czwartek, 15 października 2015

Tylko Ty cz.5

***Miesiąc później ***


Mężczyzna leży teraz na swoim łóżku. Obok niego śpi niebieskooka blondynka. Zastanawia się co ona tu robi. Na jej miejscu powinna być Marcela, ale jej tu nie ma. Jest teraz w Polsce z rodziną. Ksawery myślał, że to odejście nie było na poważnie. Zanim poznał Marcele miał wiele kobiet, które mówiły dokładnie to samo co ona. Tylko one wracały do niego po krótkim czasie, ale nie ona. Zawsze była uparta, jeśli miała jakiś cel dążyła do niego. Nigdy się nie poddawała, zawsze miała w sobie ten pieprzony optymizm którym zarażała wszystkich wokół siebie. Dlatego też jej nie ma, mówiła poważnie. Odeszła. Ona nie jest taka jak inne kobiety. Nie była z nim dla pieniędzy czy też kariery. Ksawery był wpływowym człowiekiem i mógł jej szybko załatwić jakąś dobrą pracę. Za każdym razem gdy miał dla niej wspaniałą ofertę, ona ją odrzucała. To podobało mu się w niej najbardziej. Nie wiedział co się z nim działo. Od kilku dni cały czas myślał o Marceli. Tęsknił za nią, chciał mieć ją przy sobie, pragnął ją całować i tulić. Musiał zrobić coś, dzieki czemu ją odzyska i pokaże, że kocha ją.
- Dzień dobry panie prezesie. - usłyszał głos blond istoty - Jak się spało?
- Jakoś. - warknął.
- Widzę, że prezes bez humoru - błądziła palcami po jego nagim torsie - Może uda mi się coś na to zaradzić. - zaczęła składać delikatnie pocałunki na jego torsie.
- Przestań - odsunął ją od siebie - Jest już późno. - sugerował jej wyjście z jego mieszkania.
- Dziś mam wolne. - uśmiechnęła się chytrze.
- Wyjdź.
- Słucham? - zapytała z niewinnym uśmiechem.
- Wyjdź z mojego mieszkania. - powiedział spokojnie, ale stanowczo.
- Nie podobało Ci się w nocy?
- Masz 10 minut. - kobieta z niedowierzaniem wstała, zabrała rzeczy i poszła do łazienki.
Chwilę późnej Ksawery usłyszał tylko głośne trzaśnięcie drzwiami. Został sam w mieszkaniu. Położył przedramię na oczach i myślał. Co zrobić żeby Marcela wybaczyła mu wszystkie zdrady i dała jeszcze jedną szansę. Doskonale wiedział, że trudno będzie, ale kocha ją i będzie walczył. Od ich ostatniej rozmowy, a raczej ostrej wymiany zdań minął miesiąc. Mogła poznać kogoś, jest cudowną kobietą. Ksawery długo zastanawiał się nad tym co zrobić, poczuł się senny i zasnął.


Od kilku godzin Ksawery siedzi w swoim biurze. Stara się zając czym pożytecznym, ale nie wychodzi mu to za specjalnie. W głowie ma cały czas Marcele, zamknął laptopa z wielkim hukiem. Wstał i podszedł do okna. Wpatrywał się w nie, po czym wyjął telefon i otworzył galerię zdjęć. Pierwsze zdjęcie jakie przykuło jego uwagę to zdjęcie Marceli. Była uśmiechnięta od ucha do ucha, na widok zdjęcia Ksawery uśmiechnął się sam do siebie. Teraz już wiedział, że musi ją zobaczyć i prosić o wybaczenie choćby nie wie co.




Marcelina wróciła właśnie do domu. Razem z matką były na zakupach, które bardzo się udały. Weszłyśmy do kuchni, Marcelina zaczęła robić herbatę, aby się trochę rozgrzać. Podała matce kubek z napojem i usiadła naprzeciwko niej. Rozmawiały bardzo długo. Niedługo po nich do domu wrócił Alan razem z Nikodemem. Ostatnimi czasy Marcela bardzo dużo czasu spędza z Nikodemem. Nawet jej brat zauważył to, Nikodem często pyta go o siostrę.
- Cześć Marcela. - do kuchni wszedł Alan z kolegą.
- Hej. - uśmiechnęła się do nich.
- Marcela? - spojrzała na Nikodema - Może masz ochotę na wieczorny spacer?
- Chętnie.
Kobieta wyszła zostawiając obu mężczyzn w kuchni. Alan spojrzał na kolegę z chytrym uśmiechem na twarzy. Nikodem nie wiedział o co może mu chodzić, wzruszył tylko ramionami i usiadł przy stole.
Nikodem i Alan od godziny siedzieli w salonie i zawzięcie nad czymś pracowali. Alan co chwile spoglądał na przyjaciela. Ten widząc jego dziwnym uśmiech na twarzy postanowił się dowiedzieć o co mu chodzi.
- Odkąd przyszliśmy obserwujesz mnie i dziwnie cieszysz z czegoś - spojrzał na niego - Co jest?
- Ty mi powiedz.- kiwnął na niego głową.
- A co ma być?
- Ty i moja siostra - rozsiadł się wygodniej w fotelu - Odkąd przyjechała spędzacie ze sobą sporo czasu.
- To źle? - Nikodem spiął się delikatnie.
- Dalej coś do niej czujesz? - zapytał już poważnie Alan.
- Tak - przetarł twarz rękoma - Tylko nie mów jej o tym.
- Ona sama to zauważy - pochylił się w jego stronę - Jeżeli jeszcze nie zauważyła. Tylko mam nadzieję, że tym razem nie będziecie się już rozstawać.
- Ja też - zaśmiał się - Dobra będę się już zbierał. - wstał i pożegnał się.
Marcelina siedziała w swoim pokoju i szukała jakiejś ciekawej oferty pracy oraz mieszania. Jest tu już długi czas, a narazie nic nie znalazła. Dobrze wie, że na zawołanie pracy nie znajdzie, ale zawsze można czegoś poszukać, może akurat coś znajdzie. Bardzo by tego chciała.
Usłyszała pukanie do drzwi, podniosła głowę i zobaczyła brata. Gestem ręki pokazała, aby śmiało wszedł. Podszedł bliżej i zajął miejsce obok niej. Przyglądał się co jego siostra robi, zdziwił się, że tak zawzięcie szuka pracy.
- Masz już nas dość? - spojrzała na niego niezrozumiale - Szukasz pracy i mieszkania..to znaczy, że chcesz się już wyprowadzić?
- Jestem tu od dłuższego czasu, cały czas przesiaduję w domu - mówiła nie odrywając wzroku od komputera - Chcę się zając czymś pożytecznym, coś robić. To nie znaczy, że mam was dość.- uśmiechnęła się do brata.
- Już myślałem, że jest inaczej.

- Nie wydoroślałeś i już mi nie dokuczasz jak kiedyś. - zaśmiała się.
- Co złego to ja - wywrócił teatralnie oczyma- A ty nie szykujesz się na spacer z Nikodemem.
- Ja wyjdziesz z mojego pokoju? - spojrzała na niego.
Alan nic nie powiedział tylko wstał, podszedł do drzwi i z uśmiechem na ustach opuścił pokój kobiety. Marcelina odstawiła komputer na bok i podeszła do szafy. Nie wiedziała co ma na siebie włożyć. Ostawiła na czarne rurki do tego czerwono-czarna koszula w kratę i biała koszulka. Zeszłam na dół, w salonie spotkała brata. Ten na widok siostry uśmiechnął się dwuznacznie co wywołało uśmiech na twarzy kobiety.
Marcela wróciła jeszcze na chwilę do pokoju, po telefon. Będąc na górze usłyszała dzwonek do drzwi. Wiedziała, że Alan otworzy i nie myliła się. Schodząc na dół zobaczyła brata który zawzięcie dyskutował o czymś z Nikodemem.
- Cześć Marcela. - mężczyzna uśmiechnął się na jej widok.
- Hej - stanęła obok brata - Idziemy?
- Tak.
- Bawcie się dobrze. - usłyszeli krzyk Alana, gdy wychodzili z domu.
Powolnym krokiem udali się do małej knajpki, do której ostatnimi czasy zaczęli chodzić. Rozmawiali na różne tematy. Nikodem przez cały czas nie mógł oderwać wzroku od Marceli. Kobieta przeprosiła go na chwilę i wyszła do toalety. Mężczyzna rozsiadł się na krześle, na tyle wygodnie na ile było to możliwe. W głowie miał słowa przyjaciela. Czy to możliwe, że Marcela zauważyła to, że on dalej coś do niej czuje? Gdy spędzają razem czas, Nikodem stara się trzymać ręce przy sobie. Choć chętnie podszedłby do niej, przysunął do siebie i pocałował.  Jego dalsze rozmyślania przerwał powrót kobiety. Zajęła swoje miejsce i ponownie pogrążyli się w rozmowie na błahe tematy.
Nikodem wiedział od zawsze co lubi kobieta. Po kolacji , zabrał ją do parku na spacer. Szli obok siebie, ramie w ramię pogrążeni w ciszy. Panowała między nimi cisza, jednak żadne z nich nie czuło skrępowania. Spacerowali krętymi ścieżkami, czasem mijali jakąś zakochaną parę. Gdy przechodzili obok grupy mężczyzn, Marcela złapała Nikodema za dłoń, ten uśmiechnął się pod nosem i mocniej ścisnął jej rękę. Zrobiło się już naprawdę późno, dlatego postanowili wracać. Idąc dalej trzymali się za ręce. Doszli do domu kobiety. Stanęli naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce patrzyli sobie w oczy. Ich twarze były coraz bliżej siebie. Nikodem poczuł na swoich ustach miękkie usta Marceliny. Jedną ręką objął ją w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Kobieta wczepiła swoje palce w jego włosy, delikatnie mierzwiąc je. Pocałunek z chwili na chwilę stawał się zachłanniejszy. Nikodem delikatnie odsunął się od Marceli, oparł swoje czoło o jej, obydwoje uspokajali swoje oddechy.
- Przepraszam - szepnął Nikodem - Nie powinienem.
- Ale ja nie żałuję, że to zrobiłeś. - uśmiechnęła się do niego.
Mężczyzna ostatni raz musnął delikatnie jej usta, po czym przytulił do siebie jak najmocniej. Tak jakby bał się, że ktoś ją zabierze.

Motocyklista XIX

Dziś jest ten dzień. Koniec roku. Zakończenie zaczyna się o 9, a jest kilka minut po siódmej, mam trochę czasu. Wstałam i podeszłam do szafy na której wisiało mój strój na dziś. Czarna, przylegająca spódniczka przed kolano i biała koszula. Poranna toaleta zajęła mi sporo czasu, chciałam ładnie wyglądać. Delikatny makijaż idealnie komponował się z moim strojem. Zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Musiałam się pośpieszyć żeby zdążyć do szkoły, to ostatni dzień, więc nie wypada się spóźnić.
Wychodzę właśnie ze szkoły. Słońce bardzo mocno grzeje, aż za mocno. W końcu zaczęły się upragnione wakacje. Wolny czas dla każdego, spanie do południa i wiele innych rzeczy. Zapewne swoje wakacje spędzę u babci, tak jak to  zawsze bywa. Przynajmniej nie będę musiała siedzieć w domu sama. Rodzice na całe dwa miesiące wyjeżdżają i nie widuję ich, pani Amelia tak samo. Przecież ona też potrzebuje odpoczynku.
- Julka! - odwracam się - Zaczekaj.
W moją stronę biegnie Klara. Jest cała rozpromieniona, wiem nawet z czego się tak cieszy. Marcin - jej chłopak - zaproponował jej wspólne wakacje. Mają jechać z jego rodzicami, moja przyjaciółka bardzo się z tego cieszy. Bardzo polubiła jego rodziców, tak jak oni ją.
- Wołam cię i wołam, a ty nic. - uśmiechnęła się.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - ruszyłyśmy przed siebie.
- Mów co się dzieje - chciałam coś powiedzieć, ale nie dała mi - Nawet nie próbuj się wykręcać, że nic. Doskonale cię znam i wiem, że coś jest na rzeczy. No gadaj.
- Od ostatniej kłótni z Przemkiem, nie rozmawiałam z nim - pokiwała na znak zrozumienia - Co to powiedzieć na prawdę go dotknęło. Nawet zadzwonił do mojego ojca z prośbą o kilka dni wolnego, a ten  się zgodził.
- Chłopak się w tobie zakochał, wiesz..to nie jest takie proste żeby o kimś zapomnieć. - tłumaczyła.
- Wiem..
- Ej - szturchnęła mnie w żebra - Nie smuć się, są wakacje! - krzyknęła, kilku przechodniów spojrzało na nas jak na idiotki.
- Cicho! - zatrzymałam ją - Ludzie się patrzą.
- Dobra - zaśmiała się - Gdzie jedziesz na wakacje?
- Do babci.
- Kiedy?
- Za kilka dni - uśmiechnęłam się - A co?
- Lecimy na lody. - powiedziała i pociągnęła mnie do kawiarni.

Przez cały dzień świetnie bawiłam się  z Klarą. Zawsze wie jak poprawić mi humor. Rozmawiałyśmy o jej wyjeździe z rodzicami Marcina. Gdy mi opowiadała co będą robić, była strasznie podekscytowana. Opowiadała jacy są mili, że zaproponowali jej ten wyjazd. Myślała, że zostanie w domu, a ze swoim chłopakiem będzie się kontaktować przez telefon, a tu taka niespodzianka. Mówiła, że nie spodziewała się tego.
Gdy wróciłam do domu, nie zastałam tam nikogo. Była jedynie karteczka  od rodziców, że wyszli na miasto i będą za niedługo. Dzisiejszy dzień jest strasznie upalny, nie chce się nic robić. Poszłam do swojego pokoju i przeprałam się  w luźniejsze rzeczy. Zrobiłam coś do jedzenia i oglądałam telewizję.
Po godzinie w domu byli już rodzice. Chyba wyjście udało im się, nawet spostrzegłam, że nie byli na żadnym ważnym spotkaniu. Byli ubrani zwyczajnie. nie żadne garnitury, krawaty czy jakieś sukienki tak po prostu. Mama zrobiła zakupy i zaniosła je do kuchni, a tato przysiadł koło mnie i oglądał ze mną.
- Kochanie,musimy porozmawiać - zaczęła mama - Wiesz, że zaczęły się wakacje i będziemy dużo pracować? - potwierdziłam - Dlaczego nie będzie nas w domu, a ty będziesz musiała jechać do babci. Wiesz o tym?
- Tak, wiem - spojrzałam na nich - Rozumiem.
- Mamy dla ciebie jeszcze jedną wiadomość - wtrącił tato - Przemek ostatnio poprosił o wolne, więc mu je dałem. Dziś dzwonił do mnie i prosił o spotkanie w sprawie pracy - wstrzymałam powietrze - Mówił coś, że chce odejść.
Zatkało mnie. Nie mogłam powiedzieć nic, kompletnie nic. Pokiwałam tylko głową i przeprosiłam rodziców. Starałam zachowywać się normalnie. Poszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nad słowami taty. Przemek nie może odejść, nie chce żeby odchodził. Wiem, że cała ta sytuacja nie jest normalna, ale przecież nie musi odchodzić. Nawet nie wiem co mam zrobić, żeby został.
Usłyszałam dzwonek. To on. Wyszłam na korytarz i słuchałam czy już się oddalili od drzwi. Najciszej jak umiałam zeszłam po schodach i usiadłam na nich, tak aby mnie nie widzieli i żebym mogła wszystko słyszeć. Przemek rozmawiał z moim tatą o odejściu, nie podał konkretnych powodów. Po prostu powiedział, że świetnie mu się pracowało, ale musi odejść. Tato nie był na niego zły, nawet nie dopytywał się, po prostu zrozumiał. Zaprosił Przemka na kolacje, ten jednak odmówił. Pożegnał się i wyszedł. Wróciłam do pokoju i zaczęłam płakać. Zabolał mnie fakt, że to przeze mnie musiał odejść. Chyba uznał, że nie ma innego wyjścia. Ja też, choćbym chciała nie mogłabym go zatrzymać tu siłą, to jego decyzja i muszę ją uszanować.
Zostaje mi jeszcze jedna rzecz. Mianowicie muszę porozmawiać z Filipem. Muszę mu powiedzieć o pocałunku z Przemkiem. Tylko jak? Przecież nie pójdę i nie powiem "Hej, całowałam się z Przemkiem. Co dziś robimy?". Boje się jego reakcji, ale muszę wyznać mu prawdę. Lepiej gdyby dowiedział się tego ode mnie, a nie od kogoś innego. Nie chcę go stracić, ale nie mam innego wyjścia. Jeśli to przed nim zataję prędzej czy później i tak się dowie, jeżeli nie ode mnie to od kogoś innego. Zrobię to, jutro.

                                                                                  ***

Za kilka godzin będzie u mnie Filip, a ja jestem  w proszku. Siedzę w tym durnym pokoju, zamiast się jakoś przygotować. Tylko jak? Czy można w jakikolwiek sposób przygotować się do tak ważnej rozmowy? Chyba nie, z pewnością nie.
Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej białe szorty i szary top. Dzień będzie na pewno upalny. Wykonałam poranną toaletę, wykonałam lekki makijaż oraz założyłam wcześniej przygotowane ubranie i zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam rodziców, siedzieli przy stole i rozmawiali pijąc kawę. Byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Przy stole, obok mamy na krześle siedziała pani Amelia, rozmawiali zawzięcie.
- Cześć wszystkim. - przywitałam się wchodząc do kuchni.
- Cześć kochanie - tato pocałował mnie w policzek na przywitanie - Jak się spało?
- Dobrze.
- No ja myślę - wtrąciła mama, nie rozumiałam co ma na myśli - Długo spałaś. Widziałaś która jest godzina? - pokręciłam przecząco głową - Prawie 13. - oczy miałam ja pięć złoty.
- W końcu są wakacje, można sobie trochę poleniuchować. - zaśmiałam się.
Dosiałam się do wszystkich i włączyłam się w rozmowę. Przynajmniej na chwile zapomniałam o rozmowie jaka mnie czeka. Po jakimś czasie rodzice wyszli, a ja z panią Amelią zostałam. Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, po czym poszłam na górę do pokoju.
Pół godziny później pod moim domem zobaczyłam znajomy samochód, to był Filip. Usłyszałam dzwonek, zeszłam szybko na dół. Podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. Zrobiłam kilka wdechów, po czym naklejając sztuczny uśmiech na twarzy otworzyłam. W progu stał Filip z kwiatami, uśmiechnęłam się do niego i  wpuściłam do środka.
- Cześć kochanie - pocałował mnie na przywitanie - Proszę, to dla Ciebie. - podał mi bukiet.
- Dziękuję, są śliczne - uśmiechnęłam się delikatnie - Chodź, wstawię je do wody.
Poszliśmy do kuchni, gdzie była gosposia. Filip przywitał się z nią i chwilę porozmawiał. Zabrałam wazon  z kwiatami i poszliśmy do mojego pokoju. Odstawiłam je na biurko i wpatrywałam się w nie. Poczułam dłonie Filipa oplatające moje biodra. Swój podbródek oparł o moje ramie, czy czym delikatnie musnął moją szyję swoimi ustami.
- Kocham Cię. - usłyszałam jego głos przy uchu,
- Ja Ciebie też.
Odwróciłam się do niego i mocno przytuliłam. Chyba trochę się zdziwił, że tak mocno go objęłam, ale zaraz i on przysunął mnie bliżej siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku. Staliśmy tak nie odzywając się, nie chciałam przerywać tej ciszy. Dzięki temu mogłam przemyśleć jak mam zacząć z nim rozmowę. Miałam dziś mu tego nie mówić, ale im bardziej będę to odwlekać, tym trudniej będzie mi to później powiedzieć. Staliśmy tak jeszcze jakiś czas, po czym Filip wpadł na pomysł, abyśmy obejrzeli film. Zgodziłam się. Tą propozycją uniemożliwił mi to co chciałam zrobić.
Usiedliśmy na łóżku. Filip złapał komputer i zaczął przeszukiwać internet w celu znalezienia ciekawego filmu. Ja w tym czasie zeszłam na dół. Przygotowałam sok i coś do jedzenie. Z prowiantem wróciłam na górę. Mój chłopak akurat znalazł film, odstawiłam jedzenie i zajęłam miejsce obok niego. Złapał mnie za biodra i przysunął do siebie, wtuliłam się w niego. Gdy zaczęliśmy oglądać zobaczyłam, że to horror. Nawet nie protestowałam, nie miałam do tego w ogóle głowy.
Gdy film już się skończył, odłożyłam komputer na bok i usiadłam naprzeciwko Filipa. Uśmiechnął się do mnie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić.
- Filip ja..

niedziela, 11 października 2015

Motocyklista XVIII

Wróciłam do domu, chodź Filip chciał abym została. Niestety musiałam wrócić. Była godzina 20 więc nie było jeszcze późno. Weszłam do domu, kładąc klucze na półce. Poszłam do salonu i zobaczyłam tam siedzącego Przemka, odwrócił głowę w moją stronę. Usiadłam na fotelu niedaleko niego. Chłopak wziął do ręki pilot i wyłączył telewizor.
- Sam jesteś? - zapytałam spoglądając na niego.
- Tak - oparł się o kanapę - Pani Amelia już wyszła, w kuchni zostawiła ci kolację.
- Okey - uśmiechnęłam się - Zjesz ze mną? - pokiwał głową na tak.
- Gdzie byłaś?
- U Filipa. - wstałam i poszłam szybko do kuchni.
- Co takiego?! - zapytał chłopak - Żartujesz, po co tam poszłaś?
- Porozmawiać z nim - oparłam się o stół - Wyjaśnił mi wszystko, porozmawialiśmy szczerze i dalej jesteśmy razem.
- Po tym co przeszłaś, ty dalej chcesz z nim być!- krzyczał.
- Nie krzycz na mnie.
- Jak mam na ciebie nie krzyczeć?! - spojrzał gniewnie - Tyle przez niego przeszłaś i dalej chcesz z nim być! Chyba zwariowałaś! - zatrzymał się - Dziewczyno przecież on cię zranił!
- Przemek! - uniosłam głos - To moje życie i Bedę robić co chcę! Wróciłam do niego i to mój wybór!
- Masz rację - mówił spokojniej - To twoje życie.
Nic już więcej nie powiedział, tylko zabrał klucze od auta i wyszedł trzaskając drzwiami. Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Przecież jeszcze nigdy się z nim tak nie pokłóciłam. Nie rozumiałam jego zachowania, to może życie, moje wybory i moje błędy. Jemu nic do tego, to nie on będzie cierpiał tylko ja. A może właśnie o to chodzi? Przecież Przemek był przy mnie cały ten czas i pocieszał mnie. Może nie chcę, żebym znowu cierpiała. Traktuję go jak brata, więc może on mnie jak siostrę. Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć. Kocham Filipa i chcę z nim być. Przemka też kocham, ale jak brata, jest dla mnie ważny. Obaj są dla mnie bardzo, ale to bardzo ważni.
Przez kłótnie z chłopakiem całkiem straciłam apetyt. Poszłam na górę. Wzięłam szybko kąpiel i wróciłam do pokoju. Położyłam się w łóżku, przykrywając kołdrą i oddałam się w objęcia Morfeusza.


[ Oczami Przemka]


Jak to się stało? Ona nie może z nim być, przecież znowu ją skrzywdzi! Na to nie mogę temu padalcowi pozwolić. Kocham Julkę i to bardzo, jest dla mnie wszystkim. Kurwa! Uderzyłem dłonią o kierownicę, muszę ją chronić.
Odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę baru, muszę z kimś pogadać. Chłopaki na pewno już są na miejscu, często bywamy w tym samym miejscu. Jest to nasza ulubiona knajpa. Zawsze w niej kręcą się fajne dziewczyny. Chłopaki z tego korzystają, ale ja nie. Zależy mi na Julii i nie chce nikogo innego. Czasem wiem, że zachowuje się jak dzieciak, który się złości i obraża jeśli nie wszystko idzie po jego myśli. Tyle, że nic na to nie poradzę, nie chce żeby cierpiała.
Zaparkowałem auta przed budynkiem. Wchodząc do środka od razu zacząłem rozglądać się za chłopakami, widziałem ich i jakieś panny. Wojtasa to rozumiem, on tylko się nimi bawi a później ma przez to problemy . Każda mu się narzuca przez pewien czas, z myślą, że on ją kocha. Co do Adasia to jest przeciwieństwem. Nie szuka co wieczór przygód na jedną noc. On tak jak i ja chciałby znaleźć tą swoją jedyną. Schowałem kluczyki do kieszeni spodni i podszedłem do nich.
- Siema stary. - odezwał się Adam i Wojtas.
- Część. - usiadłem przy stoliku.
- Przemek poznaj Justynkę. - wskazał na blondynkę siedzącą mu na kolanach.
- Cześć Justyna - wyciągnęła rękę w moją stronę, ale nie uścisnąłem jej - Miło mi.
Jakoś nie miałem większej ochoty się z nią pozować. Wojtek powinien się trochę opanować i znaleźć sobie jedną dziewczynę, a nie kilka.
- Co jest? - zapytał Adam.
- Ja wiem - odezwał się Wojtek - Julka mu jest. - uśmiechnął się do dziewczyny i pokazał gestem ręki żeby odeszła.
Przechodząc obok mnie dotknęła swoją dłonią mojej. Nie zwróciłem na to szczególnej uwagi, nie było na co. Jak dla mnie to była plastikowa lala, nie rozumiem co mu się w nich podoba.
- Pokłóciliście się? - kiwnąłem głową - O co? Napewno o jakąś bzdurę.
- Wróciła do swojego byłego. - ścisnąłem pięści, gdy tylko o nim pomyślałem.
- Stary - poklepał mnie po ramieniu Wojtek - Przecież w koło jest pełno pięknych dziewczyn, a ty się uwziąłeś na nią.
- Ja nie jestem tobą - związałem na niego palcem - I nie interesują mnie plastiki.
- Dobra idę po coś do picia. - wstał i odszedł.
- Myślałem, że po tym co jej zrobił to nie będzie chciała go znać, a tu dziś mi oznajmiła, że jest z nim. - zaśmiałem się nerwowo.
- Słabo to wyszło - wziął łyk piwa - Co zamierzasz zrobić?
- Trzymaj - podał mi piwo Wojtek - Ja was zostawiam i lecę do mojej pani.
- On to chyba nigdy nie dorośnie. - zaśmiał się Adaś.
- Co zrobić. - wzruszyłem ramionami i upiłem solidny łyk.
- Co zamierzasz?
- Sam nie wiem, myślałem, że mi się z nią uda - spojrzałem przed siebie - A tu dupa blada.
- Gdyby wiedziała, że ci na niej zależy to może..
- Po trzeźwemu tego raczej nie zrobię.


[ Oczami Julki]


Zeszłam na dół do kuchni żeby napić się wody. Może dzieki temu zasnę, odkąd Przemo wyszedł nie mogę zasnąć. A jeśli już to tylko na godzinę. Wyjrzałam przez okno, zobaczyłam wjeżdżający na podjazd. Tym samochodem jeździ Przemek, może przyjechał po coś. Tylko po co? I dlaczego o 2 w nocy? Odstawiłam szklankę i czekałam co będzie dalej.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wiem , że nie powinnam ich otwierać, bo nie wiadomo kto to może być, ale muszę się przekonać kto to jest.
Przed moimi oczami stał, co ja wygaduję, chwiał się na nogach Przemek. Był kompletnie pijany, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Do tego był sam, co oznacza, że przyjechał samochodem i to w takim stanie. Złapałam go za rękę i wciągnęłam go środka. Poszliśmy do salonu.
- Co ci się stało ? - kucnęłam przed nim- Dlaczego jesteś pijany?
- Inaczej bym ci tego nie powiedział - wstał, a ja poszłam w jego ślady - Kocham cię Julka.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak mam się zachować. Stałam przed nim i wpatrywałam się w niego, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego głosu.
- Powinieneś się położyć. - pociągnęłam go.
Prowadziłam go po schodach, bojąc się, że spadnie. Zaprowadziłam do pokoju i położyłam na łóżku. Chciałam wyjść, ale on wstał i ruszył w moim kierunku.
- Co ty robisz? - zapytałam podchodząc do niego.
- Mówię poważnie kocham cię. - przysunął się.
Chciał mnie pocałować, ale odsunęłam go od siebie. Zamykając drzwi życzyłam mu dobrej nocy. Leżę teraz w pokoju i wpatruję się w sufit. Do teraz nie dociera do mnie, to co powiedział. Przecież..to jakiś sen. Ja jestem z Filipem. To jego kocham. Jutro muszę porozmawiać o tym z Przemkiem. Tylko będę musiała się upewnić, czy to co dziś powiedział to była prawda. Może pomylił mnie z kimś i dlatego, nie zapytam go czy to prawda. Jeśli bym tak zrobiła, a on wytłumaczył, że to nie do mnie..wtedy wygłupiła bym się.


Dziś pogoda jest bardzo ładna, czemu się nie dziwię. Zaczęły się słoneczne dni. Siedzę z kubkiem gorącej kawy i czekam, czekam. Tylko na co? Przemek na bank jeszcze śpi, po tym jak się schlał prędko nie wstanie. Dziś czeka mnie z nim bardzo trudna rozmowa, nie wiem jak mam ją zacząć. Zostaje jeszcze Filip. Będę musiała mu o tym powiedzieć, oraz o tym, że...całowałam się z Przemkiem. Dobrze byłoby gdyby nic o tym nie wiedział, ale jeśli nie dowie się tego ode mnie tylko od kogoś innego to, nawet nie chcę myśleć co będzie.
Zobaczyłam jak Przemek wchodzi do kuchni. Nie wyglądał za dobrze, pewnie też się nie czuł się najlepiej. Wchodząc rzucił tylko "cześć" , po czym usiadł przy stole. Wstałam i podałam mu kawę, tak na pobudkę. Nie chciałam atakować go tak od razu. Muszę się zastanowić jak to zrobić, miałam na to czas i gdy już wiedziałam, wszedł on i cały monolog szlak trafił. Dobra! Raz kozie śmierć!
- Musimy porozmawiać. - spojrzał na mnie przez krótką chwilę.
- Wiem. - wychrypiał.
- To co powiedziałeś wczoraj - zatrzymałam się - Nawet nie wiem jak mam o to zapytać.
- Powiedziałem to poważnie, zakochałem się w tobie. - upił łyk kawy.
Powiedział to jakby tak normalnie. Jak gdyby mówił, że zapomniał kupić mleko w sklepie.
Wstałam i podeszłam do okna. Oparłam się dłońmi o blat i zaczęłam zastanawiać się nad słowami wypowiedzianymi przez chłopaka.
- To nie możliwe - przerwałam ciszę - Przecież..ja cię traktuje jak brata.
- Ale ja - odwróciłam się w jego stronę - Nie traktuję cię jak siostrę. Nic na to nie poradzę, że jesteś dla mnie kimś ważnym.
- Ja jestem z Filipem i to jego kocham. - spojrzałam mu w oczy.
- Przecież on cię zdradził - powiedział - Zapomniałaś już? Nie pamiętasz jak cierpiałaś przez niego? Jak płakałaś nocami, po tym co zrobił?
- Po pierwsze, nie zdradził mnie, a po drugie nie rozmawiamy o nim tylko o tobie.
- Julka, do cholery nie widzisz, że na prawdę mi na tobie zależy? - zapytał ostro.
- Ja nic do ciebie nie czuje i nic na to nie poradzę. - usiadłam.
- A to , że się całowaliśmy. Nic dla ciebie nie znaczyło ? - przełknęłam ślinę, wiedziałam, że mnie o to zapyta.
- Nie - szepnęłam - To była chwila słabości, to nie powinno mieć miejsca. Ja nie chciałam , wiem jak to wygląda , teraz na pewno myślisz, że wykorzystałam cię - spojrzałam ukradkiem na niego - Nie było tak. Przepraszam, jeśli zrobiłam ci nadzieję. Zależy mi na tobie, ale jak na bracie. Tylko. Przepraszam.
- Dalej chcesz być z nim? - nie powiedziałam nic, bałam się rozpłakać - Wszystko jasne.
Nie powiedział nic, po prostu wyszedł. Nie miałam już siły, z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie mogłam ich opanować, to tak bardzo bolało. Chciałam z nim spokojnie porozmawiać, ale to i tak nic z tego. Próbowałam mu jak najdelikatniej mogłam powiedzieć, że nic do niego nie czuję, oczywiście nie wyszło. Nie chcę stracić Przemka, jest dla mnie ważny. Przecież nie mam tak bliskiej osoby jak on, teraz to już koniec. Nie chce mnie znać.
Nie mogłam zostać w kuchni. Gdyby pani Amelia przyszła i zobaczyła mnie w takim stanie od razu pytałaby co się stało. A ja nie chce o tym rozmawiać. Weszłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Chciałam zasnąć i obudzić się jak wszystko już będzie dobrze. Ostatnimi czasy wszystko się pieprzy. Wszystko! Nie mam już na nic siły, to mnie przerasta. Łzy ani przez chwilę nie przestały mi lecieć, z każdą chwilą było ich coraz więcej i więcej. Od tego wszystkiego zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Starałam się nie zasnąć, ale nie było to latwe. Powoli zaczęłam odpływać w krainę Morfeusza.


Obudziłam się wieczorem. Za oknem zaczęło robić się już ciemno. Usiadłam i przetarłam oczy, żeby zobaczyć która jest godzina. Dochodziła 21, przypomniało mi się całe zajście rano. Nie chciało mi się płakać, a raczej nie miałam już czym. Wylałam z siebie wszystkie łzy.
Zeszłam na dół i zobaczyłam, że jestem w domu sama. Pani Amelia na pewno wróciła już dawno do domu. Na stole leżała karteczka od gosposi. Zostawiła mi kolację, ale nie mam apetytu. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Podeszłam w tamtą stronę i zobaczyłam rodziców z bagażami.
- Część kochanie - powiedziała mama - Obudziliśmy cię?
- Nie, co wy tu robicie?
- Mieszkamy córeczko - zaśmiał się tato - A tak poważnie, to podpisaliśmy już kontrakt i wróciliśmy wcześniej.
- Na ile? - zawsze to pytanie im zadaje.
- Za kilka dni musimy znowu wyjechać. - wtrąciła mama.
- Przy okazji będziemy mieli czas dla siebie. - uśmiechnął się tato.
- Fajnie, że jesteście - uśmiechnęłam się - Ja już pójdę spać, jestem zmęczona. Dobranoc.
- Dobranoc kochanie.
Cieszę się, że rodzice pomyśleli o spędzeniu czasu ze mną, skoro przyjechali na kilka dni. Mam nadzieję, że nie dowiedzą się o tym co miało miejsce w ostatnim czasie. Jakoś nie miałabym ochoty opowiadać im wszystko. Tylko co teraz będzie? Czy Przemek zrezygnuje z pracy? A może jednak nie? Nie chodzi mi o to, że będzie trzeba szukać nowego kierowcy, tylko nie chce żeby odchodził. Przez ten czas zżyłam się z nim, ale jeśli będzie chciał odejść nie będę mogła go zatrzymać.


[ Oczami Przemka]


Co ja sobie myślałem, że powiem jej co do niej czuję, a ona rzuci mi się w ramiona. Wszystko spiętrzyłem. Gdybym powiedział jej wcześniej, to może wszystko potoczyłoby się inaczej. Może byłaby jakaś szansa żeby spróbować. Gdy powiedziała, że go kocha i chce być z nim zabolało, bardzo. Ale jeszcze bardziej gdy powiedziała o pocałunku, że nic dla niej nie znaczył i był błędem. Przecież ona nie pocieszyła się mną, ja sam tego chciałem. Czułem też, że ona sama tego chce. Wtedy mogła mnie odepchnąć, ale..nie zrobiła tego. Dziś dostałem od niej kubeł zimnej wody, nie dam rady już widywać jej tak jakby nic się nie stało. Będę musiał odejść. Zadzwonie jutro do jej ojca i poproszę o spotkanie jak będzie w domu. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, za bardzo by mnie to bolało. Patrzenie na nią i tego dupka.
Cały czas wydzwania do mnie Wojtas. Nie rozumie, że nie mam nastroju do picia. Nie chce mi się patrzeć na niego, jak obściskuje się z tymi dmuchanymi blond lalami. Może gdybym poszedł i się trochę zabawił to wyszłoby mi to na dobre? Kurwa! Co ja gadam?! Nie szukam nikogo na jedną noc! To wszystko jest pojebane.