środa, 20 lipca 2016

Spróbujmy jeszcze raz cz.3

Obudziłam się dzisiaj dosyć późno , było to spowodowane wczorajszymi wydarzeniami. Spojrzałam na swoje nadgarstki , na lewym widniał siniak zrobiony przez Kamila. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co mi zrobił , w moich oczach pojawiły się łzy, szybko zamrugałam aby je odgonić. Nie chce teraz płakać, chce o tym zapomnieć to już koniec. Wzięłam telefon żeby sprawdzić godzine , w tym czasie zaczął on dzwonić. Na ekranie widniało "Aniulka", to moja przyjaciółka. Jest ona zakręconą zielonooką szatynką.
Nacisnęłam zielony przycisk i  odebrałam :
- Halo?
- No hej - usłyszałam jej radoany głos - Pomyslałam , że pójdziemy dziś na zakupy , co Ty na to?
- Sama nie wiem - odpowiedziałam smętnie.
- Coś się stało? Pokłóciłaś się z Kamilem? - dopytywała.
- Tak jakby.
- Chyba coś poważnego - chciałam jej o wszystkim powiedzieć - To może spotkajmy się i wszystko mi opowiesz, zgoda?
- Okej, gdzie?
- Może spotkajmy się w galerii , przy fontannie o 16 .
- Dobra, będę pa.
- Papa.
Odłożyłam telefon i wstałam. Poczłapałam do łazienki, stojąc przed lustrem widziałam tylko moje czerwone i podpuchniete od płaczu oczy. Schłodziłam twarz zimną wodą, za wiele nie pomogło. Miałam ochotę wrócić do pokoju i płakać ile tylko fabryka dała, ale nie chciałam aby brat się o mnie martwił.
Założyłam na siebie zwykłą koszulkę i spodenki, włosy związałam w niedbałego koka i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Konrada razem z chłopakami. Wchodzać do pomieszczenia przykleiłam sztuczny uśmiech aby udawać, że wszystko jest dobrze.
- Hej wam - uśmiechnęłam się do nich, ale wyszło to sztucznie.
- Hej młoda - uśmiechnął się Kacper.
A reszta mu zawtórowała.
- Zrobiliśmy śniadanie - odezwał się mój brat - Zjedz z nami.
- Dziekuje, ale nie jestem głodna - wyjęłam sok i nalałam do szklanki .
- Powinnaś coś zjeść.
- Może później - zabrałam sok i kierowałam się do wyjścia.
- Może masz ochotę wyjść dziś na basen? Albo porobić cokolwiek.
- No właśnie, to fajny pomysł - powiedział Kacper.
Zmieniłam kierunek i ruszyłam w strone wolnego miejsca przy stole. Usiadłam obok Kacpra.
- No dobra - spojrzałam na nich - Przez to co wydarzyło się wczoraj nie musicie spedzać ze mną czasu i mnie pilnować - upiłam łyk soku - Nie mam zamiaru zrobić sobie czegoś.
- Siostra! - spojrzałam na brata - To nie jest śmieszne.
Splotłam dłonie i położyłam je na stole pochylajac się do przodu.
- Wiele osób się rozstaje, ja też to przeszłam - wlepiłam wzrok w swoje dłonie - To nie powód aby obchodzić się ze mną jak z jajkiem. Rozstaliśmy się.
Moje oczy momentalnie zaszły łzami, ale szybko je odgoniłam.
- Nie musicie sié mną tak przejmować , wszystko dobrze.
- Ale..- odezwał sisię Maciek - Widziałaś to i.. - nie dokończył bo Oliwier uderzył go w tył głowy.
- Stary! - sykną Oli.
- Nie chce o tym rozmawiać, okej? - uśmiechnęłam się do nich - A poza tym to idę niedługo do galeri spotkać się z Anią, więc basen odpada.
Wzięłam sok i poszłam do pokoju. Po zamknięciu drzwi łzy zaczęły płynać mi po policzkach. Zakryłam usta dłonią aby stłumić szloch. Nie chciałam że któryś z chłopaków mnie słyszał.

