niedziela, 7 czerwca 2015

Nieudane wakacje II

Obudziłam się wcześnie. Gdy spojrzałam na godzinę zdziwiłam się gdyż była piąta trzydzieści. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem,nie spałam też do południa...ale nigdy nie budziłam się tak wcześnie.
Nie mogłam już zasnąć więc postanowiłam że pójdę sobie pobiegać.
Zawsze lubiłam uprawiać sport. Biegać też..wstałam.
Założyłam spodenki i bokserkę,a włosy związałam w koczka i poszłam.
Wyszłam starając się być jak najciężej,nie chciałam obudzić Kamila.


Na plaży byłam sama. Nikogo nie było..tak myślałam. Myliłam się. Biegłam swoją trasą.
Naglę zakręciło mi się w głowie i upadłam,nie wiedziałam co się dzieję.
Gdy się ocknęłam zobaczyłam nad sobą chłopaka o jasnobrązowych włosach i piwnych oczach.
-Jak się czujesz?-spytał uśmiechając się uroczo.
-Yyy...Chyba dobrze. Co się w ogóle stało?- spytałam siadając do pól siadu. Strasznie bolała mnie głowa.
-Zemdlałaś,gdy biegłem zauważyłem Cie.
-Pamiętam tylko że biegłam nagle upadłam i czarna dziura.-mówiłam trzymając się za głowę.
-Na pewno wszystko dobrze? Źle wyglądasz.
-Haha..No dziękuje,każda kobieta chcę usłyszeć że nie wygląda najlepiej.-powiedziałam uśmiechając się.
-Nie,no co Ty. Miałem coś innego namyśli. -powiedział-Tak w ogóle to Alek jestem.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Weronika. Miło mi.
-Może chcesz jechać do lekarza?-powiedział troskliwie.
-Nie trzeba. Po prostu wrócę do domu i odpocznę.-oznajmiłam próbując wstać,jednak nie za bardzo mogłam
-No dobrze-mówili podając mi rękę-Odprowadzę Cię.
-Nie,serio wszystko dobrze. Dam radę.
-Ooo nie. Jeśli nie chcesz jechać do lekarza to Cię odstawię pod same drzwi i nie chce słyszeć sprzeciwu.- powiedział uśmiechając się.
Odwzajemniłam uśmiech mówiąc jednocześnie okey.
-To gdzie mieszkasz?
-W tamtą stronę.-odpowiedziałam pokazując ręką.
-No koleżanko, jesteś niezła tak daleko zabiec. Gratulacje. To jak idziemy?
Przytaknęłam głową i poszliśmy.
Szliśmy dość długo,ciekawie nam się rozmawiało. Gdy już byliśmy pod drzwiami podziękowałam mu za eskortę.
On natomiast poprosił mnie o numer. Podałam mu i się pożegnaliśmy,powiedział że wieczorem napisze.
Wchodząc do kuchni spotkałam Kamila. Patrzył na mnie, w pewnym momencie się odezwał.
-Kim był ten typ?-spytał z wielkim zdziwieniem.
-"Ten typ" pomógł mi,gdy straciłam przytomność.-oznajmiłam
-Co takiego?!-spytał. W jednej chwili był już przede mną.
-Oj nie mogłam spać i postanowiłam pobiegać. No i tak jakoś wyszło,znalazł mnie i odprowadził to wszystko.
-Co Ci strzeliło do głowy?!-krzyknął.
-Przestań się unosić! Co Cię to obchodzi co robię?! Daj mi spokój -krzyknęłam mu w twarz na obchodne. Jednak złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę przyciskając jednocześnie do ściany.
-Jak to co mnie to obchodzi?! Martwię się - powiedział ściskając moją rękę.
-Kamil puść! To boli!-w oczach miałam łzy,nie wiedziałam co mam zrobić żeby mnie puścił.
W jednej chwili jego uścisk stał się luźniejszy i mogłam zabrać rękę.
-Jesteś nienormalny.! -krzyknęłam gdy wychodziłam z kuchni.
Poszłam od razu do pokoju. Co mu odbiło?! Przeciez mógł mi złamać rękę.
Bałam się go . W oczach miał jakiś obłęd. Znowu zakręciło mi się w głowie. Postanowiłam się zdrzemnąć.
Usłyszałam jak do domku wchodzą Ola i Szymon. Pytali o mnie bo nie było mnie na dole. Kamil powiedział że źle się poczułam i poszłam się położyć. Gdy się obudziłam była już prawie dziewiętnasta.
Zaświecił mi się telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam że jakiś numer do mnie napisał.


Mam nadzieję że już jest wszystko dobrze. Może chciałabyś się ze mną spotkać? Czekam na odpowiedź.
                      Alek.


Już wszystko w porządku. Chętnie się z Toba spotkam. To o której?


Wpadne po Ciebie o 20?


Dobrze,mi pasuję. Do zobaczenia.




Fajnie że Alek się i mnie martwi. Chętnie się z nim spotkam. Jest bardzo sympatyczny oraz przystojny. Na pewno dużo dziewczyn się koło niego kręci..no cóż.
Zeszłam na dół zakochana para już nie spała.
-No hej.-powiedziałam do mnie Ola.
-Hej. Jak się bawiliście?
-Było super. Dużo tańczyliśmy,zresztą opowiem Ci dziś wieczorem.-powiedziała z uśmiechem.
-No niestety ale chyba nie.-powiedziałam siadając na przeciwko Kamila.
-Jak to? -spytała nie rozumiejąc.
-Dziś wieczorem wychodzę. Umówiłam się -powiedziałam z uśmiechem na ustach patrząc lekko na Kamila. Którego szlak trafił po tych słowach.
-A z kim?- zapytała zaciekawiona Ola.
-Dziś poznałam chłopaka. Ma na imię Alek,pomógł mi gdy poszłam biegać i zemdlałam.
-Co zemdlałaś? Nic Ci nie jest?-widziałam że się wystraszyła.
-Nie no co Ty jest dobrze. -powiedziałam starając się ją uspokoić.-Muszę was przeprosić,ale czas mnie goni i muszę iść się szykować.-powiedziałam puszczając oczko do przyjaciólki.


Gdy już wybiła dwudziesta. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem zeszłam na dół. Miałam na sobie sukienkę w kolorze morskim i japonki.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział Alek wyjmując z za siebie dwie czerwone róże.
-Dziękuje,to miłe z Twojej strony.-powiedziałam witając się z nim całusem w policzek.
Poszliśmy do wesołego mateczka. Bawiliśmy się świetnie. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy wybiła północ. Postanowiliśmy się wybrać na koniec naszego spotkania na spacer po plaży.
Rozmawialiśmy,śmialiśmy się było miło. Nagle zatrzymał się.
-Muszę Ci powiedzieć że jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny jak Ty. Jesteś niesamowita.-powiedział podchodząc do mnie bliżej. W jednej chwili czułam na swoich ustach jego lekko ciepłe wargi. Przeszył mnie dreszcz gdy przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Zaczęłam oddawać pocałunki. Powoli otwierałam usta,a Alek zaczął wsuwać swój język do mojej buzi.
Zaczął penetrować nim w moich ustach. Nie był delikatny,ale też nie za brutalny. Kiedy poczułam jego ręce na jej pupie odsunęłam się od niego i powiedziałam że muszę już wracać.
Oczywiście odprowadził mnie. Po czym zaczął mówić.
-Przepraszam..nie wiem co mi się stało. Ale nie mogłem się powstrzymać.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Nic się nie stało,zapomnieliśmy się.
Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam że muszę już iść. Podeszłam do niego i pożegnałam się z nim calusem.
Wchodząc do środka spotkałam Kamila.
-I co teraz będziesz z nim?-zapytał arogancko.
-Dam spokój,jesteś pijany idź się połóż spać.- powiedziałam łagodnym tonem.
Chciałam iść na górę. Gdy złapał mnie za rękę i zapytał
-Zależy Ci na nim?
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do pokoju i zasnęłam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz