku i nie chce że by to wszystko się zepsuło przez Artura. Gdy nie było go przez ten czas , wszyscy byli szczęśliwi a teraz tak nie jest . Kłócę się z moim chłopakiem.
Gdy zobaczyłam Tymona który zmierzał w moją stronę wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrzem.
- Cześć - podszedł i cmoknął mnie w usta.
- Hej - uśmiechnęłam się - Idziemy?
- Pewnie.
Tymon złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Żadne z nas się nie odezwało przez długą chwilę, dlatego zrobiłam to pierwsza.
- Tymon - chłopak spojrzał na mnie - Co do dzisiejszego ranka... - przerwał mi.
- Nie gniewam się już na Ciebie - zatrzymał się i delikatnie uśmiechnął - Ale przyznaj , że ten pomysł był głupi. Gdybyś tam poszła sama to on mógłby Ci coś jeszcze zrobić, nigdy nic nie wiadomo.
- No właśnie sama - spojrzał na mnie niezrozumiale - Nie muszę iść tam sama, nawet nie chcę - chłopak zmarszczył brwi - Chcę żeby poszedł  ze mną , będę się lepiej czuła.
Po minie chłopaka widziałam , że mocno się zdenerwował tym co powiedziałam.
- Ty chyba sobie żartujesz ! - warknął - Nigdzie nie idziesz!
- Nie krzycz na mnie - spojrzałam na niego zła - Przecież nie chce iść tam sama tylko z Tobą.
Chłopak nic nie mówił , tylko stał i patrzył na mnie. Podeszłam bliżej niego i mocno się przytuliłam.
- Kochanie - wyszeptałam - Nie złość się na mnie. Ja naprawdę chce dobrze.
- Wiem - westchnął - Tylko nie rozumiem co to da, przez niego tylko się kłócimy - objął mnie szczelnie ramionami i przytulił.
- Dlatego , że się przez niego kłócimy chcę tam iść, razem z Tobą i powiedzieć mu  żeby dał nam spokój.
- Nie sądzę , to coś pomoże - spojrzał mi w oczy.
- Ale zawsze warto jest spróbować - uśmiechnęłam się - To jak, zgadzasz się?
- Zgadzam.
Po usłyszeniu tego wpiłam się w usta chłopaka co go rozbawiło, bo czułam jak się uśmiecha.
- Kocham Cię - wyszeptał.
- Ja Ciebie też kocham - cmoknęłam go w usta i mocno przytuliłam.


Razem z Tymonem czekaliśmy w parku na Artura, Strasznie się denerwowałam przed tym spotkaniem co zauważył Tymek. Podszedł do mnie i mocno przytulił całując w skroń. Przez ten gest delikatnie się odprężyłam. Bardzo się cieszyłam że chłopak zrodził się na to spotkanie i przyszedłze mną, gdyby nie on nie wiem co bym zrobiła.
- Jeśli chcesz to możemy to odwołać.
- Nie - spojrzałam na niego - Chce mieć to już za sobą.
- Jesteś odważna mała - zaśmiał się.
- Głupek - pacnęłam go w ramie.
- Ale Twój.
Odsunęłam się od chłopaka i zauważyłam zmierzającego w naszą stronę Artura. Ścisnęłam mocniej dłoń Tymka aby dodać sobie trochę otuchy,
- Cześć - odezwał się Artur.
- Cześć.
- Myślałem, że będziemy sami.
- To źle myślałeś - warknął mój chłopak - Czego od niej chcesz?
- Chce to wszystko naprawić - spojrzał na mnie - Chce żeby było jak dawniej - Tymon prychnął - Nie biorę już tego gówna i nie zamierzam , przysięgam.
- Artur - spojrzałam na niego - Ciesze się, że już tego nie bierzesz bo to tylko zrujnowały by Ci życie, ale nie wiem co Ty chcesz naprawić.
- To co spieprzyłem , nas.
- Tyle że - wzięłam głęboki wdech - Nas już dawno nie ma. Tamtego dnia wszystko przekreśliłeś.
- Wiem, wiem - podszedł bliżej , ale Tymek odsunął mnie w tył - Ale na pewno jest jakaś mała szansa abyśmy mogli spróbować.
- Nie Artur , nie ma.
- Ale ja Cię kocham.
Tymon po usłyszeniu tych słów podszedł bliżej chłopaka , na co ten też nie pozostał mu dłużny. Aby zapobiec bójce stanęłam między nimi nadal trzymając mocno dłoń mojego chłopaka.
- Ja kocham Tymona, jestem z nim szczęśliwa i nic ani nikt tego nie zmieni. Byłe między nami dobrze ,ale Ty zniszczyłeś. Nie chce Cię już więcej widzieć, nie pi ani też nie dzwoń.
- Nie odpuszczę tak łatwo.
- Nie kocham Cię  i nie chce znać po tym co mi zrobiłeś - powiedziałam patrząc mu w oczy - Zostaw nas w spokoju. Jeśli dalej będziesz mnie nękał zgłoszę to na policje.
- Czyli mam dać Ci spokój?
- Tak ,  to jest nasze ostatnie spotkanie. Po nim raz na zawsze zapomnij o mnie i tym co Cię ze mną łączyło.
- Ale..
- Nie , masz zapomnieć to koniec. Cześć.
Tymek posłał mu ostanie spojrzenie i łapiąc mnie mocniej za rękę skierował się  w przeciwną stronę niż Artur. Idąc nawet nie odwróciłam się, aby sprawdzić czy dalej tam jest , nie chciałam go już widzieć. On to zamknięty na zawsze rozdział.
- Jestem z Ciebie dumny - Tymek cmoknął mnie w policzek -  Mam nadzieję, że to już koniec.
- To już na pewno koniec.

sobota, 15 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.5

Rozkoszowałam się promieniami słońca , gdy poczułam jak na moje rozgrzane ciało spada kilka kropel co wywołało u mnie dreszcz , ale to nie może być deszcz, przecież słońce parzy chyba jak nigdy. Zdjęłam okulary z nosa po czym odwróciłam się aby sprawdzić co wywołało na moim ciele dreszcze. Zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Mateusza z którego prost na mnie spływało kilka kropel zimnej wody.
- Zabierasz mi słońce blondynku  - spojrzałam na niego zasłaniając oczy ręką.
- Coś mi obiecałaś.
- Co takiego ? - przekrzywiłam lekko głowę na bok.
- Miałaś do mnie dołączyć - skrzyżował rękę na piersi aby wyglądać przekonująco w tym co mówi, jednak nie udało mu się to , gdyż zdradzał go uśmiech.
- Zrobię to później - odparłam wracając do poprzedniej czynności.
- Słyszę to już trzeci raz maleńka.
Ułożyłam się wygodniej na brzuchu kładąc ręce pod głowę aby było mi wygodniej, po czym odpowiedziałam;
- Chcę złapać ostatnie promienie słońca , więc bądź tak łaskaw mi nie przeszkadzać.
- Ja Ci w tym z chęcią pomogę - chwilę później czułam jak chłopak łapie mnie w talii i podnosi , przerzucając sobie przez ramię.
- Co Ty robisz? - zapytałam i słyszałam jak z moich ust wydobywa się pisk.
- No jak to co ? - zapytał głupkowato - Pomagam Ci łapać ostatnie promienie słońca - odparł z delikatną ironią.
- Od kiedy jesteś taki uczynny ? - zapytałam z wyczuwalnym sarkazmem.
- Od zawsze.
Odwróciłam się aby zobaczyć dokąd się kierujemy, gdy zobaczyłam, że kierujemy się w stronę wody od razu zaczęłam się wyrywać, co nie było łatwe. Przyjaciel skomentował to jedynie gardłowym śmiechem.
- Koniec żartów - uderzyłam go delikatnie w tył nagich pleców - Masz odstawić mnie z powrotem na ziemie - zażądałam.
- Jak sobie życzysz .
Chwilę później czułam jak moje rozgrzane od słońca ciało styka się z lodowatą wodą. W ostatniej chwili nabrałam powietrza do płuc zanim znalazłam się pod wodą. Wynurzyłam się i od razu napotkałam zadowoloną gębę roześmianego chłopaka.
- Ugh! - uderzyłam dłońmi w wodę - Jesteś nienormalny - próbowałam przybrać wściekły wyraz twarzy, chodź tak naprawdę w duchu śmiałam się z tego co wykombinował.
Widząc zadowolonego z siebie chłopaka roześmiałam się , a zaraz do mnie dołączył przyjaciel.
- Przecież w wodzie też łapiesz promienie słońca, czyż nie? 
- Nie bądź taki cwany - wytknęłam mu język po czym ochlapałam wodą.
- Ty mała małpo , doigrałaś się.
Przyjaciel odwzajemnił mi się tym samym, aby po chwili zacząć prowadzić wojnę. Nie było łatwo , ponieważ chłopak jest ode mnie silniejszy , przez co z o wiele większą siłą obrywałam. 
- Wystarczy! - krzyknęłam podnosząc ręce do góry w geście obronnym.
- Też myślę, że masz już dość - uśmiechnął się - Idziemy pływać.

Relaksowałam się w wodzie już jakiś czas, więc postanowiłam wyjść, aby się trochę osuszyć. Poinformowałam o tym przyjaciela, chodź ten namawiał mnie aby jeszcze trochę została. Ja jednak postanowiłam trochę odpocząć, skierowałam się w stronę brzegu. Będąc w drodze do miejsca gdzie zostawiłam swoje rzeczy odwróciłam się, aby zobaczyć co porabia przyjaciel. Zauważył mnie i pomachał co odwzajemniłam. Szłam dalej w ten sam sposób do czasu gdy nie poczułam jak uderzam o coś twardego, będąc pewna , że za chwilę spotkam się już drugi raz tego dnia z twardym podłożem zamknęłam oczy. Jednak nic takiego się nie stało. Poczułam jak silnej ramiona łapią mnie, jednocześnie ratując przed upadkiem. 
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą umięśnioną klatkę piersiową w którą wpatrywałam się jak w jakiś obrazek. Przeniosłam jednak swój wzrok wyżej i ujrzałam przystojnego jak cholera bruneta, niestety przez okulary które miał na nosie nie widziałam jego oczu. Za to zauważyłam jak na jego twarzy pojawia się uśmiech przez który na pewno nie jednej dziewczynie miękły nogi.  Spowodowane było to tym, że przez ten czas wpatrywałam się w niego jak osioł w malowane wrota. Przez co na pewno wziął mnie za jakaś napaloną małolatę.
- Nic Ci nie jest? - usłyszałam ten seksowny głos.
- Em..nie , nic mi nie jest - wyswobodziłam się z jego uścisku zdając sobie sprawę z tego , że cały czas w nim tkwię - Dziękuję za ratunek.
- Nie masz za co dziękować, nic wielkiego nie zrobiłem - posłał mi seksowny uśmiech przeczesując mokre zapewne od wody włosy.
- I przepraszam, że na Ciebie wpadłam - próbowałam się uśmiechnąć co mi nie do końca wyszło - Nie zauważyłam Cię.
- Nic nie szkodzi, taka piękna, wpadająca na mnie dziewczyna to samo przyjemność.
Po tych słowach na moich policzkach na bank pojawiły się soczyste rumieńce.
- Jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Cześć - powiedziałam po czym jak najszybciej wyminęłam go i odeszłam.
Idąc przed siebie czułam jak ten chłopak wypala mi dziurę w plecach, więc przyśpieszyłam kroku. Będąc blisko celu zauważyłam przyjaciela który patrzył na mnie zaciekawiony, więc na pewno będzie zadawał pytania i nie myliłam się. Gdy tylko podeszłam do niego , ten od razu zaatakował mnie pytaniami.
- Kto to był?
- Powiem Ci później tylko chodźmy już stąd - odpowiedziałam szybko.
- Co Ci zrobił? - widziałam jak przyjaciel delikatnie się spiął,
- Co ? Nie , nic mi nie robił - spojrzałam za siebie, a on tam stał razem w kolegą cały czas mnie obserwując - Po prostu chce wrócić już do domu.
- Na pewno wszystko okej? - dopytywał.
- Tak - uśmiechnęłam się - Po drodze Ci wszystko powiem , tylko teraz zbieramy się już do domu.

piątek, 14 października 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.4

Obudziły mnie promienie słoneczne próbujące przedostać się przez zasłonięte okno do mojego pokoju. Wzięłam do ręki telefon aby dowiedzieć się która godzina. Przez blask jaki padł z urządzenia, nie mogłam dostrzec godziny, gdyż moje oczy jeszcze się nie przyzwyczaiły. Zamrugałam kilka razy, dzięki czemu mój wzrok przyzwyczaił się do światła. Zegarek wskazywał siódmą trzynaście. Odłożyłam urządzenie, aby zdrzemnąć się. W końcu mamy wakacje , co oznacza , że nie muszę wcześnie wstawać i mogę trochę dłużej spać.
Gdy chciałam zmienić pozycję na wygodniejszą coś mi to uniemożliwiło, a raczej ktoś. Tym ktosiem był Mateusz , który oplatał mnie w pasie, tak jakbym miała zaraz uciec. Nie chcąc go budzić próbowałam jak najdelikatniej zmienić pozycję, jednak nie udało mi się to , gdyż usłyszałam nad uchem zaspany głos przyjaciela .
- Przestań się tak kręcić i daj mi spać kobieto - warknął.
- Jest mi niewygodnie - odparłam i poruszyłam się aby leżeć wygodniej.
Chłopak nic nie opowiedział, więc spróbowałam znowu. Tym razem widziałam jak otworzył jedno oko i spojrzał na mnie próbując wyglądać groźnie.
Próbowałam się nie roześmiać z tego widoku jaki mi zafundował. To było jak próbował mnie nastraszyć, chodź wyglądał przy tym mało groźnie. Gdy nic nie odpowiedziałam , spróbowałam kolejny raz zmienić pozycję, jednak poczułam tylko jak wypadam z łóżka i z wielkim hukiem ląduję piętro niżej na tyłku. Wykrzywiłam usta w grymasie przez to jaki ból poczuła. Spojrzałam na przyjaciela który mimo zamkniętych oczu uśmiechnął się chytrze. Ja natomiast próbowałam rozmasować bolące miejsce przez tego imbecyla , zwanego moim przyjacielem.
- Chodź - odwróciłam głowę próbując zrozumieć o co mu chodzi.
Mateusz przywołał mnie gestem ręki abym weszła na łóżko. Na MOJE łóżko, Jaki z niego dobroduszny człowiek - pomyślałam. 
- Wskakuj , tylko daj mi spać - jęknął , po czym  odwrócił się do mnie plecami i ponowił próbę zaśnięcia.
Tak jak powiedział tak zrobiłam. Chwilę później leżałam przytulona do pleców przyjaciela.
- Wiedziałam , że mnie kochasz - szepnęłam z uśmiechem.
- Aż się sobie dziwie, za co.
Zaśmiałam się , po czym bardziej wtulając w blondyna zasnęłam.


Obudziłam się czując jak jest mi bardzo gorąco. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tylko blond czuprynę. Okazało się , że mój kochany przyjaciel przygniata mnie swoim ciałem, dzięki czemu jest niewyobrażalnie gorąco. Próbowałam zepchnąć z siebie chłopaka, ale nie dałam rady. Więc muszę go obudzić - pomyślałam. W sumie to i tak jest już kilka minut po dziesiątej, więc pora wstawać.
- Mateusz. 
Nic.
- Mateusz wstawaj.
Nic.
- Mateusz! Wstawaj!
Chłopak poruszył się przez co łatwiej było mi się wydostać. Szybko zepchnęłam go z siebie.
- Co Ty znowu chcesz? - jęknął.
- Przygniatałeś mnie grubasie - spojrzałam na niego -  A poza tym już jest po dziesiątej , więc pora wstać.
- Jak Ty mnie nazwałaś? \
- Grubasieee - przeciągnęłam ostatnią literkę.
Przyjaciel spojrzał na mnie i nim się obejrzałam leżałam pod nim łaskotana. Śmiałam się jak opętana, przez co rozbolał mnie brzuch.
- Przestań!
- To mnie przeproś - zaprzestał swoich tortur, jednak gdy pokręciłam głową na nie, ten znowu zaczął mnie męczyć.
- Przepraszam! 
Gdy tylko to powiedziałam, a raczej krzyknęłam, momentalnie poczułam ulgę. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie od śmiechu.
- No i tak ma być.
Spojrzałam wkurzona na przyjaciela, po  czym zaczęłam wstawać. 
-Idę pod prysznic.
-Starsi mają pierwszeństwo! - krzyknął po czym zobaczyłam jak znika.
Opadłam na łóżko kręcąc głową. Jak to możliwe, że jeszcze nie zwariowałam przy min. Niby jest dorosły a czasem zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Mimo to i tak go uwielbiam. Nie znamy się długo, jakieś nie całe dwa lata. Poznaliśmy się przez przypadek, ale to i tak był najlepszy przypadek jaki mógł mi się przydarzyć.
Zawsze gdy mam problem i potrzebuje się wygadać lub też być z kimś i po prostu pomilczeć to Mateusz zawsze jest. Nie ważne czy chce tego czy też nie, on po prostu jest. Nie zadaje pytań tylko czeka godzinę , dwie albo nawet cały dzień aby dowiedzieć się co mnie trapi. I nie to , że się wypytuję, tylko jest blisko mnie i czeka aż sama zechcę mu o tym powiedzieć. Nie znamy się długo, ale mam wrażenie jakbyśmy znali się od dzieciaka. Wie o mnie bardzo dużo, bo chyba nie wszystko, ja również wiem o nim to i owo. Jest sobą  i nie udaje. Gdy trzeba to mnie pocieszy , ale też solidnie opieprzy za moją głupotę i bezmyślność. Jest jak mój drugi starszy brat, trochę denerwujący i uważający , że wie wszystko najlepiej ale tak czy tak kocham go.
Moje przemyślenia przerwała cisza, wcześniej był to szum wody a teraz nic. Oznacza to , że Mati zaraz zwolni łazienkę. Wstałam więc i wyjęłam szare spodenki do tego białą koszulkę i bieliznę. Wszystko położyłam na łóżko po czym podeszłam do okna i otworzyłam je , aby wpuścić trochę świeżego powietrza. Odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciela który trzymał w dłoni moją bieliznę i uśmiechał się głupkowato.
- To dla mnie ? - poruszył zabawnie brwiami.
- Baran - bąknęłam wyrywając mu bieliznę.
Zabrałam resztę rzeczy poszłam pod prysznic.
- Zasuwaj na dół robić śniadanie ! 
- Jasne jasne.
Uśmiechnęłam się pod nosem wyobrażając sobie minę chłopaka.

Po prysznicu zeszłam na dół czując przyjemne zapachy wydobywające się z kuchni. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam chłopaka który robił coś przy blacie kuchennym. Podeszłam do niego i stając na palcach zajrzałam przez ramię. Blondyn spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się i wskazał głową stół, na którym stały moje ulubione naleśniki z czekoladą i serem. Cmoknęłam Mateusza w policzek i zasiadłam do stołu. 
- A to za co?- zapytał podając mi sok.
- Za wszystko.
- To przecież nic wielkiego - powiedział zajmując miejsce naprzeciwko mnie - Zwykłe śniadanie, no może nie takie zwykłe, bo są to Twoje ulubione naleśniki, no ale czego się nie robi dla mojego maleństwa aby tylko było uśmiechnięte - puścił mi oczko.
- Nie mówię w tym momencie o śniadaniu - upiłam łyk soku - Mówię ogólnie o wszystkim co dla mnie robisz i dziękuję też, że jesteś.
Wstałam i podeszłam do przyjaciela mocno go tuląc.
- Hej - pogładził mnie dłonią po plecach - Przecież wiesz , że możesz zawsze na mnie liczyć, o każdej porze dnia i nocy, tak? - kiwnęłam głową na znak , że się z nim zgadzam - Uśmiechnij się teraz dla mnie.
Spojrzałam na przyjaciela i posłałam mu delikatny uśmiech, który od razu się powiększył po zobaczeniu głupiej miny chłopaka. Zajęłam swoje miejsce po czym oboje zabraliśmy się śniadanie.
- Dziś jest ładna pogoda - odezwał się blondyn - Może wyskoczymy na basen albo nad jezioro, co Ty na to?
- To jest dobry pomysł - wzięłam kęs - Możemy się trochę ochłodzić, bo dziś zapowiada się straszny upał.
- No to postanowione - uśmiechnął się - Ja już się będę zbierał, wpadnę po Ciebie jakoś za trzy godzinki, może być?
- Pewnie.
- No to lecę , do później - puścił mi oczko i wyszedł.
- Paa!
Sprzątałam właśnie po śniadaniu gdy usłyszałam jak do domu wchodzi brat. Wyszłam z kuchni i skierowałam się do przedpokoju. Oparłam się o ścianę i skrzyżowałam ręce na piersi widząc Konrada. Chłopak zauważył mnie i uśmiechnął się delikatnie , a raczej próbował gdyż wyszedł mu grymas.
- Cześć siostra - podszedł i cmoknął mnie głowę, po czym skierował się w stronę salonu.
- Jak impreza? - zapytałam chłopaka który aktualnie leżał na kanapie z jedną ręką pod głową.
- Udała się.
- Widzę - usiadłam obok niego - I czuję.
- Hę?
- Jedzie od Ciebie alkoholem - skrzywiłam się.
- Dzięki - odpowiedział z sarkazmem.
Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- Idź na górę i weź prysznic, a ja zrobię Ci śniadanie.
- Kochana jesteś - poczochrał mi włosy - Zaraz wracam.
Pokręciłam delikatnie głową i poszłam do kuchni, aby zrobić coś dobrego do jedzenia dla swojego brata.

środa, 20 lipca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.3

Obudziłam się dzisiaj dosyć późno , było to spowodowane wczorajszymi wydarzeniami. Spojrzałam na swoje nadgarstki , na lewym widniał siniak zrobiony przez Kamila. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co mi zrobił , w moich oczach pojawiły się łzy, szybko zamrugałam aby je odgonić. Nie chce teraz płakać, chce o tym zapomnieć to już koniec. Wzięłam telefon żeby sprawdzić godzine , w tym czasie zaczął on dzwonić. Na ekranie widniało "Aniulka", to moja przyjaciółka. Jest ona zakręconą zielonooką szatynką.
Nacisnęłam zielony przycisk i  odebrałam :
- Halo?
- No hej - usłyszałam jej radoany głos - Pomyslałam , że pójdziemy dziś na zakupy , co Ty na to?
- Sama nie wiem - odpowiedziałam smętnie.
- Coś się stało? Pokłóciłaś się z Kamilem? - dopytywała.
- Tak jakby.
- Chyba coś poważnego - chciałam jej o wszystkim powiedzieć - To może spotkajmy się i wszystko mi opowiesz, zgoda?
- Okej, gdzie?
- Może spotkajmy się w galerii , przy fontannie o 16 .
- Dobra, będę pa.
- Papa.
Odłożyłam telefon i wstałam. Poczłapałam do łazienki, stojąc przed lustrem widziałam tylko moje czerwone i podpuchniete od płaczu oczy. Schłodziłam twarz zimną wodą, za wiele nie pomogło. Miałam ochotę wrócić do pokoju i płakać ile tylko fabryka dała, ale nie chciałam aby brat się o mnie martwił.
Założyłam na siebie zwykłą koszulkę i spodenki, włosy związałam w niedbałego koka i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Konrada razem z chłopakami. Wchodzać do pomieszczenia przykleiłam sztuczny uśmiech aby udawać, że wszystko jest dobrze.
- Hej wam - uśmiechnęłam się do nich, ale wyszło to sztucznie.
- Hej młoda - uśmiechnął się Kacper.
A reszta mu zawtórowała.
- Zrobiliśmy śniadanie - odezwał się mój brat - Zjedz z nami.
- Dziekuje, ale nie jestem głodna - wyjęłam sok i nalałam do szklanki .
- Powinnaś coś zjeść.
- Może później - zabrałam sok i kierowałam się do wyjścia.
- Może masz ochotę wyjść dziś na basen? Albo porobić cokolwiek.
- No właśnie, to fajny pomysł - powiedział Kacper.
Zmieniłam kierunek i ruszyłam w strone wolnego miejsca przy stole. Usiadłam obok Kacpra.
- No dobra - spojrzałam na nich - Przez to co wydarzyło się wczoraj nie musicie spedzać ze mną czasu i mnie pilnować - upiłam łyk soku - Nie mam zamiaru zrobić sobie czegoś.
- Siostra! - spojrzałam na brata - To nie jest śmieszne.
Splotłam dłonie i położyłam je na stole pochylajac się do przodu.
- Wiele osób się rozstaje, ja też to przeszłam - wlepiłam wzrok w swoje dłonie - To nie powód aby obchodzić się ze mną jak z jajkiem. Rozstaliśmy się.
Moje oczy momentalnie zaszły łzami, ale szybko je odgoniłam.
- Nie musicie sié mną tak przejmować , wszystko dobrze.
- Ale..- odezwał sisię Maciek - Widziałaś to i.. - nie dokończył bo Oliwier uderzył go w tył głowy.
- Stary! - sykną Oli.
- Nie chce o tym rozmawiać, okej? - uśmiechnęłam się do nich - A poza tym to idę niedługo do galeri spotkać się z Anią, więc basen odpada.
Wzięłam sok i poszłam do pokoju. Po zamknięciu drzwi łzy zaczęły płynać mi po policzkach. Zakryłam usta dłonią aby stłumić szloch. Nie chciałam że któryś z chłopaków mnie słyszał.

                                      ***

Siedziałyśmy w kawiarni obładowane zakupami. Gdy tylko do niej weszłyśmy od razu zamówiłyśmy coą do picia, a ja zaczęłam opowiadać co się wydarzyło. Mimo moich starach łzy płynęły z moich oczu. Nie chciałam tego , ale nie mogłam zrobić nic. Ania siedziała obok mnie obejmując ramieniem i próbując pocieszyć, starała się ale nie wiele to dało. O nic nie pytała , po prostu była i za to ją kocham. Kilka minut zajęło mi aby się uspokoić i doprowadzić do porządku.
- Przepraszam, nie chciałam się tak rozkleić.
- Ej, no coś Ty - uśmiechnęła się do mnie ciepło - To nie Twoja wina. Czasem to nawet pomaga.
- Ale ja już wypłakałam morze łez - uśmiechnęłam się smutno - A dalej czuje się jakby to była moja wina.
- Oszalałaś! - uderzyła ręką w swoją nogę - To nie jest Twoja wina, to on wszystko spieprzysz. I nawet tak nie myśl , bo bedziesz miała doczynienia ze mną.
Roześmiałam się na jej słowa , a ona razem ze mną.
- I taką chce Cię widzieć, roześmianą i szczęśliwą.
- Dziekuje - przytuliłam ją - Jesteś najlepsza.
- Wiem - wyszczerzyła się - Dokończymy nasze lody i idziemy jeszcze do kilku sklepów. Co Ty na to?
- Pewnie.
Razem z Anią byłyśmy chyba we wszystkich sklepach, ten dzień był bardzo udany. Nawet zapomniałam na chwilę o Kamilu, wiem , że i tak będę musiała to zrobić , po tym co się stało nie wybaczę mu.
Weszłam do domu i od razu skierowałam się w stronę swojego pokoju. Na korytarzu spotkałam swojego brata, który na widok ilości toreb zaniemówił. Nie dziwię mu się , sama jestem zaskoczona tym ile wydałyśmy, ale warto było. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Była już godzina 18 więc postanowiłam coś przegryźć. Pijąc sok usłyszałam dzwonek do drzwi , wstałam i poszłam odtworzyć.
- Cześć mała - powiedział uśmiechnięty Mateusz.
- Hej - przywitałam się z nim buziakiem w policzek - Wejdź.
Mateusz był wysokim niebieskookim blondynem. Przyjaźnimy się od dawna. Mati jest dla mnie jak brat, zawsze mi pomaga, mogę też z nim porozmawiać o wszystkim.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam gdy byliśmy w kuchni.
- Soku - uśmiechnął się - Pomyślałem, że wpadnę i coś pooglądamy, co Ty na to?
- Jestem za - uśmiechnęłam się podając mu sok - To chodź do salonu.

Właśnie oglądaliśmy jakąś komedie gdy zadzwonił dzwonek, przeprosiłam przyjaciela i poszłam otworzyć. Przed drzwiami stał Kacper, przywitałam się z nim i zaprosiłam do środka. Skierowaliśmy się do salonu, tam był Mateusz w towarzystwie mojego brata. Panowie przywitali się , Kacper spojrzał na Konrada i był zdziwiony.
- A Ty jeszcze nie gotowy?
- Mówiłem , że nie idę. - Konrad wzruszył ramionami.
- Dlaczego? Przecież mieliśmy tam być wszyscy. - spojrzałam na obu i nie wiedziałam o czym mówią.
- Nie idę i już.
- Ej.. - spojrzał to na jednego to na drugiego - O czym mówicie?
- Dziś wszyscy mieliśmy iść na imprezę, ale Twój głupi brat teraz mi mówi , że nie idzie. - Kacper rzucił poduszką w przyjaciela.
- Pisałem wam dziś dlaczego nie idę. - brat odrzucił poduszkę.
- Dlaczego? - spojrzalam na brata , kryzujac dlonie na piersi.
- Uwaza, ze po tym co sie wczoraj stalo nie moze zostawic Cie samej.
- Nic mi bedzie, poza tzm Mateusz ma zostac na noc, wiec nie bede sama.  A Ty sie ruszaj i wynos na impreze.
- I to juz!
Konrad bez slowa wstal i poszedl na gore.
- Dziekie.
Kilkanascie minut pozniej zostalam z przyjaciel. Chcialam ogladac dalej, ale on sie uparl , ze musze mu wyjasnic o co chodzilo. Niechetnie , ale zrobilam to, oczywiscie musialam przy tym plakac.
- Kretyn nie wie co stracil - przyjaciel pocalowal mnie w czolo - Nie placz, nie warto przez idiote.
Wzielam kilka wdechow abz odgonic kolejne lzy, nie chcialam plakac chociaz to bolalo. Kilka chwil pozniej ogladalismy filmy smiejac sie.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.2

Obudziłam się a za oknem było już ciemno. Spojrzałam na zegarek który stał na szafeczce nocnej koło łóżka, dochodziła pierwsza w nocy.  Z dołu słychać było jeszcze śmiech mojego brata i jego kolegów, co oznaczało , że jeszcze nie śpią. Przeciągając się na łóżku delikatnie uderzyłam w coś nogą, podniosłam się do pół siadu zapalając lampkę nocną. Obok mnie siedział Kamil i patrzył wprost na mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć, sparaliżowało mnie. Kamil chciał złapać mnie za dłoń, ale zabrałam ją i odsunęłam na koniec łóżka. Cały czas na mnie patrzył, nawet na moment nie spuścił mnie z oczu.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam przerywając cisze - Kto Cię tu wpuścił? 
- Kochanie chce Ci to wszystko wytłumaczyć - powiedział.
- Nie mów tak do mnie - powiedziałam wstając i podchodząc do okna - Nie chce Cię widzieć, więc wynoś się stąd.
Kamil wstał i zrobił krok w moją stronę.
- Muszę Ci to wytłumaczyć i nie wyjdę dopóki Ci tego nie wyjaśnię - podszedł bliżej - Za bardzo Cię kocham.
Prychnęłam.
- Ty mnie kochasz? - głos mi zadrżał - Jeśli się kogoś kocha to się go nie zdradza, a Ty to zrobiłeś - czułam jak w oczach zbierają mi się łzy - Wyjdź stad, nie chce Cie widzieć! - krzyknęłam.
- Daj mi pięć minut, proszę - stał już przede mną.
- Nie! - zaczęłam krzyczeć - Nie chce słuchac Twoich wyjaśnien, wynoś się! 
Kamil złapał mnie za nadgarstki i spróbował uspokoić.
- Puszczaj mnie! 
- Nie! - krzyknął - Nie puszcze dopóki mnie nie wysłuchasz!
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, nie chciałam z nim rozmawiać. 
- W dupie mam to co chcesz mi powiedzieć! - w tym momencie do mojego pokoju wszedł Konrad z kolegami - Nienawidzę Cię! Idź do tej blondyny to Cię pocieszy!
- Co wy wyprawiacie? - zapytał Konrad.
Kamil nawet nie zwrócił na nich uwagi, dalej mocno trzymał mnie blisko siebie.
- Kurwa ja tego nie chciałem ! Sama wpakowała mi się do łóżka, zrozum to !
Zaczęłam się szarpać aby mnie puścił, ale to na nic. Chłopak mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach, przez co syknęłam z bólu.
- Stary puść ją, zrobisz jej krzywdę - powiedział Konrad podchodząc do nas , ale to na nic na mojej twarzy pojawił się grymas bólu - Kamil puść ją!
- Nie ! - spojrzał na mojego brata - Musze jej to wyjaśnić!
- Mam to gdzieś, puść mnie to boli ! - krzyczałam czując wodospad łez.
Mój brat widząc , że Kamil nie zamierza mnie puścić stanął między nami , przez co musiał to zrobić. Schowałam się za bratem rozmasowując obolałe nadgarstki. Chciałam przestać płakać, ale nie mogłam.
- To był nic nie znaczący dla mnie błąd - zaczął - Kocham Cie i tylko na Tobie mi zależy! 
- Nie wrzeszcz na nią - odezwał się Kacper.
Kamil spojrzał na każdego z nich po czym krzyknął :
- To nie jest wasza sprawa ! - spojrzał na mnie - Weronika, nie wyjde stąd jeśli Ci tego nie wyjaśnię.
Nie odpowiedziałam nic, stałam i patrzyłam na niego. Kamil zrobił kilka kroków w moją stronę, przestraszyłam się. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie miałam nawet o czym. Zdradził mnie i gdybym tego nie zobaczyła to pewnie nie powiedziałby mi o tym. Przez cały czas przed oczami miałam to co zobaczyłam , jego i ją. Poczułam że łzy znowu napływają mi do oczu, wzięłam kilka głębszych wdechów aby się nie rozpłakać.
- Proszę, zabierz go stad - szepnęłam do brata.
Konrad podszedł do Kamila, zasugerował mu że już powinien iść, ten jednak był temu przeciwny. Starał się ominąć mojego brata i podejść do mnie. Na szczęście Konrad razem z kolegami wyprowadzili - siłą- Kamila z mojego pokoju. Wychodząc z niego mówił coś do mnie, ale nie chciałam słuchać, szybko zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Chwilę później czułam jak ktoś mnie do siebie przytula. Tym kimś był mój brat, wtuliłam się w niego, a on próbował mnie uspokoić. Gdy przestałam płakać, zaczęłam mu wszystko mówić, dalej w niego wtulana. Czułam jak mięśnie brata napinają się i rozluźniają. Po opowiedzeniu wszystkiego Konradowi, poczułam jak kamień spada mi z serca. Nawet nie pomyślałam, że rozmowa z kimś pomoże mi.
- Już nigdy go tutaj nie zobaczysz - powiedział, a ja na niego spojrzałam - Chodzi mi o to, że już tu więcej nie przyjdzie.
- Ale to jest jeden z Twoich najlepszych przyjaciół.
- I co z tego? - wzruszył ramionami - Nie miał prawa tak zrobić, żaden chłopak nie ma prawa krzywdzić mojej małej siostry - powiedział , po czym mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Przyjaźnicie się od bardzo dawna - spojrzałam na niego - Nie chcę, żeby to wszystko przepadło, to Twój przyjaciel
.- Zobacz co on Ci zrobił - zdenerwował się.
- Wiem, ja tak jak i on doskonale wiedzieliśmy do czego może prowadzić ten związek - chciał coś powiedzieć, ale nie dałam dojść mu do słowa - Przecież doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później się rozstaniemy. Tak właśnie się stało i wiem, że możesz pomyśleć, że oszalałam - uśmiechnął się delikatnie - Bo jaka dziewczyna skrzywdzona przez swojego byłego , jeszcze go broni, ale - spojrzałam na brata - Nie chce żebyście się kłócili, rozstaliśmy się to nasz problem.
- Nie rozumiem Cię.
- Po prostu gdybyś mógł przez jakiś czas nie zapraszać do domu chłopaków.
- Dobrze , nie bedę ich zapraszać - uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam do niego - A teraz uciekaj spać , już późno. Dobranoc - pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc.
Konrad wyszedł z mojego pokoju, ja wsunęłam się z powrotem do łóżka i zasnęłam.

piątek, 3 czerwca 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVIII

Stałam przed szkołą i czekałam na Tymona. Tak jak powiedział, będzie po mnie przychodził do domu i odprowadzał ze szkoły. To miłe z jego strony, ale przeze mnie krzyżuje sobie plany. Przecież mógłby spotkać się z kolegami a tak przychodzi po mnie. Poczułam jak mój telefon wibruje, wyjęłam go i sprawdziłam od kogo. Była to wiadomość od nieznanego dla mnie numeru, to już druga taka wiadomość.
" Spotkaj się dziś ze mną, chce tylko porozmawiać"
To na pewno od Artura , podobną wiadomość dostałam już wcześniej. Nie pokazałam jej Tymonowi i to chyba był błąd.
- Już jestem - spojrzałam przed siebie - Przepraszam że tak długo.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się - Idziemy?
- Idziemy - chłopak złapał mnie za rękę i ruszyliśmy.
Szliśmy w ciszy, od czasu do czasu wymieniliśmy ze sobą kilka zdań. Miałam wielką ochotę powiedzieć o wiadomościach Tymonowi, ale nie wiem czy nie będzie wściekły tym razem na mnie.
- Zanim po mnie przyszedłeś - spojrzał na mnie - Dostałam wiadomość...
- Jaką? - uśmiechnął się - Masz jeszcze jakiegoś chłopaka?
- Nie - zatrzymałam się i pokazałam mu wiadomości.
- Od kogo to? - zapytał pokazując na telefon.
- Nie wiem, ale myślę że od Artura.
Tymek stał przez chwilę nic nie mówiąc, zastanawiał się nad czymś. Nie patrzyłam na niego tylko na swoje buty, wiem, że jest na mnie zły. Po chwili podszedł do mnie i objał ramionami mocno do siebie przyciskając. Wtuliłam się w niego.
- I co ja mam z Tobą zrobić? - zapytał.
- Jesteś zły? - szepnęłam.
- Troszkę - przytulił mnie mocniej - Musisz mówić mi takie rzeczy, nie chce żeby coś Ci się stało .
- Przepraszam.
- Nie gniewam się - pocałował mnie w głowę - Chodz, idziemy.
Przez resztę drogi żadne z nas nie wspominało o Arturze ani też o wiadomościach od niego. Od teraz nie będę nic zatajac przed moim chłopakiem.

Siedząc w domu zastanawiałam się kiedy Artur odpuści i czy w ogóle odpuści. Usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam " proszę" i zobaczyłam w nich Melkę. Uśmiechnęłam się do niej.
- Jak tam? - zapytała siadajac obok mnie.
- Powiedziałam o wszystkim Tymonowi.
- I bardzo dobrze zrobiłaś - spojrzałam na nia - Teraz nic Ci nie zrobi.
- Wiem - położyłam głowę na jej ramie - Tymon powiedział , że bedzie mnie odbieral ze szkoły cały czas, bez mojego marudzenia.
Melka zaśmiała się.
- Ale Ty chyba nie marudzisz, co? - dzgnęła mnie w bok.
- Nie - zaśmiałam się - Ale nie chce żeby przeze mnie zmieniał plany.
- Gdyby nie chciał, to by tego nie robił.
- Wiesz jaki on jest - uśmiechnęłam się pod nosem - Chce żebym była bezpieczna.
- Tak, ale wiedział też , że to może czasem komplikować jego plany.
- Może masz rację.
- Ja mam zawsze rację kochana.
Siedziałyśmy tak jeszcze dwie godziny rozmawiajac na przyjemniejsze tematy, bo temat Artura nie jest przyjemny dla nikogo.
Teraz lezę w łóżku i zastanawiałam się o czym Artur chce rozmawiać. Może powinnam się z nim spotkać i dowiedzieć się czego tak naprawde ode mnie chce. Może gdybym z nim porozmawiała i powiedziała, żeby zostawił mnie raz na zawsze w spokoju to zrobi to. Z jednej strony chce to zrobić, a z drugiej nie. Wiem że Tymon byłby na mnie zły gdybym zrobiła to i to za jego plecami. Gdy jutro po mnie przyjdzie porozmawiam z nim i zapytam co o tym sądzi. Chociaż wiem, że nie będzie pochwalał mojego pomysłu i nie zgodzi się na to. Ale co innego możemy zrobić, żeby dał nam spokój w końcu.


Następnego dnia idąc do szkoły  powiedziałam o moim pomyśle Tymonowi, a on się wściekł. Uważał, ze to nieodpowiedzialne, że Artur może mi coś zrobić i za nic w świecie nie spotkam się z nim. Teraz to i ja byłam zła. Chciałam się tylko dowiedzieć czego od znowu chce, ale mój chłopak mi zabronił. Gdybym to zrobiła to zapewne dałby nam spokój, ale nie Tymek się nie zgadza.
W złym humorze weszłam do szkoły i skierowałam się w stronę szatni. Tam już był Sebastian z Melką, wyglądali naprawdę uroczo. Podeszłam bliżej i przywitałam się z nimi.
- A co Ty taka zła od rana? - zapytał Sebek - Coś albo ktoś Cie ugryzł?
- Spadaj. - burknęłam,
- No co - podniósł ręce w geście obronnym - Przecież tylko pytam, a kto pyta ten nie błądzi.
Usiadłam obok nich na ławce i opowiedziałam o moim pomyśle oraz o tym, że Tymon był wściekły. Oczywiście moi przyjaciele też nie poparli tego co powiedziałam, byli tak samo przeciwni jak i mój chłopak.
- Majka oszalałaś - podsumował Sebek.
- Ale wy nie rozumiecie - spojrzałam na nich - Jeśli się z nim spotkam to może w końcu da mi spokój i już więcej nie będzie ani pisać, ani mnie nachodzić.
- Oszalałaś i tak. - wtrącił Sebastian.
- Sebek przestań.
Usłyszeliśmy dzwonek więc zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do klasy. Przez całą lekcje nie mogłam się skupić, zastanawiałam się czy może to aż tak zły pomysł. Przecież nie spotkam się z nim u niego w domu, tylko gdzieś, gdzie nie będziemy sami. On nie jest taki głupi i nie zrobiłby mi nic, a poza tym zabrałabym ze sobą Melkę lub Tymona. Jeszcze nie upadłam na głowę i nie zamierzam spotkać się z nim sama. Po przeanalizowaniu za i przeciw podjęłam już decyzję, spotkam się z nim..

poniedziałek, 23 maja 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.1

Skończyłam porządkować moje rzeczy w pokoju , kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Wstałam i podeszłam do szafki nocnej , spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się do siebie. Dzwonił Kamil.
Kamil jest to jeden z najlepszych kolegów mojego brata Konrada. Jest wysokim, przystojnym blondynem o zielonych oczach, tak jak i mój brat ma 19 lat . Konrad oraz Kamil znaja się już 10 lat, mają również trzech najlepszych kolegów. Maciek jak i Kacper są szatynami , tylko ten pierwszy ma niebieskie oczy a drugi brązowe. Oliwier jest natomiast brunetem tak jak mój brat , Konrad ma niebieskie oczy  , a Oliwier tak jak i Kamil zielone. Zawsze wszystko robią razem, balują , podrywają dziewczyny . Doskonale wiedza jak działają na nie, wszyscy są przystojni.
Ja natomiast mam na imię Weronika , mam 16 lat, jestem niską szatynką o niebieskich oczach. Mieszkam razem z bratem. Do niedawna mieszkali z nami nasi rodzice. Niedawno mój tato dostał lepszą propozycję pracy, więc razem z mamą przeprowadzili się do Krakowa. Ja nie chciałam zostawiać tu wszystkiego co mam, chłopaka oraz przyjaciół dlatego zostałam. Konrad obiecał rodzicom, że będzie się o mnie troszczył tak też jest. Oczywiscie czasami się kłócimy, jak to w rodzinie, ale jesteśmy zgranym rodzeństwem. Rodzice często do nas dzwonią, robią nam też niespodziewane naloty, aby sprawdzić czy wszystko u nas dobrze i czy dom jeszcze stoi.
Wzięłam telefon do ręki  , położyłam się wygodnie na łóżku i odebrałam.
- Hej kochanie.
- Cześć piękna - uśmiechnęłam się do siebie - Dzwonię żeby zapytać czy przyjechac dziś po Ciebie - uderzyłam się ręką w czoło - Mieliśmy dziś spędzić wieczór razem, pamiętasz?
- Tak , pamiętam - wzięłam głęboki wdech - Kochnie..
- Tak?
- Przepraszam, ale nie dam rady dziś się z Tobą zobaczyć - usiadłam - Obiecałam Konradowi , że mu w czymś pomogę.
- Przecież mieliśmy się dziś zobaczyć - usłyszałam delikatne zdenerwowanie - Porozmawiaj z nim i się jakoś z tego wymiksuj.
- Kamil nie mogę . - powiedziałam.
- Znowu, znowu nie możesz - nastała cisza - chciałem spędzić z Tobą miły wieczór , ale mój kumpel znowu zabiera mi dziewczyne !
- Nie denerwuj się. - próbowałam go uspokoić.
- Kurwa! Jak mam się nie denerwować, od tygodnia nie widziałem się z Tobą. - był wściekły.
- Nie podnoś na mnie głosu - też zaczynałam się denerwować- Przecież trzy dni temu się widzieliśmy.
- Ale ile , całe 10 minut !
- Kochanie.. - zaczełam.
- Tak? - jego głos był łagodniejszy.
- Naprawdę nie mogę dziś przyjść , nie gniewaj się.
- Dobra , cześć.
Rozłączył się.
Odłożyłam telefon i opadłam na łóżku. Zowu jest zły, ale to nie jest moja wina. Muszę pomagać bratu, przecież on się mną opiekuje. Może faktycznie Kamil  ma rację nie widzieliśmy się przez tydzień, ale mógłby chodz trochę mnie zrozumieć.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do salonu, gdzie był mój brat. Konrad siedział na kanapie i oglądał film. Podeszłam do kanapy i położyłam się na niej, kładąc głowę na nogi chłopaka. Zawsze gdy coś było nie tak przychodziłam do niego, tak było i teraz.
- Co jest? - zapytał.
- Pokłóciłam się z Kamilem. - powiedziałam patrząc w ekran telewozoru.
- O co? - nachylił się i spojrzał na mnie.
- Miałam się dziś z nim spotkać - westchnęłam - Ale obiecałam, że pomogę Ci w sprzątaniu garażu.
- Miałem Ci to powiedzieć - podniosłam się i spojrzałam na niego - Dziś przychodzą do mnie kumple i pomogą w sprzątaniu, więc Ty możesz iść do Kamila.
Uśmiechnęłam się do brata i mocno przytuliłam.
- Na co czekasz? Dzwon do niego i mów że się spotkacie.
- Zrobie mu niespodziankę - uśmiechnełam się do niego - Mógłbyś mnie zawieźć ?
- Pewnie.

Po prysznicu stałam przed szafą i zastanawiałam się co założyć. A jeszcze nie dawno narzekałam, że mam za mało miejsca w szafie. Spojrzałam za okno, na dworze świeciło słońce pomimo godziny 18 , ale to nic dziwnego jak na koniec sierpnia. Po 20 minutach postawiłam na białą sukienke z czarnym paskiem , która opinała moją talię a dalej była luźna, do tego białe trampki przed kostkę. Szybko założyłam na siebie to co wybrałam i zrobiłam delikatny makijaż. Moje długie włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z tego jak wyglądam.
- Jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk brata z dołu.
- Tak , możemy jechać. - powiedziałam gdy byłam już na dole.
- Ślicznie wyglądasz.
- Wiem - uśmiechnęłam się - Idziemy.

- Zatrzymaj się tutaj.
- Dlaczego? Przecież Kamil tu nie mieszka.
- Chce mu zrobić niespodziankę wię nie chcę żeby widział jak mnie podwozisz.
- Okey - uśmiechnął się - Jak coś to dzwoń, przyjade.
- Pa.
Wysiadłam z samochodu brata i ruszyłam w stronę domu mojego chłopaka. Już nie mogę się doczekać kiedy wejde i zobaczę jego minę. Na szczęście jego rodziców nie ma w domu, więc mogę po cichu wejść do środka.
Otworzyłam drzwi od domu i zamknełam je jak najciszej. Kamil nigdy nie zamyka drzwi gdy jest sam, nie wiem dlaczego. Skierowałam się w stronę pokoju chłopaka. Będąc przy drzwiach zatrzymałam się na chwilę ponieważ, usłyszałam dziwne odgłosy dobiegające zza drzwi. Otworzyłam je i mnie sparaliżowało, nie mogłam się ruszyć. Widziałam jak Kamil pieprzył jakąś blondynkę. Moje oczy momentalnie zaszły łzami. Gdy tylko mnie zobaczył wstał i zaczął w pośpiechu ubierać. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się złośliwie.
- To nie tak - zaczął - Daj mi to wytłumaczyć..
Nic nie odpowiedziałam tylko ruszyłam do wyjścia. Chciałam opuścić ten dom tak szybko jak tylko się dało. Będąc na ostatnim stopniu usłyszałam jak ta dziewczyna mówi do Kamila , że to co zrobili było cudowne. Łzy coraz bardziej zaczęły płynać mi po policzkach. Wybiegłam z domu trzaskajać drzwiami. Chciałam być daleko od tego miejsca i od nich.
Dobiegłam do parku, usiadłam na ławce. Podciągnęłam kolana oparłam na nich brode i zaczęłam bardziej płakać. Nie mogłam uwierzyć , że zrobił coś takiego. Pocieszył się tą dziewczyną tylko dlatego, że nie mogłam się z nim dziś zobaczyć. Przed oczyma miałam widok Kamila i tej dziewczyny.  Mój telefon zaczął dzwonić to Kamil. Rozłączyłam, jednk on nie dawał za wygraną. Wyłączyłam telefon.

Siedziałam w parku aż nie zaczęło się robić ciemno. Na niebie pojawiły się ciemne chmury i zaczął wiać delikatny wiatr. Nie chciałam wracać do domu, chciałam pobyć sama. Jednak gdy poczułam zimne krople deszczu postanowiłam wracać. Gdy tylko wyszłam z parku deszcz nasilił się , przez coś po kilku chwilach byłam przemoczona do suchej nitki. Nie przejmowałam się tym, szłam dalej. Mój makijaż był rozmazany przez łzy i deszcz, a ubranie przemoczone.
Gdy byłam już w domu spróbowałam być cicho, nie chciałam żeby brat mnie usłyszał, ale to się nie udało.
- Co Ci się stało?! - zapytał gdy byłam już na schodach.
Nie odpowiedziałam nic , odwróciłam się w stronę brata. Patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem. Podbiegłam do niego, przytuliłam się mocno i zaczęłam płakać.
- Ej Konrad ... - usłyszałam głos Kacpra - Co jej się stało?
- Nie wiem. - odpowiedział mój brat.
- K- Kamil..- wydukałam przez łzy.
- Coś mu się stało? - zaprzeczyłam - Siostra co się stało?
- Stary daj jej teraz spokój  , później się dowiemy.
- Okey.
Odsunełam się od brata i poszłam do swojego pokoju. Było mi strasznie zimno dlatego wziełam spodenki i koszulke i poszłam pod prysznic.  Po 40 minutach wróciłam do pokoju, od razu położyłam się do łóżka. Chciałam jak najszybciej zasnąć. Usłyszałam pukanie do drzwi , nic nie powiedziałam. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Konrada , w dłoni miał kubek z gorącą czekoladą.
- To dla Ciebie - postawił go na szafce - Musisz się rozgrzać, na pewno zmarzłaś.
Złapałam brata za dłoń od razu było mi lepiej.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał z troską.
- Nie chce dziś o tym rozmawiać - szepnełam.
- Rozumiem , wypij czekoladę i idz spać już późno - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Spojrzałam na ciepły napój i delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Konrad zawsze wie co zrobić żebym poczuła się lepiej. Usiadłam na łóżku opierając się plecami o ścianę, wzięłam kubek do ręki i zaczęłam pić. Czułam ciepło w dłoniach a pod powiekami zbierały mi się łzy. Odstawiłam napój i przykrywająć się szczelnie kołdrą , zasnęłam.

piątek, 6 maja 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVII

- Dokąd to się wybierasz?  - uslyszalam.
Przerazilam się , nie wiedzialam co mam zrobic. Stalam w bezruchu i czekalam, tylko na co?  W pewnej chwili intruz zabral rece, ale dalej stal za mna. Powoli sie odwrocilam, zobaczylam przed soba Tymona. Usmiechnal się do mnie cieplo, od razu poczulam ulge.
- Cos się stalo? - podszedl blizej i spojrzal na mnie.
- Wystraszyles mnie. - powiedzialam z wymuszonym usmiechem.
- Az tak zle wygladam? - pocalowal mnie w policzek.
- Nawet gorzej. - pokazalam mu jezyk - Co Ty tu robisz?
- Przechodzilem ,  niedaleko bylem z chlopakami - zlapal mnie za reke i ruszylismy przed siebie - A Ty co tu robisz?
- Chcialam sie przejsc.
- Tak sama?- pokiwalam głową na tak.
Spacerowalismy po parku rozmawiajac. W pewnym momencie zauwazylam Artura,  zatrzymalam sie i patrzylam na niego. Tymon spojrzal na mnie niezrozumiale.
- Cos się stalo? Zbladlas jakbys ducha zobaczyla. - dopytywal
- Odprowadzisz mnie do domu? - zapytalam.
Chcialam jak najszybciej wrocic do domu. Zaczynalam się bac Artura, ale nie chcialam tez martwic mojego chlopaka.
- Majka, co sie dzieje? - dotnął mojego podbródka, spojrzalam na niego.
- Tymek, prosze odprowadz mnie.
- Dobrze, chodz.
Objal mnie ramieniem i ruszylismy w strone mojego domu. Zaczynalo sie sciemniac, wiedzialam, ze Tymon bedzie wracal do domu po zmroku, nie chcialam tego. Przez Artur moze mu cos zrobic, on jest nienormalny. Zaczynam powaznie sie go bac. I co ja mam zrobic? Jesli powiem Tymonowi o tym to sie wscieknie, ze dopiero teraz mu o tym mowie. A nie chce tego.
Zatrzymalismy się przed moim domem. Stanelam naprzeciwko chlopaka i przytulilam go. Nic nie mowiac, objął mnie ramionami i przycisnął mocno do siebie. Stalismy tak kilka minut, przy nim czulam sie bezpiecznie , wszystkie problemy,caly strach gdzies znikaly.
- Tak bardzo Cie kocham. - wyszeptalam i przytulilam go jeszcze mocniej.
- Hej - odsunal mnie troche i spojrzal w oczy- Ja Ciebie tez kocham - usmiechnal sie - Ale widze, ze cos sie dzieje. Powiedz mi. - pokrecilam przeczaco glowa - Dlaczego?
- Boje siee..
- Czego kochanie? - mial taki lagodny wyraz twarzy.
- Bedziesz na mnie wsciekly.
- Nie, nie bede. Powiedz.
Wzielam gleboki wdech i zaczelam mowic :
- Jak wczoraj wrocilismy do domu, to Ty juz odjechales - spojrzalam na niego - Wchodziam do domu i spojrzalam tam - pokazalam miejsce gdzie stal Artur - Zobaczylam tam Artura, na poczatku myslalam, ze tylko mi sie przewidzialo - przelknelam sline - Ale dzis tez go widzialam , przed szkola i w parku . Myslalam, ze to on , a to byles Ty.
Spojrzal na mnie, widzialam, ze jest wsciekly.
- Cholera!
Wzdrygnelam sie.
- Jestes na mnie zly?
Pocalowal mnie w czolo i przytulil.
- Jestem wsciekly na niego, nie na Ciebie. Ale dlaczego teraz mi o tym mówisz? - spytał.
- Myślałam, że tylko mi się przewidziało - spojrzałam na niego - A później nie chciałam Ci o tym mówić, bałam się, że będziesz zły.
Tymon wziął moją twarz w dłonie i pogładził kciukiem mój policzek.
- Kochanie, nie jestem zły - uśmiechnął się delikatnie - Ale powinnaś mi powiedz o tym.
- Wiem, przepraszam . - objęłam go w pasie i przytuliłam.
- Nie masza za co przepraszać - pocałował mnie w czoło - Jutro po Ciebie przyjde i odprowadze do szkoły, po południu też - spojrzałam na niego - Muszę na Ciebie uważać. A teraz zasuwaj do domu, zimno jest.
Pocałowałam go ostatni raz i weszłam do domu.


Wieczorem siedziałam w pokoju i uczyłam się. Chodz na chwilę chciałam zająć czymś głowę, aby nie myśleć o Arturze i o tym czego znowu chce . Było dobrze tak jak było, bez niego.. A teraz znowu pojawił się. Tylko po co? Żeby znowu namieszać mi w życiu? Rozstaliśmy się, to było dawno temu . Czy on już nie pamięta co zrobił Sebastianowi, jak go pobił.. To jak pobił Tymona, jak brał. Nie chce z nim rozmawiać, nie chce go nawet widzieć za to co zrobił.
Wpatrywałam się w ścianę pokoju, pogrążona w swoich myślach. Usłyszałam dzwonek telefonu , spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Halo? - odebrałam.
- Hej śliczna - słyszałam jak się uśmiecha - Dzwonię żeby Ci przypomnieć, że jutro rano po Ciebie przychodze i odprowadzam do domu.
- Pamiętam - położyłam się na łóżku - I tylko po to dzwonisz?
- Niee - zaśmiał się - Stęskniłem się za Tobą kochanie.
- Kłamiesz - zaśmiałam się.
- Tak troszkę.
Rozmawialiśmy ze sobą ponad godzinę, cały czas się uśmiechałam , nawet zapomniałam o Arturze. Wiem , doskonale wiem, że nie muszę się go bać. Mam przy sobie Tymona , wspiera mnie. Znamy się już długo i wiem, że zawsze mnie obroni, bez względu na wszystko i za to go kocham.
- Późno już - powiedział.
- Tak racja - spojrzałam na zegarek - Już po 23.
- W takim razie uciekaj spać, jutro rano się widzimy.
- Okey - odpowiedziałam.
- Do jutra.
- Tymon!
- Tak? - zapytał.
- Bardzo Cię kocham - szepnęłam.
- Ja Ciebie też kotku - uśmiechnęła się - Dobranoc.
- Dobranoc.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wstałam. Zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam pod prysznic.
Po 30 minutach wróciłam do pokoju, położyłam się do łóżka. Zasypiając usłyszałam wibracje telefonu, nie chciało mi się sprawdzać od kogo to, więc wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Prawdziwy przyjaciel XXVI

Strasznie nie chciało mi się dziś wstawać. Marzyłam tylko o tym, aby dalej móc spać. Niestety, mogę sobie o tym jedynie pomarzyć. Niechętnie wstałam z łóżka  i popędziłam do łazienki, po porannych czynnościach wróciłam do pokoju. Założyłam szare rurki, to tego biała bluzka z rękawem trzy czwarte. Delikatny makijaż i byłam gotować.  Wrzuciłam potrzebne rzeczy do torby i zeszłam na dół.
W kuchni jak zawsze rodzice i pyszne śniadanie. Kończąc posiłek dostałam wiadomość od Melki. Założyłam kurtkę i buty. pożegnałam się z rodzicami i wyszłam.
Moja przyjaciółka stała uśmiechnięta od ucha do ucha. Podbiegłam do niej, przywitałam się buziakiem i mocno przytuliłam.
- Ale ja się za Tobą przez te dwa dni stęskniłam. - powiedziałam mocniej ją tuląc.
- Ja za Tobą tęż. - uśmiechnęła się - Idziemy? Po drodze przy okazji opowiesz mi jak było.
- Idziemy.
Przez cały czas mówiłam jak najęta, ale Melce nie  przeszkadzało to. Chciała znać wszystkie szczegóły mojego, a raczej naszego wyjazdu. Nawet opowiedziałam jej o tym co się stało co się stało piątkowego wieczoru. Byłyśmy przyjaciółkami od bardzo dawna dlatego też nie miałyśmy przez sobą tajemnic. A wiem, że jej mogę powiedzieć wszystko, bez  jakichkolwiek obaw, że ktoś inny się o tym dowie.
- A Ty co robiłaś jak mnie nie było? - zapytałam, kończąc opowieść.
- Aaa..nic takiego. - spojrzałam na nią i widziałam lekkie zakłopotanie.
- Ej.. przecież widzę, że coś jest na rzeczy. - dźgnęłam ją w bok.
- Tylko się nie złość - spojrzała na mnie zdenerwowana - W piątek wieczorem Sebastian zapytał czy mam wolną sobotę. Odpowiedziałam, że tak.. A on zaprosił mnie do kina - przygryzła wargę ze zdenerwowania.
- I co było dalej? - spojrzałam na nią.
- Odprowadził mnie do domu i.. i na koniec...pocałował. - od razu na jej usta wkradł się delikatny uśmiech. - W ta sobotę też mnie gdzieś zabiera.
- To świetnie - spojrzała na mnie zdziwiona - Już od dawna zauważyłam, że Sebek patrzy na Ciebie jakoś inaczej - uśmiechnęła się - Ty też nie byłaś mu dłużna.
- Czyli nie jesteś zła?
- Zła? No coś Ty, jestem szczęśliwa - odetchnęła z ulgą - Cieszę się, że się spotykacie i wyprzedzając twoje kolejne pytanie, nie mam z tym problemu.
- Myślałam, że nie będziesz zadowolona.
- Jestem i cieszę się twoim szczęściem.
Melka zatrzymała się i mocno do mnie przytuliła. Jakim cudem myślała, że będę zła o to, że spotyka się z Sebastianem? Przecież to jej życie i  wszystko co uszczęśliwia ją, uszczęśliwia też i mnie.
Odsunęłam się od przyjaciółki i spojrzałam na nią, posłałam jej uśmiech. Ruszyłyśmy w dalszą drogę.
Dalej nie dawało mi spokoju wczorajsze zajście. Czy to możliwe, że Artur znowu się pojawił i chce namieszać w moim życiu? Przecież sam mówił, że wyjeżdża, bo chce mi dać spokój oraz chce zapomnieć.. A teraz co? Wrócił ? Nie mam nic przeciwko temu. Ale po co był wczoraj pod moim domem?
- Halloo? Ziemia do Majki.. - zobaczyłam jak moja przyjaciółka wymachuje i dłonią przed twarzą.
- Przepraszam zamyśliłam się..
-Właśnie widzę. Co jest?
- Wczoraj gdy Tymek mnie odwiózł, to stałam i patrzyłam jak odjeżdża  - wzięłam głęboki wdech - A gdy wchodziłam do domu to zobaczyłam niedaleko Artura.
- Co?
- Stał i się nam przyglądał, nie wiem ile czasu mógł tam być, ale wiem, że widział jak podjeżdżamy.
- Rozmawiałaś z nim?
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Gdy tylko ruszył w moją stronę to szybko wbiegłam do domu.
- Mówiłaś o tym Tymonowi?
Pokręciłam przecząco głową.
- Dlaczego?! - była na mnie zła - Przecież on może zrobić Ci coś.
- Może to był przypadek.
- O czym Ty mówisz? Jaki znowu przypadek? Przecież sama mówiłaś, że jak zostałaś sama to szedł w twoim kierunku.
- No tak, ale.. - przerwała mi.
- Majka nie ma żadnego "ale", masz o tym powiedzieć Tymonowi, albo Sebastianowi - rozkazała - Jeśli Ty tego nie zrobisz to ja to zrobię.
- Nie zrobisz tego.
- Zrobię, tu chodzi o Ciebie i twoje bezpieczeństwo, Nie pamiętasz jaki był jak brał?
- Pamiętam.
- Powiesz Tymonowi? - nalegała.
- Powiem, tylko Ty nic nie mów.
- Zgoda.
Melka już nic nie powiedziała, ponieważ w naszą stronę szedł Sebastian. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek, natomiast on dał Melce buziaka w usta. Myślał pewnie, że się zdziwię a tu nic.
- Jak było na wycieczce? Nie wystraszyłam żadnego biednego zwierzęcia? - uderzyłam go w bark - Ałć! A to za co?
- Chciałam Ci pokazać jak się stęskniłam za Tobą.
- Trzeba było tak od razu, to i ja Ci pokaże jak się stęskniłem. - uśmiechnął się.
- Nie!
- Dobra, wystarczy - odezwała się Melka - Idziemy na lekcję.


Po skończonych zajęciach, które dłużyły się niemiłosiernie, pożegnałam się z zakochaną parą i ruszyłam do domu. Wychodząc z terenu szkoły zobaczyłam.. Artura? Albo i nie , może tylko mi się przewidziało. Zaczyna już chyba wariować. Niedługo zamknę się w pokoju i będę bała się wyjść z pokoju do kuchni, bo będę myślała, że jest tam Artur.
 Postanowiłam jeszcze zahaczyć o park. Chciałam się przejść i pomyśleć, co mam zrobić z Arturem. Jeśli powiem o tym Tymonowi, a to będzie fałszywy alarm to tylko niepotrzebnie go zdenerwuję . A po co to komu? Narazie nic nie powiem, to nie jest potrzebne. Może Artur rzeczywiście był wczoraj niedaleko mojego domu, ale to nie znaczy, że czekał na mnie. Mógł się z kimś niedaleko umówić, a to mógł być zbieg okoliczności.
Skręciłam w następną ścieżkę i obróciłam się za siebie. Miałam wrażenie jakby ktoś szybko schował się za drzewo, abym go nie zobaczyła. niestety nie widziałam twarzy, ale mignęła mi przed oczy taka sama kurtka którą miał wczoraj na sobie Artur. Ale to nie mógł być on... Przecież wiele osób ma taką samą kurtkę to musi być zbieg okoliczności.. Oczywiście od razu odechciało mi się dalszego spaceru, szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu, gdyż zaczynało się ściemniać, ja nie miałam ochoty zostać tu sama.
Poczułam jak czyjeś dłonie zasłaniają mi oczy oraz ten ciepły oddech na karku i ten głos :
- Dokąd to się wybierasz?

piątek, 1 kwietnia 2016

Prawdziwy przyjaciel XXV

Dzień minął nam bardzo fajnie. Od rana nie było nas w domu. Chodziliśmy w wiele miejsc miałam mnóstwo energii, aparat oraz Tymona pod ręką. Trochę smutno, że już jutro musimy wyjeżdżać, wolałabym zostać tu o wiele dłużej, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Przez cały pobyt tutaj, żadne z nas nie miało przy sobie telefonu. Najzwyczajniej w świecie je wyłączyliśmy, żeby nam nie przeszkadzały. Oczywiście rodzice doskonale o tym wiedzieli, zaraz po przyjeździe tu, zadzwoniłam do nich i wszystko powiedziałam. Po powrocie do domku, od razu pobiegłam do kuchni, żeby przygotować posiłek oraz coś ciepłego do picia, ponieważ strasznie zmarzliśmy. Tymek rozpalił w kominku, a ja w tym czasie przyszłam do salonu i postawiłam na stoliku dwa parujące kubki z gorącą herbatą. Tymek dosiadł się do mnie. Z ciepłym napojem w dłoni patrzyłam na tańczące ogniki w kominku, naprawdę żałuję, że już jutro rano musimy stąd wyjeżdżać.
- O czym tak myślisz? - usłyszałam głos koło ucha.
- Że ten dwa dni, były najlepsze - uśmiechnęłam się do niego - Dziękuje - pocałowałam.
- Już to przerabialiśmy, nie musisz mi dziękować, jestem twoim chłopakiem i to normalne. - uśmiechnął się - Przynajmniej w ten sposób może chociaż trochę odpokutować swoje winy.
Spojrzałam na niego , nic nie rozumiejąc.
- Przez te akcje z Izą, za te jej wieczorne telefony - upił łyk herbaty - Za wszystko co było związane z nią.
- Ej , przecież to nie tylko ona mieszała w naszym życiu, Artur też nie był lepszy. Pamiętasz? - spojrzałam na niego.
- Pewnie - zaśmiał się - Ale dzięki temu wszystkiemu mam Cię teraz tylko dla siebie, nie muszę się bać, że ktoś Cię poderwie - splótł nasze palce - Mogę przytulać Cię, całować kiedy tylko chcę i nie muszę szukać żadnego pretekstu, bo jesteś moja. Tylko moja. - podniósł moją dłoń do swoich ust i ucałował.
- Jak to możliwe, że byłam tak ślepa? - zapytałam go.
- Nie rozumiem.
- Jakim cudem nie zauważyłam tego wczesniej, tego , że jesteś we mnie zakochany. Tyle czasu spędzaliśmy ze sobą, a ja nic, kompletnie nic.
- Lepiej późno niż wcale kochanie. - zaśmiałam się.
- Masz rację, tylko dopiero po tej bójce, to dostrzegłam.
- To już jest przeszłość, nie mówmy o tym.
- Okey.
- Musimy się jeszcze spakować.
- Mhm.. - mruknęłam zamykając powoli oczy.
- Ty czy ja?
- Mhm...
- Jesteś zmęczona?
- Mhm..
Usłyszałam tylko dźwięczny śmiech Tymona. Chwilę później czułam jak unoszę się do góry i zostaję przyciśnięta do czegoś bardzo ciepłego, wtuliłam się jeszcze bardziej i odpłynęłam.




- Na pewno mamy już wszystko? - zapytałam kolejny raz Tymona.
- Kochanie - podszedł do mnie i przyciągnął do siebie - Wczoraj sprawdzałem, aż trzy razy czy wszystko spakowałem jak Ty zasnęłaś.
- Za co jestem Ci wdzięczna, gdyby nie Ty to musiałabym wstać dziś o wiele wcześniej. - cmoknęłam go w usta.
- Do usług. - ukłonił się teatralnie - Jedziemy?
Przytaknęłam. Ostatni raz spojrzałam ten piękny widok i wsiadłam do samochodu. Podczas jazdy mało ze sobą rozmawialiśmy, czasem tylko ktoś coś wspomniał. Oczywiście nie przeszkadzało nam to , nie chciałam również rozpraszać Tymka. Mogłam dzięki temu wpatrywać się w niego ile tylko chciałam.
Czasem tylko przymknęłam na dłużej powieki, ale zaraz je otwierałam.
- Z tyłu jest moja kurtka - głos chłopaka wyrwał mnie z transu - Weź ją i prześpij się jeszcze, widzę, że jesteś zmęczona.
Uśmiechnęłam się do niego , zabrałam kurtkę , szczelnie przykryłam i pogrążyłam we śnie.




Poczułam czyjś ciepły oddech przy moim uchu. Nie otwierając oczy wsłuchiwałam się w głos który do mnie mówił.
- Majuś - poczułam pocałunek na policzku - Ej, maleńka - i znowu buziak niego bliżej - Kotek, wstajemy, nie śpimy - tym razem pocałował mnie w usta, uśmiechnęłam się w duchu i odwzajemniłam pocałunek - Oszustka.
Zaśmiałam się, otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam nad przed sobą te cudowne oczy.
- Kocham Cię . - szepnęłam.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnął się - Jesteśmy już na miejscu. Odprowadzić Cię?
- Nie dam radę, leć do domu twoi rodzice pewnie się za Tobą stęsknili. - oddałam mu kurtkę.
- Widzimy się jutro?
- Pewnie - uśmiechnęłam się.
Wysiedliśmy z auta, Tymon podał mi torbę pytając czy na pewno nie chcę aby mnie odprowadził. Staliśmy przed moim domem, więc raczej nie zabłądzę w drodze do drzwi. Pożegnałam się z nim długim buziakiem. Stałam i patrzyłam jak wsiada do samochodu i odjeżdża, chwilę wpatrywałam się przed siebie. Podniosłam torbę, odwróciłam jeszcze głowę za siebie i zobaczyłam niedaleko stojącego Artura, obserwował mnie i Tymona. Spotkałam się z nim wzrokiem, gdy tylko zobaczyłam, że rusza w moją stronę, czym prędzej popędziłam do domu. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
Wchodząc do środka poczułam przyjemny zapach dochodzący z kuchni.
- Jestem! - zawołałam odwieszając kurtkę i wchodząc do kuchni.
- Maja - powiedziała uśmiechnięta mama - Tęskniliśmy - przytuliła mnie.
- Cześć mamuś - przytuliłam jak - Cześć tatuś.
- Córuś - tata przytulił mnie - Bezpiecznie jechaliście?
- Tak .
- Chodź kochanie - zawołała mama - Zjesz coś, musisz być głodna.
Po szybkim obiedzie i rozmowie z rodzicami udałam się do pokoju. Zrobiło się bardzo późno, wzięłam szybki prysznic i położyłam do łóżka. Jednak cały czas nie dawał mi spokoju ten widok. Czy to aby na pewno był Artur? Jeżeli to on, to czego mógł chcieć?
Jedno wiem na pewno, to nie wróży nic dobrego. Na razie nic nie powiem Tymonowi, żeby go niepotrzebnie martwić, to pewnie i tak mi się przewidziało...

wtorek, 1 marca 2016

Motocyklista XXIII - Koniec

Rano poczułam jak czyjaś dłoń gładzi mnie po policzku. Było mi tak przyjemnie, że nie chciałam jeszcze wstawać. Przewróciłam się na bok i starałam jeszcze chwilę pospać, niestety nie było mi to dane.
- Wiem , że nie śpisz kochanie. - Filip pocałował mnie delikatnie w usta.
Leniwie otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, gdyż światło raziło mnie w oczy. Ponowiłam moją próbę, tym razem zrobiłam to powoli. Zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Filipa.
- Dzień dobry. - przeciągnęłam się niczym kotka.
- Mmm..- usłyszałam nad swoim uchem - Mam ochotę żeby powtórzyć wczorajszą noc.
Roześmiałam się, a Filip razem ze mną.
- Ale tak z rana? -zapytałam.
- Możemy zostać w łóżku cały dzień, mnie to nie przeszkadza. - uśmiechnął się głupio.
- Nie dziś mamy iść nad jezioro. Zapomniałeś?
- Nie, ale..
- Żadnego ale, idziemy i koniec - podniosłam się do pół siadu - Więc się zbieraj.
Poklepałam go po nodze i wstałam z łóżka. Wiedziałam, że jestem naga, wiedziałam też jak na to zareaguję Filip. Wzięłam jego koszulkę i założyłam ją, spojrzałam przez ramię na chłopaka i uśmiechnęłam się figlarnie.
- Robisz to specjalnie. - powiedział.
- Idę zrobić coś na śniadanie.
Wyszłam szybko z pokoju, widząc jak Filip zrywa się z łóżka i zaczyna iść w moją stronę.
Przygotowując naleśniki poczułam jak Filip daje mi buziaka w policzek.
- Smakowicie pachnie - przytulił się - Co robisz?
- Naleśniki - spojrzałam na niego - Mogą być?
- Jeszcze się pytasz? No pewnie .- uśmiechnął się. - Pomoc Ci w czymś?
- Hmm.. w sumie to możesz zrobić coś do picia.
- Już się robi.
Po śniadaniu Filip zaoferował, że posprząta ze stołu, co dla mnie było dobrym rozwiązaniem. Mogłam przed wyjściem wziąć prysznic. Poszłam do łazienki i po 20 minutach wyszłam. Niestety zapomniałam wziąć rzeczy na zmianę, dlatego owinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju.
Stojąc przy szafie usłyszałam westchnienie Filipa. Wiedziałam, że za moment skomentuje mój wygląd. I nie myliłam się.
- Musisz to robić? - jęknął.
- Nie wiem o co Ci chodzi. - odpowiedziałam zabierając ubranie. - Za chwilę będę z powrotem.
Założyłam na siebie dwu częściowe niebieskie bikini, na to założyłam kremową koszulkę i czarne szorty. Wróciłam do pokoju, wzięłam torbę i schowałam do niej dwa ręczniki, koc, krem oraz kilka innych drobiazgów. Założyłam jeszcze okulary i byłam gotowa.
- Filip! - krzyknęłam - Jestem gotowa.
- Masz wszystko? - zapytał.
Przytaknęłam i wyszliśmy.


Od godziny jesteśmy już nad jeziorem, gdzie są tłumy. Filip poszedł się trochę schłodzić, a ja leżę i łapie promienie słońca. Podniosłam się na łokciach i patrzę na mojego chłopaka. Pochwycił mój wzrok i pomachał do mnie - odmachałam. Dłonią pokazał abym dołączyła do niego, jednak wolę zostać na brzegu i się poopalać, może później do niego dołączę.
- Może się trochę schłodzisz? - pocałował mnie w policzek i położył się obok.
- Może trochę później.
- Chodź ze mną, na chwilę chociaż. - uśmiechnęłam i wstałam.
- Dobrze.
Razem pływaliśmy dość długi czas, gdy chciałam wyjść na brzeg , mój chłopak uniemożliwiał mi to. Kątem oka widziałam jak kilka dziewczyn obserwuje Filipa. Powoli zaczyna mnie to denerwować, widziały, że jestem razem z nim, a jednak nic sobie z tego nie robiły. Gdy tylko chłopak odpłynął kawałek ode mnie i odwrócił się w moją stronę, to pokazałam mu, że idę na brzeg. Powinnam tego nie robić i być koło niego, ale ufam mu i wiem, że nie mam się o co martwić.
Dziesięć minut później był koło mnie. Leżąc na plecach rozkoszowałam się słońcem, niestety ktoś mi je zasłonił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Filipa. Pochylił się nade mną i pocałował w usta, kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
- Wydaje mi się czy jesteś zła na mnie? - zapytał.
- Nie.
- Na pewno? Wyszłaś tak nagle z wody. - dopytywał.
- Denerwuje mnie to, że inne dziewczyny się patrzą na Ciebie.
- Czyli jesteś zazdrosna? - zaśmiał się, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyji, delikatnie mnie pocałował.
- Tak troszkę.
- Ja też jestem zazdrosny , że inni faceci się na Ciebie patrzą.
Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Co to wracamy? - przytaknęłam.
Zebraliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Szliśmy ramie w ramie. Zastanawiałam się czy Filip nie miał by ochoty , abyśmy pojechali dziś do mojego domu i odwiedzili panią Amelię.
- Jakie dalsze plany na dziś? - spojrzałam na niego.
- Pomyślałam, że jeśli miałbyś czas i ochotę to odwiedzilibyśmy panią Amelię? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Jeśli tylko chcesz, to możemy jechać - uśmiechnął się - Nawet zaraz.
- Jesteś kochany.
- Wiem - cmoknęłam go w policzek - Liczysz, że zobaczysz też rodziców? - splótł nasze dłonie.
- Sama nie wiem, od tamtego dnia nie widziałam się z nimi - założyłam okulary na głowę - Chyba nawet nie liczę , że ich zobaczę.
Cały czas pracują i nic poza pracą nie widzą. Pewnie nawet nie zauważyli, że nie ma mnie w domu, pewnie dlatego nie dzwonią.
- To nie ich wina skarbie, że tyle pracują.
- Gdyby chcieli to mogliby wziąć sobie wolne. Bronisz ich, a nie powinieneś.
- Nie bronie, tylko mówię jak jest.
- Nie rozmawiajmy o tym, dobrze?
- W porządku.


Gdy tylko pani Amelia nas zobaczyła, wciągnęła nas do domu i wyściskała. Była bardzo uśmiechnięta i chyba cieszyła się, że ją odwiedziliśmy.
- Chodźcie do kuchni, akurat trafiliście na obiad. - oznajmiła.
Gosposia podała nam talerze z pysznych jedzeniem. Nawet nie potestowaliśmy, chętnie zjedliśmy. Po skończonym posiłku we trójkę siedzieliśmy w salonie, popijając mrożona herbatę i rozmawiając.
- Nie wyjechała pani nigdzie? - zapytałam - Są wakacje i powinna pani odpocząć.
- Tak, wyjeżdżam, ale to za kilka dni - uśmiechnęła się - Twoi rodzice też wyjeżdżając sprawach służbowych, więc dają mi wolne.
- Czyli nic się nie zmieniło, dalej pracują. - westchnęłam.
- Przepraszam, nie powinnam była o tym wspominać. - pani Amelia położyła swoją dłoń na mojej.
- Nic się nie stało.
Dalej rozmowa zeszła na bardziej przyjemne tematy. Pani Amelia, tak jak i my opowiedzieliśmy sobie na wzajem jak planujemy wakacje. Filip bardzo dobrze czuł się w towarzystwie gosposi. Gdy był tu pierwszy raz to odrobinę krępował się, ale to minęło.
Nasza rozmowę przerwało wejście moich rodziców. Spojrzeli na mnie i Filipa, przywitali się jak gdyby nigdy nic i dalej dyskutowali o pracy. Rozsiedli się w salonie razem z nami. Tak naprawdę mieli mnie i Filipa gdzieś. Nie zapytali jak się czuję lub co u mnie słychać. Najzwyczajniej w świecie mieli mnie gdzieś.
Co mnie zdenerwowało.
- Ja również cieszę się, że was widzę. - odezwałam się do nich.
Obydwoje zamilkli.
- Kochanie przecież niedawno się widzieliśmy. - odezwała się mama.
- Niedawno? - rozszerzyłam oczy - Widzieliśmy się prawie cztery tygodnie temu. I to było niedawno waszym zdaniem?! - wybuchłam.
- Julka - wtrącił się ojciec - Spokojnie. Przecież..
- Co przecież?! Czy wy jeszcze wiecie, że macie córkę?! - Filip złapał mnie za dłoń, żebym się uspokoiła, przyniosło to inny efekt - Od zawsze mieliście mnie gdzieś! Nic się dla was nie liczyło, oprócz pracy!
- Jula..- powiedział Filip.
- Całymi dniami siedziałam jak nie z nianią to z panią Amelią! Na wakacje zawsze podrzucaliście mnie babci! Obiecywaliście mi całymi latami, że to się zmieni! I co?! I nic! - zamilkłam - Teraz gdy jej nie ma to podrzuciliście mnie Filipowi! Bo tak jest dla was najwygodniej! Nic nie widzicie poza tymi cholernymi papierami! Nie zawsze byłam w porządku, wiem o tym, ale nie założyłam żebyście mieli mnie gdzieś.
Ostatnie zdanie powiedziałam nieco ciszej. Puściłam dłoń mojego chłopaka i poszłam na górę, do swojego pokoju, zostawiając wszystkich. Chciałam pobyć sama.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, to był Filip. Podszedł do mnie i przytulił, a ja z powrotem odwróciłam się w stronę okna.
- Dziś wybuchłam - zaczęłam - Ale nie mogłam dalej siedzieć cicho. Musiałam im to wszystko powiedzieć, wykrzyczeć.
- Twoi rodzice przejęli się tym, co im powiedziałaś. - zaśmiałam się gorzko.
- Nie sądzę.
- Dlaczego powiedziałaś, że Twoi rodzice odrzucili mi Ciebie?
- Bo tak jest - odwróciłam się - Nie dzwonili, nie przyjeżdżali, tak było im wygodniej. Po prostu mnie podrzucili.
- Nie mów tak - złapał mnie za ramiona - To ja sam, chciałem Cię zabrać do siebie, rozumiesz?
Przytaknęłam.
- Chodź. - przytulił mnie.
- Co ja takiego zrobiłam, że nie chcą mnie?
- Co Ty wygadujesz? Kochają Cię, to twoi rodzice.
- Nie prawda. - szepnęłam.
Usłyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam tak , Filip także. To byli moi rodzice.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał tato.
- To ja was zostawie. - Filip spojrzał na mnie.
- Nie, Filip - odezwała się mama - Zostań.
Filip usiadł na łóżku, ja zrobiłam to samo. Natomiast moi rodzice zajęli miejsce naprzeciwko nas.
- Chcemy Cię, was przeprosić za to wszystko - odezwał się tato - Dużo pracowaliśmy i zapomnieliśmy, że nas potrzebujesz. Razem z mamą mieliśmy wrażenie, że dobrze jest tak jak jest.
- Spędzałaś czas z Filipem, przyjaciółką - mama złapała mnie za dłoń - Nie przypuszczaliśmy, że nas potrzebujesz. Gdybyśmy chodź trochę poświęcili Ci chwilę, może nie nawiedzała byś nas tak bardzo. Żałujemy tego oboje.
- Mamo, tato - spojrzałam na nich - Kocham was i nigdy nie powiedziałam, że was nienawidzę. Chciałam tylko abyście poświęcili mi chodź jeden dzień. Nawet jeśli mielibyśmy siedzieć i nic nie mówić. Ale wiedziałabym, że jesteście obok - po policzku mamy spłynęła łza - Potrzebowałam was i nadal potrzebuję, ja i Filip.
- Przepraszamy was - oboje mnie przytulili - Bardzo, ale to bardzo Cie kochamy. Obiecuję, że wszystko się zmieni - oznajmił tato - Kocham Cię córeczko.
- Ja was też bardzo kocham.
Miałam łzy w oczach, tak jak mama, jednak ja nie płakałam tylko ona. Przytuliłam się do rodziców, ale brakowało jeszcze Filipa. Tata gestem ręki pokazał mu, że i on teraz należy do naszej rodziny. Mój chłopak podszedł do nas, wszyscy razem przytuliliśmy się do siebie...




Rodzice po ostatniej rozmowie postanowili wziąć kilka dni urlopu. Teraz całą czwórką wybieramy się na wakacje. Obiecali również mniej pracować i poświęcać więcej czasu mi oraz mojemu chłopakowi. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.

wtorek, 23 lutego 2016

Prawdziwy przyjaciel XXIV

Gdy tylko zeszłam do środka, oniemiałam. Salon wyglądał cudownie. Czarna skórzana kanapa, do tego dwa fotele w tym samym kolorze i szklany stolik. Spojrzałam w lewo. Tam znajdowała się kuchnia. Na środku pomieszczenia stała drewniana wyspa kuchenna. Kuchnia była przestronna oraz bardzo jasna. Nie mam słów żeby to opisać.
Na dole wszystko było wykonane z drewna, co bardzo mi się podobało.
Po prawej stronie znajdowały się schody, które prowadziły na górę. Szybkim krokiem weszłam, a raczej wbiegłam po schodach. Na korytarzu znajdowały się trzy pary drzwi. Za pierwszymi znajdowała się, przestronna łazienka. Ściany były koloru błękitnego, duża wanna.. Jednym słowem cudo.
Następny był pokój gościnny, mały, ale przytulny. Za specjalnie nie oglądałam go. Skierowałam się to ostatniego pomieszczenia. Na środku pokoju stało wielkie łóżko, po bokach dwie małe szafeczki na których stały lampki. Z lewej strony znajdowała się toaletka, która mnie urzekła. Po prawej wielka szafa.
Wyjrzałam przez okno i zaniemówiłam, widok był cudowny. Jednym słowem zapierał dech w piersiach. Mogłabym podziwiać, go godzinami.
- Majka..- usłyszałam wołanie Tymona.
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam mojego chłopaka z wielkim uśmiechem na ustach.
- I jak? - rozłożył ręce - Podoba się?
Podbiegłam do niego i namiętnie pocałowałam.
- Dziękuje. Dziękuje. I jeszcze raz dziękuję - po każdym słowie, całowałam go. Ostatni pocałunek był najdłuższy - Mam najlepszego chłopaka pod słońcem.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Rozpakujemy się i idziemy na spacer? Co Ty na to?
- Jestem za.
Rozpakowanie nie zajęło nam dużo czasu. Szybko się przebrałam. Założyłam szare zwężane dresy, do tego białą koszulkę na krótki rękawek, ciemnogranatową bluzę, do tego kurtka, ciepłe buty i mogłam wychodzić. Po drodze zabrałam jeszcze aparat, żeby porobić zdjęcia.
Szliśmy ramię w ramię, rozmawiając na różne tematy. Głównym z nich było to miejsce. Tymonowi również się ono podobało, widziałam to w jego oczach. Gdy tylko opowiadał o czymś, to w oczach miał iskierki... Robiłam pełno zdjęć. Na większości był oczywiście mój chłopak, bo jakby inaczej, ale też byłam i ja razem z nim. Niektóre wyglądały komicznie. Stałam teraz i fotografowałam rozciągający się przede mną widok. Las..pokryty był puchem śniegu, który wyglądał cudownie na tle zachodzącego już polowi słońca.
- Masz jeszcze miejsce na aparacie ? - usłyszałam nad uchem głos mojego chłopaka.
- Spokojnie, mam - uśmiechnęłam się - Chcę porobić dużo zdjęć, żeby mieć pamiątkę, gdy stąd wyjedziemy.
- No wiesz - pocałował mnie w kark - Jeśli będziesz chciała to możemy tu jeszcze przyjechać, na dłużej.
- Czyżby był dzień dobroci? - spojrzałam na niego odwracając głowę.
- Można tak powiedzieć - uśmiechnął się - Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa, tylko tyle i aż.
- Z Tobą jestem.
- No ja myślę - zaśmiałam się - Chodź wracamy do domu, zaczyna robić się ciemno, więc się pośpiesz. A jeśli tego nie zrobisz i po drodze coś nas zaatakuje, to możesz być pewna, że to Ciebie coś dorwie. - odwrócił się i szedł w stronę powrotną.
- Skąd ta pewność? - splotłam ręce na piersi.
- Szybciej biegam. - wystawił mi język i szedł dalej - No pośpiesz się.
Wracając cały czas trzymaliśmy się za ręce, co było dla mnie nie za przyjemne. Tymek cały czas odpychał mnie swoim ciałem i przyciągał z powrotem. Denerwowało mnie to. Będąc przy domku, mój jakże kochany chłopak popchnął mnie i  wpadłam tyłkiem w wielką zaspę śniegu. Oczywiście zaczął się tak bardzo, ze mnie śmiał, aż rozbolał go brzuch.
- Zwariowałeś!? Będę chora! - krzyknęłam zła.
Próbowałam wstać, ale na marne.
- Podaj rękę. - powiedział chłopak.
Szybkim ruchem Tymon wyciągnął mnie i już sama stałam na nogach. Jako tako oczyściłam się ze śniegu i ruszyłam przed siebie nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem.
- Kochanie - dogonił mnie i zatrzymał - Przepraszam, nie chciałem.
Nic nie powiedziałam.
- Ej.. nie złość się już - dalej nic - Dobra baj buzi na zgodę. - zrobił dzióbek.
- W dupę się pocałuj. - powiedziałam.
Chłopak roześmiał się i dał mi całusa w policzek.
- Wynagrodzę Ci to.


Dwie godziny  później siedziałam w pokoju przed lustrem i kończyłam się malować. Tymon w ramach przeprosin powiedział, że sam przyrządzi pyszną kolację, więc zgodziłam się. Założyłam czarną, rozkloszowaną sukienkę przed kolano, a to tego nie za wysokie szpilki w podobnym odcieniu ze złotym, delikatnym akcentem. Nie robiłam zbyt mocnego makijażu, jedynie na usta nałożyłam czerwona szminkę. Efekt końcowy bardzo mi się podobał, mam też nadzieję, że i Tymkowi się spodoba.
Schodząc powoli po schodach na dół nie widziałam za wiele. Jednak będąc w salonie oniemiałam. Na stole stole stały gotowe już dania, do tego świeczki i kilka płatków róż. Dookoła panował półmrok, na meblach stały małe świeczki które dodawały uroku całemu otoczeniu, a także budowały nastrój. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko przygotował mój chłopak. Skąd on to wziął?
- Podoba się ? - usłyszałam jego głos za sobą.
- Bardzo. - uśmiechnęłam się.
Gestem ręki pokazał abym usiadła, tak też zrobiłam. Tymon miał na sobie idealnie dopasowaną białą koszulę, do tego czarne spodnie. Marynarka nie była mu potrzebna i tak wyglądał obłędnie. Gdy tylko spróbowałam dań doznałam szoku, nie wiedziałam, że mój chłopak umie aż tak świetnie gotować. Muszę częściej go o to prosić. Przez cały czas rozmawialiśmy swobodnie. Często też żartowaliśmy. Ani razu żadne z nas nie wspomniało o Izie lub kimś innym, byliśmy tylko my.
Po skończonej kolacji przeszliśmy na kanapę, Tymek otworzył wino, nalał do kieliszków i zajął miejsce obok mnie. Podał mi trunek, w jednej dłoni trzymałam kieliszek, za to drugą miałam połączoną z dłonią Tymona. Oparłam głowę o jego ramię. Siedziałam tak wpatrzona w ogień, palący się w kominku. Przeniosłam swój wzrok na siedzącego obok chłopaka i patrzyłam tak na niego. Wiedział, że obserwuję go. Na jego twarzy błąkał się uśmieszek. Obrócił głowę w moją stronę, a ja go pocałowałam, namiętnie pocałowałam.
- Mmm.. - zamruczał - Mam rozumieć, że przeprosiny za dzisiejszy incydent zostały przyjęte.
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się - Nie wiedziałam, że potrafisz tak świetnie gotować.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz maleńka. - puścił mi oczko.
- Na przykład jakich?
- Oj wielu.. - droczył się ze mną.
- Podaj jeden przykład. - uniosłam brew do góry.
- Tylko musimy iść na górę kochanie - poruszył brwiami w górę i w dół - Chyba, że wolisz żeby zrobił to tutaj.
- Co takie..- przerwał mi.
Poczułam jego usta na swoich. Zabrał mój kieliszek i odstawił tam gdzie stał jego. Jedną ręką złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie, po czym posadził na swoich kolanach. Pocałunki była coraz to zachłanniejsze. Tymon przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Zrozumiałam o co mu chodził, rozchyliłam bardziej wargi, jego język momentalnie znalazł mój. Usłyszał mój pomruk co bardzo mu się spodobało. Przycisnął mnie mocniej do siebie i wstał z kanapy. Oplotłam go nogami wokół pasa. Kierowaliśmy się na górę, nie przerywając pocałunków.
W pokoju Tymon przycisnął mnie do ściany i zaczął całować mój policzek, schodząc coraz niżej. Obdarowywał pocałunkami moją szyję, zostawiając tam drobną pamiątkę w postaci malinki. Chłopak masował moje pośladki przez materiał sukienki, coraz bardziej mnie to podniecało. Wiedziałam do czego to prowadzi, nawet chciałam tego. Kocham go, a on kocha mnie. Delikatnie postawił mnie. Złapałam za jego koszulę i zaczęłam rozpinać guziki, on w tym czasie zdejmował ze mnie sukienkę. Ze spodniami chłopaka poszło o wiele szybciej. Zjechał dłońmi na poje pośladki, delikatnie masując i ugniatając je, podniósł mnie do góry.
Położył mnie na łóżku, na moment zaprzestał pocałunkom i spojrzał w moje oczy. Przy świetle jakie panowało w pokoju zobaczyłam w jego oczach miłość i pożądanie. Dłońmi objęłam jego twarz i namiętnie pocałowałam. Wiedział, że chcę tego tak samo jak i on. Dłońmi zaczął gładzić mój brzuch, po czym skierował je do tyłu. Złapał za zapięcie stanika, odpiął go i rzucił za siebie. Czułam jego usta na swojej szyi.. Schodził niżej aż dotarł do moich piersi, na każdej z nich złożył pocałunek. Jedną ręką masował  moją pierś, za to drugą zaczął delikatnie przygryzać i zataczać kółka wokół sutka. Za chwilę robił to samo z drugą piersią. Teraz schodził pocałunkami coraz niżej. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie dolną część bielizny. Opuszkami delikatnie przejechał po mojej kobiecości , z moich ust wydostał się cichy jęk. Całował wewnętrzną stronę moich ud idąc wyżej i wyżej. Językiem przejechał po mojej kobiecości, a mnie przeszył przyjemny prąd. Jego język wdarł się do środka. Przygryzał i ssał moją łechtaczkę, czułam, że dłużej nie wytrzymam.
Tymon wyczuł to. Szybkim ruchem zdjął z siebie bokserki i zabezpieczył się. Jego usta znalazły się na moich. Tymek poczuł, że na coś napiera, splótł swoje dłonie z moimi i naparł mocniej. Poczułam delikatne ukłucie, które z każdą chwilą zamieniało się w coraz większą przyjemność. Moje ciało przeszył potężny orgazm. Moje ciało wygięło się w łuk, Tymon poruszał się we mnie jeszcze kilka razy o czym opadł obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie, szczelnie okrywając. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, chłopak pocałował mnie w czubek głowy i szepnął, że mnie kocha.

Obudziłam się około godziny 6.30 na dworze zaczęło świtać. Spojrzałam w bok i zobaczyłam śpiącego Tymona. Przypominając sobie wczorajszą noc przygryzłam wargę, ten wieczór zapamiętam na zawsze. Pocałowałam go lekko w usta. Zmarszczył nos i poruszył się, przykrywając cieplej kocem.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam wstałam, aby go nie obudzić. Założyłam jego koszulę, która sięgała mi za pupę. Po cichutku zeszłam na dół do kuchni. Wiedziała, że już nie zasnę, więc zrobiłam sobie herbatę. Z ciepłym napojem w dłoni stałam wpatrzona na widok za oknem. Upiłam łyk herbaty i poczułam na swoich ramionach coś przyjemnego. Wiedziałam, że to koc. Spojrzałam przez ramię na mojego chłopaka, uśmiechnęłam się i z powrotem odwróciłam się patrząc przed siebie.
- Wyglądasz lepiej niż ja w mojej koszuli. - pocałował mnie w policzek.
- Wiem. - poczułam jak przytula mnie do siebie, wtuliłam się bardziej - Myślałam, że dłużej pośpisz jak będę na dole.
- Chciałem się przytulić, patrze a tu nie mam mojej kobiety, więc wyruszyłem na poszukiwania.
Zaśmiałam się. Odstawiłam kubek i odwróciłam się do niego przodem.
- I jak znalazłeś ją? - gładziłam jego kark.
- Mhmm.. - zamruczał, całując mnie w usta.
Jego dłonie powędrowały na moje pośladki.
- Mało  Ci?
- Oj tak.
Początek dnia zaczął się bardzo przyjemnie.