                                      ***

Siedziałyśmy w kawiarni obładowane zakupami. Gdy tylko do niej weszłyśmy od razu zamówiłyśmy coą do picia, a ja zaczęłam opowiadać co się wydarzyło. Mimo moich starach łzy płynęły z moich oczu. Nie chciałam tego , ale nie mogłam zrobić nic. Ania siedziała obok mnie obejmując ramieniem i próbując pocieszyć, starała się ale nie wiele to dało. O nic nie pytała , po prostu była i za to ją kocham. Kilka minut zajęło mi aby się uspokoić i doprowadzić do porządku.
- Przepraszam, nie chciałam się tak rozkleić.
- Ej, no coś Ty - uśmiechnęła się do mnie ciepło - To nie Twoja wina. Czasem to nawet pomaga.
- Ale ja już wypłakałam morze łez - uśmiechnęłam się smutno - A dalej czuje się jakby to była moja wina.
- Oszalałaś! - uderzyła ręką w swoją nogę - To nie jest Twoja wina, to on wszystko spieprzysz. I nawet tak nie myśl , bo bedziesz miała doczynienia ze mną.
Roześmiałam się na jej słowa , a ona razem ze mną.
- I taką chce Cię widzieć, roześmianą i szczęśliwą.
- Dziekuje - przytuliłam ją - Jesteś najlepsza.
- Wiem - wyszczerzyła się - Dokończymy nasze lody i idziemy jeszcze do kilku sklepów. Co Ty na to?
- Pewnie.
Razem z Anią byłyśmy chyba we wszystkich sklepach, ten dzień był bardzo udany. Nawet zapomniałam na chwilę o Kamilu, wiem , że i tak będę musiała to zrobić , po tym co się stało nie wybaczę mu.
Weszłam do domu i od razu skierowałam się w stronę swojego pokoju. Na korytarzu spotkałam swojego brata, który na widok ilości toreb zaniemówił. Nie dziwię mu się , sama jestem zaskoczona tym ile wydałyśmy, ale warto było. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Była już godzina 18 więc postanowiłam coś przegryźć. Pijąc sok usłyszałam dzwonek do drzwi , wstałam i poszłam odtworzyć.
- Cześć mała - powiedział uśmiechnięty Mateusz.
- Hej - przywitałam się z nim buziakiem w policzek - Wejdź.
Mateusz był wysokim niebieskookim blondynem. Przyjaźnimy się od dawna. Mati jest dla mnie jak brat, zawsze mi pomaga, mogę też z nim porozmawiać o wszystkim.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam gdy byliśmy w kuchni.
- Soku - uśmiechnął się - Pomyślałem, że wpadnę i coś pooglądamy, co Ty na to?
- Jestem za - uśmiechnęłam się podając mu sok - To chodź do salonu.

Właśnie oglądaliśmy jakąś komedie gdy zadzwonił dzwonek, przeprosiłam przyjaciela i poszłam otworzyć. Przed drzwiami stał Kacper, przywitałam się z nim i zaprosiłam do środka. Skierowaliśmy się do salonu, tam był Mateusz w towarzystwie mojego brata. Panowie przywitali się , Kacper spojrzał na Konrada i był zdziwiony.
- A Ty jeszcze nie gotowy?
- Mówiłem , że nie idę. - Konrad wzruszył ramionami.
- Dlaczego? Przecież mieliśmy tam być wszyscy. - spojrzałam na obu i nie wiedziałam o czym mówią.
- Nie idę i już.
- Ej.. - spojrzał to na jednego to na drugiego - O czym mówicie?
- Dziś wszyscy mieliśmy iść na imprezę, ale Twój głupi brat teraz mi mówi , że nie idzie. - Kacper rzucił poduszką w przyjaciela.
- Pisałem wam dziś dlaczego nie idę. - brat odrzucił poduszkę.
- Dlaczego? - spojrzalam na brata , kryzujac dlonie na piersi.
- Uwaza, ze po tym co sie wczoraj stalo nie moze zostawic Cie samej.
- Nic mi bedzie, poza tzm Mateusz ma zostac na noc, wiec nie bede sama.  A Ty sie ruszaj i wynos na impreze.
- I to juz!
Konrad bez slowa wstal i poszedl na gore.
- Dziekie.
Kilkanascie minut pozniej zostalam z przyjaciel. Chcialam ogladac dalej, ale on sie uparl , ze musze mu wyjasnic o co chodzilo. Niechetnie , ale zrobilam to, oczywiscie musialam przy tym plakac.
- Kretyn nie wie co stracil - przyjaciel pocalowal mnie w czolo - Nie placz, nie warto przez idiote.
Wzielam kilka wdechow abz odgonic kolejne lzy, nie chcialam plakac chociaz to bolalo. Kilka chwil pozniej ogladalismy filmy smiejac sie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz